|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Sob 2:59, 30 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:01, 06 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Wokół walczącego Meadhrosa roiło się od martwych ciał wrogów. Od dłuższego czasu nie widział nikogo z drużyny napadniętej tej nocy przez orków. Nienawidził się poddawać, jednak teraz nie miał wyboru… A raczej miał wybór, ale nie odpowiadał mu. Wolał zostać pojmanym razem z drużyną i czekać na okazje do uratowania któremuś z jej członków życia. Orkowie otoczyli samotnie walczącego elfa i zdołali zadać mu kilka dotkliwych ran, które przypłacili śmiercią wielu ze swoich kompanów. Orkowie często chwytali się jego rąk lub części płaszcza, wtedy Meadhros odcinał im dłonie, które pozostawały w martwym uścisku. Nagle zdał sobie sprawę, że nie może dalej walczyć równie zajadle… Orkowie mogą wtedy uznać go za zbyt silnego i nie pojmą go a zabiją. Taki los Meadhrosowi się nie uśmiechał, gdyż powoli tracił siły… Elf w pewnym Momocie przestał zadawać ciosy. Orkowie stali chwile w bezruchu czekając na jakiś przejaw magicznej mocy czy coś równie potężnego, ale gdy nic się nie stało uznali, że ich przeciwnik poddał się i rzucili się na niego aby go skrepować. Meadhros tymczasem zacisnął dłoń na rękojeści miecza ze wszystkich sił tak, że nawet najsilniejsi orkowie nie zdołali mu odebrać oręża. Elf wiedział, że ta siłą nie pochodzi od niego…
Dobrze myśli… Pewnie wie, że to ja maczam w tym palce… – śmierć uśmiechnęła się do siebie – Musi się w końcu nauczyć, że żyje po to żeby zabijać, a nie ratować życia… Ten miecz mu w tym pomoże mu to zrozumieć…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez meadhros umarath dnia Nie 18:01, 06 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 21:57, 07 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Widząc, że wszyscy prócz wiedźmina zostali schwytani, wilczyca ruszyła w kierunku Pielgrzyma. Koń został zupełnie sam wśród orków. I jak bardzo by ten gatunek nie był otępiały i pozbawiony rozumu, elfka doskonale wiedziała, że zdawał sobie sprawę z niezwykłości i szlachetności Pielgrzyma.
Przegryzając kilka gardeł, zwierze wreszcie dotarło do wystraszonego rumaka. Pielgrzym zarżał jeszcze z większym przerażeniem, gdy zobaczył obok siebie wilka.
Ile wspólnych lat mamy za sobą, a że animagiel jestem, przyzwyczaić się nie możesz... Czy każde, nawet najinteligentniejsze stworzenie musi mieć to jedno, utrudniające innym życie, ograniczenie? – wściekła się w myślach.
Szarawa poświata oślepiła orków na krótką chwilę. Gdy już odzyskali ostrość widzenia, ujrzeli tuż przed sobą czarnowłosą elfkę. Nie czekając ani chwili rzucili się w jej stronę. Shirina odparła kilka ataków i wskoczyła na, spokojnego już, Pielgrzyma.
- Zmywamy się! Martwi im nie pomożemy. – krzyknęła do wiedźmina, odpychając orka od konia mocnym kopniakiem w jego ohydną twarz.
Pierwszy i ostatni raz uciekam z pola walki. – przysięgła sobie w myślach.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Czw 13:24, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Długotrwała walka powoli zaczynała męczyć wiedźmina. Nagle za jego plecami odezwał się znajomy mu głos:
- Zmywamy się! Martwi im nie pomożemy.
- Masz racje - to powiedziawszy przeszył mieczem atakującego go orka. Wiedźmin wsiadł szybko na rumaka elfki, mówiąc:
- Oddalmy się od nich jak najdalej. Potem mam nadzieje że wsiądę na swojego konia... - po tych słowach rozglądnął się po okolicy i dodał szybko: - ... który najprawdopodobniej uciekł z pola walki. - W tym samym momencie poczuł ucisk na nodze. Jeden z orków chciał go ściągnąć z konia, jednak miecz wiedźmina rozpłatał czaszkę orka na dwie połówki.
- Ruszaj, póki żyjemy. - powiedział wiedźmin do Shiriny, kopiąc potwora, który po chwili upadł na ziemię bez głowy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Czw 13:25, 10 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Czw 21:17, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Zaledwie leciutki dotyk boku Pielgrzyma piętami wystarczył by koń ruszył przed siebie. Przerażony rumak marzył jedynie o tym.
Shirina starała się kierować konia tak, by omijał zgraje orków, co jednak było dośc trudne, gdyż lejce trzymała tylko w jednej dłoni. Drugą ręką, ściskającą miecz, odpierała ataki bestii.
Słyszała za sobą ciężki oddech wiedźmina. Jednak nie odzywała się skupiona na tym, by wydostać się ze zgrai orków.
Minęli wreszcie wojowników. Shirina już widziała, stojących za drzewami łuczników.
To może być trudne... - pomyślała, widząc, skierowane wprost na nich, łuki.
Strzały przecięły powietrze o cal od ramienia elfki.
- Uważaj... - szepnęła do wiedźmina, pochylając się tak nisko, że omal nie położyła się na szyję Pielgrzuma. - Pochyl się.
Kolejne strzały świsnęły tuż obok nich. Shirina sięgnęła do cholewki buta. Malutki sztylet pokazał się w jej dłoni. Rzuciła nim momentalnie, a jeden z łuczników upadł na ziemię, łapiąc się za gardło, z którego trysnęła krew.
- Jeden z głowy. - mruknęła elfka. - Niestety nie mam więcej sztyletów. Załatwimy ich w moim stylu.
Koń zarżał cicho, a Shirina uśmiechnęła się zadziorni i dała koniowi znak by przyśpieszył.
Zwierze pognało galopem prosto na łuczników, którzy zamiast atakować, uciekli by nie być stratowanymi przez konia.
Galopowali przez las dłuższą chwilę, po czym zwolnili.
- W porządku? - spytała elfka, nie odwracając się. W jej głosie brzmiało zmęczenie.
Jednak wiedźmin nie zdążył odpowiedzieć. Coś poruszyło się w krzakach. Oboje unieśli miecze, gotowi na kolejny atak ze strony orków. Jednak z zarośli nie wyskoczyła żadna bestia. Wyłonił się z nich pysk konia i po dłuższym zastanowieniu, zwierze, widząc swego pana, wyszło całe z gęstwiny liści.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Czw 21:31, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Wiedźmin już miał pchnąć kogoś lub coś co zaszumiało w zaroślach, lecz gdy ujrzał swojego konia zatrzymał miecz i powiedział:
- Ładnie to tak z pola walki uciekać? - zapytał ironicznie Gerald po czym rzekł do elfki:
- Shirino... jeżeli mogę do Ciebie mówić po imieniu.... - po tych słowach spauzował na chwilę i dodał: ... zawdzięczam Ci życie. - powiedziawszy to przesiadł się na swojego rumaka i ukłoniwszy się w podziękowaniu znowu rzekł:
- A co z tamtymi. Chyba ich nie zostawimy, a długo w "posiadaniu" orków nie wytrzymają ...... - słowa te zakończyły się błyskiem w oczach i wyczekującym spojrzeniem w kierunku Elfki ....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Czw 21:41, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Cóż... - zaczęła cicho elfka. Zdawało się, jakby zmusza się do mówienia. - Dziś z pewnością ich nie zabiją. Orkowie nie mają w zwyczaju mordowanie swych ofiar od razu po złapaniu, uwierz mi, wiem coś o tym. Poza tym teraz oboje jesteśmy na tyle zmęczeni, że nie damy rady im pomóc...
Westchnęła cicho. Emocje i poryw do walki znikły powoli. Wzamian przyszło zmęczenie i uczucie bólu. Pochłonięta starciem z orkami, elfka nie myślała o niczym prócz walki. Dopiero teraz w pełni poczuła ranę, jaką zadała jej jedna z bestii, gdy walczyła na wzgórzu z łucznikami.
Shirina ścisnęła mocniej grzywę konia i zagryzła wargę, by nie jęknąć z bólu. Wiedźmin mówił coś do niej, lecz nie słyszała go. Przed oczami jej pociemniało, a ręce przestały kurczowo ściskać lejce i grzywę Pielgrzyma. Zwierzę, czując co się dzieje z jego panią, zwolniło krok, nie mogąc pomóc jej w inny sposób. Elfka tracąc przytomność, zsunęła się z konia i upadła na śnieg, zabarwiając go krwią, wyciekającą obficie z rany między żebrami.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Czw 22:09, 10 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Wiedźmin nie na siedział się zbyt długo na swoim rumaku. Nagle z grzbietu Pielgrzyma na ziemię upadła Shirina. Gerald widząc to, opuścił grzbiet Płotki i już po krótkiej chwili, klęczał przy elfce, mówiąc w myśli:
O nie moja Damo, nie zostawisz nas tak prędko.
Wiedźmin powoli ubranie elfki, aż do miejsca rany. Cięta oraz kłuta rana w jednym. Z bok Shiriny powoli sączyłą się krew, zabarwiając coraz to większy obszar śniegu. Gerald wyjął z za pasa małą fiolkę z zielonym płynem i coś w rodzaju małej skrzyneczki. Najpierw wyczyścił ranę, po czym wsmarował w nią delikatnie maść ze skrzyneczki. Gdy rana przestała krwawić, wsmarował w nią kilka kropel zielonego płyny. Po tym zakrył ubraniem ranę, a pozostałą częścią fiolki powoli napoił elfkę.
Gdy ranna już całkowicie przestała krwawić, wiedźmin rozglądnął się po okolicy. Byli wystarczająco daleko od orków. Gerald zdjął płaszcz i położył na nim Shirinę. Wielki płaszcz nie dość że odizolował ją od zimnego podłoża, to jeszcze szczelnie ją okrył. Teraz pozostawało tylko czekać, aż elfka dojdzie do siebie. Wiedźmin usiadł pod drzewem i cały czas towarzyszył Shirinie, w drodze powrotnej do zdrowia.
- Pierwszy raz widzę podobną do Niej ... - szepnął wiedźmin.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Czw 22:10, 10 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:42, 11 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Potężny ork po raz kolejny zawył próbując bezsilnie wyrwać miecz z rąk elfa.
- Cholerna magia elfów… Grangh, chodź nie damy rady.. - warknął do innego, mniejszego orka oddalając się od Meadhrosa .Chwile panowało milczenie, które przerwał dźwięk wyciąganego oręża. Ork nazwany Granghiem wyciągnął z pochwy zakrzywioną szable : Odetnijmy mu ręke! Nie będzie miał ani oręża, ani dłoni. – po tych słowach wybuchnął skrzekliwym śmiechem i zbliżył się do skrępowanego elfa.
… Na twarzy Śmierci pojawiło się zaniepokojenie. – Po cóż mi kochanek bez ręki? – mruknęła sarkastycznie. Westchnęła. – W ostateczności…
Nagle w głowie Meadhrosa rozbrzmiał dobrze znany mu szept…
- Kochany… Będę musiała odebrać Ci twój miecz… Dla twojego dobra.. Gdy będzie Ci potrzebny, znajdziesz go…
Gdy głos Śmierci ucichł, Meadhros nie zdążył nawet spojrzeć na swój oręż. Już go nie było. Na twarzach orków mieszało się wstręt i przerażenie.
- Dlaczego one chce ich żywych? – warknął któryś z orków mierząc wzrokiem skrępowanych jeńców
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 17:51, 11 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Korytarz był pusty. Małe pochodnie, zawieszone na ścianach, zatapiały ciemność w swym miękkim blasku. Panowała cisza. Shirina słyszała tylko dźwięk swoich kroków. Szła, nie zatrzymując się. Nigdzie się nie śpieszyła. Delektowała się spokojem jaki panował w tym chłodnym, kamiennym korytarzu. Szła bez celu, po prostu szła.
Powietrze drgnęło. Elfka wyczuła to, odruchowo sięgając po miecz. Jednak jej dłoń nie trafiła na rękojeść przy pasie. Coś poruszyło się w ciemności korytarza. Usta kobiety się ścisnęły. W cholewce buta także nie było małego sztyletu. Z ciemności wyłonił się wilkołak. Korytarz wypełnił gardłowy ryk.
Efla poruszyła się niespokojnie na posłaniu. Mięśnie jej twarzy drgnęły.
Była całkowicie bezbronna. Mogła jedynie stać i patrzyć, jak bestia zbliża się do niej coraz bardziej. Zacisnęła mocno pięści.
- Życie jest marnością... A my trwamy by uczynić go lepszym. My trwamy... Trwamy... – powtarzała, patrząc, na zbliżającego się do niej, wilkołaka.
Usta Shiriny poruszyły się.
- Życie... jest marnością... – wyszeptała, pogrążona w śnie pełnym niemocy. – A my... my trwamy by uczynić... uczynić go lepszym...
Wilkołak skoczył na elfkę. W momencie, gdy jego ostre pazury miały wbić się w jej ramiona, bestia znikła, a wraz z nią – cały korytarz. Shirina poczuła, że zapada się w bezkresną pustkę.
- Pielgrzym... – szepnęła cicho przez sen.
Koń poruszył uszami i podszedł powoli do posłania elfki. Nachylił się i musnął aksamitnym nosem rękę swej pani. Shirina się nie obudziła. Pielgrzym podniósł wzrok na wiedźmina. Patrzył przez chwilę na mężczyznę, a następnie ponownie spojrzał na elfkę.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 0:09, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Ból nie pozwalał zapomnieć o sobie, nasilając się z każdym nowym szarpnięciem. Obezwładniony Interfector nie mógł chociaż spróbować zatamować krwawienia, a prześladowcy nie kwapili się, by jakoś mu w tym dopomóc. Znikając za drzewami, kątem oka dostrzegł, jak człowiek, którego imienia jeszcze nie poznał, rzucił się w gromadę orków. Po chwili został związany i ciągnięty w nieznanym kierunku.
Idioci! - pomyślał, a wściekłość prawie emanowała z jego oblicza. - Czy oni myślą, że jako więźniowie bardziej nam pomogą? Podają się im na tacy, zgrywając wielkich bohaterów. Nawet bezrozumne zwierzęta wiedzą, że należy wystrzegać się niebezpieczeństwa, które może grozić śmiercią. A oni rzucają się jej prosto w ramiona. Idioci...
Animus krążył uważnie wokół małej groty, w której wyczuwał nikłą obecność Marii. Nie było jej już tutaj, ale wilk miał pewność, że zeszłej nocy przebywała przez pewien czas w tym miejscu. Wiedząc o wydarzeniach, jakie rozegrały się na polanie, którą opuścił po zapadnięciu zmroku i o sytuacji, w jakiej znalazła się teraz drużyna, nie mógł pójść śladem lisicy w głąb lasu. Popatrzył ze smutkiem w niebo, na którym radośnie błyszczały gwiazdy, nie zdając sobie sprawy z dramatu, jaki rozgrywał się na ziemi. Wkrótce cała puszcza rozbrzmiała mollową pieśnią, w której ukrywało się wezwanie do spotkania. Czasu było coraz mniej. Animus zawrócił...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Sob 20:25, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Pielgrzym... -szepnęła cicho przez sen.
Po tych słowach koń spojrzał na elfkę i po chwili na wiedźmina.
- Nic jej nie będzie. Jest silna, wyjdzie z tego. - po tych słowach spojrzał na Shirinę, a następnie na Pielgrzyma, którego pogłaskał.
Wiedźmin nie opuszczał elfki ani na minutę, tak jak jej wierzchowiec. W do jego głowy powoli napływały wspomnienia....
- Wyjdę z tego - pytał przerażonym głosem chłopiec.
- Może - z pod kaptura wydobył się ponury głos.
- Może ?! - w głosie młodzieńca słychać było wyraźnie zirytowanie.
- Zamknij pysk - warknął mężczyzna zdejmując z głowy kaptur i wlepiając swoje oczy w oczy chłopca. Był to Coen.
Nagle za plecami wiedźmina coś zaskrzypiało. Coen od razu wstał i wyjął miecz zadając cięcie. Nagle po tym na twarz młodzieńca trafiło kilka kropel krwi. Wiedźmin przetarł twarz i dalej opatrywał ranną nogę chłopca.
- Zmywamy się z tąd - po tych słowach chwycił chłopca w pół i zarzucił na ramię. W drugiej ręce trzymał miecz, gdy nagle.....
W tym samym momęcie Shirina stęknęła i skuliła.
- Wraca do siebie - powiedział w myśli Gerald, po czym w na jedo ustach pojawiła się radość w postaci delikatnego uśmeichu, a oczy lekko błysnęły....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Sob 20:26, 12 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 20:40, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Upadała w bezdenną pustkę, która zaczęła przemawiać do jej zmysłów. Elfka poczuła chłód wiatru, zapach konia i ziół, miękkość posłania pod sobą. Zanim otworzyła oczy, jej dłoń odruchowo przesunęła się w kierunku miecza. Powieki elfki drgnęły, gdy poczuła rękojeść w swej ręce. Otworzyła oczy. Pierwsze, co ujrzała, było twarzą wiedźmina pochylona nad nią.
Przez twarz Shiriny przemknął cień przerażenia. Odsunęła się momentalnie od mężczyzny i spojrzała na niego uważnie. Rana w boku dała o sobie znać i elfka skrzywiła się lekko.
Pielgrzym zarżał cicho i szturchnął kobietę w ramię. Widząc swego ukochanego konia, Shirina uśmiechnęła się delikatnie, a rysy jej twarzy wygładziły się, w oczach zagościł ponownie majestat i pewność siebie.
- Co się stało? – zwróciła się do wiedźmina.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Sob 20:53, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Co się stało?
- Nic poważnego. Starciłaś dużo krwi, spadłaś z konia. Opatrzyłem Cię i położyłem na płaszczu. Na szczeście wszystko jest już w porządku. - po tych słowach na twarzy wiedźmina pojawił się miły uśmiech i kolejny błysk w oczach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 20:59, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- No tak... Naprawde nic poważnego... - elfka westchnęła z ulgą.
Usiadła i oparła się o drzewo. Dotknęła piekącej jeszcze rany.
- Jak spotkam tego orka, to mu łeb urwę. - mruknęła, a w jej oczach błysnął gniew.
Milczała przez chwilę, myśląc o czymś. Następnie podniosła wzrok i spojrzała w złote oczy wiedźmina.
- Dziękuję - rzekła cicho.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Sob 21:06, 12 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Szkoda by było, żeby taka istota opuściła ten świat. - powiedziawszy to ukłonił się, wstał, wziął swój płaszcz i podszedł do elfki mówiąc:
- Zakryj się. Musisz się teraz ogrzać. - po tych słowach nakrył Shirinę i wrócił na swoje
miejsce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|