|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Pon 23:52, 02 Gru 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Wto 23:14, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Arianna przymknęła oczy i pozwoliła Abigail prowadzić siebie. W głębi duszy zbierała resztki sił kawałek po kawałku. Wiedziała, że musi wziąć się w garść. Teraz była absolutnie bezbronna. Zabicie jej w tej chwili było by dziecinnie łatwe.
Powołani na świat by żyć, kochać i umrzeć. Powołani by czynić to, co się powinno. Powołani by żyć do końca... Powołani...
Kogoś zabrakło. Czyjaś aura odłączyła się do grupy i pomknęła tam... Tam gdzie kres życia objął Erelena swymi chłodnymi ramionami. Aria otworzyła oczy. Meadhros szybkim krokiem szedł ku świątyni.
Nie myślała, nie zastanawiała się nad tym, co robi. Jednym pewnym ruchem wyrwała się Abigail, co uświadomiło elfce, że trzymanie Arianny było zupełnie bezsensu, gdyż miała w sobie jeszcze tyle siły, by z łatwością wyrwać się z jej stalowego uścisku.
Nie zwracając uwagi na, malujące się na twarzy Abigail, oburzenie zmieszane ze zdziwieniem, elfka skierowała się w stronę Meadhrosa.
Zabiegła mu drogę i stanęła przed nim, zmuszając do zatrzymania się.
- Nigdzie nie idziesz! – rzekła twardo.
Na twarzy Meadhrosa malowała się nieugiętość. Wargi Arianny drgnęły. Kolejna osoba ma zginąć? Czy ona ma na to pozwolić? Stali przez chwilę, mierząc się wzrokiem.
Oczy elfki wypełniła mgiełka łez.
- Jeżeli pójdziesz tam, pójdę za tobą i zginiemy razem. Kolejnej śmierci nie zniosę. – wyszeptała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Wto 14:41, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Przez gęstą mgłę przekonania zaczęła przebijać się powoli sylwetka Arianny… A może to mgła rozwiewała się i nikła pozostawiając po sobie jedynie cierpienie? Nagle do uszu Meadhrosa dotarły słowa wypowiedziane przez elfke… Słowa, które zadały mu większe cierpienie niż mógł by mu zadać jaki kol wiek oręż. Ból duszy, który tak niedawno opuścił go, wrócił teraz burząc to wszystko co Meadhros powziął. Na twrzy elfa odmalowało się cierpienie, którego nie zdołał ukryć przed Arianną.
…
Popatrz na nią!
Idź dalej!
Łzy…
Zawróć!
Nie słyszałeś co powiedziała?
Umrze jeżeli tam pójdziesz!
A ja…?
Czego ciągle tylko myślisz o sobie?!
A Erelen?
Odkupienie…
Nie żyje!
Kochasz ją?!
Pozwolisz jej umrzeć?!
Ale co mi z miłości, jeżeli będę żył w ciągłych mękach?!
Ciągle wybory!
Mój ojciec…
Arianna, ona tez cierpi.
Nawet nie wiesz jak…
Cierpi…
Umrze!
Ja też!
Nie rozumiesz?!
Nie…
Nie...
Meadhros odsunął lekko Arianne tak, aby nie stała mu na drodze o Świątyni…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Wto 16:28, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Elfka spojrzała z niedowierzaniem na Meadhrosa. Drużyna powinna trzymac się razem. Powinniśmy wszyscy... - Aria westchnęła. Nie tak dawno sama zostawiła drużynę, a raczej nie wyruszyła za nią dalej.
Ale to już jest koniec... Z Magiem nie wygra nikt. Nawet jego brat nie potrafił tego zrobić, chociaż znał go najlepiej ze wszytskich istot ziemskich. To nie ma sensu. Nigdy nie miało...
Elfka wytarła szybkim gestem, spływajacą po policzku, łzę.
- Dobrze, wspaniale! - rzekła twardym, wręcz śpiewnym tonem. - No to idziemy na łatwiznę.
Po tych słowach ruszyła w stronę Świątyni szybkim krokiem, wyprzedzając Meadhrosa.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:45, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
… Chwila triumfu nad samym sobą… po chwili leży między gruzami myśli Meadhrosa…
Nie wytrzymał. Widząc jak elfka wyprzedza go i idzie w stronę Świątyni, rzucił się za nią i chwycił ją za rękę i odciągnął lekko. Gdy elfka odwróciła się i stali twarzą w twarz elf objął ja i pocałował. W pocałunku tym zawarł całe uczucie, które żywił do niej przez ten długi czas…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Wto 17:07, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Arianna poczuła jak Meadhros chwyta ją za rękę. Uśmiechnęła się w duchu, mając nadzieję, że elf zmienił zdanie, dotyczące pójścia do Świątyni. Lecz nagle poczuła na sobie dotyk jego rąk, ciepło oddechu i gorąc warg.
On... O Najwyższy... On mnie kocha... - myśli przemknęły w głowie elfki niczym błyskawyce.
Wyrwała się z jego objęć. Stała patrząc na niego oczami pełnymi łez. W jednej chwili zrozumiała wszytskie niedopowiedziane przez elfa słowa, wszystkie jego niezrozumiałe dla niej gesty, wszystkie jego czyny, nad którymi nigdy się nie zastanawiała, całą jego niechęc do Erelena. Zawsze darzyła sympatią ognisty temperament Meadhrosa, lecz nigdy nie przyszło jej na myśl, że tak płomienna dusza mogła wpuścić kogoś do swego wnętrza.
Aria dotknęła drżącą ręką swoich ust. One należą tylko do Erelena... - szepnęło coś w jej duszy.
Spojrzała na Meadhrosa wzrokiem pełnym cierpienia. Nie mogła zmusić siebie do powiedzenia choćby jednego słowa. W jednej chwili zrozumiała, że nic, ani nikt nie zastąpi jej Erelena.
Bez słowa odwróciła się i ruszyła w stronę świątyni.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Wto 20:34, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Abigail puściła wszystkich i powoli odwróciła się patrząc w dal za dwójką, która zatrzymała się w połowie drogi. Gdzieś na granicy jej świadomości tańczyła myśl, którą usiłowała wypchnąć z umysłu. Cóż za głupcy…
Twarz elfki przybrała bezuczuciowy, pusty i beznamiętny wyraz, tylko oczy jej dziwnie błyszczały, kiedy omiotła władczym spojrzeniem każdego z drużyny po kolei. Odwróciła głowę od Świątyni i sztywno stojąc zapatrzyła się w coś daleko na horyzoncie, dokonują gdzieś wewnątrz siebie chłodnej kalkulacji. Teraz, kiedy nie było Erelena, wchodziła w nową rolę.
Zupełnie nagle powietrze przeciął jej lodowaty głos.
- Arianno! Jeżeli natychmiast się nie zatrzymasz, nigdy nie dane ci będzie zobaczyć Erelena. Dla ciebie przejście przez próg tej Świątyni będzie śmiercią pełną i zupełną, nigdy już nie da się ciebie uratować. A co do Maedrosa, to osobiście przebiję go własnym mieczem na wylot jeżeli tylko zbliży się do nie dalej niż na dziesięć kroków. Jak więc będzie?
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Wto 21:20, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Arianna zatrzymała się. Słowa Abigail wybudowały między nią a Świątynią nieprzebijalny mur, wyszywany nadzieją. Jednak pragnienie zakończenia tego wszystkiego nie zmalało. Zbyt dużo runęło na nią dzisiejszego ranka. Ale to przecież było by pójściem na łatwiznę... A ty, Ario, nigdy nie wybierasz łatwej ścieżki. - rzekła sama do siebie w myślach.
Ponownie ogarnęła Świątynię wzrokiem. Jednak nie... Nie czuję tu mojej śmierci. Jeszcze nie. Coś trzeba będzie jeszcze zrobić... - Aria westchnęła.
Odwróciła się spokojnie i ruszyła spokojnym krokiem w stronę Abigail. Czuła na sobie spojrzenie Meadhrosa, jednak nie podniosła na niego oczu. Wiedziała jak bardzo boli miłość nieodwzajemniona, przecież tyle razy nazywała tak swoje uczucie do Erelena...
Podeszła do Abigail i powoli podniosła na nią wzrok. Nie powiedziała nic. W jej spojrzeniu wszystko malowało się wyraźnie bez słów.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Wto 22:35, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Abigail kątem oka zarejestrowała zawrócenie Arianny od Świątyni i przestała zwracać na nią uwagę. Rozważała dalszy bieg wydarzeń pod kątem tego czy teraz pozostanie z drużyną Erelena czy pójdzie swoją drogą. Szybko postanowiała najpierw dowiedzieć co oni zechcą robić dalej i wtedy zadecydować czy nie lepiej będzie zostać. Oderwała oczy od nieokreślonego punktu na horyzoncie i spojrzała lodowato wprost w oczy Meada łapiąc jego wzrok.
- A ty Meadhrosie? Zamierzasz osłabić drużynę wchodząc mi pod miecz czy zadecydwoać razem z reszta co robić? Dobrze by było gdyby każdy jasno określił czy widzi jakiś sens w dalszym działaniu.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Śro 14:26, 13 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Meadhros patrzył jak Arianna odwraca się od niego i odchodzi. Nie czół już ból. Czół jedynie przeraźliwa pustkę, która wtargnęła do jego duszy, gdy wszystko inne wypaliło się i zniknęło. Nie było już nadziei i niepewności. Arianna nadal kocha Erelena, nawet teraz po jego śmierci. Przed chwilą się o tym przekonał… Meadhros wyśmiał w duchu samego siebie. Jak mógł okazać się tak głupi i naiwny. Wierzyć miłości…
- A ty Meadhrosie? Zamierzasz osłabić drużynę wchodząc mi pod miecz czy zadecydwoać razem z reszta co robić? Dobrze by było gdyby każdy jasno określił czy widzi jakiś sens w dalszym działaniu…
Elf poczuł jak staje się znowu sobą.. …dawnym sobą… jak wraca po nieudanej próbie stania się kimś lepszym… dogonić sen…
- Chyba przeceniasz swoje umiejętności… - warknął odwróciwszy się w stronę Abigail.
Meahros spojrzał po raz ostatni w stronę świątyni. Wiedział jak wielką szanse traci odchodząc teraz, jednak miał nadzieję, że postępuje słusznie…
Powoli, bez słowa ruszył w kierunku, gdzie stała reszta drużyny.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez meadhros umarath dnia Śro 14:26, 13 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:42, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
-A więc moja droga Abigail masz jakiś plan? Czy też liczysz na to że razem cos wymyślimy? Powiem Ci co wymyślimy. Naszym jedynym pomysłem będzie pójście do świątyni, ale na to może być już wtedy za późno. - powiedział szpieg patrząc prosto w oczy Abigail, było to złe spojżenie. Takie które kierował na swoich podwładnych gdy nie chcieli wykonac jakliegoś rozkazy lub tez na swich "świadków" gdy milczeli. To spojżenie czasem dziąłało lepiej niz łamanie kołem, nie wiedział czy elf pod wpływem tego spojżenia poczuje to co człowiek ale miał taką nadzieje, miał nadzieję że złamie elfkę. Wiedział że każda chwila jest ważna, że nie będa się spodziewali ataku. Nie po tak nagłej stracie przywódcy, ale to mógł byc jedyny ratunek, jedyna szansa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Glum
Gość
|
Wysłany: Pią 17:05, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Dijkstra przypatrywał się w milczeniu całemu zajściu. Wiedział, że wszelka forma sprzeciwu wobec Abigail nie osiągnie zamierzonych przez niego skutków. Zdawało się, że miała w posiadaniu więcej informacji o Świątyni niż pozostali i za wszelką cenę chciała powstrzymać drużynę przed rozwiązaniem śmiertelnej tajemnicy. Nie zawahała się użyć magii i za jej pomocą odciągnąć ich tak daleko od miejsca, które pochłonęło Erelena.
Niespodziewanie przed oczami stanął mu widok wiszącego nad krawędzią przyjaciela. Uciekaj stąd! I opiekuj się nimi - krzyknął ostatkiem sił i zniknął w ciemnościach. Czyżby nie chciał, by kontynuowali to, co zaczął? Czyżby chciał, żeby odeszli, zostawiając go tutaj? Czyżby w ostatniej chwili zrozumiał, że poza śmiercią nie czeka ich nic więcej na tej drodze? Czyżby w jakiś sposób zdołał przewidzieć przyszłość i ujrzeć ich śmierć; zniekształcone bólem twarze i uwięzione w kolumnach roślin ciała?
Człowiek wzdrygnął się na samą myśl, że mogłoby być za późno. Nie, to niewłaściwa pora na poddanie się. Jeśli Erelen sądził, że wszyscy tak po prostu pozwolą mu odejść, bardzo się mylił. Dijkstra miał już dość milczenia. Dość kłamstw i wszelkich niedopowiedzeń. Rzucił w stronę Abigail kilka zdań. Czekał na jej reakcję, zatapiając w niej swoje wrogie spojrzenie. W obozie natychmiast zapanowała cisza, a wszyscy zwrócili się teraz w stronę Abigail, oczekując tego, co powie. Żaden z nich nie zauważył, że zza szczytów gór nadciągała niepokojąca, ciemna chmura, przysłaniająca powoli słońce. Stawało się coraz ciemniej, jakby nagle w środku dnia miała nadejść noc.
Lecz zanim zdążyli się zorientować, co się dzieje wokół, od strony Świątyni zerwał się gwałtowny wiatr, niosąc ze sobą niespokojne szepty i jęki.
- Chodźcie - głos maga świszczał im w uszach. - Chodźcie do mnie...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Pią 23:34, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
- Chyba przeceniasz swoje umiejętności… - warknął Meadhros.
Abigail ograniczyła się do bezuczuciowego Czyżby? przesłanego pod adresem nadawcy, bo natychmiast musiała skupić się na tym co zaczął mówić Dijkstra. Bez trudu można było dostrzec jak cała jej sylwetka spina się i sztywnieje. Ale słowa to była drobnostka. Elfka musiała przywołać całą swoją siłę woli, żeby nie spuścić wzroku z oczu mówiącego człowieka. Niemal fizycznie czuła jak pod tym spojrzeniem wszystko w niej się zamyka, niczym ogromne skrzydła bram kolejnych części warowni. Wszystko, od uczuć po informacje. Miała ochotę go za to zabić, że zabił w niej resztkę emocji i samodzielności. I niewykluczone, że właśnie tak by zrobiła, ale proces właśnie się zakończył i Abigail rozluźniła się. Nieważne, co dzieje się we wnętrzu, ważne, co inni widzą, co im się pokazuje. Zamierzała to wykorzystać, stając się dla nich pustą kukiełką, doskonale panującą nad sobą. Elfka zmrużyła oczy i swobodnie uśmiechnęła się, interpretację tego uśmiechu pozostawiając widzom.
Coś w środku, za drzwiami krzyknęło, Abigail!, głosem matki. Zignorowanie tego głosu i nie okazanie niczego po sobie absolutnie nie było łatwe. Jęknęła wewnętrznie.
Zerwał się wiatr. Abigail lekko skrzywiła kąciki ust. Nie wiedziała o tym, ale jej spojrzenie dla kogoś dokładnie przyglądającego się mogło wydać się znajome… nabrało dziwnej, niezdrowej głębi i nie przeniknioności studni… coś na kształt oczu właściciela słów niesionych przez wiatr.
- Chodźcie… chodźcie do mnie...
Elfka wbiła oczy w twarz szpiega.
- Na dobry początek przestań patrzeć na mnie jak na swojego sługę, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Myślę, że plan: znaleźć maga i krwawo poderżnąć mu gardło nie byłby dal was taki zły. Z pewnością siedzi on gdzieś w samym sercu Świątyni na złocistym podwyższeniu i czeka z ciepłą kąpielą i pyszną kolacją. Wystarczy zapukać i wejść. Jednemu z was co prawda się nie poszczęściło, ale nie powinniśmy się zrażać – odsunęła się krok na bok. – Przyjmijcie zaproszenie z ust samego gospodarza. Z pewnością sam zbudował tą Świątynię na wasze przybycie.
Objęła spojrzeniem cała drużynę i na chwilę wróciła do tematu Meadhrosa, dorzucajac mu jeszcze jedną myśl Chyba nie wątpisz w to, ze Erelen żyje?
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Sob 8:31, 16 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Uśmiechnął się gdy chłodny wiatr rozwiał jego włosy i przeniknął przez jego ciało… Powracał…
Chyba nie wątpisz w to, ze Erelen żyje?
Meadhros zignorował słowa Abigail. Jego dusza była rozdarta…. Po jednej stronie uczucia i osoby, które nimi darzył, po drugiej on sam i jego los… Jego przeznaczenie…
Czy oni naprawdę nie wiedzą ile mnie to kosztuje?… – zadał w duchu nieme pytanie ostatni raz dając upust swoim emocjom.
Masz racje… Nie wiedzą i nie zrozumieją… - odpowiedział znajomy głos z oddali… Głos Śmierci… Wyczuła jego słabość… Nie chciała jednak zniszczyć go… Jedynie zahartować tak jak hartuje się miecz, aby nie złamał się nigdy podczas walki…
Meadhros stanął na uboczu, w cieniu drzew. Po jego policzku wolno płynęła łza słabości… pierwsza i ostatnia… Łudziła się, że ktoś ją uratuje…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 13:44, 16 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Arianna spojrzała w stronę Świątyni.
Po co to robisz? Co zyskasz na naszej smierci? - zwróciła się do Maga. - Mnie mogłeś zabić zawsze, oboje o tym wiemy. Wszytkich nas mogłeś zabić. Więc?
W błękitnych oczach pojawiła się nieustępliwość. Elfka cicho podszła do Meadhrosa i delikatnie wytarła łzę z jego policzka.
- Chcesz odejść? - spytała miękkim tonem.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:27, 16 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Meadhros poczuł jak ktoś ociera jego łzę spływającą po policzku.
- Chcesz odejść? – usłyszał delikatny głos Arianny.
Nie odrzekł nic. Nie odwrócił się. Stał nadal patrząc w dal. Jedynie jego dłoń dotknęła lekko dłoni Arianny w poszukiwaniu ciepła…
Usłyszał czyjś śmiech…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|