Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Wto 22:02, 03 Gru 2024

Gospoda Cichego Szmeru
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 29, 30, 31  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 21:19, 25 Gru 2006    Temat postu:

Salomon wreszcie się obudził. Nie wiedział ile czasu spał, zaciągnięte zasłony szczelnie broniły przed jakimkolwiek światłem. Nie pamiętał czy śniło mu się cokolwiek, gdyż jak zwykle w przed jego oczami była ciemność. Wypływały z niej tylko obrazy, które dostawał od cieni. Rozmowa Arianny z Argonem, pojawienie się wycieńczonej jaskółki i gadatliwego krasnoluda.

Poczuł coś wilgotnego na palcach. Było chłodne i lepkie. Zrobił coś co do tej pory nigdy mu się nie zdarzyło. Podszedł do okna i uchyił zasłony. Był już weiczór, ale słońce dawało jeszcze trochę światła. Salomon stwierdził, że jest to ciemność. jego własna ciemność.

Wyciekała z jego skóry, a póxniej cięgnęła sie za jego ciałem jak ciemna mgła. Do tej pory zdarzyło mu się to tylko raz. Po tym wydażeniu Aslan zniszczył Narnię. Opiekun Opiekun Zaświatów, Tasz, Daeva i parudziesięciu innych bogów śmierci i zniszczenia znowu się uaktywniło. To nawet nie chodziło o ich działanie. serca wszyskich istot przepełniał mrok. A mrok był pożywieniem dla magii Salomona.

Wyszedł z pokoju. Długie pasma ciemności ciągnęły się za jego dlońmi, łokciami, stopami, kolanami, głową i tułowiem. Wszedł do sali. Stanął na progu. Zobaczył, że jego ciemność opadła i wiła się w postaci czarnej chmury.

Salomon postanowił wyjśc do ogrodu. Kiedy wyszedł na dwór, zobaczył, że z nikąd nadeszła atramentowoczarna, deszczowa chmura. Niebo w kilka chwil stało się absolutnie czarne.
Znowu to samo. Znowu będę musiał unikać ludzi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Pon 22:24, 25 Gru 2006    Temat postu:

- Wierzę, że kiedyś będziesz miała ten pokój.- Abigail odpowiedziała Ariannie.- Ja swój zawdzięczam światłości. Ciemność budzi u ludzi i elfów złe myśli, odarnia ich serce i duszę. Słyszałam jak kiedyś jakiś człowiek nazwała coś takiego depresją. Wydaje mi się, że to dobrze określa stan gdy stworzenia przyzwyczajone do świetła są go pozbawione.
Wydaje mi się też, że rozumiem choć trochę twoją niechęć do stagnacji, do przywiązanie do jednego miejsca. Sama tego unikam jak mogę, ale czasami okazuje się to być bardzo dobre. Poza tym jak twoja ciotka znosiła coś takigo, podobno sama była wielką czarodziejką, znała nawet niektóre tajemnice smoków, czy tak? Jak ona znosiła takie przywiąznie do jegnego miejsca, skoro znała tyle wspaniałych rzeczy? Zresztą co ja ci mówię. To ty dłużej żyjesz odemnie i więcej wiesz.

Abigail przerwała. Czuła jak gdzieś niedaleko budzi się ciemność. Gęsta i wszechogarniająca. Skuliła się w sobie. Czuła się jak dziecko. Na nowo przypominała sobie różne uczucia. Nie bała się jej, ale musiała na nowo przyzwyczaić i nauczyć znosić ją.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Opiekun
Administrator



Dołączył: 17 Gru 2006
Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Sir


PostWysłany: Pon 23:04, 25 Gru 2006    Temat postu:

Wzleciał na pewną wysokość, aby móc ogarnąć jednym okiem gospodę.
Ten ork... Ech... Abigali... Nie mogę na to patrzeć...Wleciał do gospody, i zatrzymał się przed orkiem. Wybacz mi... nie mogę na to pozwolić... Czy ork usłyszał ten szept, nie miał pojęcia, ale nie wiele go to już obchodziło. Erelah Qidisy Taraln! W tym momencie z wyciągniętych, skierowanych w stronę Salomona, dłoni wystrzelił czerwony promień, który rozszczepił się na mniejsze i chwycił ciemność orka, i pochłonął ją. Ork wydał dziwny, zduszony krzyk, nie dziwne. W końcu zabierał cześć duszy Salomona. W końcu cały mrok wniknął w dłonie Opiekuna, po czym odleciał.

Pojawił się znów przed gospodą. I podleciał w okolicę gdzie znajdowała się Abigail. Chciał zobaczyć czy dalej jest zatrwożona tym co poczuła.

Dzień chylił się już ku końcowi. Gorące, krwisto czerwone słońce upadało spokojnie w krainę nocy. Dwie magiczne istoty odpoczywające pod drzewem, w pobliżu gospody w której ponoć mowi się tylko szeptem... Nagle w powietrzu pojawiła się sylwetka wysokiego mężczyzny, przyodzianego w szary płaszcz... Jego głowa zwisła bezwładnie, poczym runął na ziemie z hukiem wznosząc tumany kurzu...

Obie kobiety które jeszcze chwile temu sielankowo odpoczywały przy drzewie, biegły już w stronę miejsca gdzie miał ten niecodzienny wypadek.


Opiekun!
Kto to?
Sama chciałbym wiedzieć...
Uhm... biegnijmy!


Dotarły do niego, i zauważyły że... z jego dłoni wypływa ciemna lepka maź, otoczona jakby ognistą poświatą. Obie elfki przyklęły, jednak Opiekun o dziwo... zaczynał wstawać. Syknał jednak głośno i padł znów na plecy.


Nie ruszaj sie... proszę
AbiGail, nie lękaj się już... Ciemność która Cię zatrwożyła, została zatrzymana.
Dziękuje Ci, kimkolwiek jesteś...
To nie ważne... Czy mogłabys zostawić nas samych?
Oczywiście...

Po policzkach Opiekuna poleciały łzy.
Arianno... przepraszam Cię że zrzuciłem na Ciebie taką odpowiedzialność. Nie powiniem. Widze jak cierpisz... Wybacz mi.

Arianna znów chciała coś powiedzieć, jednak Opiekun syknął głośno, i zniknął...
Przepraszam... Usłyszała głos w swojej głowie... W miejscu gdzie przed chwilą leżał Opiekun leżała mała konwalia... inna niż wszystkie... złota...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Opiekun dnia Pon 23:12, 25 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Pon 23:12, 25 Gru 2006    Temat postu:

Rifkin po dość długim śnie otworzył swe oczy, pierwsze co ujżał to otwarte okno, przez które wchodzi świerze powietrze. Czuł w pomieszczeniu bardzo sprzyjającą aure, nawet mógł by powiedzieć iż czuje się jak w domu. Gdy się ubrał, pochwycił swą laskę w dłoń, uderzył raz w ziemie i wypowiedziawszy pewne słowa, przez okno wleciał Kazu. Gdy szedł korytarzem, przechodząc obkok każnego pokoju chuł różne rodzaje mistycznej siły. Zszedł po schodach, rozglądnoł się po istotach siedzących przy stołach, czuł głud, jednak nie lubił fatygować ludzi aby wykonywali jakieś czynności, które on mógł robić sam . Podszedł do pustego stolika, oparł laskę o ściane, Zaczoł krążyć wokół stołu swymi rękoma, a z jego ust usłyszeć można niezrozumiały szept. Po chwili, na stole leżał kielich wina i taca z królika nadziewanego warzywami. Usiadł przy stole i bez słów zajadał strawę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Pon 23:29, 25 Gru 2006    Temat postu:

Podniosła konwalię, była piękna. Lecz Arianna nie otrzymała odpowiezi na żadne z pytań, które nawet nie zdążyła zadać. Przynajmniej zobaczyła twarz Opiekuna. Abigail wróciła do gospody więc Arianna była sama.
Czemu ja się nie boję ciemności - pomyślała - Abigail była przerażona, a ja? Ja czuję się w ciemności spokojna i bezpieczna. A przecież jestem elfką. Czemu tak jest? - wiedziała, któ znałby odpowiedź na to pytanie. Lecz czy ktokolwiek mógł jej podpowiedzieć czy powinna zostać w gospodzie i narazić kogoś na niebezpieczeństwo czy wyruszyć razem z Opiekunem, pozostawiając gospodę ciotki bez opieki.

Elfka ruszyła spokojnym krokiem w stronę lasu. Nie mogła przestać myśleć. Do nocy musiała podjąć decyzję. Jej twarz emanowała pokój i jedynie oczy zaszklone łzami odzwierciedlały to co działo się w jej duszy.

Weszła do lasu, ogarął ja chłodny powiew wiatru. Szła przez chwilę w milczeniu nadal targana rozterkami. Nagle usłyszała kroki za sobą. Jej ręka odruchowo ścisnęła rękojeś miecza.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 0:00, 26 Gru 2006    Temat postu:

salomon stał oparty o futrynę drzwi. Trzymał się za serce i z trudem łapał powietrze. jego ciało rozdzierał ból. Był niedowytrzymania. olały go mieśnie, kości, ścięgna i żyły. Nie mógł myśleć.

Dlaczego Opiekun to zrobił? Dlaczego wyrwał mu kawał duszy. Zabrał dużą część jego. Kiedyś, dawno, dawno temu czuł coś podobnego. Tylko, że wtedy umierał. Tym razem, najgorsze było to, że żył. Jakby było malo bólu salomon przestał słyszeć to co mówiły mu cienie. Po setkach lat bezustannego szmeru teraz była cisza, która dzwoniła.

Chwiejnym krokiem wyszedł z gospody. Wolno szedł przed siebie. Pustka jaką miał w sercu bolała. Cisza w głowie ogłuszała. W końcu zauważył, że idzie w kierunku lasu za gospodą. W którymś momencie zauważył, że znalazł się za Arianną.

Elfka wyczuła go wcześniej, niż on ją. chciał przywołac G'ord Novę, żeby ubronić się przed jej ewentualnym atakiem, ale stwierdził, że nie może. Stracił wszystko co miał, kiedy Opiekun zabrał mu ciemność. Wielkie, zimne łzy zaczęły spływac mu po policzkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 0:47, 26 Gru 2006    Temat postu:

[post autorstwa Salomona i Arianny]

Arianna wyciągnęła miecz i zaczęła wpatrywać się w drzewa. Po kilku minutach ujrzała Salomona. Pośpiesznie otarła swoje łzy i dopiero wtedy przyjrzała się orkowi. Cały się trząsł, po jego policzkach spływały łzy i coś się w nim zmieniło. Cienie, ciemność! Gdzie ona jest? - krzyknęła w duszy Arianna.
- Panie, co się stało? - rzekła chowając miecz

Salomon patrzył na Ariannę, jakby wiedział ja po raz pierwszy w życiu. Pewnie dla tego, że po raz pierwszy nie wyczuwał jej cienia.
- Nie stało się nic, co musiałoby cię interesowac pani.
- Salomonie, przestań, czuję iż stało się coś niedobrego - rzekła podchodząc do orka - lecz jeżeli nie chcesz mówić o tym Panie zrozumiem.
- Wybacz pani - salomon spojrzał na nią z bólem - niewiedzieć czemu zabrano mi coś cennego.
- Ciemność... pomyślała Arianna, przypomniała sobie dłonie Opiekuna, z których wypływała ciemna masa ze złotą poświatą. Zrozumiała wszytsko. Popatrzyła na orka za współczuciem, złapała się na tym, iż brakuje jej jego cieni i ciemności, którą emanowała jego poświata.
- Zapewne chcesz być teraz sam Panie - szepnęła.

- Niewiem czy chcę być sam - Salomon westchnął ciężko. - Przez ostatnie trzysta lat nie musialem czuć, niczego nie chciałem i nie pragnąłem. A teraz czuję pustkę. - osuną się na kolana i ukrył twarz w dłoniach. - Ten który nazywa siebie Opiekunem wyrwał mi duszę. Zabrał mi prawie całą moc. Nie mam już nic. Jestem sam.
- Nie jesteś sam - Arianna uklęknęła obok niego - pamiętaj po co tu przybyłes, pamiętaj kim jesteś i pamiętaj, że masz nas. Wiem jak to jest, gdy nagle ktoś zabiera Ci całą Twą moc - elfka westchnęła.
Ork usmiechnął się gorzko.
- I dlatego chcesz nas opuścić? - zobaczył wyraz zdziwenia na twarzy elfki - Na tyle dobrze znam się na ludziach, żeby wyczuć co was trapi, nawet jeżeli nie mam swojej mocy. - Podniósł się z klęczek i wyciągnął rekę do Arianny - Nie wiem czego chce od nas ta istota, ale wiem jedno. Jedyny Opiekun jakiego znam, to Opiekun Zaświatów. A jego pomoc jest coajmniej dziwna.
- Nie opuszczę was na zawsze... Wrócę... - elfka była przerażona - skąd wiesz o mych zamiarach?
- Wyczytałem to z Twoich oczu.
No tak, moje oczy, jak ja ich czasem nie lubię - pomyślała
-Po za tym, nie wiem czy was opuszczę, musze podjąc decyzję do zachodu -rzekła nie patrząc na orka.
Ork westchnął.
- Wiesz o tym, że jesteś jak twarta księga, prawda? Widać wszystko o czym myślisz, co cię martwi, i o cieszy.
- Nie moja wina - Elfka spojrzała na orka - teraz jednak nie mam czasu myśleć o ukrywaniu uczuć, mam większy problem do rozwiązania. Powinniśmy już wracać - rzekła lekko podenerwowanym głosem.
Całą drogę do gospody odbyli w milczeniu.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Wto 0:55, 26 Gru 2006    Temat postu:

Rifkin, zagłębiony w jakiejś książce, niezdał sobie nawet sprawy że już jest puźna noc, a wokół niego niema prawie nikogo. Już wyspany doszedł do wniosku, że nic innego mu nie zostało jak czytać dalej, w spokoju i ciszy, znów zagłębił się w odchań niezawsze zrozumiałych treści, i nagminnie trapiących pytań. Z ulicy dało się usłyszeć jakiś kroki, po chwili do karczmy weszła Arianna z jakimś nieznajomym. Rifkin powstał ukłonił się poczym spowrotem zasiadł i czytał dalej......

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Wto 1:03, 26 Gru 2006    Temat postu:

Arianna ukłoniła sie w stronę Rifkina. Następnie udała się do komnaty, ubrała swój białosnieżny płaszcz i wyszła do ogrodu. Nastąpiła noc, a ona nadal nie wiedziała co powiedzieć Opiekunowi. Po za tym była pełna współczucia dla Salomona. Nie mogła zrozumieć jak można było mu odebrać jego ukochane cienie i ciemność.

Usiadła na brzegu studni, rozejrzała sie wokół. Wszędzie panowała cisza i czerń nocy. Każdy z jej rasy czułby się źle w takich ciemnościach. Lecz Arianna cieszyła się czerni. Sama nie wiedziała czemu. Czasem chciała wtopić sie w nia i zniknąć z tego świata.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 11:27, 26 Gru 2006    Temat postu:

Była już późna noc, kiedy Asthanel się obudziła z niezbyt spokojnego snu. Natychmiast wyczuła zmianę. Wyczuła parę nowych dusz, których nie znała. Choć wydawało jej się ze jedno światło skądś zna...
Stwierdziwszy, że już nie zdoła zasnąć postanowiła wyjść do ogrodu. Lubiła jego ciszę, a potrzebowała jej teraz bardzo, chciała zebrać myśli.
Spodziewała się, że w sali głównej nie spotka już nikogo o tak późnej porze. Myliła się jednak. Przy jednym ze stolików oświetlonych świecami i wiązką magicznego światła siedział jakiś mężczyzna. Długie siwe włosy opadły mu na twarz. Gdy się zbliżyła podniósł głowę i wtedy....
- Nauczycielu - wyszeptała Asthanel skłaniając głowę. Nie spodziewała się ujrzeć Mistrza Rifkina tutaj...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Gość








PostWysłany: Wto 12:09, 26 Gru 2006    Temat postu:

Nie wiedział, kiedy zwalczył go sen, wpatrując się w ciemność nocy przez otwarte okno.
Nagle obudził się. Wnętrze pokoju rozświetlały dwie palące się świece. Wstał i zamknął okno. Słyszał jakiś głos, wzywający do siebie i naglący do pośpiechu. Wyszedł na korytarz. Jakaś niewidzialna siła prowadziła go w kierunku komnaty Arianny. Bezwładnie poddawał się jej, nie mogąc próbować się sprzeciwić. Był tam już nieproszonym gościem dwa razy. Nieznajomy głos jednak stanowczo kazał mu wejść do środka. Kiedy uchylił drzwi, zobaczył śpiącą elfkę. Wyglądała inaczej niż zwykle, niż wtedy, gdy widział ją przebywającą w krainie snów. Chciał się wycofać, ale głos w jego głowie zabrzmiał rozkazująco i groźnie, jak jeszcze nigdy dotąd: Wejdź i podejdź do niej! Niechętnie wykonał zadanie. Gdy stał tuż nad Arianną, ona nagle otworzyła oczy i zanim elf zdążył się zorientować, przyłożyła mu swój miecz do gardła.
- Długo się ociągałeś, Erelenie - powiedziała. - Czyżby moja poświata już ci się nie podobała? - dodała po chwili, widząc zaskoczenie w oczach elfa. - Czy może chcesz mi coś powiedzieć, Erelenie? A może nosisz inne imię, Rildae, Blasku Cienia?
Cofnął się przerażony.
- Skąd znasz moje imię? - zapytał.
- Wiemy o tobie więcej niż przypuszczasz - zaśmiała się elfka.
- Wiecie? A więc kto jeszcze oprócz ciebie odkrył prawdę?
Arianna tajemniczo wskazała wzrokiem kąt pokoju, w którym zalegała ciemność. Elf wpatrzył się w nią i poznał ją, kiedy wyłoniła się z niej postać orka. Trzymał coś w dłoni, a była to ta sama rzecz, której za dnia się pozbył.
- Rildae Erelen. To już koniec - powiedział i wypuścił klejnot.
Samotna Gwiazda uderzyła o posadzkę i roztrzaskała się na tysiąc kawałków...

Obudził się wraz z gardłowym krzykiem...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Wto 13:55, 26 Gru 2006    Temat postu:

Rifkin znowusz się zasiedział przed książką, Kazu zniecierpliwiony polizał go w ramie, tan jak by się otrząsnoł z jakiegoś transu spojżał zaciekawionym wzrokiem w koło.
-Tak Kazu pora na nas musimy jeszcze dziś być w Altarze.
Rifkin powstał i pochwycił swą laskę, spojrzał na kucharkę,
-Miał bym do pani prośbe niech pani przekaże Argonowi, że będe dziś wieczorem i chciałbym się z nim widzieć.
Poczym kłania się, chyta się za pierś, z jego ust wydobywają się jakies dziwne słowa, kieruje swą dłoń w stronę ściany, nagle na ścianie pojawia się dość dóżej wielkości otwór, w który najpierw wlatuje Kazu a następnie, Rifkin wolnym krokiem, zanóża się w bezkres tego otworu, po paru sekundach dziura znika a po wędrowcu zostaje tylko pusta taca po jedzeniu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 14:41, 26 Gru 2006    Temat postu:

(Rifkin proszony o UWAŻNE czytanie postów, bo później mamy pewne nielogiczności... )

Wyszła do ogrodu i uklękła przed drzewem sercem. Tak bardzo chciałaby żeby Maedhros wrócił... wyjechał tak nagle... nie było nawet czasu się pożegnać... nie powiedział dokąd jedzie i kiedy wróci... czy wróci...
Spojrzała na twarz czardrzewa. Promienie księżyca oświetlały ogród nadając mu tajemniczego blasku... czułą się w tej chwili bardzo mała i bardzo samotna... wkoło otaczało ją tylu elfów, ludzi... ale nikt nie wyrzekł do niej słowa...
Poczuła w gardle smak żółci. Po policzku popłynęła łza... lecz nagły deszcz zmył ją z jej twarzy. Siedziała w strugach lodowatego deszczu i nagle poczuła, że w dłoni zaciska mały, okrągły przedmiot...
No tak.... moneta Jaquena...
Valar morghulis.
W każdej chwili mogłaby przywołać tutaj Mężczyznę... ale tutaj nie ma nikogo z Braavos...
Jutrzenka już jaśniała na wschodzie gdy wyczuła intuicyjnie czyjąś obecność... niemal niezauważalną, niematerialna, i tak magiczną....
Obróciła się.
Czyżby... to był...

Opiekun?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Wto 15:18, 26 Gru 2006    Temat postu:

Oczywiście...
Abigail wstała i poszła w kierunku gospody. jeszcze raz dziękuję, ale czy to trochę nie za dużo, dla jednej istoty pozbawiać duszę innej? Cóż, Opiekunowie są chyba niezbadani.

Weszła na piętro i bez probelmu odnalazła pokój Smoka Światła. Arianna powoliła mi go zająć więc chyba nie musze już pytać o pozwolenie. przyłożyła dłoń do zamka, rozbłysło światło i drzwi się otworzyły. Na świecie robiło się ciemno, więc tak jak stała położyła się na łóżko. Najpierw musiała opanować natłok myśli i wyrzuty sumienia, że przez nią teraz ktoś cierpi, przez jej brak odpornosci. Ale ona przecież nie bała się ciemności, tylko wolała ciepłe świetło. Ciemność, o ile nie była zbyt ciężka, często była jedynyn i doskonałym schronieniem.
Zapadła w sen.
Ale po chwili znowu się obudziła, czuła gdzieś obecność isoty, która tak ją zaintrygowała. Wysunęła się z pokoju, zeszła na dół i podeszła cicho do Asthanel, która właśnie się obracała.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Salomon
Łzy Księżyca



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Sir


PostWysłany: Wto 15:41, 26 Gru 2006    Temat postu:

Salomon snuł się jak cień po ogrodzie. Czekał na noc, żeby znowu poczuć ciemność. W końcu zaszedł w okolice studni. Zobaczył Ariannę, która smutno siedziała na cembrowinie.
- Jaką decyzję musisz podjąć Pani, że tak sama tutaj siedzisz??
- Opiekun w wyruszyć musi w podróż niebezpieczną, pomocy jednego z nas potrzebuję. Kazał bym wybrała tego kto z nim wyruszy. Ja natomiast nie wiem co począć, gdyż nikogo z was na niebezpieczeństwo narazić nie mogę lecz gospody samej zostawić także nie chcę - Arianna spojrzała smutno na Salomona.
- Decyzja ta trudną jest. - Salomon ze zrozumieniem pokiwał głową. Popatrzył w nocne niebo. Wcześniej była na nim ogromna czarna chmura, ale kiedy Opiekun zabrał mu Ciemność znikła. Może ja miast ciebie z nim bym wyruszył??
- Nie -rzekła Arianna twardo - straciłeś ciemność swą Panie, a z nią kawałek swej magii. Dziwne to jest lecz ciemności mi Twej brakuje.

Salomon popatrzył na nią ze zdziwieniem.
- Jak to możliwe? Byłabyś pierwszym elfem który ja lubi.
- Sama dziwię się sobie Panie -Arianna spojrzała niepewnie na orka - lecz w ciemności czuję sie bezpieczna. Nie przeraża mnie. Czasem chciałabym się w nią wręcz wtopić. Nie rozumiem czemu tak jest - popatrzyła Salomonowi prosto w oczy - ale Ty Panie wiedzieć powinieneś.
Salomon uśmiechnął się.
- Wiem.
- Czy powiesz mi Panie czemu tak się dzieję?
Salomon westchnął
- Parę dni temu spytałaś się mnie, czemu cię dręczę. Ja i moje cienie zajmujemu, a raczej zajmowaliśmy się tobą od dawna. Właściwie jeszcze przed pożarem. Zasypiałaś w naszych ramionach i w nich się budziłaś. Od dwóch lat podróżuję w pewnej odległości za tobą i wysysam z ciebie smutek. Moją ciemnosc poznałaś prawie tak dobrze jak ja.
Arianna patrzyła na niego przez chwilę ze zdziwieniem - Czemu to robiłeś? Przecież na świecie jest tak wiele istot które smutek wypełnia? - spytała cicho.
- Innych istot smutek nie płonie w ciemności. Twój świeci jak pożar lasu. - Ciężko westchnął - Mam coś, co powinienem ci oddać, jak tylko przybyłem.
Sięgnął do kieszeni na piersi i wyjął małą, kryształową klepsydrę. Świeciła się delikatnym, błękitnym blaskiem.
- Nie mogę pojąć. Czemu mój smutek tak się różni od innych i cóż to za klepsydra Panie - Arianna miała tak dużo pytań iż nie potrafiła ich wszystkich wypowiedzieć.
- Twój smutek jest inny niż wszstkie, gdyż urodziłas sie z nim. Ja się urodziłem z ciemnością, ty ze smutkiem. One są naszą częścią i bez nich niemoglibyśmy żyć. Moja ciemnośc karmi się mrokiem w innych ludziach. Twój smutek karmi się ich bólem. Jesteś następczynią swojej ciotki, jako Jeźdźca Wody, naznaczoną oddechem Shalssy.
Arianna opuściła oczy - tak bardzo chciałam uwolnić się od niego, poczuć spokój, szczęście... Teraz wiem że to niemożliwe - po policzku spłynęła łza.
- Niezrozumiałaś. Możesz byś szczęsliwa. tak samo jak ja. Tylko, że będziesz odczuwała smutek, czasami większy, czasami mniejszy. Zawsze. Musisz do niego przywyknąc i nauczyc się go wykorzystywać przeciwko swoim przeciwnikom.
- Jak można kogoś smutkiem pokonać? - spytała wpatrując się w klepsydrę, którą ork trzymał w dłoniach.
-Tak samo jak można pokonać innych ciemnością. Można przelać swój smutek na innych. Można z niego stworzyć cienkie, lodowe ostrze. Można zniszczyć umysł..... Jest wiele metod wykorzystania smutku. Tylko ty potrafisz znaleźć dla niego zastosowanie.
- Narzie to on niszczy mnie - rzekła cicho. Zaczynał padać deszcz, ciężkie krople spływały po włosach elfki - czekam tu na Opiekuna ale tyle czasu już minęło. Nie wiem czemu go nie ma.
- Może miał jakieś wazniejsze rzeczy do zrobienia? - Salomon bawił się kryształem w rękach.
- Hmm no tak, pozadręczał mnie, a sam się nie zjawił. Mam dość - w oczach elfki zapłonęły iskierki wściekłości. -Panie, czy powiesz mi w tej klepsydrze się znajduje? - elfka odgarneła mokre włosy z twarzy.
Salomon poatrzył na kryształ.
- Zastanawiam się czy jesteś gotwa by to usłyszeć. Popatrzył jej w oczy. - W środku jest osatni kawałek Jego duszy. Ostatnia rzecz jaka została po pozarze.Sam mi ją dał, a ja mu obiecałem, że oddam ci to.
Arianna popatrzyła na kryształ wzrokiem, który potrafił doprowadzić do płaczu najtwardszą skałę. Podniosła wzrok na Salomona patrząc na niego z niedowierzaniem. Po chwili osunęła się na ziemię i straciła przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 11 z 31

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin