|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Wto 17:44, 26 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:55, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Meadhros z niemałym zaskoczeniem patrzył na postępowanie człowieka. Pewnie zainterweniował by w jakiś sposób, gdyby nie fakt, że nie tak dawno temu on sam postępował tak samo…
- Nic mi nie będzie. Inni mogą bardziej potrzebować twojej pomocy niż ja. Na co czekasz? Nie widzisz, że bitwa zaczyna przybierać niekorzystny dla nas obrót? A może ty jesteś po ich stronie, co?
Te słowa zupełnie zbiły z tropu Meadhrosa. Jednak nieznajomy człowiek myślał słusznie, nie miał żadnych podstaw aby mu ufać… Wprost przeciwnie, wszystko wskazywało by na to, że jest po stronie orków… Ale…
- Jeżeli był bym po ich stronie czy zabijał bym ich? – zapytał elfa uchylając się w tym samym momencie przed ciosem jednego z orków.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez meadhros umarath dnia Czw 14:57, 03 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 15:17, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Jeżeli byłbym po ich stronie, czy zabijałbym ich? - odpowiedział pytaniem nieznajomy.
Mężczyzna uśmiechnął się do siebie. Dobrze wiedział, że usłyszy takie słowa. Żaden szpieg nie przyznałby się do tego, że działa na czyjąś niekorzyść. On postępował podobnie.
- To się nazywa kamuflaż - rzekł, przybierając surowy wyraz twarzy. - Pojawiłeś się tutaj niewiele wcześniej przed ich przybyciem. Czyżby zależało ci szczególnie na kimś z tej drużyny?
Interfector bezmyślnie spojrzał w stronę walczącej resztkami sił Shiriny. Osłabiona po jego uzdrowieniu i mocno zraniona, nie dawała za wygraną, a u jej stóp leżeli nieżywi przeciwnicy. Tak, to ją spotkał pierwszy, to do niej podszedł, co najwyraźniej nie spodobało się elfce, skoro wyciągnęła swój miecz, gotowa do walki.
- Czego chcesz od niej? - szepnął, kierując błękitne ostrze w jego pierś.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:38, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
-Kamuflaż? Nie wiem co to znaczy, ale nie zdaje mi się żeby było to istotne w takiej sytuacji… Może rozmowę odłożymy na inny moment a teraz zajmiemy się walką z orkami? Daje Ci moje słowo, że nie jestem po ich stronie... Na razie musi Ci to wystarczyć. – powiedział ignorując błękitne ostrze człowieka wycelowane w jego pierś i zaczął torować sobie drogę stronę walczącej Shiriny.
Nie uratował życia tego człowieka… Jednak była jeszcze szansa, że uratuje inne życie. Może tej elfki…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Czw 16:29, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Halid wypadł na polane z zakrwawionym mieczem. Czarna krew orków spływała po klindze mieniąc się w poświacie księżyca. Łowca jednak nie uszedł w walce bez ran. Z rozcięcia na głowie ciekła mu krew zasłaniając widoczność, a jego ciało przecinało kilka czerwonych nacięć od mieczy, które krwawiły. Mężczyzna odgarnął ręką krew z twarzy i rozglądnął się po pobojowisku.
Shirina ostatkiem sił walczyła z łucznikami na jakimś wzniesieniu, Inerfecor odpierał desperacko gwałtowne ataki z lasu razem z jakimś nieznajomym elfem. Szpieg... przemknęło mu przez myśl ale widząc jak odcina głowy orkom odrzucił tą myśl. Gerald tymczasem walczył po drugiej stronie ogniska, które już prawie nie dawało światła gdy wpadł do niego ork. W powietrzu unosił sie odór palonego ciała. Halid szybko oszacował, że jedynym ratunkiem jest ucieczka w las... las którego nie znał... Mogło tam być więcej wrogów lub nie. Nad walczącymi powoli zapadał mrok z powodu dogasającego ogniska. Nagle Halid uświadomi sobie, ze walka toczy się dalej i nie jest to czas na snucie planów i przypuszeń. Klnąc na swoje roztargnienie podbiegł do koni. Drogę zagrodził mu jakiś ork, który wypadł z lasu dzierżąc w reku krzywa szablę. Widząc Łowcę zaśmiał się i wywinął bronią młyńca nad głową. Jego życie jednak w tym miejscu dobiegło końca. Łowca po krótkiej wymianie cieć wbił miecz w jego brzuch i przekręcił zgodne z obyczajem trzy razy na boki. Ork bezgłośnie padł na zimie. Nie patrząc na niego Łowca podbiegł do koni Taranora, które wciąż z innymi były ściśnięte przy wozie. Wskoczył na jednego z nich i chwycił za uzdę Pielgrzyma Shiriny. Wbił pięty w boki konia i ruszył na wzgórek. Od razu w jego kierunku świsnęły strzały. Jedna z nich trafiła konia Halida w bok. Koń zwolnił i wydał ciche rżenie cierpienia. Pielgrzym jednak nie zwolnił i parł do swojej pani otoczonej przez orków. Halid zeskoczył na ziemie i odrzucił miecz. Kon Taranora ugodzony strzałą ciężko zwalił sie za nim na ziemię. Halid nie patrząc na niego wyciągnął spod płaszcza małą kuszę. Pierwszy przeciwnik, który próbował ranić Pielgrzyma padł na ziemie z bełtem w gardle. Łowca znowu podniósł miecz i podbiegł do Shiriny. Jej koń juz przy niej był.
- Ratuj sie... Nie obronimy sie! - warknął. Z jej boku ciekła krew. - Macie z Geraldem konie... uciekajcie! Ja juz mojego straciłem a z nim szanse na ucieczkę... – dodał ironicznie - Weźcie też Interfecora. Ja spróbuje zatrzymać ich łuczników tak długo jak się da. Nie, nie zgrywam bohater. Wypije tylko piwa którego sam nawarzyłem. Jedź już - po tych słowach Łowca parował cięcie krzywej szabli skierowane na jego głowę. Podbił je lekko i rozciął przeciwnikowi brzuch. Ten przeklinając padł na ziemie. Miecz Łowcy znowu został rzucony na ziemię. Czarny orkowy łuk podniesiony z ziemi jęczał głucho gdy strzały wystrzelone przez Halida wędrowały w gęstwinę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 19:20, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Kamuflaż? Nie wiem, co to znaczy, ale nie zdaje mi się, żeby było to istotne w tej sytuacji - powiedział elf. - Może rozmowę odłożymy na inny moment, a teraz zajmiemy się walką z orkami? Daje ci moje słowo, że nie jestem po ich stronie. Na razie musi ci to wystarczyć.
Interfector nic nie odrzekł, ale też nie nabrał zaufania do nieznajomego elfa. Odpierając natarczywe ciosy nieprzyjaciół, którzy ze zdwojoną siłą rzucili się na drużynę, nie spuszczał go ze swojego pola widzenia. Teraz torował sobie drogę w kierunku Shiriny, pozbywając przy okazji orków ich marnego życia.
- Nie podobasz mi się - mruknął pod nosem, ponownie brudząc klingę bordową krwią. - Pojawiłeś się niespodziewanie, ale nie podszedłeś do ogniska, by się posilić po trudach podróży, jaką przebyłeś, lecz zbliżyłeś się do niej, która pozostawała sama w ciemnościach lasu. Lepiej miej się na baczności.
Walczył tuż obok elfa. Zamierzał dotrzeć na wzgórze, by zabić łuczników, których strzały miał już okazję poczuć w swoim ciele. I wtedy dostrzegł, jak do Shiriny podbiega inicjator wyprawy, głośno coś krzycząc. Gwar, toczącej się wokół niego bitwy, nie pozwolił mu dosłyszeć słów, jakie człowiek do niej skierował. Zadając śmiertelny cios, Interfector rzucił się w ich stronę.
- Co chcesz zrobić? - zapytał mężczyznę.
Nie mogę pozwolić mu zginąć - pomyślał. - Nie teraz. Jeśli wilkołaki nie poznają smaku jego krwi, zapłacę za to. On musi zginąć tylko z ich ręki...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:35, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Nie podobasz mi się... Pojawiłeś się niespodziewanie, ale nie podszedłeś do ogniska, by się posilić po trudach podróży, jaką przebyłeś, lecz zbliżyłeś się do niej, która pozostawała sama w ciemnościach lasu. Lepiej miej się na baczności.
- Zbliżyłem się do niej dlatego, że leżała przed polaną, gdzie rozpaliliście ognisko. Była pierwszą osobą, którą zauważyłem. Dlatego do niej podszedłem. Dopiero po napadzie orków zdałem sobie sprawę, że nie podróżuje sama… - powiedział Meadhros zabijając kolejnego przeciwnika.
Meadhros widząc, jak cała drużyna, zbiera się w jednym miejscu, tam gdzie walczyła elfka postanowił tam właśnie się udać. Widocznie człowiek u którego boku walczył wpadł na ten sam pomysł, ponieważ puścił się pędem w tamtą strone. Meadhros podążył w krok za nim…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Czw 22:08, 03 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Shirina skrzywiła się lekko, słysząc słowa Łowcy. Nie miała w zwyczaju porzucania pola walki. Jednak sytuacja wydawała się beznadziejna.
Bo z orkami to tak zawsze... Rzucą się kupą i utopią cię we własnej krwi... - pomyślała - Nie, mój drogi, bohatersko tu nie zginiesz. Co by tu wykombinować?
Shirina obrzuciła polanę uważnym wzrokiem. Nagle w jej fioletowych oczach pojawiły się chytre iskierki.
- Interfectorze, Halidzie, siadajcie na Pielgrzyma. Uniesie was obu bez problemu, jest zwinny więc i strzał uniknie. - rzekła twardo i wcisnęła uzdę konia w ręce Łowcy. - Tylko nie myśl sobie, że zostanę tu zginąć. W odróżnieniu od ciebie mam jeszcze wilcze oblicze, które biega nie gorzej od konia. - uśmiechnęła się, podrzynając gardło, naskoczywszemu na nią, orkowi.
- No na co czekacie? - rzuciła w stronę Łowcy.
Po chwili skrzyżowała ręce na pierci, z jej włosów zaczęła saczyć się szarawa dymka.
Wilcze oczy spojrzały na mężczyzn wyczekująco.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Pią 8:07, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Halid oglądnął sie na Inerfectora. Pojawiła sie dla nich iskierka nadziei. Uśmiechając sie pod nosem podniósł miecz i przesiadł nogę przez konia.
W jego brązowych oczach pojawiły sie błyski. Na jego twarzy powoli ustępowała żądza walki z wrogiem i pojawiło się zmęczenie lub raczej znużenie ciężkim życiem. Pomógł wejść szybko na konia Interfectorowi i wbił lekko pięty w boki zwierzęcia. Ten jakby czytając w myślach Łowcy szybko pokłusował do wiedźmina który walczył samotnie przeciw ławie nieprzyjaciół.
- Gerald wskakuj na konia... Musimy uciekać!- krząknął i kopnął orka który do niego podbiegł butem w twarz. Następnie obrócił konia i zadał pionowe cięcie, które spadło na czaszkę przeciwnika.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:41, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Sasuke stał i walczył z orkami, okrążyli go a jemu zaczęło brakować sił, nagle został zaatakowany z wszystkich stron, wiele mieczy i krzywych szabli przeszło przez... pustkę, Sasuke w odpowiednim momencie zmienił się w kruki, stado poleciało do góry. Sasuke widział jak jego towarzysze powoli wycofują się z bitwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 15:02, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Interfectorze, Halidzie, siadajcie na Pielgrzyma - powiedziała szybko Shirina. - Uniesie was obu bez problemu, jest zwinny, więc i strzał uniknie. Tylko nie myśl sobie, że zostanę tu zginąć. W odróżnieniu od ciebie mam jeszcze wilcze oblicze, które biega nie gorzej od konia. Na co czekacie?
Elfkę natychmiast otoczyła szara mgiełka, z której po chwili wyłonił się tej samej barwy wilk. Halid, nie namyślając się długo, wskoczył na białego wierzchowca, poczym pomógł wsiąść także Interfectorowi. Koncentrując się na walce z plugawym stworzeniem, nie zwracał uwagi na ból, dający teraz znać o sobie ze zdwojoną siłą. Mężczyzna przyłożył dłoń do rany, która na nowo zaczęła krwawić.
Czy wiesz, że właśnie ratujesz życie komuś, kto przyczyni się do tego, że ty je utracisz? - pomyślał, pędząc na Pielgrzymie w kierunku wiedźmina.
- Gerald, wskakuj na konia! Musimy uciekać! - krzyknął do niego Halid, uśmiercając kolejnego orka.
Ten spojrzał na nich i utkwił nieufny wzrok w oczach Interfectora.
- Co zamierzasz zrobić z twoim przyjacielem, który nas tutaj przywiózł? - mężczyzna, korzystając z chwili wytchnienia, zapytał Halida o kupca.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Pią 15:33, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Na brodę Reroxa! Zapomniałem o nim! - jęknął Halid - Spróbujemy sie jakoś wywinąć śmierci. Weź wiedźmina i uciekajcie na rozstaje, na którym zabłądziliśmy... Jedźcie do miasta...- dodał zeskakując na ziemie. Widząc dziwne spojrzenie Interfectora utkwione w sobie Łowca skinął tylko ponaglająco ręką by jechał.
Sam podbiegł do wozu, na którym przyjechał. Gdzieś jęknęła strzała i wbił sie w ławę woźnicy. Halid usłyszał skowyt strachu dochodzący spod wozu. Znalazł tam kulącego się ze strachu kupca. Obudzony Taranor widząc orków atakujących z lasu podczołgał się niezauważony do wozu i się pod nim ukrył. Sądzą po złożonych rękach wzywał wszystkich znanych sobie bogów.
- Taranorze musimy uciekać - zaczął Łowca ale przerwał bo kupiec zaczął się krztusić. Nad ramieniem Halida coś zawarczało. Silne uderzenie w głowę odrzucił Łowce na wóz. Następne uderzenie trafiło go w twarz. Łowca zwalił się głucho na ziemię. Ostatkiem sił pchnął przeciwnika w brzuch. Ork razem z metalową pałką osunął się na ziemie. Halid zatoczył się i oparł o wóz. Taranor spod wozu gdzieś poszedł. Halid nieprzytomnym wzrokiem zaczął go szukać. Znalazł. Dwóch rosłych orków taszczyło go pod osłonę drzew. Łowca wydał z siebie ochrypły okrzyk i rzucił się na nich. Nagle poczuł że kończyny odmówiły mu posłuszeństwa. Jakiś biały promień z lasu trafił go w pierś. Mężczyzna głucho zwalił sie na ziemię. Od razu podbiegło do niego kilku orków z linami. Pierwszy z nich zawył gdy Łowca ostatkiem sił odrąbał mu nogę. Reszta rzuciła sie na Halid i szybko skrepowała. Nastepnie wtaszczyła go do lasu w ślad za Taranorem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:03, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Meadhros westchnął przebijając kolejnego wroga. Wnioskował, że drużyna nie istnieje zbyt długo, a była prawie pewny że jeszcze wspólnie nie walczyli. Każdy walczył na własną rękę...
Przewaga orków była znaczna... A raczej druzgocąca... Musieli wydać się w ręce orków, albo... czekała by ich śmierć... Śmierć... Meadhros zaśmiał się w duchu. Nie mógł dąć się zabić bo wrócił by do Śmierci... Bez uratowanego ani jednego życia... A więc musieli dąć się pojmać...
Czyli walczyć do końca - pomyślał. - Jeżeli przestane walczyć i porzucę oręż, na pewno mi nie uwierzą że nie jestem szpiegiem orków.
Rozmyślanie Meadhrosa przerwało dziwne, niecodzienne zjawisko. Elfa przemieniła się w wilka... Z pewnością jest czarodziejką lub animagiem... Przypomniała mu się elfka z Armanadii... Aianna. Również potrafiła przemieniać się w wilka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 22:49, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
- Zapomniałem o nim! - jęknął w odpowiedzi. - Spróbujemy jakoś wywinąć się śmierci. Weź wiedźmina i uciekajcie na rozstaje, na których zabłądziliśmy. Jedźcie do miasta.
Zdziwiła go ta odpowiedź. Długo wpatrywał się w ślad za człowiekiem, zanim dotarł do niego prawdziwy sens tych słów.
Ludzie - pomyślał z ironią. - Więcej z nimi problemów niż z małymi dziećmi.
Zeskoczył z Pielgrzyma, a następnie rzekł do wiedźmina:
- Zbierz pozostałych i uciekajcie stąd!
Widząc sprzeciw w jego oczach, dodał natychmiast:
- Nie, samemu łatwiej mi będzie ich zwieść. O wygranej nawet nie mamy co myśleć. Jest ich zbyt wielu. Nie narażaj niepotrzebnie swojego życia, bo pewnego dnia staniesz do walki z wrogiem, którego nie zdołasz pokonać. Spotkamy się jutro w najbliższym mieście.
Uśmiechnął się smutno i pobiegł za Halidem na drugi kraniec polany.
Jeśli będzie z czym wracać...
Błękitne ostrze tliło się mocnym światłem na znak, że w pobliżu było jeszcze wielu nieprzyjaciół. Interfector wbiegł między drzewa za śladami, które pozostawiło skrępowane ciało. Nagle oślepił go błysk białego światła, poczym odrzuciło go w tył. Oparł się o najbliższe drzewo, łapiąc się za prawą pierś. Ból ponownie dał znać o sobie, a z rany na nowo zaczęła płynąć krew.
Ktoś mi za to zapłaci któregoś pięknego dnia - schował miecz do pochwy na widok podbiegających do niego kilku orków.
- Więc to ty, ludzki pomiocie - wycharczał jeden z nich. - Zaraz sobie wszyscy porozmawiacie z naszych władcą.
Interfector poczuł, jak grube liny oplatają mu ręce i nogi. Nie próbował się bronić. Wiedział, że orężem niewiele teraz zdziała. Miał tylko skrytą nadzieję, że wiedźmin go posłuchał i teraz prowadzi resztę w drużyny w bezpieczniejsze miejsce.
Animusie, pospiesz się - wysłał myśl do przyjaciela, wiedząc, że bez niego niewiele może uczynić.
I wtedy pewien pomysł zrodził się w jego umyśle.
- Nie ociągaj się, ludzka kreaturo! - krzyknął jeden z orków, ciągnąć go w stronę ciemnego lasu. - Nasz pan nie będzie wiecznie czekał!
Tak, z orkami jeszcze nie paktowałem...
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 22:52, 04 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 23:52, 04 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
W wilczych oczach malowało się wyczekiwanie.
Z ludźmi to tak zawsze. Nigdy zorganizować się nie potrafią, nawet uciec normalnie nie mogą...
Widząc, jak orkowie ciągną Łowcę do swego dowódcy, a Interfector podąża za nimi, wilczyca klapnęła zębami.
Samobójcy? Ech... Chociaż przecież z orczych łap uciec można. Kto jak kto, ale ja o tym wiem. - Shirina przypomniała sobie o tym, jak niegdyś pewnym uczynkiem stanęła na drodze tym bestiom, co omal nie przypaciła życiem. Orkowie są silni, lecz także niespotykanie tępi. Ucieczka więc z ich niewoli trudna nie była. Jednak elfka zdawała sobie sprawę ze wściekłości bestii za tamten wybryk. Wielu orków ją pamiętało i pragnęło się zemścić. Pójście więc za człowiekiem by pomóc Łowcy było by dla Shiriny zwykłym samobójstwem. Gdyby teraz, po raz wtóry, orkowie dostali by ją w swoje łapy, nie więzili by jej, jak to się działo za pierwszym razem, tylko od razu poderżnęli by jej gardło.
Wilczyca spojrzała na wiedźmina. Albo uciekamy, albo za pięć minut będziemy wąchać kwiatki od spodu! - powiedział wzrok zwierzęcia.
To mierzenie się oczami nie trwało długo, gdyż z tyłu wyskoczył nagle olbrzymi ork. Sierść wilczycy zjężyła się na grzbiecie, a z gardła wydarł się cichy ryk. Bestia najprawdopodobniej nie zauważyła zwierzęcia, gdyż kierowała się ku wiedźminowi. Wykorzystując nieuwagę orka, wilczyca rzuciła się na niego, powalając na ziemię. Chrupneły kości i ciało przeciwnika przeszyły pośmiertne dreszcze.
Wilczyca podniosła ponownie wzrok na wiedźmina, oczekując, na jego decyzje.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:37, 05 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Sasuke widząc całą sytuacje od góry postanowił zamienić się w człowieka i pomóc Infectorowi. Zamienił się w człowieka za dużym drzewem i podbiegł do orka który związał Infectora, lecz orkowie byli na to przygotowani. Sasuke nie zdązył zamienić się w Kruki, lecz zdążył zabić jednego orka szybkim cięciem przez brzuch. Sasuke upadł i czuł że go dokładnie związują. Po chwili był ciągnięty po ziemi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|