Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 8:11, 30 Lis 2024

Nocni Łowcy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 34, 35, 36  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 13:38, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Post by Meadhros i Arianna

W tym czasie chciałbym byście uzupełnili ekwipunek... Pozwólcie za mną – usłyszał głos wstającego z miejsca Łowcy.
Meadhros również wstał i podążył za Halidem.
- Możecie brać wszystko do tamtej lini - powiedział Łowca wskazując czarną taśmę. - Dalej sa juz rzeczy, których oglądać nie możecie. Na taśmę rzucono zaklęcie. Nikt prócz Łowcy nie może tam wejść. W izbie obok możecie znaleźć jedzenie... Wasze wierzchowce są juz przyprowadzone przez Eoanara... Gdy będziecie gotowi to przyjdźcie do pokoju w którym byliśmy przed chwilą... Czujcie sie jak u siebie w domu - Elf odprowadził Łowcę wzrokiem, po czym w milczeniu zaczął uzupełniać swoją sakwę z ziołami leczniczymi.
Shirina spojrzała na broń obojętnym wzrokiem. Jej miecz i parę sztyletów wystarczało jej w zupełności, więc skierowała się do pomieszczenia, gdzie byli chwilę temu. Usiadła przy stole, oparła twarz na dłoniach i spojrzała gdzieś w dal.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 15:34, 15 Wrz 2008    Temat postu:

Post by Meadhros i Arianna


Meadhros wolnym krokiem wrócił do Sali, gdzie uprzednio Łowca poczęstował ich posiłkiem. Wchodząc zobaczył siedzącą tam już Shirine.
Kobieta podniosła oczy na Meadhrosa.
- Już uzupełniłeś ekwipunek? - spytała.

- Nie było dużo do uzupełniania – westchnął, siadając naprzeciwko elfki.
- Cóż, mi dobrze z tym, co mam - wzruszyła ramionami. - Bardziej mnie ciekawi, kiedy mojego konia zobaczę. Mam nadzieję, że traktowałeś go z przynależnym do niego szacunkiem - spojrzała na elfa z rozbawieniem.
- Oczywiście! Chciałem go nawet zaprosić na bal, ale się nie zgodził – odparł z ironią, która jednak pełna była beztroskiego uśmiechu.
- Odmówiłby - Shirina uśmiechnęła się wrednie. - On kocha tylko mnie i z innymi na bale nie chodzi.
Elf westchnął kręcąc głową, jak gdyby karcił swoje myśli:
– A ja miałem nadzieję…
Kobieta położyła mu dłoń na ramie.
- Spokojnie, jak nie ten, to inny. Nie należy się od razu załamywać - rzekła, udając współczucie.

- A… Od kiedy go znasz? – spytał już poważniej. – Jak go poznałaś?
- Od bardzo dawna... - westchnęła kobieta, w jej oczach błysnęła melancholia. - Jak go poznałam? Zasłużyłam na niego.
- Zasłużyłaś? To znaczy? Ja już dawno straciłem wiarę, że można na cokolwiek zasłużyć – westchnął, patrząc na medalion, który wisiał u jego szyi.
- Ciekawski jesteś... - mruknęła. - Pielgrzym był nagrodą w turnieju. Wygrałam - rzekła spokojnie, nie wdając się w szczegóły.
- Zabiłaś? – spytał spokojnie, bawiąc się w palcach medalionem.
Shirina się uśmiechnęła.
- Nie. Turniej polegał na pokazaniu swej sztuki walki, nie na zabijaniu. - Spojrzała na medalion Meadhrosa. - A skąd to masz? I co on oznacza?

Meadhros uśmiechnął się blado.
- A uwierzysz? – spytał, patrząc na Shirine.
- W wiele rzeczy jestem w stanie uwierzyć... - spojrzała uważnie na elfa.
- A słyszałaś może o Aramandii? – spytał, śledząc w dalszym ciągu wzrok elfki.
- Czytałam - odpowiedziała spokojnie.
Meadhros wydawał się nieco zbity z tropu.
- Co czytałaś? – spytał niepewnym głosem.
Elfka uśmiechnęła się rozbawiona.
- O Armandii. Gdy miałam więcej czasu, wprost pożerałam książki, w jednej z nich były mity o rożnych innych światach. Jeden z nich opowiadał o Armandii.

- Aha… - szepnął z wahaniem elf, jednak powoli zaczął rozumieć o co elfce chodziło. – A czy słyszałaś może o historii Kryształu Czystych Serc?
- No właśnie ten mit był o tym Krysztale i o drużynie, która go scaliła... - odpowiedziała. - Co właściwie ma z nami wspólnego Armandia?
- Bo ja byłem członkiem właśnie tej drużyny – szepnął, a w jego oczach zapłonął blask, którego Shirina nigdy wcześniej nie widziała. – Jestem Meadhrosem z Armandii…
Shirina wybałuszyła na niego oczy, jednak nic nie rzekła. Patrzyła jedynie na elfa. Dopiero teraz dotarła do niej zbieżność imion jego i członka drużyny Kryształu, oraz ich wygląd, a nawet charakter. Niegdyś elfka fascynowała się portalami miedzy światowymi i już dawno wiedziała, że czasem możliwy jest przeskok do innego wymiaru, jednak maczać musi w tym palce któryś z bogów lub sil wiecznych.
- To zaszczyt dla mnie... - wyszeptała, jednak nie skończyła, a w jej oczach nagle błysnął smutek.

- Dlaczego tak nagle posmutniałaś? – spytał elf, w którego głosie Shirina mogła dosłyszeć nikły cień troski.
- Szkoda, że spotykamy się w takich okolicznościach... - szepnęła.
- To znaczy? – spytał elf podnosząc w górę brwi.
- Nieważne - Shirina pokręciła głową, dając do zrozumienia, że nastąpił koniec pytań na ten temat.
Elf westchnął. Nie miał pojęcia w jakiej sytuacji znajduję się Shirina. Chciał jej pomóc, ale nie potrafił… Kolejny raz bezsilny…
- A, więc wiesz już kim jestem… Czy w księgach, które czytałaś, wspomniana była… - nagle zamilkł. - …czy wspomniany był tam mój koniec?
Meadhros wiedział, że brzmi to dość niedorzecznie, jednak nie potrafił inaczej tego ubrać w słowa.
- Nie... - rzekła po chwili wahania. Widać było, że jest zadowolona ze zmiany tematu. - Mit kończył się scaleniem Kryształu...
Twarz elfa pobladła. Tamta chwila, była najstraszniejszą i najtrudniejszą chwilą w jego życiu. Nie wiedział jak o tym mówić…
- Po scaleniu kryształu, każdy z nas wyruszył w inną stronę… Osobiście, nie obchodziło mnie gdzie podążają inni, i po co… Miałem własny cel… Jednak… Niedługo po rozstaniu się z drużyną… Śmierć mnie odnalazła… - w tym miejscu urwał i przez chwilę toczył ze sobą duchową walkę… Czy rzeczywiście jej mówić? Czy powinienem? Czy zrozumie? Jak to powiedzieć… W końcu przełamał się i zaczął mówić, jednak jego głos często zawodził go i urywał się…
Shirina uważnie wysłuchała Meadhrosa. Gdy skończył, zagryzła wargę i siedziała przez chwilę w milczeniu, patrząc w dal. - Czemu opowiadasz mi to wszystko? - spytała nagle. - Czemu właśnie mnie?
- Abyś nigdy nie popełniła tego samego błędu, co ja… - szepnął, patrząc pełnymi bólu oczyma na elfke.
- To znaczy? - Shirina nachmurzyła brwi.
- Żebyś… Żebyś z nią nie walczyła… Po prostu odejdź… Żyj i kochaj, póki jeszcze masz czas… - wyszeptał, a po jego policzku popłynęła łza, której nie zdołał powstrzymać.
Elfka westchnęła. Uniosła dłoń i dotknęła policzka mężczyzny, wycierając łzę.
- Nie wszystko jest takie proste, by móc ot tak sobie żyć i kochać... - wyszeptała, a jej oczy rozjarzyły się ciepłym światłem współczucia. - Życie jest marnością...

- Życie nie jest marnością… Życie i miłość to największe skarby jakie otrzymaliśmy… Jednak trzeba je najpierw odkryć… - szepnął, ujmując delikatnie dłoń elfki.
Shirina spojrzała na Meadhrosa z jakimś jej tylko znanym lękiem. Po chwili powoli cofnęła dłoń.
- Nie rozumiesz... - wyszeptała, wstając.
Odeszła od stołu i zatrzymała się przy jednym z okien. Nic więcej nie powiedziała. Elf usłyszał tylko jej ciche westchnienie.

- Czego nie rozumiem? – spytał ze smutkiem elf, wznosząc oczy na elfkę.
Shirina jedynie pokręciła głową.
- Zróbmy to, co mamy do zrobienia... - rzekła, patrząc w dal. - To miała być zwykła wyprawa na wilkołaki, a widzę coraz więcej przeszkód...

- Uratować przed Śmiercią pięć żyć… - szepnął z rezygnacją w głosie, wbijając wzrok w ziemię.
- Tylko mi nie mów, że będziesz ratował wilkołaki - Shirina uśmiechnęła się zadziornie, podchodząc do stołu.
Meadhros podniósł na elfke zmęczone oczy.
- Czy nie rozumiesz?… Jeżeli tego nie zrobię do końca tego miesiąca, wrócę Tam… do Niej…. - szepnął.
- Rozumiem... - westchnęła. - Ale nie umiem ci pomóc... Jednak na pewno sposobność ku ratowaniu życia będzie... Na pewno...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Śro 12:36, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Halid siedział na krześle zapatrzony w sobie tylko znany punkt w przestrzeni. Myśli kłębiły się w głowie Łowcy. Ilu z nich zginie? Kto jeszcze przypłaci moją zemstę swoim niewinnym życiem? Czego po raz kolejny to robię? Muszę... Nie, daj sobie spokój... zakochaj się, ustatkuj, zasmakuj spokoju... Nie to nie dla mnie... To co w końcu i tak zginiesz... Ale ja go zabije... Nie on... Byłem tak blisko... Jak mogę ich oszukiwać? Ilu z nich się domyśliło? Co zrobią? Śmierć to tylko przejście... Na pewno? Jako myśli zostały gwałtownie przerwane przez kroki innych członków drużyny i ich rozmowy. Halid otulił się szczelniej płaszczem mimo ognia na kominku. Na zewnątrz powoli ściemniało się mimo wczesnej godziny. To będzie zimna noc… pomyślał w duchu Łowca i chuchnął w zmarznięte od metalowych oparć krzesła dłonie.

***

Ciemność była nieprzenikniona. Płatki śniegu wirowały na wietrze i tańczyły przed twarzami wędrowców. Zrywał się coraz silniejszy wiatr. Na przedzie postępującego powoli w zaspach konwoju jechał Halid. Za sobą słyszał chrapliwy oddech konia Gerlada, Płotki. Zaspy coraz bardziej uniemożliwiały przejazd przez zasypany gościniec. Łowca odgarnął z twarzy chustę, która zasłaniała mu twarz i chroniła przed zimnem.
- Z koni!- krzyknął ale krzyk utonął w wyciu wiatru. – Dalej konie nie pojadą! – Łowca próbował przebić się przez płatki śniegu i wicher. Było to trudne zadanie. Szczątki słów dotarły do reszty drużyny. Jadący na końcu Meadhros nie usłyszał nic. Halid zeskoczył ze swojego konia. Od razy zapadł się w śnieg po kolana. Spojrzał na swojego wierzchowca pożyczonego od Aidasa. Zwierzę było wyczerpane. Halid spróbował sobie przypomnieć jak znaleźli się w śnieżycy. Wyjechali z chaty zgodnie z planem po zapadnięciu zmroku. Jechali gościńcem w stronę miasta Vita, by odbić potem na Berunę. Nagle w szczerym polu znaleźli się w centrum śnieżycy, która pojawiła się nie wiadomo skąd. Halid zaklął w myślach. Nie było w tych okolicach miejsca gdzie mogli się schować.
- Ruszamy za mną! – krzyknął jeszcze raz po czym sięgnął do torby i wyciągnął jakiś pergamin. Drżącymi z zimna rękami rozwinął go. Przeczytał parę razy jego zawartość w myślach by mieć pewność że się nie pomyli, a następnie przeczytał na głos. Papier od razu spalił się w rekach Halida. Jednak sekundę później mała nikła plamka światła zamajaczyła nad głową Łowcy rozjaśniając nieco mroki nocy.
- Kierujcie się na światło! – Łowca nie miał już tchu ale mimo to starał się za wszelką cenę przekazać przyjaciołom informację. Następnie zaczął brnąć w śniegu przed siebie. Zginiemy tutaj... pomyślał z goryczą.

Płatki śniegu wirowały wokół drużyny i upadały wokół nich jak gdyby chciały ich zatrzymać. Jednak oni szli mimo śniegu i wichru.

***

- Wszyscy są?- oczy Łowcy błądziły nieprzytomnie po twarzach wszystkich. – Nie chce tego mówić ale chyba zabłądziliśmy… Gościniec znikł nam spod nóg nie wiadomo kiedy… Możemy być teraz wszędzie… Postaramy się iść na wschód może uda nam się znaleźć jakieś schronienie… Kto czuję, że już dalej nie pójdzie? -


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michalot dnia Śro 12:37, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 13:19, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Elfka ściskała uzdę konia zmarzniętymi dłońmi. Nic już nie widziała z powodu śnieżycy. Gdzieś z daleka usłyszała słowa Łowcy. Szybko zeskoczyła z Pielgrzyma i, wciąż ściskając uzdę w rekach.
- Puściłabym cię, ale w tym śniegu zgubisz się... - rzekła do konia.
Śnieg sięgał kobiecie wyżej kolan, więc przedzieranie się przez niego było z kazdym krokiem coraz trudniejsze.

- Kto czuję, że już dalej nie pójdzie? - Usłyszała słowa Łowcy.
- Niedoczekanie wasze - syknęła, robiąc kolejny krok na przód. - Chyba są wszyscy... - rzekła, odwracając się za siebie i muskając każdego swoim wzrokiem, zatrzymując na dłuższą chwilę spojrzenie na twarzy Meadhrosa.
- Las mi się marzy... - jęknęła.
Zgubiliśmy się? Ależ chyba nie... Tylko ten parszywy śnieg musi przestać padać i będę wiedziała, gdzie... - pochłonięta myślami, nie zauważyła wypukłości na śniegu, którą była jakaś gałąź, zahaczyła o nią nogą i upadła prosto w zimny puch.


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Pią 17:06, 19 Wrz 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 13:43, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Idąc na samym końcu, elf nie słyszał nic poprzez zamieć panująca dookoła. Gdy dalej nie można już było jechać konno, zeskoczył z wierzchowca i prowadził go za uzdę. Mróz boleśnie dawał mu się we znaki. Nie był przygotowany do podróży w zimie…
- Kto czuję, że już dalej nie pójdzie? - do jego uszu dotarł przez zamieć głos Halida.
Meadhros nic nie odpowiedział. Mimo, że był zmarznięty do szpiku kości, sił jeszcze miał pod dostatkiem.
Nagle zobaczył, upadająca na ziemię Shirine, która cały czas szła przed nim. Podbiegł w jej kierunku i pomógł jej wstać.
- Nic Ci nie jest? – spytał, elfkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 13:46, 17 Wrz 2008    Temat postu:

- Jakby od zwykłego upadku, miało mi się coś stać, to dawno bym nie żyła... - mruknęła. Jednak po chwili jej twarz nabrała większej miękkości. - Dzięki... - rzekła, opierając się o jego ramię, by wstać.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 14:05, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Meadhros jedynie uśmiechnął się przyjaźnie i delikatnie strzepnął wierzchem dłoni śnieg, z ramienia Shiriny, po czym zamknąwszy oczy odwrócił się i pozwolił, aby elfka go wyprzedziła.
Nie chciał, żeby widziała w jego oczach, to co nie gościło w nich od tak dawna…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Czw 13:44, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Halid poczuł, że dłużnej iść w tych warunkach nie da rady. Miał juz się poddać. Położyć na śniegu i czekać na śmierć, gdy przed jego oczami zamajaczyła... chata. Łowca przetarł oczy i przypatrzył się uważnie. No nie było złudzenie… Pomimo padającego śniegu i ciemności przed sobą ujrzał chatę. Stara stodołę czy magazyn na żywność. Więcej nie mógł dostrzec. Łowca zatrzymał pochód.
- Przed nami schronienie! - ryk wichru był ogłuszający – Bogowie nam sprzyjają!- nim przebrzmiały jego słowa mała migocząca plamka światła nad jego głowa znikła.
- Lub nie… - dodał jakby do siebie. Ciemność była nieprzenikniona mimo to przed nimi majaczył zarys budynku.
- Trzeba sprawdzić czy tam jest bezpiecznie. Shirino zajdziesz od tyłu… Gerald zostań przy koniach i pilnuj by się nie pogubiły. Meadhrosie weź kuszę i stań w odległości strzału… będziesz nas osłaniał – to mówiąc wskazał na siodło swojego konia przy, którym wisiała kusza i bełty – Ja wejdę od frontu… Zaczynamy na mój znak… To nasza jedyna szansa - Halid zakrył twarz ponownie i wyciągnął miecz. Klinga błysnęła jasno w ciemności. Łowca zaczął powoli brnąc w śniegu w stronę tajemniczej chaty…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 13:51, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Shirina kiwnęła. Rzuciła spojrzenie ws stronę Pielgrzyma, znaczenie którego znali tylko ona i zwierze, i puściła lejce. Koń się nie poruszył i stał w miejscu, gdzie zostawiła go pani. Elfka ruszyła w stronę chaty. Już po chwili nie było jej widać z powodu zamieci.
Nie musiała dbać o to, by jej kroki były ciche, bowiem wiatr wył tak, że zagłuszał każdy jej ruch. Shirina zaszła chatę od tyłu i zmrużyła oczy. Przez głowę przemknęły jej niespokojne myśli.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Czw 14:05, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Halid podszedł do chaty. Stare drzwi, stara kłódka. Dawno nikt tu nie był... Łowca starł się znaleźć jakąś szczelinę by zajrzeć do środka. Nic nie znalazł. Zebrał się w sobie. Wiedział, że wszyscy zajęli już miejsca.
- Teraz!- ryknął i kopnął w drzwi. Stary zamek puścił i drzwi rozwarły się z jękiem. Halid ostrożnie wszedł do środka. Szczury uciekły mu spod nóg. Szczury? Skąd tu... Zlokalizował nagle kształt na podłodze. Leżał tam mężczyzna. Łowca katem oka zobaczył Shirine, która podchodziła od drugiej strony pomieszczenia. Dał jej znak, żeby zaczekała na jego ruch. Łowca ostrożnie podszedł do mężczyzny na długość miecz.
- Hej!- odpowiedziała mu cisza. Uklęknął przy ciele i poruszył je lekko. Nagle dłoń mężczyzny na podłodze chwyciła go za nadgarstek. Halid wyrwał się z uścisku i ciął przeciwnika mieczem. Odcięta głowa potoczyła się po klepisku. Łowca zaniemówił. Zobaczył. Zamarł. Popatrzył na Shirine.
- Przysięgnij, że im nie powiesz...- widząc zmieszanie na jej twarzy powtórzył
- Przysięgnij!-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 14:56, 18 Wrz 2008    Temat postu:

W oczach kobiety błysnęła niepewność. Stała przez chwilę, patrząc na zwłoki. Zagryzła wargę. Jak mi się to nie podoba, gdyby kto wiedział... Ale gra warta świeczki...
- Przysięgam - rzekła twardo, patrząc prosto w oczy Halida. - Nikt się o tym nie dowie, a teraz pozwól, że przyprowadzę tu resztę drużyny. Bo pogoda nie sprzyja na czekanie na zewnątrz w nieskończoność.
I nie czekając na odpowiedź Łowcy, kobieta wyszła z chaty. Podeszła do wiedźmina i elfa.
- Chodźcie, zmarźlaki - rzekła z uśmiechem, wzięła lejce Pielgrzyma i ruszyła w stronę schronienia.


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Czw 14:56, 18 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 15:10, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Meadhros stał z kuszą wymierzoną w wejście do stodoły i nie spuszczał z nich oczu, aż do momentu, gdy wyszła stamtąd Shirina.

- Chodźcie, zmarzlaki – usłyszał głos elfki.

- Co tam tak długo robiliście? – zagadnął z uśmiechem Meadhros wchodząc do stodoły – Aż tyle czasu wam zajęło sprawdzenie, czy tu jest pusto?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 15:32, 18 Wrz 2008    Temat postu:

- Nie, jeszcze piliśmy herbatkę, a co? - elfka odwróciła się i rzuciła Meadhrosowi figlarne spojrzenie. - Zazdrosny jesteś?
Tuż przy chacie stał niewielki przybudowany dach. Mógł służyć jako miejsce na drewno, lub także być imitacją stajni. Shirina zaprowadziła tam Pielgrzyma, zdjęła szybko z niego siodło i uzdę, pozostawiając jedynie czaprak. Zanurzyła palce w kruczoczarną grzywę. Szepnęła mu coś czule na ucho i ucałowała w aksamitny nos.
- Chodźmy... Bo jeszcze chwila, a zostanę rzeźbą lodową... - po tych słowach elfka skierowała się do środka, mając nadzieję, że nie zobaczy już zwłok na środku pomieszczenia.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 12:24, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Post by Meadhros i Arianna


- A jeżeli tak? – spytał ze smutnym, zagadkowym uśmiechem, wymalowanym na zmarzniętej twarzy.
Shirina zatrzymała się i odwróciła.
- Nie ma o kogo... - szepnęła, nie patrząc Meadhrosowi w oczy, i pchnęła drzwi do chatki, obrzucając całe pomieszczenie uważnym wzrokiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Michalot
Łzy Księżyca



Dołączył: 04 Paź 2007
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola


PostWysłany: Pią 14:36, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Na środku stał Halid otrzepując ręce ze śniegu. Widać było, że jest w dobrym humorze.
- Nie jest to gospoda, ale przeżyjemy... nalazłem trochę drewna to może uda mi się rozpalić ognisko- Halid potarł ręce - Jeśli nie chcecie tu zamarznąć trzeba działać szybko... Ja rozpalę ogień... Shirino weź kawałki jakiś materiałów i drewna i pozatykaj dziury w ścianach. Meadhrosie, Geraldzie sprowadźcie konie w jedno miejsce blisko ogniska. Będziemy z nimi spać. - to powiedziawszy Łowca porąbał małym toporkiem do rzucania kilka szczap i wyciągnął hubkę z krzesiwem. Nie znana innym ludziom sztuka rozpalania ognia w trudnych warunkach stała się atutem każdego Łowcy. Już po chwili pomimo mokrego drewna nikły płomień rozjaśnił wnętrze pomieszczenia. Teraz wyraźnie było widać ze była to kiedyś stodoła.
- Jak skończyliście to chodźcie do ciepełka! Przynajmniej nie zamarzniemy...- Halid usiadł przy ogniu, napił się trochę wina na rozgrzanie i zaczął grać na harmonijce wesołą melodię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 28 z 36

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin