|
 |
|
 |
|
|
 |
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
 |
|
Obecny czas to Wto 7:26, 22 Kwi 2025
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 12:19, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wsłuchiwał się we wszystkie słowa, które wypowiadano. Pieczęć zamknięta na dziewięć zamków. Klucze. Jedno zabezpieczenie już nie spełnia swojej roli. Wybór - co dalej?
- Osobno nie damy rady - powiedziała Arianna. - Razem mamy szanse.
Zdanie elfki potwierdziło jeszcze kilka innych osób, które on widział po raz pierwszy.
Śmierć, śmierć, śmierć...
Zaczęło kręcić mu się w głowie. Dwa dni nic już nie jadł. Opuszczały go siły i powoli mgła zaczęła zachodzić mu na oczy.
Twoja śmierć jest kluczem. Twoja śmierć pomoże jej dostać się tutaj...
Wstał, a Arianna popatrzyła na niego, nie mogąc zrozumieć, co chce zrobić. Również półork patrzył pytającym wzrokiem na elfa.
Oni szukali ciebie, bo jesteś kluczem. Twoja Samotna Gwiazda jest kluczem...
Podszedł do tego, który wysączył z niego śmierć. Ukłonił się nisko, choć w głowie zaczęło mu wszystko wirować.
- Ja chciałbym - zaczął cicho. - Nawet nie wiem, jak masz na imię. Nasza znajomość nie rozpoczęła się najlepiej i chociaż ty wiesz o mnie prawie wszystko, ja nie wiem o tobie nic poza tym, że uratowałeś mi życie. I nie obchodzi mnie, na ile zrobiłeś to bezinteresownie. Bez ciebie nie byłoby mnie tu teraz. Chcę, żebyś został. Mamy wspólnego wroga. Ja też muszę rozliczyć się z ciemnością.
Nie usiadł już obok Arianny. Nie zdążyłby tam dojść. Oparł się o ścianę i osunął w dół, czując, że z każdą chwilą ubywa mu sił. A musiał jeszcze wrócić po zgubę w jeziorze...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
 |
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć: 
|
Wysłany: Nie 12:20, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
- Nadchodzi zima. Nie tylko w przyrodzie, ale także dla nas wszystkich. Gdy zimny wiatr dmie z północy wilki zbierają się. Samotny wilk zginie, ale wataha przetrwa. Dlatego proszę Cię, Panie, abyś został. Jesteś tutaj potrzebny. Tak jak każdy z nas.
Zacisnęła i rozwarła palce pod stołem.
Zanosi się na burzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Nie 14:29, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Elfka usiadła i czekała na to co powiedzą inni. Wysłuchała uważnie Abigail, Illidana i Asthanel. Uśmiechnęła się i wysłała myśl do Salomona Jesteś nam potrzebny, nie śmiej w to nigdy wątpić.
Nagle na oczach wszystkich Illidan osunął się na podłogę. Arianna poderwała się na nogi Jak mogłam, oh to moja wina - podbiegła do biego i uklękła - wybacz... Jak mogłam pozwolić na to byś bez jedzenia siedział dwa dni w pokoju - szeptała w myślach wciskając w usta elfa małe kawałki lembasów.
- Asthanel, proszę podaj mi miruvoru.
Wzięła srebrny kubek od elfki i wsączyła do elfickiego napoju trochę swej poświaty, następnie podała elfu.
- W porządku? - popatrzyła na niego wnikliwym wzrokiem.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 17:20, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Arianna podała mu lembasy i elfi napój. Kilka kęsów i kropel wystarczyło, by zaspokoił swój głód i odzyskał siły.
- Dziękuję - uśmiechnął się do niej. - Nie zadręczaj się. To nie twoja wina. Są sprawy ważniejsza, niż ja.
Wstał i rzekł do wszystkich:
- Przepraszam was. Powinienem pamiętać o posiłkach, a nie siedzieć zamknięty w swoich czterech ścianach. Lecz nie o mnie teraz chodzi. Przyjacielu - zwrócił się do orka. - Już nie boję się tak do ciebie zwracać. Pora zwalczać wszelkie bariery, burzyć mury i zwyciężać zło. Bez ciebie się nam nie uda.
Mnie się nie uda. W końcu łączy nas ta sama ciemność - przesłał mu myśl...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Rifkin
Słoneczny Blask
Dołączył: 22 Gru 2006 Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Berhuilu
|
Wysłany: Pon 23:05, 01 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
W zamieszaniu nikt nawet nie zaówazył iż drzwi do gospody otwarły się, przez dłuższą chwilę nikt nie wchodził przez nie i mogło by się wydawać że w gospodzie jest przeciąg i wiatr je otworzył.Jednak po dłuższej chwili do karczmy przez okno wleciał kot, Argon już wcześniej wyczuł obecność jego pana jednak nic nie mówił. Przez uchylone drzwi wolnym krokiem wszedł Rifkin
-Witam was moi drodzy-spojrzał na każdego z osobna i zatrzymał swój wzrok na Cainie
-Hm, witaj chłopcze,
Drow patrzył na niego jak wryty, nie mugł pojąć kim jest owy człowiek
-Widze że wszyscy już poinformowani o przybyciu Lloth-uśmiechnoł się i oparł o ściane, a drzwi się zamkneły
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć: 
|
Wysłany: Wto 9:58, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Salonmon skłonił się
- Hail, Mistrzu Rifkinie, dobrze żeś przybył, albowiem plan pewien, z tobą przedyskutowany być winien. - Spojrzał na Caina - Drowie, wiem, że ból ci tym sprawię, ale opowiedzieć nam bedziesz musiał jak wielkie wasze miasto jest. Ile Domów ile niewolników, ile kapłanek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
AmaurosisMare
Promyk
Dołączył: 29 Gru 2006 Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:16, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Chłopiec przytaknął.
- Dokładnie Panie nie wiem, ale jest to miasto podzielone na trzy strefy bogów. Na równi są tam jeszcze wyznawcy Vhaerauna i Ghaunadaura. Każdej dzielnicy przypada około dziesięciu tysięcy wojowników i po pięć tysięcy łuczników. Kapłanek jest z dwa razy więcej. Panie nie jestem pewien co do liczebności szlachty, niewolników i sztyleciarzy, ci cały czas zmieniają się w liczebności. - ukłonił się nisko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć: 
|
Wysłany: Wto 10:28, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Salomon zamyślił się
- Czy wiesz czy przeprowadzano już okrwawiny?? To pierwsze pytanie. Kolejne jest takie: Jak długo jesteście tutaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
AmaurosisMare
Promyk
Dołączył: 29 Gru 2006 Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:41, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
- Tak Panie. Okrwawiny zaczęły się w dzień mojej ucieczki, i zakończyły dwie noce później. Zapewne wielu przeszło tą próbę. To miasto jest już sześć pokoleń Matek Opiekunek. Wiem, że było już, gdy Wężowych Cieni zmieniło się w ruiny.- starał się udzielić jak najdokładniejszej odpowiedzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć: 
|
Wysłany: Wto 10:50, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Salomon zaczął przeczesywać swoje długie włosy palcami. Lekko się skrzywił, kied zauważył, że znowu z jego ciala wycieka ciemność. Zaklął cicho pod nosem
- Dobrze, a teraz ostatnie pytanie. Wiem, że najtrudniejsze: czy mialeś być złżony w ofierze, bo Lloth we własnej osobie pojawiła się wśród was??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
AmaurosisMare
Promyk
Dołączył: 29 Gru 2006 Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:58, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Przełknął ślinę. Bał się tego pytania. Same wspomnienie Pajęczej Królowej pojawiającej się na głównym dziedzińcu napawało go lękiem jak nic innego. Jej ogromny pajęczy tułów i niezwykle urodziwa twarz prześladowały go za każdym razem jak ktoś wspomniał imię Lloth.
- Tak Panie, pojawiła się osobiście i dlatego miałem być złożony w ofierze.- szepnął i zaczął bawić się palcami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć: 
|
Wysłany: Wto 11:39, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Salomon nic nie powiedział. Podszedł do Caina i dotknął jego skroni. Delikatnie wszedł w głąb jego umysłu. Minął wspomnienia, marzenia i pragnienia. I doszedł do lęków. Sporo ich było, jak na tak młodego chłopca. Ten prze Lloth był nawet większy niż normalnie u przedstawicieli tej rasy.
- Spokojnie - szepnął - Tak długo jak ja, żyję jesteś bezpieczny. Już raz ją pokonałem i zrobię to ponownie.
Odwrócił się do reszty. Przez okno było widać zachodzące słońce.
- Dobrze, w takim razie mamy tylko półtora dnia do jej przybycia. Ci którzy własają magią, niech idą do łóżek, bo będą mueli być wypoczęci. Wojownicy, niech przyszykują broń dla siebie i dla reszty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 13:08, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Półork zignorował jego słowa, ale elf domyślił się, że są teraz ważniejsze sprawy.
- Mamy tylko półtora dnia do jej przybycia - usłyszał.
Mało czasu, by odnaleźć Samotną Gwiazdę - pomyślał. - Jeśli jednak oni odnajdą ją pierwsi, pieczęć zostanie osłabiona przez kolejny zniszczony klucz.
- Muszę iść nad jezioro - wyszeptał do Arianny. - W tamtych wodach leży mój klejnot. Pozbyłem się go, myśląc, że ściąga na siebie zło. Nie myliłem się pod tym względem, ale nie wiedziałem, że jest kluczem, który chce zniszczyć wróg. Wezmę łuk od ciebie na wszelki wypadek. Z każdą chwilą jest coraz mniej czasu. Niedługo nadejdzie noc.
Wybiegł po schodach do swojej komnaty i po chwili wrócił z nietypowym prezentem od elfki.
- Wypatrujcie mnie przed wschodem słońca - rzekł.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Wto 14:02, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
- Nie musisz się pytać Illidanie - uśmiechnęa się ciepło - ten łuk jest Twój, przecież Ci go dałam.
Usłuchala Salomona i poszła do swej komnaty. Stała przez chwilę wpatrując się ciepło zachodzącego słońca, które zatapiała cały Armand swym blaskiem. Gdy fala światła zniknęła za horyzontem, a świat powoli zakrywała kurtyna nocy wychawtowana gwiazdami elfka podeszla do łóżka. Położyła się kładąc obok siebie swój miecz. Przymknęła oczy. Sen nie nadchodził. Arianna nie obawiała się Lloth, wiedziała, że razem są bardziej potężni niż Ona. Mimo to nie chciała lekceważyć przeciwnika. Martwiła się o Erelena. Jego Samotna Gwiazda spoczywała na dnie jeziora. A jeżeli nie zdąży i kamień trafi w niepowołane ręce... Kolejne drzwi będę otwarte. Które zło przez nie wejdzie? A może właśnie...
Pokój wypełniła ciemność. Elfka usiadła na łóżku. Próbowała zobaczyć cokolwiek lecz jej oczy ślepo błądziły w nocy. Przecież ja widzę w ciemności? Arianna nic nie mogła zrozumieć. Nagle poczuła zapach... Nie, to był smród. Była tak mocny, nieporównywalny do niczego. Elfce zaczęło kręcić się w głowie. Poczuła mdłości. Komnatę ogarnął chłód. Okropne zimno, którego Arianna nie mogła znieść.
Ledwo nie tracąc przytomności wpatrywała się w ciemność, w której zaczęło się coś poruszać. Na pierwszy rzut oka można by to wziąć za wielki kłąb dymu, bo było szare i trochę przejrzyste. Ale nie pachniało jak dym, tylko ohydnie cuchnęło, a także zachowywało swój kształt, a nie rozwiewało się i kłębiło jak dym. Przypominało człowieka, ale z głową ptaka: jakiegoś drapieżnego ptaka ze strasznym, zakrzywionym dziobem. Potwór miał cztery ramiona, uniesione w górę, jakby chciał zagarnąć w swój uścisk cały pokój, cały Armand, a każdy z dwudziestu zakrzywionych jak dziób palców kończył się ostrymi, ptasimi szponami. Postać nie tyle co kroczyła, co unosiła się nad podłogą. Wszystkie konwalie w pokoju elfki zwiędły.
- Tasz – wyszeptała przerażona elfka, po jej policzkach popłynęły łzy, w sercu czuła tylko przerażenie. Zapomniała o swej magii, o mieczu leżącym obok niej. Wpatrywała się tylko w idącego w jej kierunku demona. Poczuła dotyk jego szponów na ramieniu...
Arianna obudziła się z krzykiem. Usiadła na łóżku, była jeszcze noc. Elfka błyskawicznie uniosła dłoń a w komnacie zapaliły się świece ustawione w taki sposób, że ciemność momentalnie zniknęła, tylko na ścianach skakały cienie. Elfka zakryła twarz w dłoniach i rozpłakała się. Czemu ja tak bardzo się go boję... Co zrobię gdy nadejdzie... Czyja śmierć otwiera dla niego drzwi...
[fragment napisany tym kolorem nie jest mego autorstwa, pochodzi z "Opowieści z Narnii" "Ostatnia bitwa" str 527 z najnowszego wydania. Bo któż lepiej od samego Lewisa opisze Tasza]
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć: 
|
Wysłany: Wto 15:42, 02 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
- Jak daleko sięga twoja magia, Jaqenie - zapytała cisze Asthanel. Ona także jej odpowiedziała - i czy sięga aż tutaj...
Bardzo jesteś nam tu potrzebny, mój najdziwniejszy z przyjaciół.
Asthanel przypomniała sobie twarz Mężczyzny z jego włosami koloru ognia i lodu. Obróciła mała, starą żelazną monetę w dłoniach.
Jakież to dziwne... najpierw byłam księżniczką Aryą, później sierotą Arrym, niewolnica Łasicą, służącą lorda pijawki, małą Nan, uczennicą Mistrza... teraz... teraz jestem czarownicą. Jestem Asthanel. Jestem ziemią.
Usłyszała znajomy głos.
Nie tylko ty masz wiele twarzy.
Valar morghulis.
wróciła do rzeczywistości.
Usiadła po turecku na łóżku i otworzyła umysł, by zgromadzić energię w kamieniach w jej bransolecie, oraz wysadzanym kamieniami pasie na miecz. Wyzbyła się wszelkich myśli i czerpała energię z natury.
Gdy szlachetne kamienie rozbłysły, położyła się w ubraniu na łóżku.
Czekają nas ciężkie czasy... chyba pora znów ułożyć litanię nienawiści... pierwsza będzie Lloth....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
 |
|
 |
|
|