|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Pon 15:57, 02 Gru 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:59, 04 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Khadim walczył z całych sił z lodowymi potworami. Kilka z nich powalił, lecz miejsce pokonanego zajmował nowy przeciwnik. Krasnolud nie zauważył, kiedy kryształowe istoty rozdzieliły go z Meadhrosem. Zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy usłyszał jego krzyk.
- Jestem tutaj - odpowiedział mu i wpadł w szał bojowy.
Dłuższą chwilę zajęło im torowanie sobie drogi przez złowrogi lud.
- We dwoje ich pokonamy - uśmiechnął się do Meadhrosa, stając u jego boku. - Za Thorina!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:56, 05 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Z synów Feanora - szepnął cicho rudy elf i ochraniał Kahadima przed ciosami ludzi lodu. Walczyli pomagając sobie wspólnie aż do nadejścia świtu... - Gdzie są inni - pomyśał Meadhros.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Glum
Gość
|
Wysłany: Pią 23:48, 09 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Erelen opadł bezsilny, kiedy ostatnia z kryształowych postaci rozpadła się na drobne kawałeczki. Płatki śniegu coraz rzadziej spadały z przejaśniającego się nieba, aż w końcu zaniechały na dobre swej podróży na ziemię. Zza nie tak dawno czarnych i złowrogich chmur wyjrzało blade jesienne słońce.
Elf otulił się w biały puch i wpatrywał się w jaśniejący firmament nad sobą. Był naprawdę szczęśliwy od niepamiętnych czasów, po raz pierwszy w tej drużynie. Nie mógł uwierzyć w zwycięstwo. Wydawało się mu to snem, z którego niebawem zostanie brutalnie obudzony. Uśmiechał się do własnych myśli i wyobrażał sobie wściekłą minę maga, obserwującego, jak niszczą zastępy jego wojowników.
Czy pozostali też zwyciężyli? Czy żyją jeszcze? - ponury głos rozbrzmiał w jego głowie.
Nawet lśniące pośród śniegu gwiazdy nie zdołały odeprzeć niepokojącego pytania. Nie miał żadnej pewności i nie znał miejsca, gdzie przebywali pozostali. Nikt nie wiedział, gdzie się znajdują, odkąd zostali pozbawieni przytomności i rozdzieleni w podstępny sposób. Najbardziej przerażał go fakt, że ktoś musiał walczyć sam z ludźmi lodu i nie mógł liczyć na niczyją pomoc.
Podniósł się z usłanej białym puchem ziemi i zobaczył wyczerpanego Dijkstrę. Nawet dla niego całonocna bitwa okazała się męcząca. Oddychał nierówno i niespokojnie rozglądał się wokoło, jakby oczekiwał, że kolejne dziesiątki kryształowych postaci ponownie ich zaatakują.
Jednak wtedy coś innego przykuło większą uwagę Erelena. Za plecami człowieka unosiła się granatowa aura, którą rozpoznałby wszędzie. To była magia jego siostry. Nowa nadzieja wlała mu się do serca. Pospiesznie wstał, ku większemu zdziwieniu Dijkstry, i nie czekając na nic, powiedział:
- Powinniśmy tam pójść. To Abigail. Może potrzebować pomocy.
Ruszyli w wyznaczonym przez tajemnicze półkole kierunku. Dystans, jaki musieli pokonać, nie był wielki, ale zaspy, które utworzyły się w górach przez ostatnią noc, sprawnie uniemożliwiały im przedostanie się do siostry Erelena. Jej magia już prawie zniknęła, kiedy wyłonili się zza zakrętu i ujrzeli dwie postacie. W jednej z nich elf bez przeszkód rozpoznał Abigail, natomiast druga pozostawała dla niego niedostępna. W milczeniu podeszli ostrożnie do magicznej bariery, nie ufając za wiele swoim oczom i dopuszczając do świadomości myśl, że może być to kolejny podstęp maga. Gdy elf delikatnie dotknął granatowej mgiełki tworzącej półokrąg wokół Abigail i tajemniczej istoty obok niej, nie miał już żadnych wątpliwości co do prawdziwej tożsamości przebywającej wewnątrz elfki. Po chwili bariera zupełnie rozpłynęła się w powietrzu, pozwalając im jeszcze bardziej zbliżyć się do leżących postaci.
- Nic ci się nie stało? - zapytał Erelen, klękając obok Abigail.
Siostra powoli spojrzała na niego nieobecnymi i błogimi oczami. Jej dusza przebywała teraz daleko stąd.
- Wiem, że mnie słyszysz - powiedział, chwytając ją za skostniałą od zimna dłoń i próbując przekazać jej własne ciepło. - Już po wszystkim.
Mimowolnie spojrzał na leżącą tuż obok postać. Srebrzyste włosy doskonale współgrały z bielą śniegu, a bledniejąca twarz próbowała dotrzymać im kroku. To było jej oblicze...
- Arianna - wyszeptał tylko i poczuł, jak łzy szybko napłynęły mu do oczu...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 0:28, 10 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Przez okno do pokoju wlewało się miękkie, słoneczne światło. Mała elfka siedziała na podłodze, oparta plecami o wielką komodę, trzymając na kolanach ogromną księgę. Srebrzyste włosy spływały posłusznymi stróżkami po drobnych ramionach. Błękitne oczy uważnie wpatrywały się w tekst. Po chwili szafirowe źrenice znieruchomiały, zatrzymując się na jednym słowie i wpatrując się weń. Następnie dziecko podniosło wzrok na siwego starca, siedzącego w fotelu.
- Mistrzu, nie rozumiem – rzekło cicho dziecko.
- Czego nie rozumiesz, Ario? – mężczyzna oderwał wzrok od swej księgi i wyjął fajkę z ust.
- Co to jest „zaufanie”? – dziewczynka lekko pochyliła głowę w bok.
- Zaufanie... – westchnął starzec. - Zaufanie stwarza więzy, zamyka w klatce lecz także uwalnia. Ono jest bólem, bez którego nie można żyć. Ono jest szczęściem, które zabija. Życie jest szyte nicią zaufania. Zerwanie nici nie jest tak groźne jak jej brak...
Ciemność...
Lepka, gęsta, wszechobecna.
Cisza...
Wieczna, stała, wszechmocna.
Blask!
Znajomy, ciepły, bliski...
Arianna otworzyła oczy. Jej powieki drgnęły na spotkanie z oślepiającą bielą śniegu i omal nie wróciły do ciemności. Lecz elfka chciała wiedzieć, co jest źródłem tego blasku. Musiała wiedzieć. Ten blask był taki znajomy, a mimo to tak odległy...
Palce poruszyły się niespokojnie, zatapiając w śnieg. Jego chłód skutecznie oddalał od elfki ciemność i przybliżał blask. Leżała z otwartymi oczami i wpatrywała się weń, wciąż nie widząc źródła.
- Gdzie jesteś... – wyszeptała cicho, próbując je przywołać.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:05, 10 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Gdy ostatni z kryształowych ludzi zostali pokonani, Meahros oparł się na mieczu wbitym w ziemie... Oddychał głęboko... Zamknął oczy... Pozwolił sobie na chwile odpoczynku...
Po chwili, gdy oddech elfa stał się równomierny otworzył oczy... Spostrzegł majaczącą gdzieś w oddali granatową aure... Meadhros szybko wyprostował się i pobiegł w tamtą strone z mieczem w ręku. Nie był pewien co tam znajdzie...
Gdy ujrzał znajomą sylwetke Erelena, Dijkstry i Abigail zwolnił... Jednak była tam jeszcze jeda osoba... Zaraz... - pomyślał Meadhros - To Arianna! Elf rzucił się pędem w strone elfki. Ukląkł przy niej, - Czy wszystko z nią w porządku? - zapytał - ...No i z wami - dodał niezręcznie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Glum
Gość
|
Wysłany: Sob 19:53, 10 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Poruszyła się gwałtownie, jakby chciała zerwać niewidzialne więzy i wydostać się z ucisku panujących w jej umyśle ciemności. Powoli otworzyła oczy, chcąc przyzwyczaić je do przeglądających się w śniegu promieni słońca. Erelen obserwował to wszystko w milczeniu, bojąc się zbyt nachalnie przywrócić Ariannę z powrotem i oczekując na jej słowa. Ukochany blask oczu był równie nieobecny jak spojrzenie Abigail. Dłonie elfki niespokojnie drżały, od czasu do czasu delikatnie przecinając powietrze w poszukiwaniu tylko sobie znanego celu.
- Gdzie jesteś? - usłyszał dźwięczny szept, który mógłby skruszyć nawet najtwardsze serce.
Erelen milczał...
Zobaczył dwie postacie nad brzegiem morza. Były oddalone od siebie, ale patrzyli w to samo miejsce, ich serce wypełniał ten sam smutek, zadawali sobie te same pytania i dręczyły ich te same wątpliwości. I elf usłyszał myśli jednej z tych postaci; myśli, które kiedyś sam zaadresował w jej kierunku:
Twoje serce już dokonało wyboru. Boisz się ponownie komukolwiek zaufać, ale twoje serce nie obchodzi to, co mówi umysł. Wybrałaś już swoją drogę. I choć nasze ścieżki będą biegły tuż obok siebie, w rzeczywistości będzie je rozdzielała niekończąca się przepaść. Nie zamierzam cię zatrzymywać przy sobie. Ktoś inny już oczarował twoją duszę. Choć odszedł i teraz jest daleko stąd, tak naprawdę należysz do niego. Nie mam do ciebie żalu. Nikt z nas nie mógł przewidzieć, że ta historia się tak zakończy. Zawsze będę przy tobie, bez względu na wszystko. Bez względu na to, że ciebie nie będzie tak naprawdę obok mnie. Ważne, że będziesz szczęśliwa...
Ujął ostrożnie dłoń Arianny. Jeszcze nigdy nie złamał żadnej obietnicy. Tym razem nawet o tym nie pomyślał. Nie miał znaczenia fakt, że rozstali się poróżnieni. Wróciła, a jeśli ktoś wraca, to znaczy, że mu zależy, że pragnie i chce budować na nowo, że...
- Czy wszystko z nią w porządku? - usłyszał zaniepokojony głos Meadhrosa.
Oderwał wzrok od zamglonych oczu Arianny i spojrzał na elfa.
- A z wami? - dodał następnie, przeczuwając, że powinien mimo wszystko zadać to pytanie.
Erelen zdążył już wrócić do rzeczywistości, która go otaczała. Było ich za mało.
- Gdzie jest Khadim? - zapytał stanowczo Meadhrosa.
Wpatrywał się uważnie w oczy elfa, próbując wyczytać z nich najgorszą z możliwych prawd. Po chwili jednak opuścił wzrok i zaczął wyrzucać sobie, że nie powinien podporządkować się emocjom. Nie miał prawa nic nikomu wyrzucać, przynajmniej nie teraz. Pochylił się nad Arianną tak, że czuł jej ciepły oddech na swoim policzku.
- Jestem przy tobie - wyszeptał...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 20:17, 10 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Wszystko mieszało się przed oczami elfki. Wciąż szukała źródła światła. Mimo wołania Arii, ono się nie pojawiło. Natomiast zmysły zaczęły się powoli wyostrzać. Arianna poczuła przerażające zimno śniegu, które przenikało jej ciało. To zimno już dawno przekroczyło granice najgorszego chłodu i bezlitośnie cięło niewidzialnym nożem każdą komórkę.
Elfka jęknęła cicho. Zdawało się, że za chwilę umrze od tego zimna. W uszach jej zahuczało. Przez ten wszechogarniający szum przebiły się kolejne słowa z przeszłości, wypowiadane miękkim głosem starca. Zapomniane, lecz teraz stanowiące ostatnią deskę ratunku.
Żyjesz póki walczysz. Walczysz póki masz z kim. Wiesz, kto jest twym największym wrogiem? Ty sama – twój strach, słabość, niepewność, wady. Pokonujesz je każdego dnia. Walczysz póki żyjesz...
Nagle kojące ciepło ogarnęło dłoń elfki, a światło stawało się coraz jaśniejsze, zaczynało wręcz ranić oczy. I nagle blask zblakł nieco ustępując miejsce prawdziwemu światłu. To było światło jego oczu, to był jego głos.
- Erelen... – wyszeptała elfka, wpatrując się w jego oczy. – Erelen... – powtórzyła jeszcze ciszej. Tyle chciała mu powiedzieć, wytłumaczyć, tyle pytań miała zadać, lecz teraz potrafiła wypowiedzieć jedynie jego imię.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Sob 20:42, 10 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Meadhros z kwaśnym uśmiechem wstał. - Można było się tego spodziewać - przeleciało mu przez myśl. - Na co Ty w ogóle liczyłeś? - zaytał jakiś głos w jego głowie. Elf nie chciał odpowiadać na to pytanie. Oddalił się na kilkanaście metrów od drużyny i wbił swój czarny miecz w śnieg. Przypatrywał się mu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:50, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Khadim po bitwie opierał się na trzonku topora, zauważył że nie ma Meadchrosa. Rozejrzał się wokół i zobaczył granatową aurę i w niej jakieś postacie, powoli dowlókł się do tego miejsca i zobaczył całą drużyne stojacą nad kimś, i Arianne na ziemi.
- Co się jej stało??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Glum
Gość
|
Wysłany: Nie 13:53, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
- Nic nie mów, odpoczywaj - powiedział delikatnie, choć wewnątrz cały drżał ze szczęścia, że ponownie usłyszał jej głos, że mógł patrzyć w nieskończony błękit jej oczu, że mógł trzymać ją za rękę i po prostu być przy niej.
Ariannę pierwszą spotkał na swojej drodze. Nigdy nie wierzył w przypadki, tym bardziej teraz. Zachowywała się niczym wystraszone, nieufne zwierzę, które w istocie potrzebowało odrobiny ciepła i zrozumienia. To jej najbardziej ufał, dopóki nie postanowiła odejść. Właściwie to drużyna odpłynęła, pozostawiając ją w Szarych Przystaniach. Ale wtedy wrócił ktoś, do kogo wyrywało się jej serce, a Erelen nie chciał, by musiała wybierać pomiędzy spełnieniem obietnicy względem towarzyszy a własnym pragnieniem. Lecz wróciła i los dał im jeszcze jedną szansę, być może ostatnią. Nie zamierzał jej stracić, ani zaprzepaścić. Nie chciał kolejny raz popełnić tego samego błędu, przed którym ostrzegała go matka. Nie czekaj zbyt długo, bo utracisz na zawsze to, co bliskie twojemu sercu. Pamiętaj, żeby zawsze słuchać głosu serca, bez względu na to, co powie rozum - przypomniał sobie jej słowa. Zadziwiające, w jaki sposób potrafiła przeniknąć jego serce i ustrzec przed tym, co dopiero miało nadejść.
Oddawał swą energię Ariannie, by jak najszybciej przywrócić jej siły. Wiedział, że muszą opuścić to miejsce zanim zapadnie zmierzch, inaczej znowu kolejną noc będą musieli walczyć z kryształowymi postaciami o przetrwanie. Uśmiechnął się na widok Khadima, który po chwili dołączył do nich. Drużyna była w komplecie.
- Co się jej stało? - zapytał krasnolud.
- Jest wyczerpana, straciła wiele ze swojej mocy - odpowiedział Erelen. - A ty jak się czujesz? Wszystko w porządku?
Elf starał się wierzyć w to, że bitwa zespoliła ich w jedno...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Nie 14:42, 11 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
- Nic nie mów, odpoczywaj – usłyszała jego delikatny głos, a w sercu poczuła kojące ciepło. Ścisnęła delikatnie jego dłoń i przymknęła oczy, wdzięcznie przyjmując energię, jaką wysyłał jej Erelen.
To wszystko było takie piękne, wręcz nierealne. Przeżyła, on przeżył, spotkali się. Elfka pamiętała swe przerażenie, gdy dopiero przybyła na polanę i ujrzała nieprzytomnego elfa i, okrążające go, lodowe istoty. Ale już wiedziała, że jest przy niej, ze nic mu nie grozi, że mag mimo swych gróźb nic mu nie zrobił. W kącikach ust Arianny drgnął ledwie zauważalny uśmiech, lecz nagle zniknął.
Słowa maga wybuchły w jej głowie palącym ogniem.
Oni ciebie tu nie chcieli, Arianno. Jeszcze tego nie zrozumiałaś? Nie byłaś im potrzebna.
Usta elfki drgnęły i ścisnęły się, powstrzymując płacz. A może jednak mag kłamał... Może odpłynęli wtedy, bo mieli jakiś powód? Ale... O Najwyższy, jaki można mieć powód by nie zdążyć wysłać nawet myśli... Nie, to niemożliwe by mag miał rację... Tylko nie to, nie teraz... – myśli kotłowały się w głowie Arianny i wszystkie sprowadzały się do jednego punktu, bolesnego punktu.
Elfka otworzyła zaszklone łzami oczy i usiadła na śniegu. Patrzyła przez chwilę w dal. Zdawało się, iż znów odpłynęła w krainę nieświadomości. Jednak wewnątrz Arianny trwała walka z własnym strachem. Odkąd się rozstali pragnęła zadać jedno jedyne pytanie Erelenowi. Przez cały ten czas próbowała sama znaleźć odpowiedź. Co zrobiła nie tak, gdzie zawiniła, gdzie zawiodła... Jednak los pokazał elfce, że prawdziwą odpowiedź na to pytanie otrzyma tylko od Erelena.
Arianna westchnęła cicho i podniosła wzrok na elfa.
- Czy... – zamilkła i opuściła oczy.
Zadanie pytania nie było trudne, jednak strach przed usłyszeniem odpowiedzi paraliżował elfkę. Przestań! – skarciła siebie w myślach. – Jesteś magiem, jesteś wojowniczką i boisz się zadać zwykłe pytanie? Co z tego, że od tego pytania zależy całe twe życie... – szydzenie z samej siebie nie pomogło. Aria spojrzała na Erelena. Elf siedział przy niej, wciąż trzymając ją za rękę, i patrzył na nią pytająco.
- Jeżeli nie chcesz mnie tu widzieć, odejdę... – wyszeptała wreszcie, a kryształowa łza przecięła jej policzek.
Nie widziała nikogo poza nim. Siedziała wpatrując się w jego niebieskie oczy. Tak bardzo się bała zobaczyć w nich chłód.
Oni ciebie tu nie chcieli, Arianno. Jeszcze tego nie zrozumiałaś? Nie byłaś im potrzebna.
Głos maga po raz kolejny szarpnął duszą elfki. Opuściła wzrok, za bardzo się bała ujrzeć w lód w oczach Erelena.
- Czy chcesz bym odeszła? – powiedziała ledwie słyszalnym głosem.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Glum
Gość
|
Wysłany: Pią 15:07, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Nie o takim spotkaniu marzył i nie oczekiwał takiego obrotu spraw. Kolejny raz przyłapał się na snuciu nierealnych wizji, dotyczących życia swojego i innych. Kolejny raz zrozumiał, jak daleka jest realność od fantazji i jak bardzo jej niespełnienie może zaboleć.
Erelen, widząc przecinającą policzek łzę, odruchowo cofnął swoją dłoń. Zbyt wiele zaistniało niewyjaśnionych sytuacji, by teraz można było zacząć budować wszystko od nowa, tak po prostu. Zdawał sobie sprawę z tego, że muszą porozmawiać, ale nie przebywali w odpowiednim miejscu. To nie była pora na szczerą rozmowę.
- Nie chcę, żebyś odeszła - powiedział patrząc jej prosto w oczy, zatracając się w błękitnym labiryncie, który wpływał na niego kojąco. - Nie chcę, żebyś kiedykolwiek odchodziła. I jestem pewny, iż nie skłamię, jeśli powiem, że nikt tutaj obecny tego nie chce.
Arianna nie patrzyła w jego stronę. Jej wzrok błądził gdzieś bez celu. I wtedy niepokojąca myśl pojawiła się w umyśle Erelena:
Jeśli ona wróciła tylko po to, by usłyszeć, że nie chcę jej zatrzymywać przy sobie? Że zwalniam ją z obietnicy, którą kiedyś złożyła, aby mogła bez żadnych wyrzutów sumienia wrócić do tego, którego pozostawiła w Szarych Przystaniach?
Elf zacisnął pięści i z całych sił próbował stłumić w sobie ból i lęk przed najgorszym - przed prawdą, która zabija.
- Jednak nie mogę podjąć decyzji za ciebie... - szepnął tylko.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 19:09, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie chcę, żebyś odeszła. Nie chcę, żebyś kiedykolwiek odchodziła. I jestem pewny, iż nie skłamię, jeśli powiem, że nikt tutaj obecny tego nie chce.
Świat zawirował. Jednak mag kłamał... – westchnęła z ulgą w myślach Arianna. – Jednak istnieją jeszcze istoty na ziemi, które potrzebują mnie. Jednak istnieje szansa na odnalezienie przystani. A może nawet...
- Jednak nie mogę podjąć decyzji za ciebie... – Szept Erelena rozbił całą radość elfki.
Przecież wróciłam... O jaką decyzję mu chodzi? Czyżby... Czyżby jednak mag się nie mylił i Erelen wiedział, co robi, zostawiając mnie w Szarych Przystaniach?
Arianna podniosła wzrok i spojrzała na elfa. Jednak nie ujrzała w jego oczach tego, czego się bała. Nie było tam ani chłodu, ani nienawiści, ani obojętności. Lecz był strach. Przed czym, tego Aria nie wiedziała.
Przychodząc tu, podjęłam już decyzję... – wysłała mu myśl i uśmiechnęła się delikatnie. Starała się wlać w ten uśmiech jak najwięcej ciepła, jednak strach i emocje, panujące w niej, nie sprzyjały temu.
Aria zdawała sobie sprawę, że na zadanie pytań i odnalezienie odpowiedzi przyjdzie jeszcze czas. Oderwała zamyślony wzrok od oczu Erelena i ogarnęła spojrzeniem polanę. Uśmiechnęła się do Dijkstry, Meadhrosa i Khadima.
- Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu, że wróciłam. – rzekła cicho. Spróbowała nadać tym słowom żartobliwą nutę, lecz jej głos drgnął i nie udało się ukryć tego, jak bardzo się bała, że ją odrzucą.
Abigail... – nagła myśl przeszyła jej umysł. Arianna uklękła przy wciąż nieprzytomnej elfce i lekko się uśmiechnęła.
Dotknęła opuszkami palców skroni elfki i przyciągnęła ręce wzdłuż policzków i szyi nieprzytomnej. Ciepła, błękitna magia wsiąknęła w żyły, ożywiając w nich krew i dodając siły.
- Uratowałaś mi życie... Dziękuję ci... – szepnęła prawie bezgłośnie.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:00, 17 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Meadhros westchnął... Ogień zawiści powoli wypalał się...
- Twój los nie jest związany z losem te drużyny... Nie to jest Ci pisane...
- Jak to?! Przecież jestem tutaj razem z nimi...
- Słuchaj... Masz zadanie... Musisz uratować nasz honor... Mój i twój...
- A czy nie moge tego zrobić podrużójąc z przyjacółmi?
- Skąd wiesz za kogo Cię uważają... Nie zapominaj że Cię przekleli...
Elf podniósł miecz z ziemi i schował go do pochwy i podszedł powoli do Arianny pochylonej nad Abigail.
- Bardzo się ciesze, że wróciłaś - szepnął kładąc jej dłoń na ramieniu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 14:14, 17 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Elfka odwzajemniła uśmiech, jednak po chwili jej twarz spoważniała.
- Wracała po ciebie? - spytała elfa, nie patrząc mu w oczy. Wciąż była zajęta oddawaniem magii Abigail i obserwowała uważnie nieprzytomną elfkę, oczekując jej przebudzenia. Wiedziała, że nie musi mówić otwarcie Meadhrosowi o kogo pyta. Elf zrozumił od razu, że Aria mówi o Śmierci.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|