Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 6:02, 30 Lis 2024

Cud Miód
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Pią 22:20, 13 Mar 2009    Temat postu:

Cyrkowcy nagle ożywili się i zaczęli przekrzykiwać się propozycjami i pytaniami. Ktoś z wyższych rzędów, niewykluczne, że z grupy tancerak wykrzyknął, żeby Samir sam dał się pokroić, ktoś żeby zrobić turniej szachowy, a ktoś, że warsztaty z chodzenia po linie.

Samir dokonywał w głowiek przeglądu kandydatów i kandydatek (nigdy nic nie wiadomo, z kandydatami może też by się udało) i właśnie wahał się między Jeanne a Aisaką, kiedy siedząca obok niego Kalina (właśnie, idealna kandydatka! Tak delikatna, że smok z pewnością ją wyczuje, i tak drobna, że z łatwością się ją gdzieś schowa i powinna umieć usiedzieć w miejscu perę godzin) zatoczyła się i niemal wpdała Samirowi w ramiona.
- No mała - muknął, podtrzymując chorą - chyba dołaczysz dzisiaj do Rodriga.

W narastajacym zamieszaniu chyba nikt nie zauważył, że Alessandro przed chwilą odszedł w kąt namiotu i wyraźnie przejęty rozmwia o czymś z wysokim, szczupłym mężczyną o poważnym wyrazie twarzy. Aleks nagle podniósł głowę i odszukał wzrokiem Samira. Kiedy zuważył, że ten jest aktualnie zajęty chorą, wymienił jeszcze parę zdań ze swoim rozmówcą i wrócił do reszty.
- Cisza i słuchać - zaczął na tyle głosno, żeby usłyszał go wszystkie, nawet blond, tancerki. - Możecie przestać zawracać już sobie głowę wieczorem. Zrobimy najlepiej jak nas stać. Podobno w mieście jest możliwość kupienia jakiegoś prowiantu, więc skorzystamy z oszczędności i zrobimy to co najbardziej lubimy, wielką improwizację. Macie się zachowywać grzecznie i kulturalnie do gości i się wszyscy umyć - rzucił okiem na grupę klaunów. - Wieczorny występ normalnie. Jeanne? - zwrócił się do linoskoczki - ty zajmujesz się kanarkami? Za godzinę przyjdź do mnie omówić, co z nimi zrobisz. Samir... - spojrzał na przyjaciela i podtrzymywaną przez niego Kalinę - jak już gdzieś ją umiejscowisz to musimy pogadać. A teraz możecie się rozejść.
Cyrkowcy w te pędy rzucili się do wyjścia. Każdy miał coś swojego "ważnego" do zrobienia i chciał znaleźć się jak najdalej od Alessanda, wyraźnie przejmującego pałeczkę do kierowania cyrkiem, żeby przypadakiem nie nałożono na niego jakiegoś nowego obowiązku. Kiedy z ławki wstał Grisza z Aisaką, Alessandro nagle zawołał kobietę.
- Asiako, możesz tu na chwilę? Z tobą jeszcze nie skończyłem... Grisza może poczekać na dworze - uśmiechnął się pochmurnie kącikiem ust.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pią 22:47, 13 Mar 2009    Temat postu:

Aisaka wytrzeszczyła oczy i zagryzła wargę. Tego w jej dwudziestoletnim życiu jeszcze nie było. Dyrektor cyrku zawsze puszczał mimo oczu i uszu wszelkie jej wybryki ze względu na to, że jej rodzina od pokoleń pracowała w cyrku oraz przez wzgląd na wypadek rodziców dziewczyny. Jednak jego syn wcale nie musiał postępować tak samo.
No pięknie! - pomyślała, niechętnie idąc w kierunku Alessandra. - Doigrałam się... No i dobrze, niech mnie wywali! Po co mu magik? Znajdzie innego, lepszego. Po co mu w cyrku ktoś, kto go krytykuje? W końcu wszyscy go wielbią, a ja wybijam się spod szablonu. Pięknie! Doskonale! Zastane wędrownym magikiem, jak Eizenstej z Illuzjonisty, o! Tak! I niech mnie wywala, i wcale mi nie będzie przykro, i wcale nie będę tęsknić za tym cyrkiem!
Aisaka ścisnęła zęby, żeby nie dać się tym 'optymistycznym' myślom doprowadzić siebie do łez. Podeszła do mężczyzny, skrzyżowała ręce na piersi i rzuciła mu wyzywające spjrzenie.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 16:17, 14 Mar 2009    Temat postu:

-Siadaj - mruknął Alessandro uważnie patrząc na Aisakę.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 17:08, 14 Mar 2009    Temat postu:

Westchnęła. Usiadła i wbiła wzrok we własne dłonie.
Wywali... Wyrzuci mnie z mojego domu... - krzyczały jej myśli. Przymknęła oczy, by po raz kolejny powstrzymać łzy złości.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 18:56, 14 Mar 2009    Temat postu:

- Aisako... - Alessandro przerwał, wyraźnie zastanwiając się nad doborem słów. - Od dawna widzę, że masz, oględnie mówiąc, jakieś zastrzeżenia co do mnie. Oczywiście, nie mamy takiego prawa które nakazywało by ci mnie lubić, ba, nawet szanować chociażby jako swojego nowego przełożonego i nie zamierzam w jakkolwiek sposób do niczego cię zmuszać, ale zaczyna mi to już trochę ciążyć. Szczególnie teraz, kiedy znaleźliśmy się w tak trudnej sytuacji. Lata temu, jeszcze zanim się urodziłaś, mój ojciec ustawił ten cyrk na nogi, wtłoczył go w pewien dobrze funkcjonujący tryb i nie wiem jak to będzie kiedy go zabraknie. Włożył w to miejce dużo serca i bardzo chciałby, żebyśmy teraz tego nie zmarnowali. Wiem o tym najlepiej z was wszystkich, bo kiedyś kazał mi przyrzec, że jeśli cokolwiek mu się stanie mam zostać tu i pilnować was. To jest moja odpowiedź na zarzut niedbania o rodzinę.
Mężczyzna przerwał na chwilę i popatrzył uważnie na Aisakę. Westchnął i kontynuwał dalej.
- Jesteś jednym z naszych najstarszych i najlepszych cyrkowców. Znamy się od dziecka, wszak wychowywaliśmy się w tej samej placówce rozrywkowej. Potrzebuję twojego wsparcia, przynajmniej dzisiaj wieczorem - zmarszczył na chwilę brwi. - Czy mogę prosić, żebyśmy zawarli coś na kształt rozejmu? Ty ze swojej strony będziesz mnie dzisiaj wspierać w organizowaniu wieczornego burdelu, przynajmniej do godziny dwudziestej czwartej i wypiszesz mi na karteczce wszystkie wady jakie we mnie widzisz - przez usta Alessandra przemknął cień niepowstrzymanego uśmiechu, ale szybko zniknął pod narzuconym sobie przez mężczyznę idealnym opanowaniem i spokojem na czas rozmowy z Aisaką - a ja ze swojej strony postaram się spełnić jakiekolwiek twoje życzenie jakie mi dzisiaj przedstawisz. Naturalnie, w ramach rozsądku. To jak?
Skończył przemówienie i nieprzeniknionym wzrokiem spojrzał na swoją rozmówczynię.


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia Sob 18:59, 14 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 19:14, 14 Mar 2009    Temat postu:

Aisaka spojrzała na niego. Jej oczy były teraz dwa razy większe niż zazwyczaj. Otworzyła usta, lecz kilka dobrych sekund zajęło jej znalezienie słów.
- I nie chcesz mnie wyrzucić? - wykrztusiła w końcu.
Najwyraźniej jednak musiała się pomylić i Alessander nie miał zamiaru pozbywać się jej z cyrku. W końcu do dziewczyny zaczęło docierać po co to wszystko i co wywołało tą rozmowę. Jej głupia uwaga na temat dyrektora cyrku, szpitala i Alessandra.
Idiotka!
- Przepraszam... - Znów spuściła wzrok. - To nie tak, że ci zarzucam, że nie jesteś teraz przy ojcu. Po prostu ja w takiej sytuacji... Domyślam się, jak jest ci ciężko być tu, gdy dyrektor jest w szpitalu. Podziwiam to... - W głosie dziewczyny nie było ani cienia kpiny. - Z resztą, co ja mogę wiedzieć o stosunkach z rodzicami, przecież...
Zamilkła na moment. Po chwil podniosła się i szybkim ruchem starła ze swoich policzków coś błyszczącego.
- Jasne, że ci pomogę. Ten cyrk to w końcu i mój dom. - Jej głos brzmiał dźwięcznie z udawaną radością. - Pomogę ci po prostu, nie trzeba spełniać żadnych moich życzeń, wystarczy, że mnie stąd nie wyrzucisz. Poza tym żeńska ekipa cyrkowa urwałaby mi głowę, gdyby się o taki układzie dowiedziała - uśmiechnęła się do Alessandra. - Więc podziękuje, wolę przeżyć.
Nabrała pełne płuca powietrza i zadarła głowę, by spojrzeć w oczy mężczyźnie.
- No to od czego zaczynamy?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 19:37, 14 Mar 2009    Temat postu:

Alessandro wysłuchał złożonej odpowiedzi Aisaki raz to marszcząc brwi, raz je unosząc w zdumieniu. Na koniec odetchnął i posłał jej jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- W tej chwili wystarczy mi na razie, że mam twoje słowo. A... chciałbym może, żebyś miała baczenie na rozwój plotek - uśmiechnął się ponuro - jeżeli pojawią się jakieś dziwne, czy podejrzanie sensacyjne treści to trzeba będzie usadzić tego kto je będzie rozprowadzał. Poza tym, mogłabyś rzucić okiem na tę dziewczynę... jak jej tam, jakoś na "K" albo "G". Ta co to się w dymie dzisiaj dusiła. Będzie potrzebna Jeanne do numeru z kanarkami. Znajdziesz jej jakieś lekarstwo, czy coś w tym rodzaju?
Alessandro wstał trąc sobie dłonią skronie.
- Informacja o chorobie mojego ojca nie powienna wyjść poza nasze cyrkowe grono. Poza tym to wszystko. Musze załatwić teraz parę rzeczy. Gdyby wieczorem... po występie działo się coś dziwnego, to się nie przejmuj. Wszystko jest pod kontrolą - uśmiechnał obrzucając Aisakę zamyślonym wzrokiem.
- Ściągamy do nas gości. Ale nie smoczych - mrugnął do dziewczyny. - Bardzo ci dziękuję. Ach! Jeszcze ten Grisza. To jego pierwszy występ, powiedz mu, że na niego liczę - dodał tonem przewidującym klęskę zaklinacza węży na oczach całego miasteczka i potencjalnych sponsorów.


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia Sob 19:38, 14 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 20:12, 14 Mar 2009    Temat postu:

Było zanotować - mruknęła w myślach, próbując zapamiętać wszystkie zadania Alessandra.
- Damy radę, nic się nie martw - powiedziała pewnie. - Żadnych smoków, pełen sukces, dyskrecja i coś tam jeszcze - uśmiechnęła się zadziornie. - A jak ktoś będzie się buntował, to sprawię, że zniknie, z magiem się nie zadziera.
Aisaka pełna energii niczym do boju, ruszyła ku wejściu z namiotu, lecz zatrzymała się nagle i spojrzała z zamyśleniem na Alessandra.
- Jesteś zmęczony - orzekła. - Nie martw się, ułoży się i tu, i w szpitalu. Zawsze się układa.
Podniosła rękę do jego policzka i nagle wyjęła zza ucha mężczyzny małą małą różyczkę i wręczyła mu ją. Aisaka słynęła z tego typu sztuczek i cyrkowcy już dawno żartowali,że gdyby zebrać wszystkie kwiaty, jakie wyciągnęła im z uszu magiczka, można by otworzyć kwiaciarnię, jednak Alessander po raz pierwszy dostał od dziewczyny taki prezent.
- Będzie dobrze - uśmiechnęła się jeszcze raz, po czym odwróciła się na pięcie i wybiegła na zewnątrz.
- Grisza! - zawołała do czekającego na nią chłopaka. - Przygotuj się do występu, dziś twój wielki dzień, masz wystąpic najlepiej jak potrafisz. Alessander liczy na ciebie!
I już jej nie było. Pobiegła gdzieś, by w mgnieniu oka wypełnić wszystkie polecenia Alessandra i dodać do nich swoje własne pomysły, a może nawet by wywołać smoka...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 9:32, 15 Mar 2009    Temat postu:

- Grisza! Przygotuj się do występu, dziś twój wielki dzień, masz wystąpic najlepiej jak potrafisz. Alessander liczy na ciebie!
Westchnąwszy, chłopak odwrócił się i poszedł w stronę swojej przyczepy, w której szybko zniknął.
Występ... Ta...Tylo co ja mam z tymi wężami robić... - przemknęło mu przez myśl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 10:42, 15 Mar 2009    Temat postu:

- Semirze! - zdyszana Aisaka omal nie wpadła na mężczyznę. - Co z nią?
Spojrzała na bladą dziewczynę w jego ramionach. Uklękła przy niej i dotknęła dłonią jej policzka.
- Ona chyba nawdychała się dymu... To może być zatrucie... Tak mi się wydaje.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Nie 19:00, 15 Mar 2009    Temat postu:

Alessandro przez chwilę po wybiegnięciu Aisaki stał i wpatrywał się w różę. Udało mu się więcej niż osiągnąć cel, zamienił swojego wroga w sojusznika. Może rzeczywiście będzie dobrze… Ścisnął kwiat w dłoni i ruszył ku wyjściu z obozowiska.


Chwilę potem w przyczepie Griszy rozległ się donośny dźwięk pukania. Kiedy mężczyzna otworzył drzwi stało za nimi dwóch barwnie umundurowanych służbistów w melonikach.
- Dzień dobry, panu. Czy jest pan może z Griszą, zaklinaczem węży?


Tuż przed twarzą Jeanne nagle zawisła Waszti lekko furkocząca swoimi ważkowatymi skrzydełkami.
- Jeanne! Możesz mi powiedzieć w co zamierzasz się dzisiaj wieczorem ubrać? – zapytała suchym tonem.


- Masz rację – Samir odpowiedział Aisace. – Problem polega na tym, że nie bardzo orientuję się co można zrobić w takiej sytuacji.
Spojrzał rozbrajająco bezradnie na dziewczynę.
- Powiedz, że ty masz jakiś pomysł...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 19:31, 15 Mar 2009    Temat postu:

Ciemność przed oczami Kaliny gęstniała namacalnie, a jednak jakiś strzęp jej świadomości kurczowo trzymał się istnienia. Słyszała rozmowę Samira z Aisaką,czuła silny uścisk mężczyzny. Trzymał ją tak, jakby wierzył, że samym uściskiem przebudzi z letargu. Rozgorączkowanym ciałem dziewczyny wstrząsnął przerażająco silny dreszcz. Jeden, drugi,kolejny.Wyglądało to, jak atak epileptyczny,ale Kalina nic nie czuła, nie wiedziała. Spierzchnięte usta wydały z siebie jakieś ciche nieartykułowane dźwięki, w których wprawne ucho mogło rozróżnić całe zdanie
-Nie szpital, proszę, nie...
Świadomość zgasła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 20:16, 15 Mar 2009    Temat postu:

- Właśnie, że szpital - mruknęła Aisaka. - Samirze! furgonetka i szpital. I to szybko, bo tonie przelewki, może być gorzej. Jechać z tobą, czy sam sobie poradzisz? - spytała, wiedząc podświadomie, że jeżeli pojedzie, nie wyrobi się ze wszystkimi poleceniami Alessandra.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Nie 20:18, 15 Mar 2009    Temat postu:

Jeanne wyszła z namiotu głównego nie zważając na narastający szmer rozmów i plotek. Jakoś nie miała ochoty wdawać się w dyskusje z podnieconymi chordami tancerek. Skierowała się w stronę swojej przyczepy, zastanawiając się jak wymigać się od obowiązku ponownego przenoszenia 'kanarkowego pudła'. Jakby na nie nie patrzeć, było dość ciężkie, a po słowach Alessandra linoskoczka wnioskowała, że transport rozćwierkanego ładunku będzie konieczny.
Wdrapała się na dach swojej przyczepy i wystawiła twarz do ciepłych promieni słońca. Nagle tuż przed jej oczami pojawiła się Waszti, burząc spokój linoskoczki.

-Jeanne! Możesz mi powiedzieć w co zamierzasz się dzisiaj wieczorem ubrać? –zapytała suchym tonem.
Jeanne obdarzyła ją szerokim uśmiechem.
-Oczywiście, że mogę. Ale wiem, że nie będzie to zgodne z twoim, jakże wyszukanym, wyczuciem estetyki, więc proponuję coś innego...- linoskoczka splotła ręce za głową i spojrzała na Waszti pogodnie. -Powiedz mi w co zamierzasz mnie dzisiaj ubrać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Nie 21:50, 15 Mar 2009    Temat postu:

Gdzieś spoza zasięgu wzroku Jeanne doszedł ją dzwoneczkowy śmiech.
- Niegłupia jest, co Waszti?
I drugi głos wykrzykujący:
- Wygrałam zakład! Jeaa!
Waszti zrobiła nieco obrazoną minę patrząc na swoje siostry. Była pewna, że Jeanne będzie stawiać opór i trzeba będzie stoczyć bitwę argumentów. Przed oczami linoskoczki zamigotały błękit i granat.
- Wstawaj, mała, idziemy do miasteczka - Chawa i Suri mówiły jedna przez drugą.
Poczekały cierpliwie, aż Jeanne podniesie swoje kilogramy i z zejdzie z przyczepy po czym wesoło latając jej wokół głowy poprowadziły dziewczynę poza obóz, prosto w gączsz uliczek pobliskiego miasteczka. Po jakichś dziesięciu minutach cała czwórka weszła do sklepu modystki, pełnego ślicznych materiałów, wstążek, koronek, broszek, kapeluszy. Słowem - raju dla każdej prawdziwej kobiety. Przy jednej ze ścin stał rząd sukni, sukien i sukienek na drewnianych manekinach. Wszelakiego rozmiaru, koloru i wzoru. Waszti triumfalnie spojrzała na Jeanne.
- Możesz zgadywać która jest dla ciebie.


Samir spojrzał ponuro na Aisakę.
- Szpital? Sorry, Aisaka, ale chyba zwariowałaś - delikatnie poprawił sobie trzymaną na rękach Kalinę. - Mam mnóstwo rzeczy do załatwienia, nie mogę sobie jeździć po szpitalach. Ty zresztą też, kwiatuszku. Najpierw odłożmy ją do łóżka.
Szybkim korkiem ruszył w stronę przyczepy Kaliny.
- Wybacz mi, Aisako, ale muszę cię poprosić, żebyś została z nią i obejrzała czy nie ma jakichś zewnętrzynych obrażeń. Przyślę ci tu zaraz jakiegoś lekarza.
Kiedy dotarł wraz z Aisaką do odpowiedniej przyczepy, położył ostrożnie Kalinę na łożku, sprawdził czy nie ma groączki i trochę uspokojony znowu zwrócił się do Aisaki.
- Dzięki za pomoc. Postaram się szybko kogoś tu ściagnąć. Jeżeli znajdziesz jakieś oparzone miejsca, trzeba zrobić jej zimny okład - uśmiechnął się do dziewczyny i szybko zniknął w drzwiach.
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin