Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Wto 21:24, 26 Lis 2024

Cud Miód
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Śro 17:14, 07 Sty 2009    Temat postu:

- Dobrze zrozumiałaś te słowa. Jest tak jak powiedziałaś…Tylko kochankowie rozumieją się bez słów. I bratnie dusze... i właśnie te słowa wydają mi się być esencją tej wypowiedzi… Odkryłaś ją… - szepnął, jak gdyby wyjawiał jej jakąś tajemnice, lub sekret.
- Ale wtedy to by znaczyło, że po wspólnej herbacie musielibyśmy odkryć, że jesteśmy bratnimi duszami... Bo przecież po kilku godzinach nie zostaniemy kochankami, prawda? – powiedziała z wielkim uśmiechem bez cienia skrępowania.
- Masz rację, znaczyło by to tyle że po wspólnej herbacie musielibyśmy odkryć, że jesteśmy bratnimi duszami. – odpowiedział uśmiechając się. – Czy mógł bym Cię zaprosić na herbatę po skończeniu… rozplątywania lampionów – zapytał.
- Jeżeli chcesz, to z przyjemnością się z tobą jej napiję.
- Dziękuję Ci… - odparł, po czym zabrał się do rozplątywania kolejnych lampionów.
- Ależ nie ma za co, to tylko herbata – uśmiechnęła się.
Sięgnęła do lampionu, który właśnie rozplątywał Grisza i nagle wyjęła z niego małego fiołka.
- Tylko ze mną – dodała.

- Tylko herbatę... z Tobą... Nie z tylko Tobą... – odpowiedział Grisza delikatnie biorąc do ręki kwiatek. – Piękny – dodał cicho.
- Wszystko, co wyczaruję, jest pięknie – roześmiała się. – Obejrzyj mój występ, spodoba ci się.
- Obejrzę na pewno – odrzekł...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 11:01, 08 Sty 2009
PRZENIESIONY
Czw 11:02, 08 Sty 2009    Temat postu:


Znaczenie słowa i
Znaczenie gestu
Znaczenie myśli i
Znaczenie sensu
Znaczenie kropli i
znaczenie oceanu
Znaczenie kresu i
Znaczenie planu
Znaczenie wszystkiego i
Znaczenie nic
Znaczenia nie znajdziesz
Póki nie znaczniesz żyć


Wesoła pieśń jeszcze długo przeszywała wieczorne powietrze i dodawała otuchy do maruszu, umilając sobie braki w śpiewie ptaków, które szykowały się już do spania. W blasku wieczornego wiatru, wszystkie słowa nabierały barwy, nasycały się powietrzem i uciekały ku niebu. Leśna droga, nabierała koloru i ostrość, znacząc trakt nieokreślonej podróży.
Chłopak zdjął z ciężki plecak i dziwny tobół o o nieokreślonym kształcie, koloru hebanu z wyszywanymi złotymi nićmi. Przysiadł przy dordze, wygodnie opierając się o rosnący tam dąb. Z kieszeni szarej koszuli wyciągnął kawałek żółtego sera i obserwując zachodzące słońce kryjące się smutno za lasem, odpoczywał po podróży.
Drzewa szumiały wciąż delikatnym szeptem, odprowadzając ptaki do swoich domów skrytych w ich wiekowych ramionach.
Cisza i spokój na drodze, i nic poza nią...
Cisza i ogień serca
Cisza i...

- Co do... - syknął wyrwany z zamyślenia przez dość dziwne zdarzenie. Jego worek zaczął nagle lewitować kilka centymetrów nad ziemią i kieruje się powoli w kierunku lasu. Zdziwiony wstał natychmiast i chwycił za swój dobytek podnosząc go z taką siłą, że aż stracił równowagę o mocnego zamachu. Szok szybko przerodził się w radosny i szczery śmiech wywołany tysiącem małych mróweczek, które właśnie uciekały z tobołka w zieloną trawę.
- Kto by pomyślał - szpenął uśmiechnięty - Widocznie to znak, że czas poszukać jakiegoś miejsca na noc. Zabrał swoje rzeczy i ruszył żywym krokiem w dalszą drogę. Kto maszerował, pogwizdując, myślał o całej podróży i o tym, co może go w niej spotkać...
Zdawało się, że niebo błyszy wszystkimi barwami tęczy...
Piękny wieczór


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Pią 19:29, 09 Sty 2009    Temat postu:

W pewnym momencie metr od twarzy Jeanne zawisła w powietrzu siostra Waszti, granatowa Chawa. Każda z trzech cyrkowych lelijek była innego koloru i wszystkie stanowczo twierdziły, że są siostrami, mimo, że ludziom nie mieściło się w głowie jak to możliwe, żeby rodzeństwo z tych samych rodziców było każde innego koloru skóry.
- Witaj Jeanne - swoim łagodnym głosem zwróciła się do dziewczyny. - Widzę, że przydzielili cie do tych ptaszynek. Dobrze się składa, bo tutaj trzeba kogoś myślącego. Aleks chce, żeby numer z kanarkami był odpowiednio imponujący i oczywiście zlecił to komu? Lelijkom, jakbyśmy już naprawdę nie miały nic innego do roboty - na sympatycznej twarzy Chawy zakwitło na chwilę głębokie niezadowolenie, coś zupełnie u niej zaskującego i żadkiego. Chawa i Suri były łagodne, spokojne i wyrozumiałe dla wszystkich, w przeciwieństwie do niestroniącej od kłótni i uwielbiającej być w centrum uwagi Waszti. Było to kolejnym niezrozumiałym dla ludzi punktem w kwesti siostrzaności lelijek. Chawa kontynuowała:
- Te kanarki są specjaną odmianą... - nie zdążyła dokończyć, bo nagle za jej plecami rozległ się dziwnie niepokojący dźwięk. Odwróciła się i razem z Jeanne która też usłyszała ten dźwięk popatrzyły w kierunku namiotu kuchennego z którego wydobywały się chmury czarnego dymu. Po chwili z namiotu wybiegł czerwony z emocji Kaglio i zaczął coś wykrzykiwać mocno przy tym gestykulując. Po chwili na jednej ze ścinan namiotu gdzie ustawione był paleniska buchnęły płomienie rozpoczynajac niszczycielski taniec z materiałem. Od strony kuchni pędziła ku dwom dziewczynom błękitna plamka, która po chwili szleńczego lotu okazała się być Suri.
- Co się stało?! - jeszcze z odległości wykrzyknęła do niej Chawa.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno nic fajnego. Jeśli ktoś czegoś nie zrobi to Kaglio chyba zaraz kogoś zamorduje.
Z kuchni wybiegły trzy pomocnice kuchenne. Chawa i Suri szaleńczo szybkim lotem wystrzeliły ku namiotowi.


Samir ścisnął lekko ramię Kaliny.
- Oczywiście, że możemy porozmawiać...
Z namiotu wypadł Kaglio i zaczął wykrzykiwać słowa rozpaczy, rozkazów i żałości. Był bardzo wzburzony, czemu trudno było się dziwić.
- Możemy rozmawiać o czym tylko chcesz gwiazdko, ale może wieczorem? Będziemy mieli mnóstwo czasu, o ile wieczór dzisiaj wogóle nastanie - popatrzył chmurnie na ogarniany płomieniami namiot. W cyrku, jak podczas każdego kataklizmu, wybuchł już rozgardiasz. Ktoś krzyczał, że ktoś inny nadepnął mu na nogę, ludzie zaczęli nadbiegać z wiadrami pełnymi wody.
- Kalino, wiadra są w przyczepie pod głównym namiotem. Czas na zabawę w bohatera - skierował lekko Kalinę w kierunku gdzie zdążała już większość cyrkowców - po wiadra, wodę i piasek. Sam natomiast podszedł do Kagliego. Kucharz wbił w niego intensywny wzrok.
- W środku zostały trufle. Woreczek trufli specjalnie na dzisiaj, wart majatek...
- Kaglio, nawet o tym nie myśl, to wszystko się wali...
Płonienie objęły już połowę namiotu. Kaglio wyraźnie toczył wewnętrzną bitwę. Trufle, potwornie drogie, trudno dostępe i bardzo wykwintne, a ryzykownie życia. Nagle z powietrza wypłynęła Waszti.
- Co jest?
- Kaglio chce iść do środka po trufle... - Samir omiótł ją spojrzeniem chytając Kagila za ramię. - Nie będziesz tam wchodził.
Waszti zmarszczyła swoje małe brwii.
- Ja tam pójdę - i śmignęła prosto w płomienie.
Gdyby Samir nie miał tak ciemnej karncji byłby w tym momencie bardzo blady.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pią 21:04, 09 Sty 2009    Temat postu:

Kalina z przerażeniem spojrzała na Kalliga, po czym,jak z procy wystrzeliła w kierunku skąd należało przynieść wodę. "Samir chce ze mną rozmawiać, jemu na mnie zależy""

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Pią 22:03, 09 Sty 2009    Temat postu:

Jeanne przez chwilę wpatrywała się na płonący namiot kuchenny zdezorientowana. Jednak szybko podjęła decyzję.
-Tylko żeby nic się nie stało tym przeklętym ptakom!- powiedziała do siebie, biegnąc w stronę głównego namiotu. Miała nadzieję, że nic nie zagrozi dość sporej, drewnianej skrzyni. Gdy w końcu dobiegła na miejsce chwyciła najbliższe wiadro i zaczęła napełniać je wodą. Chwilę to potrwało.
Rozchlapując wodę dobiegła w okolice namiotu kuchennego. Chlusnęła wodą w ogień i podeszła do stojącego Samira, który był szary na twarzy.
-Ktoś został w środku?- zapytała zaniepokojona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 8:29, 12 Sty 2009    Temat postu:

Aisaka poczuła zapach dymu. Wstała, by zobaczyć któż to wymyślił tak zapachowy numer na przedstawienie. Ujrzawszy płomienie, ogarniające namiot kuchenny, odwróciła się do swojego rozmówcy.
- Chodź, to raczej kolejna sztuczka nie jest. Trzeba im pomóc.
Chwyciła wiadro i, napełniając je wodą z pobliższego zbiornika, pobiegła w stronę płomieni. Wylawszy chłodny płyn na rozpalone języki, spojrzała na Samira.
- Kto podpalił? Co się dzieje? Został tam ktoś w środku?
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 11:18, 12 Sty 2009    Temat postu:

Kalinie wydawało się, że minęły wieki od rozmowy z Samirem, tymczasem było to zaledwie kilka minut temu. Dziewczyna z przerażeniem spojrzała w stronę płonącego namiotu, ale nie dostrzegła nic, prócz ciężkiej zasłony dymu. Wiedziała, że Samir został w miejscu pożaru."Żeby mu się tylko nic nie stało,przecież nie przeżyłabym tego. To wariat, gotów skoczyć w płomienie, jeśli się okaże, że w namiocie został choćby najmniejszy ptaszek,a cóż dopiero, gdyby chodziło o człowieka...Boże Wielki..."Pogrążona w podobnych katastroficznych myślach, Kalina w okamgnieniu pokonała dystans dzielący ją od źródła wody, a potem równie szybko wróciła z pełnymi wiadrami. Obok namiotu zobaczyła ogromne zbiegowisko, był tam chyba cały cyrk, od akrobaty po sprzątacza. Głosy mieszały się tworząc jeden niezidentyfikowany szum.
- Samir?!- pytanie ciężko zawisło w gorącym powietrzu. Kalina biegła dalej nie mając nadziei, a jednak wciąż od nowa wypowiadała to drogie imię:
-Samir?!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Pon 13:53, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 14:07, 12 Sty 2009    Temat postu:

- Chodź, to raczej kolejna sztuczka nie jest. Trzeba im pomóc.
Grisza w odpowiedzi kiwnął głową. Chwyciwszy wiadro napełnione wodą, pobiegł w miejsce, skąd buchały największe płomienie i wylał tam jego zawartość. Płomienie zasyczały groźnie, i znikły momentalnie.

- Ktoś został w środku?

Kto podpalił? Co się dzieje? Został tam ktoś w środku?
-Samir?!
-Samir?!


Nie widząc potrzeby pytania Samira po raz kolejny co się stało, i czy ktoś został w środku, Grisza pobiegł po kolejne wiadro z wodą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 19:03, 12 Sty 2009    Temat postu:

Od ciągłego krzyku Kalinie zaschło w gardle. Gorące powietrze parzyło jej drogi oddechowe"A więc to tak czuli się ludzie w czasie wybuchu Wezuwiusza w 79roku.".Dziewczyna nie była wykształcona, dyrektor cyrku nigdy na to nie pozwolił, ale umiała dobrze czytać, a starożytność była jej pasją. Potrafiła spod ziemi wygrzebać wszystko, co dotyczyło kultury Cesarstwa Rzymskiego, znała też trochę łaciny. Ten język ją fascynował, był jak kopalnia zagadek, a Kalina uwielbiała zagadki."Per aspera, ad astra"- pomyślała próbując dodać sobie w ten sposób otuchy. Pragnęła koniecznie znaleźć Samira, ale ten jakby zapadł się pod ziemię. Od tego dymu Kalinie kręciło się w głowie, a oczy łzawiły niemiłosiernie. Nic już nie widziała poza gryzącą chmurą dymu. Potknęła się i upadła na plecy. Ostry ból przeszył jej głowę w okolicy kości potylicznej."Widocznie musiałam uderzyć się o kamień"- przemknęło jej przez myśl. Spróbowała wstać, ale było ciężko. Świat wirował, jak karuzela,ból w czaszce był nie do zniesienia.Upadła znowu tym razem twarzą do ziemi. Poczuła w ustach smak krwi zmieszanej ze spopielałą glebą."Namiot musi być już blisko"-myśli na chwilę wróciły do rzeczywistości, wyrwały się z kieratu, w jaki zaprzęgnął je ból.Kalina ostatnim wysiłkiem uniosła głowę kilka o kilka centymetrów i ochrypłym głosem zawołała:
- Samirze, gdzie jesteś?!
Dziewczyna straciła świadomość.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Pon 19:08, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Pon 22:35, 12 Sty 2009    Temat postu:

Tę godzinę wczesnego popołudnia swobodnie można było nazwać godziną klęski wieczora. Dzięki mało skoordynowanej, ale bardzo gorliwej akcji ratowniczej uratowany został został szkielet kuchni i większość jej wyposażenia, jednak płócienny tropik i całość przygotowywanego jedzenia poszła w niebo wraz z bardzo gęstym i duszącym dymem.
Alessandro krążył pośród tłumku cyrkowców dookoła pogorzeliska usiłując wymyślić jakieś rozwiązanie. Nagle ktoś go zawołał. Grupka ludzi otaczała zemdloną Kalinę.
- Co jej jest? Jest na coś chora?
- Nie wygląda na to. Musiała za długo stać w dymie i zemdlała - Kaglio pochylał się nad nieprzytomną. Usta Alessandra wykrzywiły się w niezadowoleniu.
- Kto przy zdrowych zmysłach włazi w dym, który może go zatruć. Kobiety! - pochylił się i wziął Kalinę na ręce. Podleciała do niego granatowa Chawa i podciągnęła zwisającą rękę dziewczyny na barki mężczyzny. - Gdzie jest Samir? Trzeba ją gdzieś położyć na świerzym powietrzu i zająć się. Kto chętny?
Omiótł spojrzeniem ludzi stojących najbliżej niego.
- Jeanne, Shanarra. Chodźcie. A reszta - podniósł głos tak żeby słyszało go jak najwięcej osób - za pół godziny ma być w głównym namiocie! I każdy ma mieć pomysł co zrobić z wieczorem skoro nie ma jedzenia!
Po czym ruszył przed siebie wydając po drodze polecenie Jeanne, żeby przyniosła jakieś koce dla Kaliny i kubeł wody do ocucenia.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Saphira
Niewolnik Duszy



Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wędrująca,jak wiatr
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 23:13, 12 Sty 2009    Temat postu:

Kalina leżała twarzą do ziemi, czując w ustach smak krwi, a w nozdrzach zapach spopielałej gleby i czegoś, co do złudzenia przypominało zepsute jajka.
Uniosła powieki,ale zobaczyła tylko ciemność i to ciemność w najczystszej postaci.Uświadomiła sobie, że nadal leży twarzą do podłoża,więc z trudem przekręciła się na plecy. To co zobaczyła przeraziło ją dogłębnie.
Leżała na ziemi szarej od popiołu w sąsiedztwie kilkunastu, czy kilkudziesięciu trupów. W powietrzu unosił się zapach siarki, a na niebie królowała ciężka, ołowiana chmura, kształtem przypominająca sosnę. "Dziwne, przypomina mi to relację z wybuchu Wezuwiusza, ale to przecież niemożliwe". Zaskoczona i zaintrygowana Kalina, uniosła się o kilka centymetrów, tak by ogarnąć wzrokiem przestrzeń.
Na niebie zasnutym przez ołowianą chmurę widać było wysmukłą sylwetkę olbrzymiej góry, góry- potwora, znad którego rozwartej paszczy unosiły się kłęby dymu.
Dziewczyna opuściła wzrok i niespokojnie omiotła nim ziemię. Tuż obok niej leżało kilkanaście, czy kilkadziesiąt martwych ciał, z których jedno wydawało się jej dziwnie znajome...Podczołgała się nieco bliżej, tak by spojrzeć w twarz trupa
- Samir...

****
-Samir- to było słowo, które powtarzała bezwiednie, nawet w omdleniu, tak, że otaczający ją ludzie mogliby uznać, że jest niespełna rozumu, albo majaczy odurzona dymem. Kalina nie ocknęła się tylko usta poruszały się bezwiednie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Pon 23:18, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 20:28, 13 Sty 2009    Temat postu:

Jeanne westchnęła w duchu i poszła koce i wodę. Po drodze przypomniała sobie o 'kanarkowym pudle' i z zaniepokojeniem szybko ruszyła w jego stronę, wymyślając najgorsze scenariusze.
-Macie wielkie szczęście, małe łobuzy- powiedziała do nich, gdy znalazła swoich podopiecznych w nienaruszonym stanie. Ptaki były wprawdzie nieco zdezorientowane, ale miały się świetnie. Ćwierkając trochę głośniej niż zwykle, nadal próbowały wystawić głowy przez otwory wentylacyjne. Linoskoczka sypnęła im na pocieszenie trochę ziarna i pobiegła po rzeczy, które chciał Alessandro.
Kiedy Jeanne wracając szła na miejsce, gdzie położono Kalinę, taszcząc koce i wiadro w trzech czwartych wypełnionych chłodną wodą, pomyślała sobie, że dzisiaj wydarzy się coś więcej niż pożar namiotu kuchennego.
Bardzo możliwe, że znowu będę musiała pobawić się w atletkę... kwaśna myśl przeleciała jej przez umysł. Linoskoczka pokręciła lekko głową i przyspieszyła kroku. Po chwili doszła na miejsce i przykryła nieprzytomną Kalinę jednym z koców.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Ivieth
Cień



Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 18:22, 14 Sty 2009    Temat postu:

Shanarra przewróciła oczami i ruszyła za Alessandrem. Właściwie tylko dlatego, że jej kazał. Sytuacja z pożarem raczej ją rozbawiła, a Kalina zirytowała. W ogóle była irytująca, Shanarra nie przepadała za ludźmi, którzy siedzą cały czas w kącie i jeszcze zachowują się jakby byli ofiarami.
-Musi się jej coś ciekawego śnić.-zauważyła z przekąsem, słysząc szepty dziewczyny. Uśmiechnęła się ironicznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Czw 20:00, 15 Sty 2009    Temat postu:

Zebrania wyszystkich cyrkowców były w Cudzie Miodzie rzadkością egzotyczną. W normalnym trybie funkcjonowania wszelkie nowości, polecenia i informacie rozchodziły się pocztą pantofolwą i po znajomości. W sytuacjach naprawdę kryzysowych dyrektor zwoływał w głównym namiocie zebrania, ale miało to miejsce podczas jakichś naprawdę niezwykłych sukcesów czy katastrof, jak na przykład wydarzenie sprzed roku kiedy to w cyrku wybuchła całkiem bajeczna rozróba połączona z bitwą na jajaka, zbiorowym karaoke i totalną katastrofą wieczornego pokazu. Dlatego teraz jedna połowa mieszkańców cyrku była zaintrygowana tym dlaczego właściwie zwołuje się zebranie (bo przecież chyba sfajczenie się jednej głupiej kuchni nie jest tego warte?), a druga połowa obawiała się jakiegoś nieprzyjemnego komunikatu, że na przykład, że nie będzie dzisiaj obiadu.
Samir z zamyślonym wyrazem twarzy podszedł do Aisaki i Griszy.
- Sprawa nie rysuje się zbyt poetycko. Aleks zwołał ogólnonarodowe zebranie - powiedział patrząc na nich znacząco. - Straciliśmy cały prowiant na dzisiejszy wieczór, co mniej więcej równa się katastrofie imprezy. Waszti jeszcze na początku wleciała do namiotu i uratowała trufle. Może jak się je sprzeda będzie nas stać na nowy namiot, ale dzisiejszemu wieczorowi to nie pomoże. Aleks będzie chciał, żeby wymyślić jakieś rozwiaząnie. Liczę na was. Niestety nie za dużo jest osób myślących w tym miejscu - rzucił okiem na grupę tencerek występujących na pokazach razem z Shanarrą - Jeśli nie znadzieje się jakieś rozwiązanie niewykluczone, że Aleks karze nas wszystkich zarżnąć na widowisko dla gości. Wszakże jak ważnych gości - wyraźnie zatroskany Samir pokręcił głową - wykluczone, żeby wieczór się nie udał.
- Zawsze można zaprosić trupę aktorską, która wczoraj przyjechała do miasteczka - oświadczyła Waszti zawisając w powietrzu tuż za mężczyzną. Samir spojrzał na nią krytycznie. Waszti chwilę wcześniej ledwie uszła płomieniom i była o krok od zatrucia tlenkiem węgala, ale kiedy tylko Samir napoił ją odpowiednim wywarem zwiększajacym wydajność organizmu wróciła do swojej zwyczajnej bezczelności.

Alessandro przetaksował wrokiem ułożoną na kocu Kalinę, po czym spojrzał porozumiewawczo na towarzyszące mu dziewczyny.
- Biedaczysko ma majaki. Któraś z was chce ją od nich uwolnić czy żadna nie ma odwagi wylać na Kalinę wiadra wody?


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia Czw 20:06, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Czw 20:37, 15 Sty 2009    Temat postu:

Aisaka zagryzła wargę. W jej głowie zaczął się rodzić dość odważny pomysł. Nie powiedziawszy ani słowa, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę Alessandra.
- Słuchaj - zaczęła, ciągnąc go za rękaw i obrzucając spojrzeniem, mówiącym wyraźnie, ze na nią jego urok osobisty w ogóle nie działa. - Mam pomysł, co do uratowania tego całego dnia, który z roku na rok staje się coraz bardziej dniem kulminacji kultu jednostki.
Odwiodła mężczyznę od reszty, by nikt inny nie mógł ich słyszeć. Przez głowę dziewczyny przemknęła ironiczna myśl o tym, że nie jedna chciałaby być teraz na jej miejscu, a ją wcale to nie rusza.
- Twój ojciec co roku ma niemal paradę na swoją cześć i bankiet jak król z okazji swoich urodzin. Myślę, że mogło mu się to znudzić... Więc mam taki pomysł, żeby... - spuściła oczy i zaczęła miętosić kawałek czarnego rękawa. - No żeby zrobić taki zwykły dzień dziś. Żebyśmy na tych urodzinach byli tylko my. Żadnych gości i innych fa-fa-ra-fa. Zróbmy, na przykład, ognisko... Tak kameralnie i rodzinnie...
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin