Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Wto 21:54, 03 Gru 2024

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 19:42, 26 Gru 2006    Temat postu:

Odwróciła się. Za nią stała nieznajoma elfka. Asthanel wstała i skłoniła lekko głowę wyczuwając od niej potężna aurę.
- Me imię to Asthanel, a ty pani, jesteś zapewne jednym z tych gości Gospody których nie miałam jeszcze przyjemności poznać.
Uprzejmość do oręż damy. Usmiechnęła się w duchu na te słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Wto 20:34, 26 Gru 2006    Temat postu:

Gdy słońce zaszło już za horyzont, a księżyc zaczoł oświetlać swym srebrzanym płyskiem całą krainę, w gospodzie na ścianie tuż obok drzwi pojawł się czarny otwór, po chwili z jego wnętrza wyleciał skrzydlaty kot a za nim jego pan Rifkin.
-Witam -powiedział lekko zaniepokojony- Potrzebuje rozmawiać z Argonem, przekażcie mu że jestem w ogrodzie, poczym szybko wyszedł, zachodząc do ogrodu ujżał elfke i Asthanel z którą przybył tu porozmawiać.
-Witam was drogie panie-skłonił się w pół, -spojrzał w stronę elfki, -Rifkin jestem,
następnie kierując swój wzrok na Asthanel powiedział:
-Miło mi cie znów ujżeć moja droga, widze że twa magiczna aura wzrosła od naszego ostatniego spotkania-uśmiecha się a w jego głosie słychać dume
Miło patrzeć jak kwiat pielęgnowany przezemnie rozkwitł i lśni niczym gwiazda, mam nadzieje że nie zaprzestałaś treningu, pnieważ masz duży potencjał.Miałbym prośbe chciałbym jutro z tobą wybrać się w pewne miejsce, w rzeczy samej w ramach treningu, tak owy napewno nada ci odpowiednią ścieżke w rozwoju umysłowym. Do zobaczenie musze teraz coś przemyśleć.
Rifkin poszedł pare metrów dalej siadł na trawie i zagłębił się we swych myślach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Argon
Promyk



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 22:38, 26 Gru 2006    Temat postu:

Argon wszedł do gospody i prawie natychmiast podeszła do niego kucharka i powiedział , że Pan Rifkin jest w ogrodzie i chciałby z nim porozmawiać. Argon podziękował i nisko się ukłonił, po czym wyszedł i skierował się w stronę ogrodu. Spotkał tam dwie osoby. Ukłonił się nisko
- Witam drogie Panie.- po czym odszedł kilka kroków dalej i przysiadł obok Rifkina, który jakby się zdawało był daleko z tąd.
- Chciałeś mnie widzieć przyjacielu i oczymś porozmawiać. Jestem więc i zamieniam się w słuch.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Wto 22:43, 26 Gru 2006    Temat postu:

Gdy mistrz Rifkin poszedł, Abigail odezwała się.
- Witaj Pani. Nazywam się Abigail. Jestem tu od bardzo niedawna i oswajam się z otoczeniem. Bo widzisz, Pani, jakiś czas temu przez pewien czas mój umysł okryła zasłona zapomnienia. Żyłam dzięki światłu mnie otaczającemu i nie pamiętałam o niczym. W pewien sposób wydłużyło to moje życie, dodało siły. Ale teraz wróciłam i niewiele pamiętam z mojego wcześniejszego życia. Wszystko do mnie powoli wraca. W tym również moja zdobyta wcześniej wiedza. Nie straciłam umiejętności, ale zapomniała kiedy i jak mogę ich używać. Teraz potrzebuję czasu i od czasu do czasu kogoś o aurze większej od mojej przy której mogłabym na nowo dorosnąć, bo w gruncie rzeczy w niektórych sprawach jestem jak dziecko.
Uśmiechnęła się przepraszjąco.
- Twój ogród Pani urzekł mnie, bo kocham takie miejsca. I ośmieliłam się przyjść do ciebie, otacza cię tak duża aura i twój wyraz oczu przypomina mi moją ukochaną siostrę.
Znowu uśmiechnęła się przepraszająco.


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia Wto 23:03, 26 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Wto 23:02, 26 Gru 2006    Temat postu:

Rifkin poczuł silną aure, odrazu rozpoznał że Argon zmierza w jego strone. Po chwili ten siedział juz obok niego
- Witam Argonie, mam złe wieści, na północ z tąd, jakieś 40 mil, rozbili osade pewni dziwni ludze, jak wiesz byłem w Altarze i rozmawiałem z tamtejszym Królem Ramirezem, on powiedział mi właśnie o tym wydarzeniu i powierzył mi misje sprawdzenia kto to i dlaczego idą w naszą stronę. Gdy przybyłem do tego obozowiska, rozmawiałem z niejakim Kurpunem ich przywudcą, po krótkiej rozmowie poczułem na mych plecach dwie włucznie, a z pewnego namiotu wyszedł jakiś podrzędny mag, z kamieniem Sareim, jak pamiętasz ten kamień świeci gdy w pobliżu znajduje się jakaś osoba ze smoczą krwią. Oczywiście pare sekund puźniej już mnie tam nie było, ponieważ Kurpun dzierżył w dłoni Oriena, miech przeznaczony do zabijania smoków. Może to być problem dla nas, gdy powiedziałem to Ramirezowi obiecał że da mi dwójke swoich najlepszych ludzi do pomocy, Szere którą miałem okazje poznać, znakomita skrytobujczyni i Xerexilixa, niziołka barbażyńce-Rifkin uśmiecha sie-najlepiej by było wyruszyć jutrzejszego dnia, lub maksymalnie pojutrze, aby walka miała miejsce poza miastem.
Rifkin spogląda na Argona
-Hahaha widzisz zaczyna się robić ciekawie jak za starych dobrych czasów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 23:14, 26 Gru 2006    Temat postu:

Słowa Rifkina sprawiły, że na jej policzki wystąpiły rumieńce. Mimo tego usmiechnęła się do Abigail.
- Jestem pewna, że Twoja moc jest z każdym dniem coraz silniejsza. Jeśli jednak będę mogła pomóc ci w jakikolwiek sposób, uczynię to z radością. A teraz... masz może ochotę na mały powietrzny taniec, Abigail?
Elfkę ogarnęło jasne zielone światło i w niebo wzbił się czarny sokół. Chwilę później obok pojawiła się jaskółka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Argon
Promyk



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 23:39, 26 Gru 2006    Temat postu:

-No to naprawdę jest poważny proble. Zastanawia mnie dlaczego łowcy smoków przybyli aż tutaj po nas. Przecież wiedzą, że nie dadzą rady dwum naraz?
No i masz całkowitą rację-uśmiechnął się- jak za dawnych czasów.
Jestem gotów nawet teraz, więc wyruszymy gdy tylko dasz znak. Wiesz, że z Tobą nie straszna mi żadna walka, jeżeli pamiętasz o co mi chodzi- i roześmiał się szczerze trącając łokciem Rifkina


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Śro 0:05, 27 Gru 2006    Temat postu:

U Rifkina zagościł uśmiech na twarzy
-Tak przyjacielu, trzeba jeszcze wypocząć, ja musze wybyć dziś jeszcze w pewne miejsce, musze porozmawiac z Meluamon, kapłanką z Mensi, na temat Oriena, ponieważ biemam zbyt wielu imformacji na temat tego miecza, przybęde jutrzejszego dnia w południe
Rifkin wstał, wypowiedział jakieś dziwne słowa, i ręką wskazał na drzewo, w drzewie pojawiła się czarna dziura, w którą wszedł a zanim wleciał Kazu, poczym dziura zamkneła się...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 17:51, 27 Gru 2006    Temat postu:

-Salomonie!- Powiedział mocnym głosem Opiekun, stając zaraz za nim. Nie wyczuł go, bo jak? Opiekun miał jego ciemność…Jego moc… Jego duszę…
- Czego chcesz tym razem?! Co chcesz mi jeszcze odebrać… Opiekunie Zaświatów!

Na te słowa Opiekun zrobił krok w tył… Nigdy by nie pomyślał że ktokolwiek go tak nazwie… Zaśmiał się głośno, i szczerze.
- Nie jestem Opiekunem Zaświatów, nigdy nim nie byłem… Opiekun, to nie jest moje prawdziwe imię… Po prostu dla was tak się nazywam… Jeszcze nie czas by ktokolwiek z was znał moje prawdziwe imię - powiedział spokojnie i z uśmiechem – Ale teraz do rzeczy – powiedział już mniej spokojnie, a na twarzy nie było już uśmiechu. – Wiele było powodów dla którego zrobiłem to, co zrobiłem. Oddaje Ci Twoją własność w całości, a jednak jeszcze oddam Ci coś od siebie. Przepraszam Cię, że sprawiłem Ci tyle bólu… Jeśli kiedyś nadjedzie czas, a ty zapragniesz odpowiedzi, uzyskasz ją. – Opiekun jeszcze bardziej pochylił głowę, tak że cień zakrył jego usta. Wyszeptał coś, poczym z jego dłoni zaczął sączyć się czarny dym. Gdy chmura nabrała rozmiarów Salomona, poleciała w jego kierunku i wniknęła w niego.

Opiekun nie czekał na odpowiedź. Zniknął, i wrócił z powrotem przed gospodę.

Zobaczył Ariannę leżącą pod studnią. Blask księżyca delikatnie głaskał jej twarz, i oświetlał morze niebieskich konwalii Wiatr poruszał w gałęziami drzew w takt oddechu elfki. Opiekun szczerze żałował że musi ją obudzić.

Podszedł do niej… Z bliska wydawała się jeszcze piękniejsza. Odciągnął kaptur z głowy i rozpuścił włosy. Nie lubił ukrywać twarzy, ale czasem tak właśnie trzeba było. Ciemność czai się wszędzie, a on nie mógł być rozpoznany. Pochylił się nad elfką... Nie mógł się powstrzymać. Pocałował ją delikatnie w policzek, i szepnął coś do ucha…


Arianna otworzyła oczy. Przed sobą ujrzała Opiekuna. W dłoni poczuła chłodny kryształ, spojrzała na niego. Trzymała w ręcę błękitną klepsydrę. Po policzku elfki spłynęła łza. [i]czemu tak musiało być.


Opiekun pomógł wstać elfce. Usiadł koło niej, i milczał przez chwilę. W końcu wziął oddech i odważył się powiedzieć: Przepraszam... wiem, widze, czuje jaki ciężar na Ciebie zrzuciłem... Tak bardzo jest mi przykro... Jesteś bliska memu sercu, i nie chciałem Cię krzywdzić. Jednak zostałem do tego zmuszony... - popatrzył elfce prosto w oczy i wziął jej dłoń z klepsydrą, i pochylił głowę - Wiem też jak wielki ból sprawił Ci prezent od Salomona. Jednak uważam że nie powinnaś się smucić. W tej klepsydrze jest więcej niż może Ci się wydawać. On żyje w Tobie... Nie płacz. - Przyłożył dłoń z klepsydrą do jej serca, i przytulił ją...

Trwali tak przez pewien czas… w pewnym momencie Opiekun wstał, przeszedł naprzeciw Arianny i przykucnął, po czym powiedział – Salomon się jednak mylił… Nie urodziłaś ze smutkiem. Jesteś elfem, a każdy mały elf rodzi się doskonały. Smutek i poczucie winy nie jest przecież doskonałym uczuciem. To narodziło się w Tobie… wtedy… po pożarze, ale to nie znaczy że to było z Tobą zawsze… przecież kiedy On tu był… Byłaś szczęśliwa… I możesz być znów… Jeśli byś tego pragnęła… Pomogę Ci… Co do trapiącej Cię myśli… Nie przejmuj się… Skoro nie możesz podjąć decyzji, to jej nie podejmiesz… Zostań tutaj jeśli chcesz… Nie mogę i nie chcę Cię do czegokolwiek zmuszać… Tej nocy jestem tylko do Twojej dyspozycji…


- Ale jezeli ja zostanę tu, to... Kogo wybierzesz? - elfka popatrzyła w oczy Opiekuna
-Wybiorę samotność… Ona jedna nigdy nie miała dylematu, czy wyruszyć ze mną…
- Ja mogę wyruszyć z Tobą, ale... - Arianna spuściła oczy. Tego właśnie się obawiała przyjeżdżając tu, przywiązania do miejsca, zamknięcia w kaltce.
- Nie chce żebyś czuła się rozdarta... - powiedział, i mówił coraz ciszej - Nie chce żebyś cierpiała... Nigdy więcej...
- To nie jest takie łatwe - uśmiechnęła się smutno - lecz nie rozmawiajmy już o tym Panie - Arianna popatrzyła na niebo usypane pyłem gwiazd, które odbiły się w jej błękitnych oczach niczym w zwierciadle.
-Arianno, chcesz mnie jeszcze o coś zapytać... Noc jest jeszcze młoda, ale nie wiem jak długo mogę jeszcze tu zostać - powiedział to i upadł na kolana. Czuł się bezsilny... A tak bardzo chciał jej pomóc...

- Powiedz... - Arianna się zawahała - czemu chcesz mi pomóc. Czemu objawiasz się właśnie mi? Przecież w Gospodzie jest teraz tyle wspaniałych dusz, o wiele potężniejszych niż ja.
- To dziwne pytanie, ale spodziewałem się go. Jednak nie znam na nie odpowiedzi. Może... - zawahał się - Może dlatego że czuje z Tobą jakąś więź... Tak jakbym Cię już dawno znał... Przy Tobie czuje się jakoś inaczej... Tak jak dawno się już nie czułem... Bardzo dawno... - oparl dłonie o swoje kolana i zasłonił twarz włosami.
Arianna popatrzyła na niego zdziwiona. To ja jeszcze potrafię sprawić, by ktoś poczuł się lepiej... pomyślała
- Nie wiem co mogłabym ci teraz odpowiedzieć - westchnęła. Noc obrzucała ich płatkami ciszy, księżyc promieniał oświecając ich swą poświatą - powiedz, czemu nie widzę koloru Twej duszy - spytała nagle, zaskakując samą siebie.

Opiekun podniósł głowę... Arianna zauważyła że po jego policzkach płyną łzy, niczym małe kryształy spływały po policzkach, by zniknąć gdzieś w okolicach jego dłoni.
- Arianno... Moja dusza... Jest tak wątła... Tyle razy szarpana, i zdradzona...
Gdyby miała swój prawdziwy, pierwotny kolor, byłaby srebrna...
Lecz... Zbyt wiele przecierpiała... I zbyt wiele w niej cierpienia... Wciąż nie wyleczonego...
Dlatego jej nie czujesz... Chociaż gdy jestem z Tobą... Czuje się jakby moja dusza radowała się na Twój widok...

- Nie rozumiem... Cierpienie zabija kolor duszy?
- Nie, cierpienie i ból osłabia jej aurę. Wydaje Ci się taka słaba i bezbarwna…
- Więc czemu... - elfka zamyśliła się na moment - czemu moja nadal świeci błękitem?
- Jest coś potężnego w Twojej duszy... Moc której nie posiadam nawet ja... Piękna jesteś... Twoja dusza również...

- Widzę Pani, że moje wyznania tylko przytłaczają Twoje serce... Jeśli więc pozwolisz odejdę już i będę Cię nękał reszty nocy... Mogę również z Tobą zostać, czuwać przy Tobie, jeśli tylko sobie tego życzysz... Tego ranka odejdę... Jeśli jednak zapragniesz ze mną porozmawiać, przyjdź że pod tą studnie i zawołaj mnie cicho... Przybędę...

- Dziękuję Ci Panie, za Twą troskę, jednakże czuję iś nie zasługuję na nią. Ważniejsze rzeczy do zrobienia masz niż bycie przy mnie. Po za tym - elfka spojrzała na niego przepraszająco - sama wolałabym pozostać teraz, zbyt dużo wydarzyło się dziś i wiele spraw mam do przemyślenia.

Opiekun wstał... Zakrył twarz kapturem. Spojarzał jeszcze na elfkę... podszedł do niej i pocałował ją w czoło... i zniknął. W miejscu gdzie stał, niebo znów roziskrzyło się płaszczem gwiazd, a ziemia na której klęczał Opiekun, pokryła się mnóstwem złotych kwiatów... Czy to przypadkiem nie były konwalie?

Nie wiem czy wrócę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Śro 20:51, 27 Gru 2006    Temat postu:

Po chwili szalonego lotu od sokoła odbiła jaskółka i wylądowała na czarnym drzewie przy studni. Uspokoiła szalejące od wysiłku serce i zleciała na ziemie. Błysnęło białe światło i na ziemi stała Abigail. Podeszła do samotnej Arianny i uśmiechnęła się.
- Nie ma to jak szalony lot, dodaje wszystkiego, łącznie z siłą.
Arianna spojrzała na nią niewidzącymi oczami.
- Pozwolisz, że odprowadzę cię do sypialni, bo wyglądasz blado. – uśmiechnęła się Abigail – wydaje mi się, że dowiedziałaś się dzisiaj kilku rzeczy o sobie i musisz odpocząć.
Arianna wyprostowała się i poszła obok eflki. Na schodach zachwiała się niebezpiecznie i Abilgail musiała zaprowadzić ją do pokoju już podtrzymując chwiejącą się elfkę.
Gdy Arianna siedział już bezpiecznie na łóżku, krótkowłosa elfka powiedział jeszcze
- Odpocznij, niedługo przyniosę ci coś ciepłego do picia, jeśli będziesz chciała.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 21:35, 27 Gru 2006    Temat postu:

Arianna położyła się na łóżku przyciskając do serca klepsydrę. Łzy spływały na poduszkę, w duszy panował ból i tęsknota.

Przestań - powiedziała sama do siebie - tak nie można żyć. Nie wolno pokazywać ludziom swych uczuć i słabości. Trzeba żyć, bo jeszcze jest coś do zrobienia na tym, przesiąkniętym złem swiecie. Przeszłość zawsze będzie nas prześladywać niczym cień, jest nieodłączną częścią nas ale nie jedyną. Przecież jest jeszcze przyszłość, a kto wie co ona przyniesie. Nie wolno mi tracić nadziei, ona jest powietrzem dla duszy. Bez niej wnętrze ginie i wtedy nadchodzi kres życia, rozpoczyna się trwanie. Trzeba żyć.

Wstała i podeszła do okna. Wpatrywała się w ciemność, przestała płakać. Jej oczy stały się bardziej błękitne, wręcz połyskiwały granatem. Pojawił się w nich zimny blask.

Postawiła klepsydrę przy łóżku, spojrzała na nią przez chwilę, następnie odwróciła wzrok. Usiadła w fotelu i zamyśliła się.

Koniec myślenia o sobie, są ważniejsze sprawy. Zło zbliża się do Armandu i trzeba zrobić wszystko, by śmierć nie weszła ponownie przez bramy miasta.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Czw 11:34, 28 Gru 2006    Temat postu:

Tego popołudnia, nagle na ścianie pojawił się czarna dziura z której wybiegł spocony Rifkin krzycząc:
-Argonie szybko chodź tutaj
Argon wbiegł do karczmy, Rifkin widząc go już dzięki swej magji, wytworzył portal.
-Wchodz szybko Argonie najpierw do Altary po Szere i XereXiliXa a następnie rozprawić się z tymi szubrawcami.
Gdy oboje weszli w portal, dziura zamkneła się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 11:54, 28 Gru 2006    Temat postu:

Salomon nigdy nie przypuszczał, że zaboli go ludzka obojetność. Co prawda cieszył się z odsyskania swojej mocy, ciemnosc tańczyław nim i cieszyła jak małe dziecko. z drugiej strony, to, że Opiekun, Ariana i Abigail prawie natychmiast przestawali zwracać na niego uwagę było co najmniej dziwne. Widać tak być musi. Prawdopodobnie nawet by nie zauważyli, jeżeli bym stąd zniknąl.

Popatrzył w głąb studni. Światło odbijało się w wodzie we wnętrzu. Umbra wyszeptał. Woda w studni zafalowała, a później stala się całkowcie czarna. Po chwili zaczęła się podnosić. Kiedy dotarła do cembrowiny wybrzuszyła się. W wielki bombel który powstał nad studnią zaczął się wyginać, aż w końcu przybrał kształt kobiety o dłygich włosach, i łagodnych oczach o ksztalcie migdałów.
- Czy chcesz podróżować, Panie?
- Tak.
- Dzokąd chcesz podróżować, Panie??
- Do domu.

Kobieta pochyliła się, wyciągneła rękę i złapała Salomona za ramiona. Niesmowita sila, delikatnie podiosła orka i postawiła na cembrowinie.
- Będziesz musiał mną oddychać. jezeli tego nie zrobisz, umrzesz. Jeak będziemy na miejscu, będziesz musiał znowu zacząc oddychać powietrzem. Jeżeli tego nie zrobisz, umrzesz.
- Wiem o tym. Już kiedyś podróżowałem.

Kobieta zażuciła mu ramina na szyję i zaczęła ciągnąć w dół.
- Pójdź, bedziemy podróżowali.

Salomon zanurzył się w ciemności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Czw 12:25, 28 Gru 2006    Temat postu:

Uważnie obserwowała Abigail. Z każdym jej ruchem była coraz bardziej pewna swych przypuszczeń...
Chyba czas, by dowiedziała się prawdy.
Podeszła do elfki i spojrzała w jej śliczne oczy.
- Moja mała, słodka Abigail... - Zdziwiona elfka zmarszczyła brwi. - gdy podeszłaś do mnie pierwszy raz, twoja twarz wydała mi się znajoma, ale nie wiedziałam, skad cię znam. W końcu przypomniałam sobie... ten nos, ten uśmiech, te oczy... to nie mógł być nikt inny, jeśli nie moja młodsza siostra... Potrzebowałam dowodów... obserwowałam cie dziś bardzo uważnie, Abigail... Teraz już wiem... to nie mógł być nikt inny... - w oczach Asthanel zalśniły brylanty łez - gdy cię ostatni raz widziałam byłaś jeszcze małą dziewczynką. Dobrzy bogowie sprawili, że znów jesteśmy razem...Och....
Obie elfki przytuliły się w siostrzanym uścisku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Czw 17:23, 28 Gru 2006    Temat postu:

Teraz już wiem... to nie mógł być nikt inny... - w oczach Asthanel zalśniły brylanty łez - gdy cię ostatni raz widziałam byłaś jeszcze małą dziewczynką. Dobrzy bogowie sprawili, że znów jesteśmy razem...Och....
Abigail serce ścisnęło się z radości i niedowierzania. Po siostrze w pamięci zostało jej tylko jedno wspomnienie. Wyraz jej oczu. Żadne inna istota na świecie nie miało tak jasnego spojrzenia.
Obie elfki przytuliły się w siostrzanym uścisku...
- Asthanel? Nigdy nie myślałam nawet, że kiedykolwiek jeszcze cię spotkam. Od kiedy nas rozdzielili starałam się tylko zapomieć o całej rodzinie, bo wspomnienia rozdzierały mi serce.
W oczach Abigail pojawiły się łzy radości.
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 12 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin