Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 17:25, 30 Lis 2024

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Nie 20:10, 17 Gru 2006    Temat postu:

Kazała mu wstać.
- Decyzja należy do ciebie. Więcej nie będę cię prosić, byś został. Zrobisz, co zechcesz - powiedziała Arianna i żegnając się, zniknęła w gospodzie.
Pozostał jak oniemiały na swoim miejscu. Zupełnie sam. Wydawało mu się, że wszystko odeszło wraz z jej światłem. Nawet Księżyc wydawał się bledszy niż wcześniej. Czy teraz za czymś nie tęsknisz? - zapytał sam siebie. Odpowiedź była zbyt prosta.
Nie mógł spać tej nocy. Wpatrywał się w ciemność, kiedy wypaliły się wszystkie świece. Wyczuwał w niej czyjąś obecność. Nie zwracał na to uwagi. Jedyną rzeczą, liczącą się dla niego, była świadomość, że ona wie o jego zamiarach.
Gdy zaczynało świtać, opuścił pokój. Spacerował po ogrodzie. We wschodniej części szukał odpowiadającego mu miejsca, gdzie mógłby powitać nowy dzień. Zadrżał, przypominając sobie, co miało się dzisiaj wydarzyć. Nie zmienił decyzji, nawet po nocnej rozmowie z Arianną. Zbyt bardzo kochał to błękitne światło, by mógł pozwolić mu zginąć. Nie chciał też narażać reszty mieszkańców gospody. Doskonale wiedział, że tamci wrócą po niego, by dokończyć to, co zaczęli. A wtedy zginie nie tylko on, ale także ci, którzy będą w jego towarzystwie. Jego śmierć w zupełności wystarczała. Reszta jest niczemu winna, więc nie może pozwolić na to, by przez niego stracili najcenniejszy dar.
Proszę, wybacz mi - pomyślał, kierując myśl do ukochanego światła.

Kiedy Arianna zajrzała do jego pokoju, chcąc zaprosić go na śniadanie, nie zastała go tam...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 20:28, 17 Gru 2006    Temat postu:

Arianna westchnęła A jednak odszedł, cóż widocznie tak miało być... Chociaż... Elfka uśmiechnęła się do siebie.
Zeszła na dół. W gospodzie panowała cisza. W głównej sali nie było nikogo. Światło porannego słońca wlewało się delikatnie do środka przez zasłonięte okiennice. Elfka podeszła do jednej z nich i wpuściła słoneczny blask do pomieszczenia. Stała tak przez dłuższą chwilę wpatrując się we wschodzące słońce i błądziła myślami w odległych krainach. Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś kroki na schodach.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 21:30, 17 Gru 2006    Temat postu:

Salomon wolno schodził po schodach. Myślał o wysztkim co słyszały i widziały cienie.Dlaczego oni tak panicznie boją się Ciemności? Dalczego nie potrafią zrozumieć, że bojąc się jej tylko wyolbrzymiają jej znaczenie. Zobaczył Ariannę stojącą samotnie w głównej sali.
- On chciał odejść. - Popatrzyuł na elfkę - Nie powstrzymałabyś go. On chce cię chronić, a jest kimś przez kogoś mogłabyś zginąć.

Zszedł po schodach. Wyciągnął rękę. Nad jego dłonią zapłonął czarny ogień.
- Niestety on nie wie, że dopóki jego śmierć jest we mnie on nie umrze. A ja nie zdąrzyłem mu jej zwrócić. - Zamknął dłoń i płomień zniknął. Podszedł do elfki.

- Od trzech dni wyciągam z was Ciemność. Ze wszystkich. Z ciebie, z Meadhrosa, z Asthanel. Dlatego nic nie jem. Wystarczy mi wasza ciemnośc. Boicie się ciemności, bo boicie się śmierci. Tak długo jak ja tu jestem nikogo nie dotknie śmierć. Ale wy wolicie ją w sobie pielengnować. Trzymacie się jej jakby była waszym malutkim dzieckiem. - Na jego wargi wypłynął zimny, cyniczny uśmiech. Zniżył głos do szeptu.

- JA jestem ciemnością. Ona jest moimi oczami i uszami. Przede mną nic się nie ukryje. Nigdy. Ciemność jest nieprzewidywalna. Jednego dnia cię uratuje, innego wrzuci w zimne ramiona śmierci. Możesz pomyśleć, że jestem zły. Trudno. Nie jesteś pierwszą, ani ostatnią osobą, która tak pomyślała. Możesz mnie nawet stąd wyrzucić, ale ja i tak będę wiedział co się z tobą dzieje. Znam powód twojego smutku, a smutek jest dla mnie tym co światło dla ćmy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 21:45, 17 Gru 2006    Temat postu:

Elfka wysłuchała spokojnie orka. Patrzyła chłodnym wzrokiem na Salomona.
- Wydaje Ci się wiesz wszystko Panie? Serce to labirynt uczuć, nawet gdy zdaje Ci się iż byłeś we wszystkich jego zakamarkach i znalazłes wyjście, to i tak pozostanie choć jedno nie odwiedzone przez Ciebie tajemne przejście. Dusza jest piękna tym, iż nigdy nie przeczyta się jej do końca. Możesz poznać moc, przeszłość, pragnienia, strach lecz nigdy nie poznasz całej duszy. Jest to niemożliwe - elfka zamilkła na moment, odwróciła się do okna i przymknęła oczy delektując się promieniami młodego słońca - czemu uważasz, że boję się śmierci? Ona jest moją przyjaciółką, spotkanie z którą wciąż muszę odkładać na "później". Czasem nasze dłonie się spotykają i patrzymy sobie w oczy mówiąc jednocześnie „jeszcze nie teraz”. Nigdy nie sądź człowieka po tym co widać na zewnątrz, nigdy – Arianna otworzyła oczy i spojrzała na Salomona – możesz śledzić innych, zaglądać w ich dusze ale mnie zostaw samej sobie. Czy Ty uważasz, że nie zauważam cieni krążących wokół mnie? – elfka pokręciła głową i mówiła już spokojniejszym głosem – nie wyrzucę Cię stąd, niby czemu miałabym to robić? W obawie że zaglądasz do mego serca? Ale jak wiele możesz ujrzeć? To co widzisz to kropla w oceanie.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 21:58, 17 Gru 2006    Temat postu:

Ork zaśmiał się krótko
- Właśnie to mnie w was elfach zawsze bawiło. Jesteście tak dumne i górnolotne, że nie zauwazacie przyziemnych spraw. - Spojrzał na Ariannę - Powiedz mi. Po cóż wiedzieć co się dzieje w duszy człowieka, który cofa rękę od ognia? Po co znać myśli kobiety rodzącej dziecko?. Czy torturując kogoś interesują nas zakamarki jego serca?

Od stuleci kryję się w Ciemności. Patrzę i słucham. Każdy cień, nawet twój własny jest moim sługą. Ciebie obserwuję od dawien dawna. Znam twój ból, twoją tęsknote. Widziałem wszystko to co przysporzyło ci zmartwień. Pamiętaj, że nawet w płonącym budynku są cienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 22:25, 17 Gru 2006    Temat postu:

Pamiętaj, że nawet w płonącym budynku są cienie.
Ariannia przypomniała sobie ogień, jej niemoc, krzyki umierających, zapach spalonego ciała. Kryształowa łza cicho przemknęła po policzku elfki. Spojrzała orkowi prosto w oczy szukając w nich choć cząstki człowieczeństwa.
- W jakim celu to czynisz? Na świecie jest tyle istnień. Nie widzę sensu w obserwowaniu mego życia – rzekła spokojnym głosem. Promienie słońca które kilka chwil temu wpuściła do swego serca zgasły.


Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Pon 1:47, 18 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 23:05, 17 Gru 2006    Temat postu:

Tylko cisza wykrzyczała jego imię... Bo tylko cisza go widziała... Był już blisko... Ale czekał... Ujawni się, gdy Arianna będzie potrzebować jego pomocy... nie wcześniej... Nie wolno mu... Ona mu nie pozwala...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Nie 23:07, 17 Gru 2006    Temat postu:

Nareszcie po dziesięciu dniach nieprzerwanego marszu doszedłem do Armand. Doszedłem,gdyż nie chciałem straszyć mieszkańców tej jakże pięknej i spokojnej okolicy. Jestem dość zmęczony nawet jak na osobnika mojej rasy. Podszedłem do głównej bramy miasta i dopiero po chwili ujrzałem strażnika, który sprawdzał wóz kupca, który chciał się dostać do miasta. Przeszyła mnie myśl- niespokojna, że strażnik niestety nie bedzie mnie chciał wpuścić, ale mam tu sprawę do załatwienia. Słyszałem opowieść o potężnej czaodziejce, która tu rezyduje od niedawna i bardzo chcę się z nią zobaczyć. Potrzedłem do strażnika i niestety Jego reakcja była taka, jak przewidziałem.
- Stój i nie śmiej się ruszyć!!!!- krzyknął a jego koniec klingi dotykał mojego gardła.
- Dobrze nie ruszam się, ale wolałbym abyś zabrał to żelastwo z mojej szyi, czułbym się bardziej komfortowo. Nie lękaj się nie mam złych zamiarów i nie chcę nikogo skrzywdzić, nie po to zostałem stworzony.
Dopiero teraz strażnik mógł dokładnie przyjżeć się przybyszowi, gdyż jego euforia trochę opadła: Można powiedzieć na pierwszy rzut oka, że jest to człowiek, chociaż nader wielkie. Jest tak wysoki, jakby postawić na sobie dwóch ludzi, a szeroki, jakby postawić koło siebie trzech. Był bardzo przystojny, nienaturalnie przystojny i charyzmatyczny, życzliwość wręcz od niego tryskała na wszystkie strony. Ma podobne do gadzich oczy i całe są złote, nie ma białka ani niczegow tym rodzaju. Bardzo rozbudowana szczęka i szeroki uśmiech obcego odsłonił i ukazał KŁY!!- Co jest?-pomyślał strażnik. Obcy miał na sobie bardzo dziwną zbroję płytową, mistrzowsko wykonaną z jakiegoś czerwonego materiału, trochę podobnego do kryształu lecz nie był przeźroczysty. Najbardziej strażnika zdumiał oręż obcego, który miał zawieszony na plecach. Był to ogromny miecz, który miał taką wielkość jak prawie jego właściciel i szeroki na jakieś dwa łokcie. Zrobiny był cały z diamentu i połyskiwał dziwnymi poświatami z jakimiś znakami wyrytymi w nieznanym strażnikowi języku. Długi ciemnobordowy płaszcz z podobnymi złotymi napisami zwisał z barków olbrzymiego mężczyzny. Co było dziwne, to, że jego skóra połyskiwała na złoto i jego długie własy też były całe złote.
- Przepraszam Panie. Gdzie mogę znależć czarodziejkę o imieniu Arianna??
Strażnik pokierował przybysza do rozdroży gdzie stała gospoda. Drzwi były otwarte, więc stwierdziłem, że wejdę.
Gdy wszedłem do środka zobaczyłem dwie rozmawiające ze sobą osoby. Jedną była napewno Arianna, gdyż natychmiast wyczułem jej ogromną moc, drugiej nie znałem, wygląda mi na orka, ale nie jestem pewien.
- Witam wszystkich zgromadzonych. Ciebie o Pani witam serdecznie i pozwolę się przedstawić- Jestem Argon, Starszy rody Ognistojęzycznych, dowódca elitarnej jednostki "Oczyszczającej" smoczej rasy. Wielka Pani nie musi się przedstawiać już Ją poznałem z opowiadań ludzi i wszystkich istot, ktore o Waszej mocy słyszały nieziemskie rzeczy. Przybyłem żyby sprawdzić czy naprawde istnieje aż taka potężna istota i niestety trochę się zawiodłem, lecz proszę nie odebrać tego jako obrazy osobistej. Zaiste jest Pani najpoteżniejszą wśród "was" lecz my mamy inną miarę i pojęcia potęgi. Chciałbym prosić Jaśnie Panią o wino, strawę i pokój dla zmęczonego podróżnika. Proszę nie przejmować sie moim wyglądem, zapewniam, że nic się nie stanie z mojej winy.[/i]
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 0:37, 18 Gru 2006    Temat postu:

Salomon zignorował pojawienie się olbrzymiej postaci.
- Robię to, bo od tamtego WYDARZENIA nie mogę patrzeć na twoje cierpienie. Jest w tym pewnie dużo sadyzmu, ale mnie wolno tylko obserwować. Czasami byłem znacznie bliżej niż ci się wydaje. - Ciężko westchnął - Przepraszam cię, jeżeli zadałem ci ból. Czasami tak robię ludziom na których mi bardzo zależy. Tak staram się, żeby wszystko było w pożądku, aż w końcu to niszczę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 1:01, 18 Gru 2006    Temat postu:

- Racja, często potrafimy zepsuć ważne dla nas rzeczy - westchnęła elfka - ale prawdziwie ważne jest to, czy potrafimy je naprawić.

Spojrzała na gościa, jego złota poświata zalała całe pomieszczenia. Aura tak przesiąknęta magią - pomyślała - taką aurę mają tylko smoki - uśmiechnęła się do siebie w duszy.

- Witaj łaskawy Panie - ukłoniła się z gracją - to zaszczyt dla mnie iż w me progi wstąpił tak szlachetny gość - odwróciła się w stronę kuchni i zawołała melodyjnym głosem do kucharki - Nurami, podaj strawę dla naszego gościa - następnie zwróciła się do Argona - Jeżeli zaś o pokój chodzi mój Panie, to myślę iż mam coś w sam raz dla Ciebie. Czy nie wydaje się Tobie Salomonie, iż pokój ten czekał na właśnie tego przybysza? Zaiste wiedzieć musisz Argonie, iż tej gospodzie komnaty różnią się od siebie. Na ciebie czeka pokój Arkatha, smoka ognia

Arianna wskazała Argonowi stolik, na którym już stał obfity posiłek. Sama zaś podeszła do Salomona:
- Panie, serce me czuje, iż coś dziwnego działo się z gościem naszym niepokornym, śmierć czułam przy nim lecz szybko odeszła i krwi zapach - spojrzała pytająco na orka.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 10:04, 18 Gru 2006    Temat postu:

Salomon przez chwile popatrzył w sufit. jego umuysl uni ósł się zaczął przeglądać pokoje na pietrze, poźniej przeskoczył do kuchni, ogrodu i spiżarni. Szukał Pomarańczowej duszy. W konću znalazł ją. Była bardzo słaba. Tuż obok niej była zielona dusza Asthanel. Była tam też dusz, którą spotykał tyle razy w życiu, że mógł ją nazywać siostrą.
- Są razem z Asthanel na górze. Nasz przyjaciel miał dzisiejszej nocy spodkanie z moją bliską znajomą...... - Salomon uśmiechnął sie w pewien charakterystyczny sposób. - I wydej mi się, że od dzisiaj bedę przechowywał w sobie śmierć kolejnej osoby....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Argon
Promyk



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 13:19, 18 Gru 2006    Temat postu:

Pani chciałem Cię spytać, z kąd w tej gospodzie znajdują się tak zaiste oryginalne i wyjątkowe pokoje gościnne. Owszem wyczuwam tutaj bardzo starą magię i bardzo potężną ale wolałbym, gdybyś zechciała wytłumaczyć mi to osobiście, jeżeli to nie będzie żaden problem. Może znaleźlibyśmy jakieś ustronne miejsce do rozmowy, gdyż mam jeszcze parę spraw do omówienia z Najjaśniejszą Panią, są to sprawy, ktore nie powinny słychać inne obce uszy.
Wyczuwam w tym miejscu wiele smutku i przygnębienia, zasatanawia mnie co się tu właściwie dzieje, a odór śmierci jest wręcz bardzo przybijający i przygniatające. Chyba muszę zostać tutaj na dłuższy okres czasu niż to sobie zaplanowałem, no cóż czego się nie robi dla przedłużenia gatunku- uśmiechnął się smutno w środku duszy.
- Czy możemy porozmawiać Pani??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 17:12, 18 Gru 2006    Temat postu:

Jest... nareszcie przybył... Czuje jego potężną moc. Ciekawi mnie czy wyczuł już moją moc... Nie różnimy się w końcu tak strasznie... Zostawie mu tu wiadomość. Hmmm... Może by tak...[i]

Machnął ręką i w powietrzu pojawiła się szara mgła, i rozeszła się po pomieszczeniu.
[i]O pólnocy, przed gospodą, przy studni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 23:11, 18 Gru 2006    Temat postu:

- Dobrze, jak sobie życzy dusza szlachetnego Pana - uśmiechnęła się elfka – zapraszam Cię Panie, do mej komnaty, to zaiste najdoskonalsze miejsce na rozmowę spokojną.

Weszli razem po schodach na górę, przeszli przez korytarz do pokoju elfki. Oczy Argona ujrzały komnatę skąpaną w delikatnym, morskim kolorze, przy oknie lekko kołysały się białe muślinowe firanki, przy ścianie stało ogromne kryształowe lustro, pośrodku znajdowało się biało śnieżne łoże z giętych metalowych prętów, tuż przy nim stała niewielka biblioteczka zapełniona starymi księgami, na stole emanowały zapach konwalije w jasnozielonym wazonie.

- Proszę, rozgość się Panie – elfka wskazała swemu gościowi potężne krzesło w kącie pokoju, sama zaś usiadła na łóżku - Gospodę tą po ciotce mej odziedziczyłam, gdyż zmarła ona dwa lata temu. Była ona zaiste wielką podróżniczką, niegdyś zawędrowała do krainy, z której także Salomon, nasz półork szlachetny pochodzi. A działo się to przed wybudowaniem tej o to gospody. A gdy owe miejsce powstało, jako pierwszych gości ma ciotka zaprosiła osiem boskich smoków panujących w krainie, która miejscem wędrówek mej ciotki niegdyś była. Szlachetne te istoty nocowały w gospodzie przez jedną noc, a każde z nich swój pokój pobłogosławiło.

Smoczyca Ładu, Asha zajmowała pokój, w którym teraz przebywa elf Erelen. Malassa, Smok Ciemności pobłogosławiła pokój urządzony w stylu barokowym, komnatę tą Salomon zajmuje. Smok Chaosu, Urgash spał w komnacie, która obecnie do elfa Meadheosa należy. Sylath, Smok powietrza urządził niezamieszkany jeszcze pokój. Komnatę bielą pokrytą pobłogosławił Erlath, Smok Światła, mieszka tam elf Murian. Na ten pokój swe błogosławieństwo zesłała Shalassa, Smoczyca Wody. Ork mą komnatę uważa za urządzoną w zaiste romantyczny sposób – uśmiechnęła się Arianna i mówiła dalej – Sylanna, Smoczyca Ziemi urządziła pokój elfki Asthanel, jest on cały roślinnością pokryty i szklarnię przypomina. Natomiast Twój pokój Panie, należał do Arkatha, Smoka Ognia i urządzony został jako komnata średniowieczna.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Argon
Promyk



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 1:06, 19 Gru 2006    Temat postu:

-Tak też mi się wydawało, że wyczuwam tu prastarą magię i okazuje się, że miałem co do tego rację- uśmiechnął się nieznacdznie to do Jaśnie Pani, to do samego siebie.
Wstał z krzesła i stanął na środku pokoju. Rozłożył ręce, wymówił słowa w niezrozumiałym dla elfki języku. W jego rękach pojawiła się malutka jano niebiesko-czerwonawa kuleczka i zaczęła pulsować. W jednej chwili wydała niski dźwięk i cicho wybuchła wypełniając każdy kąy w tym pomieszczeniu. Oczy smoka zapłonęły żywym ogniem, jak również całe jego ciało. Ciało elfki przeszywały coraz to potężniejsze impulsy magiczne, aż w końcu stało się to wręcz nie do zniesienia. Nagle cały ten ból i otępienie zniknęły. Argon dalej stał na środku pokoju i bił od niego żar płomieni. Wyglądał teraz jakby się całkowicie połączył z ogniem, który go oplatał.
W następnej chwilioczom elfki, a także oczom smoka ukazał się kształt gadziej głowy i elfka rozpoznała ją- była to Shalassa.
- Witaj o wszechpotężna Pani, długo Cię szukałem i osoby, którą pobłogosławiłaś- padł na kolana i nie śmiał spojrzeć w oczy Wielkiej Smoczycy. Okazało się, że rozmawiali w ojczystym języku i dziwne było to, że Arianna wszystko rozumiała.
- Więc znalazłeś mnie w końcu lordzie Argonie, a raczej znalazłeś część mnie, którą tutaj pozostawiłam. Jak już pewnie się dowiedziałeś są tu i inne legendarne smoki. Radze Ci ich nie przyzywać tak jak to zrobiłeś ze mną, gdyż wiesz jakie będą to dla Ciebie konsekwencje lordzie, uważaj na swe czyny i na czystość swej duszy- powiedziała spokojnym i bardzo kojącym głosem. W pokoju zapanował wielki spokój i wszystkiej troski tu przebywających odeszły gdzieś daleko.
- Wiem Najjaśniejsza Pani, proszę wybacz mi, że Ci przeszkadzam, ale muszę znać odpowiedź na moje pytanie. Czy..
- Wiem o czym chcesz spytać i odpowiedź brzmi TAK, to ona jest moją wybranką, a ja na wieki stałam się jej opiekunem. Musisz to wziąść pod uwagę.
- Rozumiem Wasza Mądrość tak też uczynię. Dziekuję za wskazówki, będę ich przestrzegać za cenę własnego życia.
Głowa smoczycy nale zniknęła a Argon przestał płonąć. Arianna domyśliła się co się stała, ale nic nie mówiła nie chcąc przeszkadzać w rozmyśleniach, w które wpadł Argon. Lord Argon przez chwilę jeszcze nie podnosił się z kolan, jakby się bał kogoś obrazić, co mogło go kosztować głowę.

W końcu wstał i spokojnym wzrokiem popatrzył na siedzącą elfkę, lekko się do nie uśmiechnął:
- Teraz znasz już choć część prawdy o tej gospodzie i o legendarnych smokach. Jesteś Pani wybranką i masz bardzo potężnego opiekuna. Proszę Cię o jedno- nie zepsuj nigdy czystości swej duszy, gdyż możesz tego opiekuna przez to stracić. Jesteś Pani dużo potężniejsza niż to sobie wyobrażasz. Masz potencjał na poznanie smoczego języka, a tym samym i prastarej magii. Jak zapewne zauważyłaś zrozumiałaś każde słowo tu wypowiedziane, a nie były one mówione w znanym Ci języku. Dziękuję Ci bardzo za te informacje, które mi udzieliłaś. Utwierdziły one mnie w moich odczuciach i chciałbym Ci zaproponować bym stał sie na jakiś czas twoim mentorem i przewodnikiem po świecie znanym tylko i wyłącznie mojemu gatunkowi. Dostałaś przepustkę do nas i byłoby to wielkie zaniedbanie, gdybyś Pani tego nie wykorzystała w odpowiedni sposób. Teraz się udam do mojej komnaty i tam poczekam na odpowiedź z Twojej strony. Chcę Cie ostrzec, że nie bedzie to wcale łatwa nauka i droga usiana różami, tylko bardzo trudna i wymagająca dużo zaangażowania i pracy z Twojej i mojej strony. Do zobaczenia Wielka Pani.
Ukłonił się z największym szacunkiem i wyszedł z pokoju. Zamknął drzwi i oparł się wycieńczony o ścianę.Czy podołam temu wyzwaniu? Czy uda mi się to co zamierzam zrobić? Czy uda mi się nie zawieść WielkiejShalass? Pewnie odpowiedzi na te pytania przyjdą same z czasem. Ruszył chwiejnym krokiem w stronę swojej komnaty i gdy był już w środku położył się na łożu i zemdlał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 7 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin