Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 20:28, 22 Lut 2025

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 21:39, 19 Sty 2007    Temat postu:

Arianna rozejrzała się, stała w swej komnacie. Salomon zniknął. Nie czuła zmęczenia choć użyła bardzo potężnej magii. Zmieniła się tylko jej poświata, stała się miękka i ciepła. Elfka dotknęła policzków, po których chwilę temu spływała krew z ran zadanych igłami ciemności. Na twarzy nie było nawet zadrapania.

A więc to była iluzja... Pierwszy strach... Kiedy nadejdzie następny?

Spojrzała na przerażone i zdziwione twarze swych towarzyszy.

- Już po wszystkim - uśmiechnęła się szczerze po raz pierwszy od wielu dni. Nagle Opiekun osunął się na podłogę tracąc przytomność. Arianna uklękła przy nim. Anioła ogarnęła ciepła poświata elfki.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pią 22:11, 19 Sty 2007    Temat postu:


Opiekun otworzył oczy. Ku swojemu zaskoczeniu, zobaczył najpiękniesze marzenie jakie tylko mógł wyśnić. Arianna. Cała i zdrowa, klęczała teraz przy nim i waptrywała się w niego. Pomyślał że przydałby się wstać i porozmawiać z Erelenem, jednak nie chciał przerywać tej chwili. Jego skrzydła nagle wzniosły się do górę i otuliły Opiekun i Ariannę tak szczelnie że zapdła chwilowa ciemność. Chwilkę później na szyji Opiekuna zapalił się mały kamyk, i rozświetlił bladym promieniem skrzydła Anioła.

- Ciesze że nic Ci nie jest - szpenął do elfki cichym i łagodnym głosem.

- Wszystko w porządku - uśmiechnęła się lekko - dzięki Tobie i Abigail, szkoda, że to dopiero początek - w jej oczach błysnął smutek.

- Wiem że to początek i coraz bardziej boje się końca. Nie dałem rady Lloth, bo Pan mnie opuścił. Sam nie wiem dlaczego. Teraz jednak jestem tu i tak długo jak tylko potrafię, będę Cię bronił i chronił przed złem. - powiedział szeptem, lecz mocnym i stanowczym. Spuścił na chwilę wzrok. Chwilę mienło zanim ujął obie dłonie Arianny i złożył w jej dłonie mały złoty kwiat... konwalia

Spojrzała na kwiat w swych dłoniach. Konwalia... Twarz elfki rozpromnienił uśmiech radości.
- Dziękuję - szepnęła - czemu... czemu chcesz mnie bronic? Nie rozumiem... Czemu tak zależy Ci na właśnie moim bezpieczeństwie?


Opiekun podniósł wzrok. Wiedział że nie powinien tego robić a jednak czuł że musi.
- Jestem Opiekunem. Ale nie tylko Opiekunem tego świata... Jestem Twoim Aniołem Stróżem...

Arianna otworzył szeroko oczy. Przez chwilę nie wiedziała co odpowiedzieć, wpatrywała się tylko w ciepłe oczy Opiekuna.
- Aniołem Strożem... - powtórzyła cicho - myślałam, że Najwyższy mnie już dawno opuścił...


On nigdy Cię nie opuścił. Tak jak ja nigdy Cię nie opuszczę... i nie tylko dlatego że jestem Twoim Aniołem... - zmieszany odwrócił na chwilę głową, poczym powiedział. - Tak dlugo jak będziesz żyć, tak długo Twoje ciało będzie chronić moje skrzydło.

- Dziękuję Ci - szepnęła elfka, na więcej zabrakło jej słów. Tego dnia odzyskała bardzo wiele. Wiarę, odwagę, świadomość, iż nie jest sama... I ciepło duszy, które ją opuszczało przez ostatnie dni.

Opiekun przybliżył głowę do głowy Arianny i pocałowal ją delikatnie w policzek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 12:31, 20 Sty 2007    Temat postu:

Gdy Salomon zniknął Abigail odetchnęła. Czuła się bardzo zmęczona i ledwo trzymała się na nogach. Poczuła nowy przypływ sił. Jej jasne włosy były teraz tak długie jak wszystkich pozostałych. Otarła swój miecz i schowała po płaszczem. Rozejrzała się po wszystkich.
- Może przeszlibyśmy do Sali i coś zjedli?
Zachwiała się. Rozbłysła od niej biała poświata utrzymując ją na nogach. Walka z własnym Strachem i silniejszy przeciwnikiem wykończyła ją.
- W każdym razie ja muszę coś zjeść.
Wyszła z pokoju. Po chwili do kuchni zajrzała elfka w granatowej sukni ze srebrnymi wzorami.
- Witaj Nurami, czy mogłabym dostać coś do jedzenia.
Dziewczyna odwróciła się zaskoczona. Wydawało się, że nie jest świadoma tego wszystkiego, co wydarzyło się w gospodzie.
- Oczywiście, proszę.
Podała Abigail wspaniale pachnąca misę jedzenia.
- Dziękuję ci bardzo. Elfka uśmiechnęła się i skierowała w stronę stolika w sali.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Sob 15:26, 20 Sty 2007    Temat postu:

Pierwszy strach nadszedł.
Wszystkich zdziwiło to, pod jaką postacią się pojawił.
Salomon?
Widzisz, Rildae Erelen
- usłyszał w sobie głos Lloth. - Mam sprzymierzeńców, którzy okazali się mądrzejsi od ciebie i woleli stanąć po mojej stronie, niż po stronie śmierci.
Ale dlaczego on?
A dlaczego nie? Czyż Abigail nie obawia się ciemności, którą nosi w sobie Salomon? Czyż ta ciemność nie chce zniszczyć Arianny? Ta układanka ma więcej części, niż przypuszczałeś. Możesz zmienić swoje zdanie. Masz jeszcze czas.

Znalazł się nagle sam w pokoju. Nigdzie nie było śladu pozostałych, którzy przed chwilą jeszcze w nim przebywali. Tylko od strony zwierciadła emanowała dziwna poświata. Znał ją aż za dobrze. Kiedy podszedł do lustra, w odbiciu zobaczył walczących z lękiem Abigail.
Strach jest tym potężniejszy, jeśli okazuje się przybierać postać bliską właścicielowi lęku - kontynuowała Lloth. - Jak myślisz? Czy teraz pokonają Salomona? Przecież żaden z nich go nienawidzi, by mógł wbić miecz w jego serce. Zawdzięczacie mu zbyt wiele, by teraz bez żadnych wyrzutów móc go zabić.
Dlaczego to robisz?
Jesteś głupcem. Czy nie po to wywołałam tą wojnę, by ją wygrać? Zrozum wreszcie, że to ja stoję po zwycięskiej stronie.
A co się stanie, jeśli ci ulegnę?
Wreszcie mówisz do rzeczy, Rildae Erelen. Od początku twoim przeznaczeniem była służba dla mnie.
Mam jeden warunek. Niech Salomon pozwoli im zwyciężyć.
Dość dziwne masz żądanie.
I nie zmienię go.
Mam dziwne wrażenie, że będzie się nam mile współpracowało
- zaśmiała się Lloth.
Samotna Gwiazda pociemniała i serce elfa nie wypełniała już jasność.
Po chwili wszystko się skończyło i walczący znaleźli się z powrotem w komnacie Arianny. Był z nimi także Opiekun.
- Kto będzie następny? - zapytał go i nagle osunął się na posadzkę.
Erelen podszedł do zwierciadła i nie zważając na to, co dzieje się wokół niego, dotknął chłodnej tafli.
Musimy omówić szczegóły - wysłał myśl w ciemność.
Przyjdę do ciebie w odpowiednim czasie.
Elf odwrócił się do zebranych. Poczuł na sobie pytające spojrzenia Arianny i Opiekuna.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 17:11, 22 Sty 2007    Temat postu:

Poczuła ulgę. Zniknęło wszystko. Została pustka.
Ale w sercu czuła coś, co kazało jej wstać z klęczek i stanąć na drżących nogach.
Nadzieja...
Czyż właśnie nie to oznacza moje imię? I czyż nie ja nad niż panuję?
Zieleń...
A gdybym ją wam odebrała? Czy mielibyście siłę powstać?
Abigail - skierowała myśl do siostry - Pamiętasz, skąd pochodził ojciec?
zauważyła zaskoczenie siostry.
Tak, z Braavos. Do czego...?
A więc w nas także płynie braavońska krew, czy mam rację?
Masz, ale wydaje mi się, ze nie rozumiem...

Asthanel podała Abigail mały żelazny pieniążek, tak stary, ze nie można było już rozpoznać jego wartości, ani pochodzenia. Jednak na jego widok, oczy jej siostry rozszerzyły się.
Skąd to masz?
Nie zwróciła uwagę na to pytanie, tylko powiedziała na głos:
- Valar morghulis. Wszyscy umieramy.
Abigail zaczerpnęła powietrza.
- Tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Wto 21:40, 23 Sty 2007    Temat postu:

Zignorował wszystkich i wyszedł z komnaty. Po chwili znajdował się w pokoju Idealnego Porządku. Także wewnątrz niego, wbrew temu, co się stało, panowała teraz harmonia.
Opadł bezwładnie na łóżko i zamknął oczy.
Więc taki jest twój koniec, Erelenie. W końcu dokonałeś wyboru pomiędzy światłością a ciemnością. Teraz jedna część twojej duszy zdominowała drugą. Szkoda tylko, że ta nieprawidłowa strona zwyciężyła. Ale przecież jesteś zadowolony. Czyż nie tego chciałeś? Nie chciałeś uratować świata? Udało ci się, ofiaro własnego wyboru...
Otworzył oczy. Nie mógł znieść myśli kotłujących się w jego sercu. Zdradził...
Klejnot rozbłysnął nagle oślepiającym światłem, lecz po chwili poświata została przygaszona przez cień.
- Nie cofnę się już - wyszeptał i zerwał Samotną Gwiazdę z szyi i wyrzucił ją pod ścianę.
Wtedy zobaczył dziwny blask, lecz jego źródłem nie był klejnot...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Wto 22:15, 23 Sty 2007    Temat postu:

Rifkin spojrzał na wszystkich,..
-Abigail skończyła swą próbe, i zdała test, pierwszy strach, ale kto będzie następny
Rifkin odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia, po zejściu na dół, siadł przy stoliku i patrzył na okno, wyglądał jak by się kogoś spodziewał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 13:38, 24 Sty 2007    Temat postu:

Abigail oddała jej monetę, ale nie wypowiedziała ani słowa. Po prostu wpatrywała siew siostrę z milczeniem i obserwowała, jak wychodzi z pokoju.
Tymczasem drzwi gospody otworzyły się i weszła doń zakapturzona postać. Jej płaszcz był krwiście czerwony. Nikt nie wyczuł duszy owego człowieka. Nie miała koloru, nie była blaskiem, ani cieniem, nie było też aury. Wydawało się, jakby dusza nie istniała. Ale ona była. Bezosobowa. Nieskalana.
Asthanel zaszła po schodach w zamyśleniu. Nie wiedziała jeszcze, czy magia podziałała. Miała nadzieje, ze tak.
Ujrzała postać w czerwonym płaszczu dopiero, gdy weszła do sali głównej. Zatrzymała kroku.
- Kobieta pamiętała. To dobrze.
- Ostatnim razem byłam dziewczynką, nie kobietą.
- Ostatnim razem byłaś myszką.
- A ty uczyniłeś ze mnie ducha, który zabija szeptem.
- Mężczyzna tylko robił to, co obiecał zrobić.
Stała juz przy stoliku, przy którym siedział, opierając dłoń na blacie. Nieznajomy zdjął kaptur. Białe i czerwone włosy rozsypały mu sie na ramionach wokół przystojnej twarzy. Mimo wszystko jego oczy nadal budziły strach.
- Jaqen. - wyszeptała.
- Arya.
- Teraz już Asthanel, zmieniłam imię, odkąd zaczęłam pobierać nauki.
W pewnym sensie ucieszył ją fakt, ze jednak nie wszystko wie.
- Wezwałam cię... bo mamy tutaj paru wrogów, których jesteśmy zmuszeni pokonać.
- Mężczyzna widzi. Mężczyzna słyszy. Mężczyzna wie.
- Pomożesz?
- Czy nie po to kobieta mnie wezwała? - odpowiedział jej pytaniem - Ale Pan Światła oczekuje zapłaty.
- Wiem. Spełnię ją.
- A wiec mężczyzna zostanie, pokona to, co szepnie mu kobieta, a potem odejdzie. Z zapłatą.
Asthanel skinęła głową z zadowoleniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 10:33, 25 Sty 2007    Temat postu:

Wyszła z komnaty zostawiając Argona i Opiekuna samych. Przeszła obok pokoju Illidana wyczuwając jego dziwny blask duszy. Na dole ujrzała Asthanel rozmawiającą z kimś nieznajomym oraz Rifkina pełnego wyczekiwania. Zatrzymała się przy ladzie i wzieła od Narami szklanke muroviru. Piła powoli wpatrując się uważnie w maga. Czyżby On coś wyczuł? Czyżby wiedział? Odstawiła szklankę i bez słowa wyszła do ogrodu. Podeszła do studni, rozerzała się - była sama. Zanurzyła ręce w chłodnej wodzie tak jak ostatnio i szepnęła w myślach Kto będzie następny Woda zafalowała w jej dłoniach i na moment nasączyła się nieprzeniknioną ciemnością. Po chwili rozjarzyła się splotem dwóch kolorów... Arianna opuściła bezsilnie dłonie, woda wylała się na trawę. Elfka oparła się o brzeg studni i przymknęła oczy To będzie trudniejsze niż myślałam
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 16:04, 25 Sty 2007    Temat postu:

Drogą prowadzącą z miasta dogopody szła wysoka kobieta. Miała długie, pasa sięgające kręcone włosy w kolorze brązu, migdałowego kształtu, również brązowe oczy i śnieżnobiałą skórę. Jej twarz była obliczem osoby młodej, ale bardzo doświadczonej przez życie. Miała na sobie czarną, przylegającą do ciała suknię bez ramion, zwężaną przy kolanach. Wykończona bła białą koronką. Długie, czarne tasiemki, które ciasno wiązały gorset, powiewały na lekkim wietrze. Kobieta szła równym, miarowym krokiem. W dłoni trzymała hebanowa laskę, zakończon krystałową kulą.

Kobieta doszła do gospody od stronyogrodu. Jej oczom ukazała się dziewczyna o jasnych włosach, która klęczała oparta o studnię. Podeszła do niej i stanęła za jej plecami.
- Czy wszstko z tobą w porządku, drogie dziecko?? - słysząc głos obcej dziewczyna szarpnęla sie i odwróciła w jej stronę.

- Nie chcialam cię przestraszyć, drogie dziecko. Wybacz mi - kobieta uśmiechnęła się do dziewczyny.

- Wyglądasz, jakbyś miała przed chwilą przeprawę z samym diabłem. Jeszcze raz cię przepraszam. - Kobieta dotknęła czoła, jakby jej coś się przypomniało.

- Ach, właściwie to się jeszcze nie przedstawiłam. Na imię mi Shota, jestem kapłanką Księzycwej Bogini Selune.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 19:38, 25 Sty 2007    Temat postu:

Arianna uklękła przy studni. W myślach nadal widziała to co ukazała jej woda. Czy napewno damy sobię rade?

- Czy wszstko z tobą w porządku, drogie dziecko?? - usłyszała nagle głos. W jednym mgnowieniu wstała i ujrzała przed sobą kobietę... O Najwyższy... To Ona... Arianna patrzyła na boginię bez słowa. Opanowała się po chwili zachowując zimną krew.
- Witaj Pani, cóż sprowadza Cię w me progi?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 21:51, 25 Sty 2007    Temat postu:


Opiekun wstał... Wyszedł na pole, rozłożył skrzydła i wzleciał na wysokość dachu. Usiadł na samym szczycie, złożył skrzydła. Przymknął oczy. Chciał poczuć całym ciałem dzisiejszy dzień. Wszystkie te podmuchy, zimnego, przyjemnego wiatru. Jego zapach. Co ze sobą niesie... Radość czy smutek? Może jakiś piękny zapach, a może straszliwy odór. Chciał na chwilę zapomnieć. Zapomnieć że odkrył swoja tajemnicę, tę odwieczną i tę jego duszy... I że zawiódł. Nie zabił Lloth. Czemu On my wtedy nie pomógł? Był tak blisko. Nie... przestań - skarcił siebie w duchu. Miał zamiar odpocząć, chociaż nie powinien.

I wtedy poczuł ten zapach... Otworzył szybko oczy... Znowu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 22:23, 27 Sty 2007    Temat postu:

Shota uśmiechnąła się przyjaźnie i zaczęła skubać białą koronkę przy dekolcie.
- Jestem jedynie podróżniczką, moje dziecko. Tak jak wszyscy kapłani wędruję po świecie głosząc chwałe mojej bogini i lecząc zranione ciała i dusze. - popatrzyła na dziewczynę smutno - Jeżeli me towarzystwo nie będzie ci miłe, to pójdę dalej. Jest jeszcze tyle cierpienia na świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 22:53, 28 Sty 2007    Temat postu:

Arianna nie odpowiedziała nic. Stała i patrzyła na nieznajomą kobietę nie wiedząc co zrobić. Opiekunie... Mówiłeś że będziesz przy mnie gdy będę Cię potrzebować... Popatrzyła nieznajomej prosto w oczy szukając w nich odpowiedzi na tak wiele pytań, które dręczyły ją w tej chwili.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 23:02, 28 Sty 2007    Temat postu:

Shota popatrzyła na dziewczynę.
- Rozumiem moje dziecko, ze mam odejść?? - mocniej chwyciła laskę i odwóciła się. Jej oczom ukazał się piekny mężczyzna z czrnymi skrzydłami na plecach.
- No proszę - uśmiechnęła się - dosyć niezwykłych gości twoja gospoda przyjmuje, moje dziecko. No cóż, czas mi ruszyć w dalszą drogę. - skinęla głową Aniołowi na powitanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 25 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin