|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Wto 17:31, 26 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:38, 17 Maj 2007 Temat postu: Przebudzenie |
|
|
Ciemności korytarza nic nie zmąciło, przez wiele lat nie znalazł się tam nawet jeden zabłąkany foton, na końcu korytarza znajdowało się duże pomieszczenie. Większość tego pomieszczenie zajmował komputer nadzorujący pracę, całego budynku. Pomieszczenie to było jedynym w którym znajdowało się światło, o ile za źródło światła można uznać kilka diod. Po wielu latach nieprzerwanej pracy jedna z diod przestała świecić. Coś zazgrzytało w komputerze, szum jaki wydawały wiatraczki chłodzące główne części nagle się wzmocnił. Po chwili na monitorze który wbudowany był w komputer Jaskrawozielonymi literami wyświetlił się tekst.
Rozpoczęcie sprawdzania systemu...
UWAGA
Uszkodzenie głównego włazu, czujniki ruchu na poziomach 1, 2, 3, 4, 5 nie działają, spadek mocy do 97%
Rozpoczęcie procesu naprawy...
BŁĄD
Brak dostępu do robotów naprawczych K11, K12, K13
Wysłanie wiadomości do głównej siedziby CrioTECHu...
Brak odpowiedzi...
Rozpoczęcie procedury awaryjnej...
Rozpoczęcie dehibernacji inżyniera Thomasa Greena...
BŁĄD
Procesy życiowe Thomasa Greena są niestabilne, brak możliwości dehibernacji
Rozpoczęcie dehibernacji zastępcy głównego inżyniera Roberta Hawkinsa...
Urochomienie filtrów powietrza...
W tym momencie wszystkie korytarze i pomieszczenia wypełnił cichy szum wentylatorów. Szum ten w porównaniu z grobową ciszą jaka panowała tu przez wiele lat był hukiem błyskawicy uderzającej w drzewo. Na wyższych piętrach zwierzęta zaskoczone zaczęły uciekać w popłochu lub szukać kryjówek. Karaluchy które jeszcze przed chwilą ze smakiem jadły ryż rozpierzchły się po kątach kryjąc się pod biurkami, szafkami. Pająki opuściły swe sieci, szczur pionier, który właśnie schodził w dół szybu windy poszukując nie splądrowanych przez inne szczury zapasów, zaskoczony hałasem źle postawił łapkę... Spadł dziesięć metrów w dół łamiąc sobie kark.
W tym samym czasie w pomieszczeniu inżynierów w jednej z komór coś zabulgotało...
Uwaga spadek mocy do 95%
Rozpoczęcie procesu wybudzania...
Uruchomienie oświetlenia...
Uwaga spadek mocy do 87%
W tym momencie wszystkie korytarze wypełniło białe światło, które po chwili zgasło a następnie znów wypełniło korytarze. Zwierzęta ze swoich kryjówek obserwowały niesamowity spektakl, ze strachem oczekując następnych wydarzeń. Blade światło jarzeniówek wypełniało już prawie wszystkie korytarze.
W tym czasie z komory w której znajdował się Robert Hawkins wypłynął już cały płyn stabilizacyjny. Teraz do jego żył były pompowane sterydy i środki pobudzające, w większości pochodne amfetaminy. Mózg zaczął powoli wybudzać się z narkotycznego snu wywołanego hibernacją, miedzy neuronami z każdą chwilą płynęło więcej impulsów. Robert powoli odzyskiwał świadomość, otworzył oczy które zalała niesamowita jasność. To był jego błąd, w czasie szkolenia cały czas powtarzano, aby tuż wybudzeniu nie otwierać oczu, nawet przez miesiąc ćwiczyli. Codziennie rano po przebudzeniu przez pół godziny mieli się powstrzymywać od otwierania oczu. Na koniec był dwutygodniowy test, jeśli przez te dwa tygodnie choć raz po przebudzeniu otworzyli oczy przed upłynięciem trzydziestu minut, czekało ich ponowne szkolenie. Był to najnudniejszy test jakiemu Robert był kiedykolwiek poddawany, a elektroencefalografu nie da się oszukać, Robert trzy razy podchodził do tego testu, te trzy razy to jednak było o wiele za mało. Mózg Roberta który został wyrwany z hibernacyjnego snu i wrzucony prosto w narkotyczny trans był już mocno nadwyrężony, dodatkowe impulsy które popłynęły z oczu Roberta spowodowały że mózg zarejestrował za dużo impulsów. Tak samo jak komputer który zarejestruje za dużo wykonywanych poleceń zawiesza się, tak mózg Roberta odmówił pracy. Hawkins stracił przytomność.
Rozpoczęcie procesu oczyszczania...
Do żył Roberta ponownie były pompowanie związki chemiczne, te jednak miały ustabilizować stan jego umysłu, pracę serca i temperaturę ciała. Po kilku godzinach Robert odzyskał świadomość, otworzył oczy które ponownie zalało blade światło, jednak już nie tak intensywne jak wcześniej, mimo to oczy go bolały. Powoli wracały inne zmysły, słyszał cichy szum wentylatorów, po chwili zaczęła go boleć głowa, z każdą chwilą bardziej ból był nie do wytrzymania, oraz to niesamowite zimno... Robert zwinął się w kłębek i leżał tak przez następne cztery godziny, trzęsąc się na przemian z zimna i z bólu. Potem wstał, był otępiały nie mógł się na niczym skoncentrować, starał się sobie przypomnieć co tu robi i co się dzieje nie był w stanie, usiadł przy swoim hibernatorze i zasnął. Gdy się przebudził jeszcze czuł lekki ból głowy, ale zaczął przypominać sobie co tu robi i co się stało. Dałem się zahibernować to wszystko było efektem wybudzania, ostrzegali że to nie będzie miłe... Ale chwila czemu mnie wybudzili? Skończył się kontrakt? Nie wtedy nie tylko ja bym się obudził ale i reszta inżynierów i pracowników, a poza tym już by tu czekała druga zmiana... Robert zastanawiał się co się mogło stać. Po chwili przypomniał sobie o procedurach awaryjnych, które miały w razie jakichkolwiek uszkodzeń wybudzać inżynierów, Hawkins zastanawiał się dlaczego nie wybudzono głównego inżyniera... Wstał wyszedł na korytarz wszystko wyglądało tak samo jak w momencie gdy szedł do hibernacji, no może tylko personelu było brak. Takie były założenia firmy pełna autonomia budynku, niezależność od świata zewnętrznego, bezpieczeństwo klientów to podstawa. Gdy Robert przypominał sobie spot reklamowy mówiący że hibernacja w CrioTECHu jest w stu procentach bezpieczna aż zachciało mu się śmiać. Przypomniał sobie pierwszych zahibernowanych, jeden na pięciu się wybudzał, a z tych co się wybudzili jeden na trzech doznawał uszkodzenia mózgu, które prowadziło do kalectwa lub choroby psychicznej. Kilku z pierwszych zahibernowanych nie mogło się odnaleźć w nowym świecie, 15 lat ich nie było, świat się zmienił, a oni nie. Tylko Jeden z pierwszych hibernatusów jak ich nazywano dorobił się jakiejś kariery i sławy, reszta skończyła w psychiatrykach albo wróciła do „lodówek”. Hawkins postanowił się ubrać, podszedł do pomieszczeń ze skrzynkami, przyłożył oko do skanera, laser zanalizował jego tęczówkę, Robert nie znosił tego za każdym razem miał wrażenie że ten laser wypali mu oko. Rozległ się cichy syk Hawkins podszedł do skrzynki która się wysunęła ze ściany otworzył ją a następnie założył ubranie które tam wrzucił gdy szedł do hibernacji, przy okazji sprawdził czy wszystko co zabierał ze sobą jest na miejscu. Robert wszedł do pomieszczenia w którym znajdował się główny komputer, pierwsze co zrobił to przeczytał raporty, było ich dziwnie mało. Co miesiąc jeden, co pół roku jeden duży, we wrześniu był ostatni duży raport i dopiero teraz był następny. Wynikało z tego że jest marzec 2021r, ledwie rok od hibernacji Roberta. Robert sprawdził datę, w komputerze, wynikało ze jest 23 marzec 2011 roku godzina 23:12. Robert podszedł do komputera przy ścianie który służył do komunikacji wewnątrz budynku, kilkakrotnie wysłał wiadomość alarmową, nikt nie odpowiadał. Powrócił do głównego komputera a następnie sprawdził dlaczego komputer, go wybudził. Co my tu mamy? Uszkodzenie czujników ruchu, uszkodzenie głównego włazu? Jak to możliwe strażnicy powinni cały czas tego pilnować! Spadek mocy? Do 86%? Niemożliwe paliwa jest na ponad 30 lat. O co tu chodzi? Robert spojrzał ponownie na zegar komputera, wskazywał godzinę 23:12. Zegar zwariował, to tłumaczy dlaczego paliwo się skończyło minęło wiele lat a ten głupi komp nie ma o tym pojęcia, ale ile czasu mogło upłynąć? Na pewno ponad 30 lat... CrioTECH będzie musiało mi zapłacić za nadgodziny. Tylko dlaczego nikt nie przyszedł wymienić rdzeni? Robert nie wiedział o co chodzi, poszedł do windy. Nacisnął przycisk i czekał, nic się nie działo. Ponownie nacisnął przycisk, Odczekał chwile ale winda nie miała zamiaru się ruszyć, był głodny poszedł do pomieszczenia z zapasami umieszczonymi dla inżynierów na wypadek alarmowego wybudzenia do naprawy systemu. Zjadł, batonik odżywczy a następnie wrócił do głównego komputera, gdzie na ekranie był wyświetlony napis:
Uwaga spadek mocy do 85%
Wyłączenie systemów zbędnych, przekierowanie mocy do hibernatorów.
BŁĄD windy, za mało mocy.
No świetnie, jeszcze mnie uwięzili, uduszę tego informatyka który uznał windę za zbędną, zwłaszcza w miejscu gdzie nie ma schodów.Robert sprawdził w systemie czy można przywrócić moc windzie, okazało się że wszystkie możliwe systemy zostały już wyłączone utrzymywana jest tylko wentylacja oraz oświetlenie. No i oczywiście hibernatory, Robert sprawdzał w dokumentacji co się stanie gdy moc spadnie jeszcze niżej, okazało się że poniżej 85% będą wyłączane hibernatory. Ci, wszyscy ludzie... zginą... Skoro do tej pory CrioTECH nie przyjechał to znaczy ze już nie przyjadą, wydymali nas, zarobili miliardy, wydali kilka milionów na ten budynek przenieśli wszystkie lodówy tu i zostawili same sobie po trzydziestu latach nikt już nie będzie pamiętał o nich. Ci ludzie zginą a co najgorsze ja tu zdechnę jeśli się nie wydostane. Robert postanowił podjąć desperacki krok, wybudzić kilku hibernatusów żeby odciążyć system... Komputer wybrał tych z największymi szansami, pierwsza 12 jest właśnie wybudzana... Robert postanowił że jeszcze coś zje, po „kolacji” (Robert tak naprawde nie miał pojęcia która jest godzina więcuznał żę skoro niedługo położy się spać je właśnie kolacje) poszedł do pomieszczenia ze skrzynkami, i wyciągnął ze swojej Glocka i naboje, załadował pistolet Nigdy nie wiadomo jak zareagują po przebudzeniu, mogą zwariować. Robert poszedł do głównego komputera sprawdzić jak idzie wybudzanie, jeden nie przeżył pierwszej fazy. Robert zamknął drzwi wszystkich pomieszczeń a następnie położył się na zimnej podłodze. Rano Bolały go plecy, wstał i sprawdził moc 88%,Robert uznał to za wynik zadowalający, poszedł po pomieszczeń w których byli hibernatusi. Zajrzał przez małe okienko czy się wybudzili pierwsza trójka spała, Robert nie miał pojęcia czy z wycięczenia spowodowanego dehibernacją czy po prostu środki pobudzające były za słabe. W następnym pomieszczeniu znajdowała się jakaś dziewczyna, siedziała nago obok hibernatora rozglądając się, Poszedł do następnych hibernatusów, w sumie 6 było przytomnych, 5 leżała, Robert postanowił później jeszcze raz spróbować ich wybudzić, na razie musiał się zająć tymi wybudzonymi. Poszedł do tej kobiety, w komputerze była zarejestrowana jako Airam Madman z Chartowleen. Otworzył drzwi i wszedł rzucając jej swoją bluzę żeby miała się czym zakryć.
-Witam wśród żywych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 22:33, 17 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Długo panowała cisza, zanim jakikolwiek dźwięk został pochłonięty i zinterpretowany przez budzący się z długiego snu mózg. Najpierw odległy i ledwo słyszalny, jednak zbliżający i nasilający się z każdą chwilą. Zupełnie jakby zawiesić kogoś w próżni na kilka lat i zapomnieć o jego istnieniu. Pozostawiony sam sobie, człowiek będzie czekał, aż ktoś przyjdzie i go wyzwoli. Lecz nim to nastąpi, trzeba wiele czasu spędzić w nieznośnej samotności, gdzie nie ma nikogo, nie ma nic, tylko jeden, długi sen. Jego trwanie mogło przerwać tylko otworzenie oczu.
Ciało przeszył dreszcz zimna. Przez szczelnie zamknięte jeszcze powieki, zaczęło stopniowo przedzierać się oślepiające światło. Na szczęście gdzieś w podświadomości brzmiał głos, który mówił mu, by nie otwierać oczu. Ciemność jest przyjemna. Skrywa wiele tajemnic i nie zmusza do ukrywania się, bo sama daje wspaniałe schronienie przed zbyt ciekawskimi spojrzeniami. Kiedy dorastał, nigdy po przebudzeniu nie otwierał od razu oczu, walcząc ze światłem o to, by przyjemny sen wrócił i na nowo zabrał go z pozbawionego wszelkich wartości świata. Nigdy nie udało mu się wygrać tej bitwy, ale wiedział, że nadejdzie dzień, w którym wygra wojnę i niechciane światło nigdy więcej nie będzie go niepokoić. Mimo wszystko bał się tego dnia, bał się zwycięstwa. Dziwne; jak bardzo go pragnął, tak bardzo nie chciał, by kiedykolwiek nadeszło. I z tego ostatniego powodu, znajdował się tu teraz.
Właściwie to gdzie był?
- Cholera, jak tu zimno - wyszeptał, zaciskając coraz mocniej powieki, by jeszcze szczelniej ograniczyć dopływ światła. - Nie powinno tu być tak chłodno.
Usłyszał szum pracujących wokół maszyn.
- Zmechanizowane niebo? - spytał sam siebie. Po chwili wybuchnął śmiechem, uświadamiając sobie niedorzeczność własnych słów.
Jego ciekawość okazała się silniejsza, niż chęć powrotu do marzeń sennych. Powoli zaczął otwierać oczy, poddając się zewsząd otaczającemu go światłu. Było inne niż to, które widział przez okno każdego ranka po przebudzeniu. Jego źródłem okazały się zwyczajne żarówki.
- Sztuczne światło - wymamrotał, próbując ustalić, gdzie właściwie jest i co robi w tym miejscu.
Rozejrzał się gwałtownie dokoła. Wszędzie znajdowały się nieznane mu maszyny, służące do niewiadomo jakich celów. W jakiś sposób działały na niego, wprowadzając substancje chemiczne do jego krwiobiegu. Nagle przypomniał sobie wszystko.
- Nazywam się Lucas Harding. Poddałem się hibernacji, by...
Westchnął. Im bardziej chciał sobie przypomnieć, tym większa mgła przesłaniała całą jego przeszłość. Próbując się skoncentrować, czuł ból w całym swoim ciele. W akcie desperacji odłączył się od wszelkich aparatur. Gwałtownie wstał i byłby upadł, jednak w porę zdążył przytrzymać się jakiejś maszyny. Przez przypadek wcisnął kilka przycisków, ale nie zwrócił na to żadnej uwagi.
Znajdował się w białym pokoju, a drzwi, naprzeciwko których stał, otwierały się tylko z zewnętrznej strony.
- Świetnie - rzekł z ironią. - Dość, że przespałem swoje życie, to jeszcze na końcu wylądowałem w pokoju bez klamek.
Kiedy odzyskał siły na tyle, by móc podejść do drzwi, zbliżył się do nich i spróbował zobaczyć, czy nikt przypadkiem nie przechadza się po korytarzu. Jednak wszędzie było pusto i cicho. Przerażająco pusto i cicho.
- Gdzie się wszyscy podziali! - krzyknął i uderzył pięściami w szybę.
Tracił panowanie nad sobą. Próbował wyważyć drzwi i krzyczał w niebogłosy, ale nikt nie nadchodził. Nikt go też z pewnością nie słyszał. Po upływie niecałej minuty siły zupełnie go opuściły. Bezwładnie osunął się na lodowatą podłogę, słysząc w głowie bicie własnego serca.
- Boże, jeśli jeszcze masz wzgląd na mnie, nie pozwól mi tu zginąć...
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 19:50, 18 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 14:05, 18 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
„W następnym pomieszczeniu znajdowała się jakaś dziewczyna, siedziała nago obok hibernatora, rozglądając się”.
W ciemności było bezpiecznie. Próżnia dawała ochronę, a ciało podłączone do aparatury nie potrzebowało niczego więcej niż to, o co już wcześniej zadbali pracownicy CrioTECH-u. O duszę nie trzeba się było martwić. Mówi się że dusza jest nieśmiertelna, ale na przykładzie kilkunastu osób zamkniętych w lodówkach można było spokojnie obalić tę regułę. Oni tymczasowo tylko wegetowali. Co będzie potem, nikogo na razie nie obchodziło. Kobieta w hibernatorze jako jedna z ostatnich załapała się do tej grupy. Zmęczony oficer FBI, amerykanka – kanadyjka z pochodzenia; sporo forsy na koncie i brak perspektyw na dalsze życie; przyjęli ją z otwartymi ramionami.
Jednak nic co piękne nie może trwać wieczne. Nie wiadomo po co i dlaczego postanowiono ją obudzić. Podświadomie poczuła światło. Serce powoli zaczęło pompować krew, a krew stopniowo ogrzewała ciało. Szare komórki w końcu zaczęły pracować. Powoli wracała świadomość. Instynkt podpowiadał jej, aby nie otwierać oczu, wrodzona ciekawość i impulsywność pragnęła wiedzieć nic i wszystko naraz. Burza myśli i brak odpowiedzi. Jednak coś pamiętała: znużenie i obojętność. Otworzyła oczy, rozejrzała się po ściankach urządzenia. Odruchowo otworzyła drzwi i wyszła z urządzenia, na tyle ile tylko pozwoliła jej podłączona aparatura. Znalazła się w szarym pomieszczeniu, teraz już zaczęły jej się przypominać szkolenia CrioTECH-u. Teraz należało głęboko oddychać i pozwolić ciału się przystosować do nowych warunków życia. „A więc jestem w przyszłości” pomyślała rozglądając się po szarych ścianach. W pewnym momencie dostrzegła sporą pajęczynę, „A więc nie tylko ja tu żyję”, uśmiechnęła się do małego współlokatora i nagle przyszło jej do głowy że jednak nie jest tak źle, że życie jest piękne. Podniosła się z podłogi, przez przypadek zrywając kilka kabli. Przeceniła swoje siły. Osłabione nogi odmówiły posłuszeństwa i znów usiadła na podłodze. „Więc nie jest tak pięknie” szybka myśl zabiła cały dotychczasowy spokój, zdenerwowana zaczęła się szarpać urywając pozostałe połączenie z aparaturą. Oparła się bezsilnie o ścianę wpatrując się w sufit.
Nagle usłyszała odgłos kroków. Ktoś zatrzymał się przed drzwiami do jej pomieszczenia. Dopiero kiedy otworzył drzwi i spojrzał na nią uświadomiła sobie że nic na sobie nie ma. Mężczyzna rzucił jej dużą, czerwoną bluzę i powiedział "Witamy wśród żywych". Teraz już nic nie było jasne.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 7:44, 19 Maj 2007, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:29, 18 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Robert dopiero teraz mógł sie dobrze jej przyjrzeć była mniej więcej jego wzrostu, miała cimne włosy i ciemną karnację. Robert przypomniał sobie jak wyglądają testy hibernatusów.
-Jak sie nazywasz?
-Ariam... Airam Madman. A ty kim jesteś?
Zdała pierwszy test, pamiętała jak się nazywa, czyli mózg sprawny, nie "skasowało" jej. I wtedy sobie przypomniał jednego z pierwszych hibernatusów, tych "nieoficjalnych" ładowanych do lodówek już w 2003 roku. Warzywo, nie potrafił mówić, miał problemy z koordynacja ruchów, straszny widok...
-Wiesz co sie z tobą stało?
-Zostałam zahibernowana.
-Tak, chodź za mną, dostaniesz swoje ubranie.
Robert uważnie się jej przyglądał, nigdy nie wiadomo co może taki hibernatus odwalić, na samym początku ciężko stwierdzić czy są do końca normalni. Gdy weszła do pomieszczenia, od razu podeszła do skanera, pamiętała co robić a więc jest spora szansa na to że jest normalna. Gdy już sie ubrała pdeszła do roberta i zapytała który jest rok.
-Nie mam pojęcia, widzisz była awaria komputer nie potrafi określić który jest rok, mamy też niedobory energii. Dlatego musiałem was obudzić, aby się stąd wydostać i dotrzeć do CrioTECHu żeby załawili paliwo do reaktora, narazie bedziecie musieli iść ze mna gdy już zdobędziemy paliwo będziecie mogli wrócić do lo.. hibernatorów.
-Jak to my?
-Chodź.
Robert sprawdził kto jest następny na liście, Lucas Harding.
Podszedł do drzwi otworzył je rzucił w kierunku ciemnego blondyna, który wyraźnie wycieńczony leżał na ziemi.
-Witamy wśród żywych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 21:06, 18 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Cisza stawała się nie do wytrzymania. Nic się nie działo, nikt nie nadchodził, jakby zapomniano o tym miejscu już bardzo dawno temu. Pustka wypełniała wszystkie pomieszczenia i byłoby cudem, gdyby ktoś niespodziewanie pojawił się tutaj.
Ale cuda się zdarzały...
Na początku pomyślał, że majaczy, słysząc w oddali czyjeś kroki. Próbował skupić swoją uwagę na czymś innym, mimo to jego umysł podświadomie wyłapywał coraz głośniejsze stąpanie. Kiedy był już pewien, że nie jest to wyimaginowany odgłos, próbował krzyknąć, by wreszcie go stąd uwolniono. Nie mógł jednak wydać z siebie żadnego dźwięku i zaczął powoli żegnać się z nadzieją. Po chwili usłyszał, że ktoś zatrzymuje się na wprost drzwi, prowadzących do jego pokoju. Odetchnął z ulgą i oczekiwał na zbawiennego przybysza.
- Witamy wśród żywych - powiedział nieznajomy, wchodząc do środka, gdy drzwi się otworzyły.
- To jeden z tych dni, kiedy chciałbym być jednak po tamtej stronie - odparł, nie podnosząc wzroku w stronę rozmówcy. - Wybacz, że traktuję cię jak powietrze, na patrząc nawet na ciebie, ale nie mam sił, by podnieść głowę. Chyba będę musiał złożyć reklamację - jęknął cicho. - W dodatku czuję się, jakbym od wieków nic nie miał w ustach. Szczerze mówiąc, nie tego spodziewałem się po przebudzeniu.
Zamilkł, wpatrując się w aparatury, które miał przed sobą. Z uporem chciał się podnieść, by sprawdzić, kto oprócz niego znajduje się w białym pokoju.
- Czy mógłbyś mi pomóc wrócić do jakiejś normalnej pozycji? - zapytał, zastanawiając się, jak bardzo wygląda nieporadnie, nagi i rozciągnięty na posadzce. - Skostniałem już od tego zimna.
Dwoje ludzi, mężczyzna i kobieta, podnieśli go i oparli o ścianę. Długie włosy niemal natychmiast opadły na ramiona, a niebieskie oczy wreszcie zobaczyły żywe postacie...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Sob 12:48, 19 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
-To jeden z tych dni, kiedy chciałbym być jednak po tamtej stronie.Wybacz, że traktuję cię jak powietrze, na patrząc nawet na ciebie, ale nie mam sił, by podnieść głowę. Chyba będę musiał złożyć reklamację w dodatku czuję się, jakbym od wieków nic nie miał w ustach. Szczerze mówiąc, nie tego spodziewałem się po przebudzeniu.
- Czy mógłbyś mi pomóc wrócić do jakiejś normalnej pozycji?Skostniałem już od tego zimna.
Robert i Airam pomogli mu wstać.
-Jak się nazywasz?
-Lucas Harding.
-Airam, przypilnuj go ja pójdę po resztę, gdy odzyska siły zaprowadź go do pokoju z rzeczami niech weźmie swoje ubranie. Jak zbiorę was wszystkich to dam wam coś do zjedzenia i wszystko wyjaśnie.
Robert poszedł do następnego pomieszczenia, gdy już był przy drzwiach przypomniał sobie że zostawił lucasowi bluzę, sciągnął koszulkę, i wszedł do następnego pomieszczenia w którym powinien być Jeremiash von Haagen. Był o wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i dosyć ciemnej karnacji. Robet rzucił mu koszulkę:
-Witamy wśród żywych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 16:43, 19 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
- Jak się nazywasz? - spytał po chwili nieznajomy.
- Lucas Harding - odpowiedział, próbując z coraz większą szybkością poruszać palcami rąk, by prędzej wróciło mu właściwe krążenie.
- Airam - mężczyzna zwrócił się do towarzyszącej mu kobiety. - Przypilnuj go, a ja pójdę po resztę. Gdy odzyska siły zaprowadź go do pokoju z rzeczami, z którego weźmie swoje ubranie. Jak zbiorę was wszystkich, to dam wam coś do zjedzenia i wszystko wyjaśnię.
Zanim wyszedł, podał swoją bluzę Lucasowi, by się nią okrył.
- Więc masz na imię Airam - rzekł do kobiety, kiedy zostali w pokoju sami. - Ciekaw jestem, co cię zmusiło do poddania się temu eksperymentowi. Ja z chwilę obecną mam już dość hibernacji do końca życia.
Kiedy władał już sprawnie rękami, ubrał zostawioną bluzę, której właściciel na szczęście okazał się wyższym od niego.
- Nigdy jeszcze w takim stanie nie zawierałem znajomości - próbował uśmiechnąć się Lucas. - Zapewne w normalniejszych warunkach stałbym się czerwony po same uszy...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 18:17, 19 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Od momentu gdy mężczyzna opuścił jej pomieszczenie minęło już trochę czasu. Już ubrana (nie w jego bluzę) była w stanie normalnie się poruszać i miarę logicznie myśleć. Teraz miała wszystkiego dość. Po rozmowie z Robertem wiedziała, że CrioTECH nawalił: komputery źle działają, brakuje benzyny, nawet nie wiadomo w którym roku się obudzili. Poszła za Robertem obejrzeć stan jakiegoś hibernatusa. Zatrzymali się przed pomieszczeniem i delikatnie otworzyli drzwi. Nagi blondyn wyglądał w miarę dobrze, co najmniej mózgu mu nic nie uszkodziło, pamiętał jak się nazywa. Mówił normalnie, jak każdy zraniony i osamotniony człowiek, gorzko i bezsilnie... Jednak jeszcze chciał wstać. „Więc nie jest aż tak źle”. Airam i Robert podnieśli blondyna i chwilę później Robert rzucił Lucasowi bluzę i wyszedł obejrzeć resztę obudzonych.
- Więc masz na imię Airam. – blondyn wyrwał ją z chwilowego zamyślenia - Ciekaw jestem, co cię zmusiło do poddania się temu eksperymentowi. Ja z chwilę obecną mam już dość hibernacji do końca życia.
Spojrzała na mężczyznę. Trochę osłabiony i zawstydzony trudził się z bluzą. „Czego chcesz się dowiedzieś"; pomyślała. Lepiej by było gdyby nikt nie wiedział, że jedynym powodem dla którego opuściła znajomych było znużenie życiem. I ciekawość, jak to jest... Zasnąć i obudzić się w przyszłości. Jak wszyscy żołnierze miała niezłego świra, w swojej branży nie była wyjątkiem. Miała dość dowodzenia ludźmi i odpowiedzialności za ich śmierć. Nie mogła podejmować decyzji, ale miała wystarczające stanowisko aby czuć się winna za śmierć innych...
- Nigdy jeszcze w takim stanie nie zawierałem znajomości - próbował uśmiechnąć się Lucas. - Zapewne w normalniejszych warunkach stałbym się czerwony po same uszy...
„A więc to go tak stresowało kiedy zakładał bluzę” - była pani oficer uśmiechnęła się delikatnie na widok prawie nagiego faceta w czerwonej bluzie, którą przed chwilą miała na sobie „Ja niedawno wyglądałam podobnie...”
- Nie jest źle. Masz już siły aby przejść kilka kroków? Chodź, ubierzesz się w normalne rzeczy. Kiedy wróci Robert pójdziemy coś zjeść.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Sob 18:34, 19 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Na początku były tylko zmysły. Każdą komórkę ciała rozrywał ból. Impulsy w neuronach szalały, obezwładniając zadawanym bólem. Żołądek ścisnął się w niemożliwym skurczu. Przez powieki przebiło się światło, po chwili gasnąc. Poruszyła dłonią. Serce znowu pompowało krew, narządy budziły się do życia. Mózg zaczął pracować, napłynęły myśli.
Nie otwieraj oczu.
Wszystkie tkanki ciał krzyczały.
Dlaczego mam nie otwierać oczu? Kto wymyślił taka bzdurę?
Serce weszło w zwyczajny rytm pracy. Krew wpada do przegrody. Komora. Aorta. Obudziła się świadomość. Jest noc. Nienawidziła budzić się w nocy. To nigdy nie oznaczało nic dobrego, zawsze tylko kłopoty. Cisza. Piękna i kojąca. Do uszu zaczął dochodzić szum pracującej aparatury i płynów pompowanych przez rurki do żył. Po woli ciemność wlała się do odsłanianych przez powieki źrenic.
Wracała pamięć. Hibernator. Niezgrabnie wytoczyła się się na ziemię odrywając wszelką aparaturę od ciała. Podłoga. Zawsze była najwygodniejsza i nigdy nie zdradzała. Chłód załagodził ból. Nagle policzki nabrzmiały i zaczęły charakterystycznie boleć.
- Nie… - jęknęła- tylko nie mdłości. – bełkot wydobywający się z ust był ledwo zrozumiały, ale nikogo to nie obchodziło, bo nikogo tu nie było. Na głos tej myśli ustały wszystkie odruchy wymiotne i ból. Nie ma nikogo. Obiecali przyjść. Nieprzytomnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Ciemno. Dziko rzuciła się do drzwi, były zamknięte. Strach jaki ją objął był gorszy niż wszystko co przed chwilą czuła. Jeszcze bardziej niż budzić się w nocy nie nawiedziła małych, zamkniętych pomieszczeń. Wściekle kopnęła w ściane i opadła na ziemię wijąc się z bólu stopy.
- Spokojnie Eileen. – dźwięk własnego imienia, choćby wypowiedziany własnym głosem działał kojąco. Wróciła jasność myśli. Czego ty chcesz?
Nagle wróciły wszystkie uczucia, a wraz z nimi z płuc wydarł się krzyk.
- Chcę stąd wyjść!!! straciła wszystkie siły i nieprzytomnie osunęła się na podłogę
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 13:02, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie jest źle - odpowiedziała Airam.
Te słowa zbytnio go nie pocieszyły, bo zdawał sobie sprawę z tego, że nie posiadał pięknie wyrzeźbionego i atletycznego ciała, którym chlubili się niektórzy przedstawiciele jego płci jeszcze przed tym, zanim poddał się hibernacji.
- Masz już siły, aby przejść kilka kroków? - kontynuowała dalej. - Chodź, ubierzesz się w normalne rzeczy. Kiedy wróci Robert, pójdziemy coś zjeść.
- Więc ten facet ma na imię Robert - rzekł z zaciekawieniem. - Wygląda na porządnego człowieka, który w dodatku wie, co się tutaj dzieje. No, może prawie wie.
Wyszli na korytarz i Airam zaprowadziła go do pomieszczenia, w którym znajdowały się jego rzeczy osobiste. Lucas stanął przed skanerem. Po chwili wahania rzekł:
- Nienawidzę tego robić. Czuję się wtedy, jakby ktoś zaglądał w głąb mnie, wydzierając wszystkie sekrety, które chcę zachować tylko dla siebie.
Przyłożył oko do skanera. W odpowiedzi na to, ze ściany wysunęła się skrzynka, w której Lucas pozostawił swoje najcenniejsze rzeczy. Obok leżało również jego ubranie: bielizna, rozszerzane u dołu dżinsy i czarny podkoszulek z wizerunkiem ulubionego zespołu. Nie zwracając uwagi na to, czy Airam zwraca na niego uwagę, przebrał się szybko. Z prawej tylnej kieszeni spodni wyciągnął ciemną gumkę do włosów, którą zawsze tam trzymał, i związał nią długie włosy.
- Nareszcie czuję się jak człowiek - powiedział, śmiejąc się.
- Nie tylko ty - odpowiedziała kobieta i wzięła jego skrzynkę.
Uśmiech natychmiast zniknął z jego twarzy, a w jego oczach pojawiło się przerażenie i lęk. Jak zagrożone i osaczone zwierzę, tak samo i on postanowił bronić się, atakując.
- Zostaw to! - krzyknął i wyrwał z rąk zaskoczonej Airam skrzynkę...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 15:53, 21 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Airam miała już dość. Nie chodziło jej o to, że Lucas nie mógł sie normalnie poruszać, ponieważ za szybko zerwał aparaturę i maszyna nie zdążyła go w pełni przystosować to pełnego funkcjonowania. Ten facet głośno myślał. Nawijał dużo, bez określonego celu... Teoretycznie można było go zostawić, ale niestety w pobliżu nie było Roberta więc nie miałby kto przypilnować ostatniego hibernatusa.
Gdy wreszcie dotarli to pomieszczenia z ubraniami kobieta odwróciła się aby facet mógł sie spokojnie przebrać. Zaczęła kontemplować szare ściany pomieszczenia i zachwycać się ciszą, bo Lucas nareszcie przestał sie odzywać. Gdy już się ubrał spojrzała na mężczyznę. Wyglądał nieźle, choć luźne dżinsy, czarny podkoszulek wisiały na nim jak na wieszaku. Gdy Lucas związał włosy w zgrabny kucyk, wreszcie odsłonił ładne niebieskie oczy.
- Nareszcie czuję się jak człowiek - powiedział, śmiejąc się.
- Nie tylko ty - odpowiedziała i podniosła skrzynkę z podłogi, aby mężczyzna nie nadwyrężał osłabionego ciała.
- Zostaw to! - Lucas krzyknął jak osaczone zwierzę i wyrwał zaskoczonej Airam skrzynkę.
Niestety była zbyt ciężka i Lucas opadł pod wpływem jej ciężaru na podłogę. Kobieta podniosła z niego pudło, ale było za późno.
Mężczyzna nawet nie próbował wstać, możliwe że teraz miał złamane któreś żebro. Airam próbowała, ale oczywiście nie udało się go podnieść... Pozostało im czekać na Roberta. Wyszło tak jak mówią ruscy "Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze"
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:43, 21 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jeremiash otworzył oczy. Nie do końca takiego uczucia się spodziewał. Nic nie widział, ale to nie było najgorsze. Przede wszystkim czuł ból w prawym boku. Jakby ktoś wbił mu nóż w nerkę i starał się wyciąć jak największą dziurę.
Szlag, pomyślał mięli mnie obudzić dopiero po wyleczeniu.
Starał się poruszyć. Jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Czuł sie tak jak po wypiciu pół litra czystej wódki. Bolały go mięśnie, a serce za wszelką cenę udawało, że go nie ma.
Mężczyzna zamknął oczy. W umyśle pojawił się obraz ognia.
Rusz się wreszcie, leniu zwrócił się do mięśnia sercowego. Nie zawiodłeś mnie na połowinkach, to tym razem też mnie nie zawiedziesz.
Powoli, puls stał się wyczuwalny. W miarę jak serce pompowało leniwą krew po organizmie, ból w ciele ustępował. za to nóż wbijający się w nerkę stawał się coraz większy i świdrował coraz gwałtowniej. Mężczyzna leżał w bezruchu. Jego twarz wykrzywił grymas bólu.
Boże, czy ktoś w tym całym ustrojstwie pomyślał o ibupromie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 11:11, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Zrobił to zbyt gwałtownie i zanim zrozumiał, że kobieta wcale nie chce ukraść jego rzeczy osobistych, stracił równowagę i runął na podłogę. Skrzynka nie była wcale taka ciężka, jak mogło się wydawać. Lucas miał w niej zaledwie kilka przedmiotów, które miały dla niego bezcenną wartość. Były jedyną pamiątką po poprzednim życiu. Teraz miało nadejść nowe...
I świetnie je rozpoczął. Najpierw leżał nagi w towarzystwie zupełnie nieznanej mu kobiety, potem ględził bez sensu, a na końcu jeszcze wyszedł przed nią na wariata. Sam dokładnie nie wiedział, co się z nim działo. Zdawał sobie jedynie sprawę z tego, że zawsze w takich sytuacjach zachowuje się nienaturalnie, próbując się uspokoić i opanować mówiąc to wszystko, co mu ślina przyniesie na język. Zdarzało się też nierzadko, że dla ukrycia zdenerwowania śmiał się ze wszystkiego, tak po prostu. Nienawidził tego śmiechu.
Lucas nie próbował wstać. Airam podniosła skrzynkę, którą upuścił, upadając. Nie zaglądała do środka, a on by nawet nie protestował, gdyby zechciała to zrobić. Wiedział, że kobieta nie pała do niego sympatią i że w ciągu tych kilku razem spędzonych chwil zdążył jej nadepnąć na odcisk. Umiał to wyczytać z ludzkich oczu, z zachowania. Nauczył się tego dawno temu, jeszcze przed studiami, ale nigdy nie opanował sztuki, dzięki której nie narażałby się innym.
Airam usiłowała go podnieść, ale po chwili dała za wygraną. Zniechęcona postanowiła czekać, aż wróci Robert.
- Nic mi się nie stało - odparł Lucas, opierając się o jedną ze ścian i wpatrując się ze spuszczoną głową w jakiś martwy punkt przed sobą na podłodze. - Nie musisz mnie żałować. Sam sobie jestem winny. Jak chcesz, możesz mnie tu zostawić i nie słuchać już więcej bezsensownego pieprzenia jakiegoś idioty. Nie będę miał ci tego za złe. Przywykłem już do samotności...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:54, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Robert zajrzał do pomieszczenia w któym znajdował się Jeremiash. Zobaczył go leżącego na podłodze i twarz miał wykrzywioną w grymasie bólu. Robert wszedł do środka nawet nie przywitał się, podszedł do hibernatora. W każdym hibernatorze był komputer pozwalający sterować nim, jeśli się znało odpowiednie procedury. Większość z nich znali tylko lekarze którzy w razie jakiś problemów mieli regulować sen hibernatusów. Robert jako inżynier kilkakrotnie zapuścił żruawia w komendy jakie lekarze wpisywali. Kilkakrotnie wpisywał komende próbując sobie przypomnieć jak ona brzmiała. Za piątym razem wpisał ją prawidłowo, do ciała Jeremiasha właśnie była pompowana morfina.
-Masz szczęście że jeszcze masz kilka żył podłączonych, tak to byś zdychał z bólu kolego, narazie odpoczywaj.
Robert wyszedł i zamknął drzwi, podejrzewał że komputer źle dobrał ilość środków stabilizujących, albo podał za małą ilość środków wybudzających przez co Jeremiash musiał po części sam się wybudzić. Robert udał się do następnej osoby, Josephine Hewitt. Zajrzał do środka przez małę okienko w pancernych drzwiach, i zobaczył pusty hibernator, rozejrzał się po pomieszczeniu. Nikogo tam nie było, Hawkins doszedł do wniosku że Josephine siedzi pod ścianą przylegającą do drzwi albo bezpośrednio pod drzwiami. Odbezpieczył Glocka, i w tym momencie sobie przypomniał że nie ma czego jej dać do okrycia się, sam nie miał zamiaru paradować z odłoniętą klatą, zwłaszcza że w kompleksie było dosyć chłodno. Postanowił wrócić do Lucasa i Airam. Wolał aby spotkanie z Josephine nie skończyło się strzelaniną, wolał nie zostać zaatakowany przez nią zaraz po wejściu do środka. Robert nie był pewien czy Josephine jest zdrowa umysłowo. Pamiętał pierwsze wypadki przy hibernacji, hibernatusi rzucali się jak dzikie zwierzęta na ludzi którzy wchodzili tam aby ich powitać. Hibernatusi gryźli, drapali, atakowali wszystko co się ruszało, w trakcie testów około dwudziestu osób zostało zaatakowanych przez hibernatusów. W tym dwie osoby zostały ciężko ranne. Niezwykłe było to że po hibernacji byli oni w pełni sprawni, tak jakby te środki pobudzajace na nich działały dłużej. Robert podejrzewał że ta sprawność była efektem źle dobranej ilości środków pobudzających, gdyż poźniej gdy już hibernacja wyszła z fazy testów nie zdarzały się wypadki agresji hibernatusów. Przynajmniej nie zaraz po przebudzeniu, chociaż poźniej do każdego hibernatusa wchodziło dwóch najemników uzbrojonych po zęby. Gdy wszedł do magazynu (jak w umyśle nazwał pomieszczenie ze skrzynkami) zobaczył Lucasa który ledwie opierał się o ścianę.
-Co tu się stało?! - Krzyknął zdenerwowany Robert obawiając się że któreś z nich doznał uszkodzenia mózgu. Pozostał w odległości kilku mertów od nich tak aby w razie agresji ze strony któregoś z nich móc zdąrzyć wyciągnąć pistolet. Zednerwowany czekał na odpowiedź, postanowił jak narazie nie rozstawać się z bronią, ani nie zabezpieczać jej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:15, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Gorące uderzenie morfiny odezwało się w w samym środku głowy Jeremiasha.
A teraz chcą mnie wykończyć, pięknie odezwał się w myślach.
Patrzył prosto przed siebie, aż środek przeciwbólowy zacznie działać. Nienawidził działania morfiny. Z resztą, uważał, że tylko najsilniejsze ataki bólu należy leczyć środkami przeciwbólowymi. A morfina to już wystarczająca przesada. Zawsze ma się po niej kaca, a skutki ustąpienia działania, są zwykle jeszcze gorsze. Zwykle musisz wziąć kolejną dawkę. Potem kolejną. I jeszcze jedną. Aż w końcu zostajesz uzależnionym od morfiny warzywem.
Kiedy ból już tylko ćmił, złapał za przewód i spokojnie wyciągnął drogę z żyły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|