|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Sob 8:50, 30 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Śro 13:43, 09 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- To nie zasada, to psychologia. Zauważyłam to obserwując podobnych do ciebie. O dziwo każdy podpowiadał tak samo jak ty przed chwilą. Pojawiłeś się ni z tego, ni z owego i się do nas dołączyłeś. A może jesteś szpiegiem? W każdym bądź razie nie mam podstaw by ci ufac.
- Ja też nie mam... Chociarz nie moge powiedzieć że pojawiłem się tutaj ni z tego ni z owego – odpowiedział Meadhros.
- Przynajmniej ona jedna jest na tyle inteligentna, aby mi nie ufać… - pomyślał w duchu – Ten cały Gerald i Halid nie grzeszą z tego co widzę podejrzliwością...
Z niemałą trudnością elfowi udało się opanować chaos jego własnych myśli, które jednak zdołały już wydobyć z mrocznych zakamarków duszy elfa obraz z przeszłości… Od tak dawna był przechowywany, że Meadhros zapomniał o jego istnieniu… Jednak teraz powrócił…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Śro 16:37, 09 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- Czasem lepiej nie drążyć, tylko trzymać sztylet w gotowości... - mruknęła pod nosem cicho Shirina.
Spojrzała przed siebie. Nie miała ochoty na dalsze drążenie tematu. Z resztą teraz nie było to dla niej rzeczą pierwszej wagi. W tej chwili na szali przeważały inne sprawy.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Pią 7:50, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
***
Pierwsze promienie słońca wyjrzały zza horyzontu. Noc pierzchła, a na jej miejsce wstępował dzień. Nowy dzień. I nowa nadzieja na to, że sie go przeżyje w tych złowrogich czasach...
Wędrowcy wolno wjechali do miasta. Zmęczone straże nie robiły im wywodów i nie wypytywali o cel ich podróży więc bez problemów przekroczyli mury podgrodzia.. Mijały ich śpieszne wozy kupców, którzy śpieszyli z towarem w odległe zakątki Aravi lub innych państw. Mijali ich żebracy, którzy wdzieli w nich swój chleb i natarczywie biadolili przy kopytach ich koni. Mijali ich strażnicy spieszący na zmianę warty, wyrwani z błogiego snu.
Halid przeciągnął sie w siodle, ale tak by nie odsłaniać twarzy. Każdy przypadkowy przechodzeń był jego domniemanym wrogiem. Potem ziewnął. Był zmęczony. Bardzo zmęczony. Z błogością wciągał słodki zapach bułeczek, który dochodził z przydrożnych piekarni. Gdzieniegdzie słychać było łomot kowalskich młotów i jakieś okrzyki. Miasto Dol Ramoth budziło sie do życia. Halid znał je aż za dobrze. Bywał tu wielokrotnie, gdy jeszcze przemierzał kontynent jako zwykły młodzian.
Miasto było zbudowane na bazie owalu. Mury podgrodzia były niskie. Miały około 10 stóp wysokości. Nikt od dawien dawna nie atakował go więc nie było po co ich podwyższać. W samym środku miasta dumnie piął sie ku niebu kasztel. Potężny i majestatyczny górował na domkami i warsztatami oznajmiając każdemu swoja obecność. Większość ludzi, którzy przyjeżdżali do miasta myślała, że w środku roi się od uzbrojonych po zęby strażników. Halid dobrze wiedział że to tylko pozory. W mieście nie było dużo straży. Większość z nich byli to świeży rekruci przydzieleni tu do tymczasowej służby. Nie znali oni swojego fachu zbyt dobrze i zbyt często odznaczali sie nadgorliwością. Łowca przekonał sie o tym na własnej skórze. Ale wolał o tym nie wspominać swoim kompanom.
Minęli właśnie wielki, przysadzisty budynek na którym widniał napis: ,,Usługi kurierskie" Asolf & Earland i dojechali do gospody zwanej, jak głosił szyld: ,,Pod Zdechłym Psem". Halid skrzywił się. Nie lubił tego miejsca.
- To najgorszy lokal w mieście, ale daje mniejsze szanse, że nas tu ktoś rozpozna... chciałem powiedzieć mnie- dodał i zeskoczył z konia na brudną uliczkę. - Wchodzimy? Konie możemy zostawić w stajni… są wyczerpane.-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 9:10, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- To najgorszy lokal w mieście, ale daje mniejsze szanse, że nas tu ktoś rozpozna... chciałem powiedzieć mnie.
- Ciebie, nas, nie wielka różnica... - mrukęła pod nosem.- Wchodzimy? Konie możemy zostawić w stajni… są wyczerpane.
Pielgrzym drgnął i cofnął się o krok, lecz Shirina momentalnie ściągnęła wodze.
- Ja wiem, że nie lubisz stajen, ale koń, chodzący luzem raczej nie jest dobrym pomysłem. - szepnęła elfka, głaszcząc szyję zwierzęcia.
Zeskoczyła z niego z gracją i dotknęła pyska.
- Dostaniesz owies i postaram się o marchewki dla ciebie. Może poznasz jakąś śliczną klacz... - uśmiechnęła się lekko.
Gdy mówiła do konia, rysy Shiriny stawały się miekkie i spokojne, oczy błyszczały łagodnym blaskiem, a na twarzy pojawiał się szczery, kochający uśmiech. Wogóle nie przypominała upartej, sarkastycznej, gardzącej wszystkimi wojowniczki.
Pielgrzym prychnął, wyrażając swe niezadowolenie, jednak już się nie wyrywał. Szturchnął swym jedwabistym nosem policzek swej pani i obdarzył ją wirnym spojrzeniem.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:09, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Jakże podobna… Te włosy… oczy… To musi być ona… Ale przecież to nie Armandia. To niemożliwe żeby…
Niemożliwe?
Niemożliwe dla niej…
Przecież nie wiesz kim tak naprawdę była...
Sugerujesz, że…
Tak…
- To najgorszy lokal w mieście, ale daje mniejsze szanse, że nas tu ktoś rozpozna... chciałem powiedzieć mnie. Wchodzimy? Konie możemy zostawić w stajni… są wyczerpane. – powiedział Halid.
Meadhros nic nie odpowiedział. Jego sprzeciw był by zignorowany, lub odebrany nienajlepiej… Wolał na razie nie wtrącać się do tych spraw.
Spojrzenie rudego elfa padło po raz kolejny na twarz Shiriny. Tym razem nie pokrywała jej kamienna maska, która nie pozwalała aby ukazały się na niej jakie kolwiek emocje. Twarz elfki była rozluźniona i spokojna…
Meadhros zręcznie zeskoczył ze swojego wierzchowca.
- Powiedz mi proszę… Czy Twoja twarz jest tak łagodna tylko wtedy, gdy rozmawiasz z końmi? – spytał zaczepnie, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
Zapowiada się ciekawie… – szepnął w duchu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 15:21, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
W oczach Shiriny błysnęły iskierki gniewu.
Jakbyśmy nie byli w mieście... - ręka elfki odruchowo sięgnęła ku rękojeści miecza. - Ale jesteśmy, więc ten elf naprawdę ma szczęście...
- A ty zawsze musisz wtykac nos w nieswoje sprawy? - odgryzła się, lustrując mężczyznę uważnym spojrzeniem.
Czemu on się do mnie tak przyczepił?
- Uważaj, bo kiedyś ci ten nos mogą uciąć...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Pią 16:48, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- Spokojnie - warknął Halid z cienia swojego kaptura - Ludzie się na was gapią. Nie zwracajcie uwagi na siebie...- I rzeczywiście kilku ciekawskich zatrzymało się słysząc zapowiadającą sie sprzeczkę wypowiedź Shiriny. Łowca odpędził ich jakimś zwrotem napominając im coś o nie swoich sprawach i ich matkach, które nie dopilnowały ich w dzieciństwie. Ci szybko sie rozeszli pozostawiając drużynę samych sobie. Mężczyzna westchnął i wprowadził konia do stajni. Po rutynowych czynnościach wiążących się ze zdjęciem siodła i innymi tego typu sprawami Łowca wszedł chwiejnym krokiem do karczmy.
W słabo oświetlonej izbie panował półmrok. Nic dziwnego, gdyż przez okna docierały tylko śladowe ilości światła. Niewielka sala, kilka stolików, barman wycierający kufle brudną szmata i jakaś dziewka szorująca podłogę. Zaledwie garstka klientów. Nic nadzwyczajnego.
Łowca podszedł do jakiegoś wolnego stolika w kącie i ciężko sie na niego zwalił. Westchnął z błogością. Jego pośladki dawały się we znaki po cało nocnej gonitwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 17:08, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Shirina rzuciła Meadhrosowi groźne spojrzenie i ruszyła w kierunku stajni. Tam rozsiodłała Pielgrzyma i dała mu ostatnie swoje jabłko.
- Jak ktoś będzie cię zaczepiał, to go po prostu kopnij, masz moje pozwolenie - elfka uśmiechnęła się i pocałowała zwierzę w miękki nos.
Weszła do karczmy i rozejrzała się. Panujący tam półmrok przypadł Shirinie do gustu. Uśmiechnęła się lekko, lecz jej twarz spoważniała, gdy zobaczyła Halida. Podeszła do niego spokojnym krokiem i usiadła na przeciw.
- Jeżeli jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, odejdę z tej drużyny, zabierając ze sobą twoją głowę. - rzekła twardym, nie znoszczącym sprzeciwu, tonem i spojrzała Łowcy prosto w oczy.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Pią 20:40, 11 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
A ty zawsze musisz wtykac nos w nieswoje sprawy? Uważaj, bo kiedyś ci ten nos mogą uciąć...
- Proszę bardzo… - mruknął elf z ironią i rozbawieniem w głosie.
Meadhros wolnym krokiem wszedł do karczmy. Widząc Halida oraz elfke, siedzących naprzeciw siebie. Podszedł nieco bliżej a wtedy do jego uszu dotarły słowa Shiriny :
- Jeżeli jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, odejdę z tej drużyny, zabierając ze sobą twoją głowę.
Elf nie mógł się powstrzymać od parsknięcia śmiechem. W jakiś sposób elfka skojarzyła mu się z małym dzieckiem tupiącym nóżką, aby zwrócić na siebie uwagę. Jeżeli te śmieszne stwierdzenia były w ogóle prośbami to niestety w przypadku Meadhrosa nie odniosły oczekiwanego efektu….
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Sob 7:26, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Halid zlustrował Shirine poważnym wzrokiem. Nic nie powiedział. Nic nie stwierdził. O nic nie poprosił. Patrzył na nią... Jego oczy nagle straciły kontakt ze światem zewnętrznym. Widać było, że jego mózg pracuje z pełną mocą. Zmarszczki przeorały jego czoło. Chrapliwy głos przerwał ciszę.
- Jeżeli chcesz możesz odejść w każdej chwili- jego słowa wypowiedziane były beznamiętnie - Ale ty droga elfko nie jesteś mi pisana jako moja zabójczyni... Nie starczy Ci sił żeby mnie zabić. Los tego nie chce, a ty tego nie zmienisz. Usadź się więc z nami i napijmy sie jak ludzie jadący na tym samym wózku. Zawsze możesz z tego wózka zeskoczyć ale upadek będzie Cię bolał. Jak chcesz. - Halid zrobił gest w kierunku barmana. Ten zniknął na chwilę za zapleczem. Po chwili był już przy nich niosąc cztery kufle piwa, chleb, ser i smażone jajka.
- Razem osiem sztuk - powiedział. Halid wypłacił mu należną kwotę i zabrał się za jedzenie. Twardy chleb, wodniste piwo, przesolone jajka. Wszystko to smakowało jak uczta po dwóch dniach przygód. Kątem oka Łowca wciąż patrzył na Shirine.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 8:45, 12 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Shirina wysłuchała uważnie Łowcy, puszczając mimo uszu śmiech Meadhrosa. Nie odpowiedziała nic. Nie widziała sensu w odgryzaniu się ani jednemu, ani drugiemu. Dalsza konwersacja doprowadziła by do obnażenia mieczy, a elfka nie miała ochoty na mordowanie w mieście pełnym ludzi. Po co jeszcze bardziej psuć sobie opinię...
Na ustach Shiriny zagościł uśmiech, pełen ironii, lecz także i zgrozy.
Ludzie są tacy naiwni... - pomyślała, lustrując Halida. - Ale ich naiwność nie jest moją sprawą. A szkoda...
Uśmiech znikł, elfka wzruszyła ramionami.
- Wino. Czerwone - mruknęła do dziewczyny, niosącej zamówienie Łowcy.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Pon 13:53, 14 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- Wino. Czerwone
- A dla mnie to samo co dla tego pana...- zza pleców obojga odezwał się znajomy głos. - ... tylko zamiast piwa wolałbym mleko. - z cienia izby wyłonił się Gerald. - Można się dosiąść - zwrócił się do Shiriny i Halida, kierując tym samym uśmiech do obojga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Pon 19:05, 14 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- Jasne kompanie - odpowiedział Halid. - Hmmm... może jako, że jestem wędrownym bardem to wam cos zagram dla pogody ducha i ku pokrzepieniu serc? - po tych słowach Łowca wytarł rece i wyciągnął swoją harmonijkę. Po chwili po karczmie popłyneła żwawa melodia wędrowców, śpiewana we wszystkich cechach Łowieckich...
Kilku siedzących w karczmie zaspanych jeszcze kupców uśmiechneło sie i rzuciło kilka miedzianych monet na podłogę.
- Graj jeszcze!- zawołał ktos
- Dajcie mu więcej piwa to zagra ,,Wojaczka"!- zawtórował inny
Halid tylko grał i patrzył spod cienia swojego kaptura na wszystkich obecnych w karczmie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Michalot dnia Pon 19:06, 14 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 20:19, 14 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
- Siadaj... - szepnęła Shirina, nie podnosząc oczu. Upiła łyk wina i zaczęła wodzić palcem po brzegach kieliszka.
Myśli elfki krążyły daleko od karczmy, w której siedzieli. Melodia harmonijki niosła jej myśli do ciemnego pokoju i uważnego wzroku. Wszystko było zamazane chęcią zapomnienia, a mimo to przebijało się przez pelerynę przeszłości.
Shirina westchnęła, powracając do rzeczywistości. Na jej twarzy pojawiło się zmęczenie zabarwione smutkiem.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:59, 15 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Meadhros usiadł przy wolnym stoliku, odrzuconym nieco ze środka karczmy. Czół w duszy ten dziwny chłód… Dobrze znajomy z czasów, gdy jeszcze nie znał Asthanel… Przed przybyciem do Gospody Cichego Szmeru… Chłód ten był widoczną oznaką ingerencji Śmierci w jego życie… Przypomniały mu się momenty z życia, gdy to pod wpływem mocy Śmierci popełniał straszne czyny… Niedawna ulga znikła bez powrotnie… Jej miejsce zajęły twarze zamordowanych przez niego osób… dzieci… kobiety… starcy… Często próbował uciszyć sumienie wytłumaczeniem, że to wszystko przez Nią… Przez Śmierć… Jednak… Śmierć nie może wtargnąć do czyjejś duszy bez tego kogoś zgody… Jakże straszliwy błąd wtedy popełnił… Gdyby mógł to teraz odwrócić… Wyrzec się jej… Miał już kiedyś taką możliwość… I nawet zwyciężył, ale nie on dalej walczył… Walczył z tą cząstką Śmierci, która jest w duszy każdej żywej istoty, której pisana jest kiedykolwiek śmierć… Przez tę walke nie dostrzegł jak bardzo Ona się zbliżyła… Nie miał siły, aby prowadzić z Nią równy pojedynek… Przegrał… Umarł… A teraz znowu… Wszystko od początku…
Czy w ogóle jest tutaj jakiś sens?! – krzyczał w duchu. Wolał już w ogóle nie mieć duszy… Byle by ten chłód zniknął raz, na zawsze… - Jak mam kogokolwiek uratować, gdy Śmierć ze wszystkich sił stara się mi w tym przeszkodzić?! …To bez sensu… bez sensu…
Meadhros zakrył twarz dłońmi…
…bez sensu…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|