Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 5:13, 30 Lis 2024

Tajemnice Harlindonu...
Idź do strony 1, 2, 3 ... 59, 60, 61  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Czw 17:05, 28 Gru 2006    Temat postu: Tajemnice Harlindonu...

Ziemia była zeschła z powodu suszy, która nawiedziła ziemie Arnoru tego lata. Była wczesna jesień, a mieszkańcom niegdyś Utraconego Królestwa zaczął powoli doskwierać głód, ponieważ upalne miesiące okazały się śmiercionośne dla zbóż, kartofli i innych upraw. W spichlerzach brakowało ziarna, które można byłoby zemleć na mąkę, potrzebną do upieczenia chleba. Chociaż towary napływały z Ithilien, dla którego ten rok okazał się bogaty w zbiory, była to ilość niewystarczająca dla wszystkich mieszkańców Annuminas i okolicznych miast.
Stolica, leżąca nad brzegiem jeziora Evendim, odzwierciedlała, w zachowaniu całej swojej północnej wspaniałości, architekturę Gondoru. Kamienne domy i zamek z dwiema wieżami, w którym mieszkał Namiestnik, świadczyły o wysokiej randze tego miasta, wyróżniającej go spośród wielu innych pobliskich osad. Wprawdzie budowano na pograniczu z Angmarem wieże strażnicze i warownie na wypadek kolejnych nieprzyjacielskich ataków, jednak żadne nie dorównywały, choć w najmniejszym stopniu, wielkością i okazałością fortecy Namiestnika.
Postać w czarnozielonym płaszczu westchnęła na widok tej twierdzy i, przechodząc pod jej murami, udała się w kierunku najbliższej gospody. Zmęczenie, wywołane ostatnią podróżą, dawało się we znaki. Na szczęście cel nie znajdował się daleko i już po chwila owa postać stała w drzwiach gospody i przyglądała się zebranym gościom w sali głównej.
- Czym mogę służyć? - podchodząc, zapytał jakiś człowiek. Był to właściciel, ubrany w nieskazitelnie biały fartuch. Uśmiechnął się szczerze.
- Szukam miejsca, gdzie mógłbym przenocować - odpowiedziała postać, poczym ściągnęła kaptur z głowy, odsłaniając długie, jasne włosy i elfią twarz.
- Dawno nie gościł tutaj żaden przedstawiciel tak czcigodnej rasy - rzekł gospodarz, skłaniając się nisko. - Mamy jeszcze kilka wolnych pokoi. Proszę za mną.
Elf udał się za swoim przewodnikiem, czując na sobie spojrzenia wszystkich zebranych wokół. Doskonale rozumiał powód. W dzisiejszych czasach bardzo rzadko spotkać można elfa na drodze, a cóż dopiero w mieście, czy gospodzie.
- Jak brzmi pańska godność? - zapytał po chwili właściciel.
- Erelen - powiedział.
- Czy zechce pan zjeść kolację tutaj, czy u siebie w pokoju? - gospodarz starał się być nad wyraz uprzejmy. Od czasu, kiedy na królewskim tronie zasiadła jedna z Pierworodnych, ludzie powoli zaczęli zmieniać swój stosunek do elfów, jednak zawsze żyła gdzieś głęboko w nich myśl, że lepiej z nimi nie zadzierać.
- Wolałbym zjeść na osobności - uśmiechnął się, znając doskonale powód grzecznościowych pytań właściciela gospody. - Nie lubię, gdy wszyscy tak na mnie patrzą.
- Och, niech się pan nimi nie przejmuje - usłyszał. - Życie większości z tych ludzi toczy się tylko na drodze od domu do tego miejsca i z powrotem. Dzisiaj cudem można nazwać spotkanie z elfem. Kiedyś było inaczej. Wszędzie można było usłyszeć piękne głosy i zobaczyć głębię czyichś oczu.
- Zgadza się - przytaknął Erelen. - Moi rodacy odpłynęli za Morze, albo żyją w odosobnionych miejscach, dokąd nie chodzą ludzie. Ci, co zostali, nie interesują się już sprawami tego świata. Nasza era skończyła się już dawno temu.
Gospodarz wręczył mu klucz od pokoju, po czym zapisał w księdze jego imię.
- Proszę iść schodami w górę na pierwsze piętro. Potem niech pan skręci w lewą stronę. U końca korytarza ostatnie drzwi na prawo prowadzą do pańskiego pokoju. Niedługo Will przyniesie tam kolację.
- Dziękuję - uśmiechnął się elf i wręczył właścicielowi kilka złotych monet.
Czasami ludzie potrafią mnie rozbawić do łez - z tą myślą elf udał się do swojego pokoju. Gdy zniknął, w sali głównej znów nastał hałas i wszyscy zaczęli rozprawiać o niecodziennym gościu.

Nie musiał długo czekać na posiłek. Kiedy tylko zdążył się odświeżyć po dalekiej wędrówce, usłyszał pukanie do drzwi i do środka wszedł młody chłopiec. Erelen, patrząc na niego, zrozumiał, że jest to dla niego wielkie wydarzenie.
- Nie denerwuj się tak - uśmiechnął się przyjaźnie i pomógł mu postawić tacę z kolacją na małym stoliku w pobliżu łóżka. - Jesteś Will, prawda?
Chłopiec kiwnął przytakująco głową, spoglądając niepewnie na elfa, jakby bał się, że ten odgadnie wszystkie jego myśli.
- Nie musisz się mnie obawiać - Erelen zrozumiał znaczenie tego spojrzenia. - Nie czytam ludziom w myślach. Nie wszyscy posiadają taką umiejętność. Powoli ona zanika, gdyż ci, którzy ją w sobie rozwinęli do najwyższego stopnia, odpłynęli statkiem daleko stąd. Poza tym staram się nie naruszać czyjejś prywatności.
Will próbował się uśmiechnąć.
- Siadaj - elf zamknął za nim drzwi i wskazał mu miejsce na łóżku. - Będziesz mógł się pochwalić przed przyjaciółmi, że spotkałeś taką długowłosą postać ze spiczastymi uszami.
- Już wieść o tym, że pan tu przebywa, rozeszła się po całym mieście - prawie wykrzyknął chłopiec, ale po chwili ugryzł się w język, czując, że nie powinien tego mówić.
Elf zaśmiał się.
- Mów mi po prostu Erelen - rzekł, zabierając się powoli do kolacji.
- Wędrujesz po całym świecie? - zapytał nagle ożywiony chłopiec, któremu spodobał się taki układ.
- Trochę już widziałem - odpowiedział. Ucieszył się w duchu, że znalazł z Willem wspólny język.
- Opowiesz mi jakąś historię o potworach?
- Nie widziałem wielu potworów - rzekł elf. - Młodość spędziłem w kraju, gdzie kiedyś rozbrzmiewała muzyka, a teraz panuje cisza, ponieważ wszyscy odeszli do Szarych Przystani. Dawniej rozkwitały tam cudownie drzewa i kwiaty, bo zawsze panowała wiosna. Dziś liście więdną, gdy tylko zdążą się narodzić. Smutek gości w tamtych lasach.
- Czy mówisz o Lorien?
Erelen spojrzał na niego zdziwiony. Coraz więcej było ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o tej krainie, a ten chłopiec tak po prostu wymówił jej nazwę.
- Tak - przyznał. - Stamtąd pochodzę. Kilka miesięcy temu opuściłem swój dom, udając się do Rivendell. Zapewne słyszałeś wiele opowieści tym mieście elfów, skoro nieobca ci jest nazwa Lorien.
- Mama dużo mi o was opowiada - uśmiechnął się Will. - Wierzy, że gdyby wszyscy ludzie byli podobni do was, na ziemi nie byłoby zła i cierpienia.
- Zła nie stworzyli ludzie - odpowiedział elf. - Wszyscy mu ulegają, nie tylko ludzie.
Chłopca zasmuciła ta odpowiedź, gdyż blask jego oczu nagle przygasł. Erelen dostrzegł to.
- Coś się stało?
- Słyszałem, jak rodzice rozmawiali między sobą dziś wieczorem. Krewni z Harlindonu przysłali list, w którym opowiadają o dziwnych rzeczach, które tam się dzieją. Znikają ludzie i nikt nie potrafi ich odnaleźć. Coś złego się tam dzieje. Jednym z zaginionych jest mój wuj.
Erelen podszedł do chłopca i pogłaskał go po głowie.
- Nie martw się - wyszeptał. - Wszystko jakoś się ułoży.
- Nie mógłbyś tam pójść? - niespodziewanie zapytał Will ze łzami w oczach. - Nie chcę kolejny raz widzieć, jak mama płacze. A ty jesteś elfem i nie boisz się ciemności. Elfy niczego się przecież nie boją.
Spojrzał na chłopca, słysząc uwagę dotyczącą Pierworodnych. Jak bardzo się mylisz - pomyślał. Jednak nie mógł mu odmówić...

Wczesnym rankiem zjadł śniadanie, podziękował za gościnę i pożegnał się z Willem. Mijając góry Półmroku, obrał drogę na zachód przez ziemie Eriadoru. Rozmyślał nad słowami chłopca z gospody, kiedy ktoś niespodziewanie przeciął mu obraną ścieżkę...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 8:36, 29 Gru 2006    Temat postu:

Nikt nie zwracał uwagi na rudego Elfa siedzącego w cieniu dachu, jednego z budynków. - Hmm.....Ludzie znikajom.....Dziwne rzeczy...Elf..tutaj.... . Może wkońcu przydarzy się coś ciekawego... . - Meadhros (bo tak miał na imię) wstał i zaciągnoł czarny kaptur na twarz. .... - Zobaczymy czy ten Elf sobie poradzi.....heh...." . ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 14:19, 29 Gru 2006    Temat postu:

Arianna szła szybkim lecz chwiejnym krokiem do miasta. Jej twarz była zatopiona w cieniu kaptura i jedynie nieposłyszny kosmyk włosów spływał po ramieniu świecąc niczym poświata księżycowa.
Elfka oddychała ciężko. Z jej boku który szczelnie okrywał szary, podrużny płaszcz spływała krew tworząc długą czerwoną linię na białośnieżnej elfickiej sukni aż do poły szaty. Za podróżniczką ciągnął się ślad krwi.

Arianna nie zwracała na to uwagi, przyzwyczaiła się do bólu. Marzyła jedynie o dotarciu do jakiejkolwiek gospody.
Martwiło ją, iż słońce już zbudziło się ze snu. Elfka zawsze podróżowała w nocy, gdy świat spał. Dopiero wtedy mogła być biezpieczna.

Zatrzymała się. Poczuła przed sobą czyjąś duszę. Zmrużyła oczy i ujrzała postać w ciemnozielonym płaszczu. Zabrakło jej tchu. Błyskawicznie zeszła z ścieżki i ukryła się w cieniu najbliższego drzewa. Serce tłukło jej się niczym ptak uwięziony w klatce. Spojrzała na miecz ukryty pod płaszczem. Co się stało przyjacielu mój - pomyślała - napis na twym szanownym ostrzu nie promienieje już w obliczu niebezpieczeństa? Czyżby i tobie brakowało już sił do życia? Ścisnęła jego rękojeść Tym razem się nie zawacham, już raz to zrobiłam i teraz me szaty zbrukane są mą własną krwią.

Podniosła oczy by zobaczyć czy nieznajomy przeszedł już lecz nie zobaczyła na drodze nikogo. W tym samym momencie poczuła czyiś dotyk na ramieniu. Oczy elfki napełniły się przerażeniem i strachem. Była ranna, jej zmysły odmawiały posłuszeństwa, nie miała siły walczyć z kolejną ludzką istotą, która nienawidzi elfów.


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Pią 16:41, 29 Gru 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Pią 21:53, 29 Gru 2006    Temat postu:

Postać w szarym płaszczu zniknęła z drogi tak samo szybko i nagle, jak się na niej pojawiła. Erelen zdążył zauważyć, że z pewnością nie był to człowiek, ani tym bardziej ork. W bezszelestny sposób poruszali się tylko jego rodacy. Zszedł z drogi i ukrywając się w cieniu drzew, podszedł do nieznajomej postaci, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. Wtedy gwałtownie odwróciła się i jego oczom ukazała się twarz przerażonej elfki, po której spływały kosmyki jasnych włosów połyskujących srebrem. Zachwiała się. Erelen spostrzegł, że zgromadziła się wokół niej zbyt wielka kałuża krwi.
- O Elbereth! Giltoniel! - rzekł ze czcią.
Promień radości przebiegł po elfiej twarzy i w oczach zabłysła iskierka nadziei.
- Nie bój się, nie pozwolę ci zginąć – wyszeptał, biorąc ją delikatnie na ręce. Nie chciał sprawić jej bólu dotykiem w miejsce, skąd wypływała krew.
Wrócił na drogę, lecz nie zawrócił do miasta. Byłoby już za późno, gdyby dotarł z nią do gospody. Zaczął wpatrywać się w zioła, rosnące w cieniu drzew, szukając tego jedynego.
- Athelas, athelas. Gdzie jesteś? - szeptał.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 11:01, 30 Gru 2006    Temat postu:

- Ja mam liście athelas.
Z cienia wyłoniła się czarnowłosa elfka odziana w zniszczony, czarny płaszcz podróżny. Zaskoczony elf odwrócił się szybko.
Elfka jednak nie zwracała na to uwagi. Po prostu wyciągnęła liście z malej torby i podała ich pęk elfowi.
- Potrzebna będzie gorąca woda - powiedziała zerkając na srebrnowłosą elfkę.
Klasnęła w dłonie i tuż obok nich znalazła się kępka suchych gałęzi i liści.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 11:46, 30 Gru 2006    Temat postu:

,,Trzy Elfy....." - pomyślał MEadhros skręcając ię ze śmiechu. ,, Jeden, ten młodzieniec w tym zielonym płaszczu....miły, pomocny.... , bezwzględna panienka z mieczem i druga panienka ogrodniczka. Zaiste Eru, ile ty mi ssyłasz radości!" - Meadhros rechotał jeszcze chwile pod nosem. Ale gdy już zaczoł się ograniczać do podśmiechów, zaczoł przypatrywać się Elfom spod czarnego kapturu. - ,,Mam nadzieje że ten ,,ponocnik" - Tu nastąpła seria śmiechu - nie poprzestanie na dążeniu do rozwikłania zagadki ,,znikających ludzi".... .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Sob 13:31, 30 Gru 2006    Temat postu:

Niespodziewanie usłyszał za sobą słowa:
- Ja mam liście athelas.
Erelen odwrócił się zaskoczony i skarcił się w duchu za swoją nieuwagę. Równie dobrze w tej chwili zamiast elfki zza drzew mógł wyskoczyć oddział orków. Miał jednak szczęście, że takie sytuacje nie zdarzały się już w granicach Południowego Królestwa.
- Potrzebna będzie gorąca woda – usłyszał od nieznajomej, która wyciągnęła lecznicze zioło i podała je mu.
- Zejdźmy z drogi - powiedział Erelen.
Kiedy znaleźli odpowiednie miejsce, elf delikatnie położył ranną na suchych liściach, gdy tymczasem postać w czarnym płaszczu zajęła się rozpalaniem ogniska.
- Dziękuję ci za pomoc - rzekł, szukając czegoś w podróżnej torbie, skrywanej za płaszczem. Po chwili wyciągnął z niej bukłak z wodą oraz małą srebrną miskę ze wzorami wykonanymi przez elfy, zamieszkujące niegdyś Lorien.
- W tym naczyniu będziesz mogła zagotować wodę z bukłaka. Nic się mu nie stanie nawet wtedy, gdy włożysz je do żaru ogniska - uśmiechnął się. - Mam na imię Erelen. A ty?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 13:45, 30 Gru 2006    Temat postu:

Zeszli z drogi. Elfka zajęła się rozpalaniem ogniska, gdy usłyszała głos elfa:
- Dziekuję ci za pomoc.
Zerknęła na niego z lekkim uśmiechem. Szukał czegoś w swej torbie. Po chwili wyciągnął z niej bukłak oraz przepieknej roboty miskę.
- W tym naczyniu będziesz mogła zagotować wodę z bukłaka. Nic się mu nie stanie nawet wtedy, gdy włożysz je do żaru ogniska - uśmiechnął się. - Mam na imię Erelen. A ty?
- Asthanel. Mówią na mnie Asthanel - odparła z lekkim uśmiechem - to miska z Lorien. Pochodzisz stamtąd?
Napełniła miskę woda i ustawiła wśród słabych jeszcze płomieni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Sob 15:33, 30 Gru 2006    Temat postu:

- Asthanel - odpowiedziała elfka.
Napełniła miskę wodą i ustawiła ją wśród słabych jeszcze płomieni. Srebrne wzory delikatnie zaczęły się żarzyć.
- Pochodzisz z Lorien? - dodała po chwili.
- Tak - odpowiedział smutno. - Opuściłem dom zaraz po tym, jak przybyła tam królowa Gondoru. Nie mogłem patrzyć na jej smutek wywołany utratą ukochanego. W kraju, gdzie kiedyś panowała sama radość, od tamtej pory wyraźnie i dotkliwie czuło się chłód i śmierć. Lorien pustoszeje tak jak inne miejsca, w którym żyją elfy. Tylko w lasach króla Thranduila najmocniej wyczuwa się ich obecność.
Woda zagotowała się. Miska miała swoje magiczne cechy. Erelen wyciągnął ją z żaru ognia - była zupełnie chłodna. Skruszył kilka liści athelas i wrzucił je do wrzątku. Po chwili w powietrzu uniósł się przyjemny zapach. Ranna elfka zaczęła spokojniej oddychać.
- Zawsze zabieram w podróż ze sobą zioła lecznicze - powiedział do Asthanel. - Tym razem jednak zapomniałem zaopatrzyć się w nie, zanim opuściłem Annuminas.
Odchylił szary płaszcz rannej, aby przemyć ranę. Kiedy skończył, przyłożył na nią pozostałe liście. Była dość głęboka, ale nie aż tak bardzo, by moc athelas okazała się niewystarczająca.
- Za chwilę powinna otworzyć oczy - rzekł, uśmiechając się. – A ty skąd pochodzisz?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Sob 15:48, 30 Gru 2006    Temat postu:

Elfka zaśmiała się na te słowa.
- Gdyby tylko odpowiedź na to pytanie była równie prosta jak ono samo. Tak długo jestem w podróży że już prawie zapomniałam co oznacza słowo "dom". Jednakże w młodości mieszkałam w Rivendell. Wiele lat temu zamieszkałam w Itilien, lecz i ten chwilowy dom dane mi było opuścić. A teraz jestem tu. A kim jest ona? - zapytała po chwili wskazując na ranną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 16:22, 30 Gru 2006    Temat postu:

Ciemności rostąpiły się... Ból minął... Arianna otworzyła oczy. Ujrzała nad sobą dwie postaci w podróżnych płaszczach. Elfka nabrała powietrza w płuca, otworzyła umysł i uwolniła swe zmysły.

Elfy? To nie możliwe...

Sięgnęła do miejsce, gdzie zawsze był jej miecz, lecz go nie wyczuła. Jej usta drgnęły, a w oczach błysnęło przerażenie.
- Kim wy jesteście - szepnęła.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 17:23, 30 Gru 2006    Temat postu:

,,Zapowiada się na dłuugie rozmowy...ech...- westchną Elf. ,,Lepiej wrzuce coś na ząb." - Sięgnoł do kieszeni płaszcza i wyciągnoł jabłko. Zaczoł je powoli jeść, nie spuszczając wzroku z trzech elfów. ,,Jeżeli te trzy Elfy w tym samym czasie zjawiły się tutaj...to znaczy że....że świat już do reszty oszalał...." - Elf uśmiechnoł się. A miałem nadzieje że nareszcie popracuje Aglachaldem, a tu taka niespodzianka. Dwie Elfki i jeden Elf....." - Usiadł pod drzewem i wyrzucił ogryzek i westchnoł.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Sob 18:49, 30 Gru 2006    Temat postu:

- Mieszkałam w Rivendell, potem w Ithilien. A teraz jestem tu - opowiedziała w skrócie Asthanel. – A kim jest ona?
Erelen zamyślił się.
- Gdybym tylko wiedział. Pojawiła się na mojej drodze tak samo niespodziewanie jak ty. Jest elfem, to nie podlega wątpliwości. Zastanawiam się tylko, skąd pochodzi. Z Lorien na pewno nie, gdyż opuszczając tą krainę, znałem wszystkich, którzy tam żyli. Ostatnimi czasy przebywałem także u Celeborna w Rivendell i również jej nie spotkałem. Zapamiętałbym te połyskujące srebrem włosy. Może urodziła się w Puszczy Zielonych Liści u króla Thranduila? Ale równie dobrze może być elfem ze Wschodu. Nie dowiemy się tego, póki sama nie zaszczyci nas odpowiedzią na te pytania.
Wtedy nieznajoma otworzyła oczy. Wykonała gwałtowny ruch w poszukiwaniu swojego miecza, ale nie znalazła go, gdyż Erelen położył broń w bezpiecznym miejscu. Razem z Asthanel zauważył, że ranna odzyskała przytomność.
- Kim wy jesteście? - spytała szeptem.
- Nie bój się - odpowiedział. - Jestem elfem z Lorien, a to Asthanel. Odpoczywaj. Straciłaś dużo krwi, ale athelas sprawi, że szybko wrócą ci siły.
- A mój miecz?
- Leży tuż za tobą obok mojego łuku - uśmiechnął się. - Jeśli liczyłaś na spotkanie z bandytami, to niestety musimy cię rozczarować. A teraz odpoczywaj. Jeszcze znajdziemy czas na zadawanie pytań i udzielanie odpowiedzi.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 19:13, 30 Gru 2006    Temat postu:

Arianna położyła się lecz nadal patrzyła niespokojnym wzrokiem na nieznajomych. Tak dawno nie spotkała nikogo swej rasy. Spędziła wiele lat w samotności, które zmieniły jej serce w nieufne, zbite zwierze, które boi się nawet wziąść jedzenie z przyjaznej dłoni.

Elfka powróciła głowę i ujrzała, że przy jej mieczu leży łuk elfa.
On także odłożył swoją broń - pomyślała - ale... jak to możliwe, przeciez w tych okolicach nie ma już elfów... A może to moje zmysły odmawiają mi posłuszeństa?

Dotknęła swej rany, już nie krwawiła...
- Dziękuję - szepnęła lecz z jej oczu nie zniknął strach.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Sob 19:33, 30 Gru 2006    Temat postu:

- Dziękuję - odpowiedziała elfka, lecz strach nie zniknął z jej oczu.
- Naprawdę nic ci już nie grozi - rzekł, widząc to, Erelen. - Athelas uzdrawia tylko ciało, na duszę niestety nie oddziałuje. Nie wiem, kto skrzywdził cię tak bardzo, ale możesz być pewna, że będziemy cię bronić do tej pory, jak długo zostaniesz z nami.
Nagle wstał.
- Zostańcie tutaj i nie odchodźcie nigdzie - rzekł cicho i wziąwszy łuk z kilkoma strzałami, zniknął między drzewami.
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 59, 60, 61  Następny
Strona 1 z 61

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin