|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Czw 4:33, 05 Gru 2024
|
Autor |
Wiadomość |
AmaurosisMare
Promyk
Dołączył: 29 Gru 2006 Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:55, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Młody drow przez cały czas siedział przy stole jak na szpilkach. Mimo, że opowieści o wyprawach bardzo cieszyły jego uszy, to wolał milczeć i pozostawić wszelkie odczucia wewnątrz serce.
Nigdy nie jadał w towarzystwie tak potężnych osób, a co dopiero pić wino. Nie odrywając wzroku od talerza. Przedstawił się nieśmiało, a jego głos drżał niczym struna:
- Zwą mnie Cain Panie. Pochodzę z Eryndlyn. Opuściłem miasto zaledwie kilka dni temu. To moje pierwsze wyjście na powierzchnię. - zwrócił się do towarzysza posiłku. Miał cichą nadzieję, że ten nie zacznie dopytywać się o jego przeszłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć:
|
Wysłany: Sob 13:34, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Zaproszenie Argona wyglądało zachęcająco, zwłaszcza, że brzuch Asthanel głośno dawał o sobie znać. Usiadła naprzeciwko i zabrała się do dzika....
Po pół godzinie jej talerz był pusty. Ale nie Caina. Zmartwiła się tym, ale nie mogła nic poradzić. Drow przez cały posiłek siedział spięty na krześle i nie mówił niemal nic.
Z radością słuchała słów Argona - wcześniej nie miała sposobności z nim porozmawiać.
- Skąd pochodzisz, Panie? - zapytała biorąc do reki kielich korzennego wina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:53, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Salomon zszedł do głównej sali, ubrany w swój ulubiony, płócienny strój. Zobaczył jak młody drow siedzi pomiędzy Asthanel i Argonem. Wyglądał tak, jakby chciał się skryć pod ziemię. Usmiechnął się.
- Bądźcie pozdrowieni przyjaciele. - Odezwał się.
Cain nie spojrzał na przybysza, jedynie zadrżał słysząc głos.
Ork przez cały czas uważnie przypatrywał się drowowi.
-Och, wybacz młody przyjacielu, jeszcze się nie znamy. na imię mi Salomon, a tobie??
- Cain czcigodny Panie.- szepnął bawiąc się pod stołem palcami.
- Rzadkie imię, nawet jeśli chodzi o drowy..... Jak to się stało, że jesteś tutaj. Jesteś za młody, żeby podróżowac samotnie
- Uciekłem z "domu".- szkrzywił się wypowiadając ostatnie słowo.
- A z jakiego to powodu drow miałby uciekać z domu. - gdzieś głęboko w oczach Salomona zabłysła ciemność. - Czyż waszym pierwszym prawem nie jest "wyjść z domu, znaczy wejść do grobu"?Jaka więc przyczyna przyprowadziła cię tutaj?
Skulił się przy stole jeszcze bardziej. Słowa mężczyzny spowodowały u niego kolejny przypływ strachu.
- Tak Panie, tak brzmi pierwsze prawo, ale me serce nie pozostawiło mi wyboru.- odrzekł spoglądając na dłonie. Czuł jeszcze na nich zapach krwi, krwi, która należała do kogoś bliskiego.
- Mialeś zostać złożony w ofierze Pajęczej Bogini, prawda?? Czemu??
Wzdrygnął się, a po policzkach spłynęły mu łzy.
- Byłem ciężarem Panie. Mam ułomności, które zagrażały by reszcie.- wyszeptał przez drżące usta.
- A teraz powiedz mi jeszcze jedno. Jak zwierzę ofiarne uciekło swojej treserce??
Dziwna fala zalała drowa. Słowa mężczyzny przeszyły go niczym sztylet.
- Co ja zrobiłem.- szepnął przypominając sobie po kolei wszystkie wydarzenia od pamiętnego dnia. Pogoń, jego krew, martwe ciało, zimno, potwory, tego wszystkiego było za wiele jak dla chłopca, który liczył sobie zaledwie piętnaście wiosen.
Salomon westchnął i uśmiechnał się.
- Jeżeli na razie nie cchesz mówić, to trudno. - Wuciągnął w kierunku chłopca rękę. Szybko otoczyło ją czarna poświata, która robiła się coaz gęstrza, aż uformowała dlugi, zakrzywiony sztylet, pelen ostrych zębów i haczyków, zrobiony z oksydowanej stali.Ork podzucił nóż do góry, a później złapał go za ostrze. Wyciągną broń rękojesią do chłopaka
- Drow bez noża, to jak człowiek bez ręki, albo elf bez magii. Pewnie umiesz go używać. - Szczery uśmiech zakwitł na ustach Salomona. - To jest powitalny prezent ode mnie.
W oczach chłopca pojawiło się zaskoczenie. Nigdy nie miał nic, a teraz? Otrzymał wspaniały dar od prawie obcego mężczyzny. - Panie, opowiem Ci wszystko, jeżeli obiecasz, że więcej tam nie wrócę.- szepnął dotykając rękojeści, a później przytulając sztylet do piersi.
- Dobrze, jezeli twoi komapni się nie obrażą, wyjdźmy na dwór. Na świerzym powietrzu lepiej się rozmawia. I mów mi Salomonie. - Salomon stanął przy drzwiach wskazując Cainowi aby podszedł do niego. Kiedy chłopak wstał odstołu i podszedł, obaj wyszli i udali się do ogrodu. Salomon usiadł na ocembrowaniu studni i spojżał na chłopka.
- Słucham......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 15:06, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Arianna zeszła na dół. Już na korytarzu usłyszała pytania jakimi Salomon zaręcza drowa. Zostaw go, po co szarpiesz jego duszę skoro i tak znasz odpowiedzi? - momentalnie wysłała myśl do orka. Gdy już zeszła po schodach ani Salomona, ani Cain nie było, wyszli na zewnatrz.
Elfka westchnęła. Ukłoniła się w stronę Asthanel i Argona. Podeszła do kucharki i wzięła korzenne wino, poczym usiadła przy stoliku stojącym w kącie.
Krzywdzimy się nawzajem i nawet sami tego nie zauważamy. Słowa tną serce jak sztylety. Sprawiamy sobie tyle bólu... Czemu...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
AmaurosisMare
Promyk
Dołączył: 29 Gru 2006 Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:06, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Odetchnął głęboko kilka razy stojąc przed mężczyzną na baczność, po czym zaczął opowiadać.
- Jestem najmłodszym synem w mym Domu. Nasz ród nie jest najpotężniejszy w mieście, ale też nie należy do hołoty. Moja Matka Opiekunka jest jedną z najważniejszych kapłanek w świątyni Lloth. Zauważyłem, że wiesz bardzo dużo Panie o naszej kulturze, więc oszczędzę Twoim uszom opowieści o moim dzieciństwie. W domu tym miałem wielu braci i sióstr, Wszyscy przystojni i wspaniale zbudowani. Istne ideały. Ja wyróżniałem się najbardziej. Mam zbyt jasną skórę jak na drowa, a dodatkowo doszły te przeklęte przez kapłanki oczy. – zacisnął je z nienawiścią do samego siebie. Potrząsnął zdenerwowany głową.
- Moja treserka nigdy mi nie opowiadała o krainach, ani nie uczyła tego, co moich braci. Żyłem podobnym trybem jak każdy młody mroczny, aż dowiedzieli się o mojej wadzie... Ja czasami... mówię sam do siebie...- powiedział zawstydzony i zamilkł na chwilę, po czym zaczął ponownie opowiadać.
- Ja tam najlepiej dogadywałem się z moim bratem, imię jego brzmiało Arcor. Był starszy ode mnie o jakieś pięćdziesiąt lat, a zarazem stał się moim strażnikiem, gdy moja treserka wychodziła, a później abym nie pominął obowiązków jako książę służebny. W dniu, gdy dowiedziałem się o tym, że mam zostać złożony Lloth on mnie pilnował. Błagałem, aby mnie wypuścił pomógł uciec. Stał niewzruszony, mimo, że kilka lat wcześniej obiecał mi, że nie da mi umrzeć. Pod wpływem presji zabiłem go.- otoczył się ramionami wspominając brata. – Nie chciałem ego, ale pragnienie życia było silniejsze. Resztę historii Panie znasz. Pościg zagonił mnie aż tutaj.- zakończył stając ponownie na baczność.
- Jeżeli masz jakieś pytania Panie, to chętnie na każde odpowiem.-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:23, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Salomon bawił się kosmykiem włosów, słuchając opowieści drwa.
- Nie, na razie nie mam więcej pytań do ciebie. - zamyslił się. Papatrzył uwaznie na Drowa. Był dokładnie taki sam jak wszystkie pozostałe. Posłuszny, korny i uległy. Widać było jednak, że jego treserka o wiele lepiej przykładała się do pracy niż zwykle.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Tak długo jak jesteś tutak, chroni cię magia. bardzo potężna magia. Po pierwsze Arianna powiedziała, że będzie cię chronić. Poza tym Asthaneli i Abigail, na pewno cię nie zostawią. Na moją pomoc też zawsze będziesz mógł liczyc. Jest tylko jeden warunek. Nie wolno ci skrzywdzić żadnego mieszkańca gospody.
Westchnął ciężko
- A poza tym, trazeba cię nauczyc jak normalnie żyć. W tym świecie nie ma drowów w jakichś zaskakujących ilościach, wlaściwei to jesteś pierwszym jakiego spotkałem tutaj. - w tym momencie zauważył, że cień jednej z wiwiórek siedzących na drzewie robi wszystko, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Czego chcesz? Salomon wyżucił wściekłą myśl.
Ostrzec cię, Panie cień wyglądał na uradowanego, że Salomon go zauważył. Władczyni Pająków, już tu jest. Nie wiem po co, ale za dwa dni tu przybędzie
Salomon aż otworzył usta ze zdziwienia. Wszyscy natychmiast do głównej sali, nie obchodzi mnie czyśpicie czy nie Wysłał myśl do wszystkich mieszkańców gospody.
- No coż chłopcze zdaje się, że twoja bogini ma zamiar złożyć nam towarzyską wizytę. Idź do gospody i powiedz reszcie, że ja niedługo przyjdę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:28, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wszyscy natychmiast do głównej sali, nie obchodzi mnie czy śpicie czy nie
Gdy tylko usłyszała te słowa wstała szybko. Spojrzała na Argona i wyczytała z jego oczu, że i on usłyszał słowa orka.
To było ostrzeżenie. I coś mi się wydaje że lepiej go nie ignorować, sądząc z tonu Salomona. - pomyślała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
AmaurosisMare
Promyk
Dołączył: 29 Gru 2006 Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:33, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Był wdzięczny mężczyźnie, że pozwala mu tu zostać, jednak wieść o tym, że jego bogini się zbliża ponownie wprowadziła smutek na jego serce. Przez kilka sekund miał nadzieję na lepsze jutro, a teraz ta nadzieja prysła. Nie chciał nikogo narażać.
- Dobrze Panie, powiem.- ukłonił się i wrócił z udawanym spokojem do gospody.
- Pan Salomon niedługo przyjdzie.- powiedział uprzejmie.
Usiadł pod ścianą jak najdalej od reszty. W dłoniach nadal trzymał sztylet. Delikatnie palcami dotykał jego lśniącego ostrza.
- Tyle dawałem sobie sam radę, więc teraz też zdołam przeżyć.- szepnął w myślach planował wymknięcie się z gospody. Wiedział, że Lloth idzie po niego, a nie miał zamiaru, aby przez swój egoizm narażać innych. Uważał, że nie ma nic potężniejszego od Pajęczej Królowej, więc słowa mężczyzny o potężnej magii chroniącej dom, wydawały mu się jedynie bajką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 16:34, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Arianna siedziała spokojnie przy stoliku. Usłyszała wezwanie Salomona. Drgnęły tylko jej usta. Spojrzała na siedzących w drugim kącie sali. Oni równiez wiedzieli, że ork nie żartuje.
Przymkneła na moment oczy... Spokój, on jest teraz najważniejszy. Napis na mieczu rozpromienił się. Tak przyjacielu, proroctwo wyryte na twym ostrzu niedługo się wypełni...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 21:25, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nie mógł zasnąć ani tej nocy, ani następnej. Jakieś światło wewnątrz niego dogasało, z każdą nową chwilą jego blask stawał się coraz mniejszy. Nie wstawał z łóżka nawet na wschód słońca, który mógł obserwować ze swojego okna. Od kiedy wyrzucił Samotną Gwiazdę do jeziora, wszystko wokół straciło nagle sens.
Tego ranka jednak wydarzyło się coś ważnego. Zrozumiał to, gdy w jego głowie rozbrzmiał nagle głos orka: Wszyscy natychmiast do sali głównej. Musiał się tam zjawić, choć niechętnie wychodził ze swojego pokoju. Nie miał zamiaru ukrywać, jak bardzo jest mu wszystko jedno. Wiedział, że bez żadnego pytania i tak zaglądną w jego myśli. Zszedł na dół w stanie niegodnym żadnego elfa. Już nie emanowała z niego chęć do życia, ukrywana, choć szczera chęć pomocy. Zobaczył Ariannę siedzącą w cieniu i dosiadł się do niej. Od elfki też biła dziwna energia, nie czuł tego światła, które stało się dla niego całym życiem...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Argon
Promyk
Dołączył: 17 Gru 2006 Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:28, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dokończymy rozmowę później Pani, teraz wydaje mi się, że mamy poważne kłopoty. Wyczuwam, żę zbliża się niesamowicie potężna istota w tą stronę i nie zabardzo mi się to podoba- jego dotychczas uśmiechnięta i spokojna twarz zmieniła swój wygląd i dało się odczuć żar, który zaczął emanować od niego.
Argon od pewnego czasu czuł, że coś się tutaj zmieniło, zmieniło się na gorsze. Już nie można było odczuć takiej spokojnej atmosfery. Był smutek i obojętność. Gospodarz tej gospody się zmienił i nie bardzo to się Argonowi przypadło do gustu. Postanowił po tym wszystkim, gdy się uspokoi porozmawiać z Arianno, gdyż można było odczuć, że coś ją trapi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:11, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedy Cain odszedł Salomon odwrócił się w kierunku studni. Woda cichuteńko błyszczała i falowała. Kilka dni... był słaby i obolały, czyli nie moze być to dalej niż dwa dni marszu.... Spojrzał w głąb studni. Zobaczył swoje odbicie w wodzie. Zmrużył oczy i wyszeptał kilka słów. Powierchnia wody wyprostowała się tworząc idealnie gładkie lustro. no to teraz poszukajmy jej...
Przez dłużą chwilę oglądał odległe opszary tej krainy. W końcu znalazł coś czego szukał. Duże skupisko elfów odosyć niezwykłych umysłach, znajdujące się głęboko pod ziemią. Poza całą zgrają dfusz, była jedna, wielka i przytłaczająca. Poczekał, aż obraz w lustrze dotrze do niej. W zwierciadle ujżał twarz Lloth.
Poiczuła go.
- Czego chcessz?
- Mnie też miło cię zobaczyć, Piękna Pani..
- Zosstaw mniee....
- A zostawisz ten świat.
Lloth zaczęła się obłąkańczo śmiać.
- Chyba żartujesssz..... Taki łakomy kąsek
- Ja uważam coś innego, Pani.
Lloth skrzywiła się
- Masssz moje zwierzę
- Mam i nie mam zamiaru go oddawać.
- Nie powstrzymasssz mnie.
- Zrobie to, tak jak kiedyś.
- I tak przegrałeś wojnę.
- Ale wygrałem bitwę, pamietasz? Wiele wody w rzekach upłynęło, zanim się podniosłaś.
- Ale się podniosssłam
- Tym razem ci się to nie uda.... - zaczął mówić swoim najbardziej chłodnym tonem - Do zobaczenia, Pani.
- Z radośścią zjem twoje sserce, Panie.
Salomon oderwał wzrok od wody. Nie doczekasz się.....
Odszedł od studni i udał się do gospody. Kiedy wszedł, zobaczył pytające spojrzenia.
- Posłuchajcie, moi drodzy. Niestety, obawiam się, że mam dla was złe wieści. Nie wiem czy wiecie, ale temu światu, zagraża niebezpieczeństwo najpotworniejsze, jakie można sobie wyobrazić. Wszyscy źli bogowie, bóstwa zaświatów i smierci, złe duchy i istoty wkrótce przybędą do tej pieknej krainy, aby uczynić sobie w niej królestwo. Jak na razie, chroni go pieczęć, zamknieta na dziewieć zamków. Kluczami do tych zamków, są nasze śmierci. Moja, Arianny, Rifikina, Argona, Asthanel, Ilidiana, Abigail, Meadhrosa i Muriana.
Niestety nie wiem co się dzieje z naszymi dwoma kompanami, ale po tym co się wydarzyło i ma się wydarzyć, wnioskuję, że conajmniej jeden zamek znalazł swój klucz. Ponieważ pieczęć bez jednego zabezpieczenia, nie jest tak silna jak kiedyś, bogini Drowów, Loth znalazla się w tym świecie i w ciągu najbliższych dwóch dni, osobiście złoży nam wizytę.
Są tego dwa powody i oba znajdują się w tej sali. Pierwszym z nich jest nasz młody przyjaciel, Cain, który miał być jej zwierzęciem ofiarnym, ale uciekł. Drugim, jestem ja. Dlatego prosiłem was, zebyście się tu zebrali, bo mam do was pytanie. - Rozejrzał się po twarzach zgromadzonych. - Czy powód dla którego Lloth chce tu przybyć, nadal ma tu być i narażać was na niebezpieczeństwo?? Chłopaka jej nie oddam, bo jest jeszcze zbyt młody, zeby umierać. Pytam się o mnie. Czy mam odejść, czy zostać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 23:26, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Arianna wstała i spojrzała w oczy Salomona.
- Śmierć każdego z nas jest kluczem dla zła. W tej Gospodzie nikt nie znalazł się przez przypadek, nawet Ty - spojrzała na Cain - jesteście tu sprowadzeni losem i waszym przeznaczeniem.
- Panie - popatrzyła na Salomona - chcę byś tu został.
Jej twarz była pełna powagi.
- Osobno nie damy rady, cały ten swiat legnie w gruzach zniszczony przez zło. Razem mamy szanse. Lecz to tylko moje zdanie.
Usiadła ściskając w dłoniach Łzę Błękitu.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Argon
Promyk
Dołączył: 17 Gru 2006 Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 1:25, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Stanę u Twego boku Panie jeśli trzeba, nie odejdę i Tobie nie radzę. Arianna ma rachę, razem zawsze coś możemy. Sam popatrz jakie znakomitości tu zagościły. Wydaje mi się, że jesteśmy najpotężniejsi ze swoich własnych światów, z krain z których pochodzimy. Każdy z nas posiada olbrzymie moce i siłę. Jeżeli bogini drowów ma się tu pokazać, to pamiętajcie, że będzie osłabiona, gdyż znajdzie się na powierzchni. Po drugie, gdy bóg opuści swój plan, to wtedy traci część swoich mocy, gdyż większą część czerpie właśnie ze swego planu. Tak więc wydaje mi się, że wspólnie może nam się udać, chociaż nie wszystkim. Aha, weźmy też pod uwagę magię smoków tu zgromadzonych, nie chodzi mi teraz ani o mnie ani o Rifkina. Chodzi mi o boskich smoków. Jestem pewien, że jeśliby ich tylko poprosić, to użyczą nam swej mocy, przynajmniej części. Oczywiście nie wszyscy tej pomocy udzielą niestety. Pomyślcie nad moimi słowami i nie panikujcie przypadkiem, to jest najgorsze- uśmiechnął się szczerze do zgromadzonych. No a teraz możemy sobie coś zjeść, hehe może to być nasz ostatni posiłek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Nie 1:33, 31 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Gdy do nowego przybysza podeszła Asthanel, Abigail zostawiła jej rozmowę z nim. Po chwili przez uchylone okno wyleciała jaskółka. Elfka czuła jak budzą się wspomnienia i wraz z nimi przychodzi energia. Musiał dać jej upust. Zatoczyła koło nad ogrodem i usłyszła całą rozmowę jak się tam odbyła. Gdy Salomon nakazł wszystkim zebrać się w sali głównej natychmias posłuchała. Gdy ork tłumaczył co się dzieje zaczęły się budzić znowu w niej wspomnienia i dawne uczucia. Przypomniało się jej co czuła gdy do jej rodzinnego domu dotarły pierwsze informacje o najeźcach dokonujących zniszczenie w jej kraju. Była wtedy jeszcze mała i starsi toczyli spór. Dotyczył tego, czy najbardziej wyjątkowa osoba jaką znała, a która wg nich stanowiła przyczynę zniszczenia powinna zostać i walczyć, czy odejść i przestać być samej zagrożeniem. Ta istota odeszła. I i tak nic to nie dało. Jej kraj zginął.
Teraz mówiła Arianna
- Panie - popatrzyła na Salomona - chcę byś tu został. - Osobno nie damy rady, cały ten swiat legnie w gruzach zniszczony przez zło. Razem mamy szanse. Lecz to tylko moje zdanie.
Abigail wstała
- Panie z całago serca podzilam zdanie Arinny. I proszę byś został.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|