Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Pon 21:14, 02 Gru 2024

Tajemnice Harlindonu...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 59, 60, 61  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 14:24, 17 Lis 2007    Temat postu:

Meadhros westchnął... Mrok na nowo spowił jego myśli... - Ona zawsze wraca... - szepnął przegryzając warge.
Nie wielu z elfów wie kim jest Śmierć... Niektórzy sądzą nawet, że nie istnieje. A większość tych, którzy ją poznali nie żyje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 14:27, 17 Lis 2007    Temat postu:

- Ona zawsze wraca. - przytaknęła. - Ale fakt, że wraca, jedynie wraca, świadczy o tym, ze jeszcze nie ma nad nami absolutnej władzy.
Elfka zabrała dłonie od skroni Abigail i dotknęła jej ramion.
- Abigail... - wysłałą jej myśl, by obudzić elfkę.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Sob 15:08, 17 Lis 2007    Temat postu:

Nie ma władzy - powtórzył cicho Meadhros. Elf nie chciał drążyć tego tematu... Nie chciał się pogłębiać w mroku...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Nie 19:12, 18 Lis 2007    Temat postu:

Powoli, bezgłośnie w bezkresie bezistnienia, spokoju odpoczywającej ciszy i delikatnie świetlistym sklepieniu będącym całym trwaniem wynurzyło się coś znanego. Odwróciła głowę patrząc przed siebie.
...
Er? Nie... To niemożliwe. Jego nie ma. Nie ma, nie istnieje. Ale ta twarz... znam ją...
Harmonię kolorów porannego nieba przerywa piekący żar. Dlaczego... skąd, jest tak bardzo gorąco. Nie, nie, puść. Nie trzymaj, nie dotykaj. Boli.

Ulga. Wraca spokój wytchnienia. Powieki opadają, ale niebo i tak pod nimi żyje. Jasność ciszy.



"Dotknęła opuszkami palców skroni elfki i przyciągnęła ręce wzdłuż policzków i szyi nieprzytomnej. Ciepła, błękitna magia wsiąknęła w żyły, ożywiając w nich krew i dodając siły."
Pulsowanie. Coś zakłóca harmonię. Nie, nie proszę, nie chcę. Cisza.

Abigail? Nie, nie znam nikogo takiego. Nie, nie wiem kto, nigdy nie widziałam. Przecież mówię, nigdy nie spotkałam żadnej Ab... Abigail?

Przebudzenie jak wynurzenie się z wody. Spragnione płuca łapią duży chaust powietrza. Zimno, chłód. Znika. Szybko, krew pulsuje. Ręce dygoczą, powieki drżą. Nagle otwierają się i trwają w bezruchu ignorując nadmiar światła.
Poruszenie.
Abigail uśmiechnęła sie do twarzy tuż nad nią.
- Arianna. Żyjesz. - odetchnęła swobodnie i z ulgą i usiadła, przymykając powieki przed nadmiarem promieni słońca kiedy rozglądała sie wokoło.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 22:57, 18 Lis 2007    Temat postu:

- Żyję. – przytaknęła. – Dzięki tobie.
Uśmiechnęła się ciepło i wzięła Abigail za ręce. Nachmurzyła brwi, czując chłód dłoni, który natychmiast znikł dzięki błękitnej magii.
- Dziękuję ci. – Aria uśmiechnęła się po raz kolejny.
W jej duszy wręcz huczało szczęście. Wszystko, co działo się wokół niej zdawało się być nierzeczywistym snem. Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej Arianna widziała całą drużynę, leżącą nieprzytomną w śniegu, pokonaną przez kryształowe istoty. A teraz byli wszyscy razem, cali i zdrowi. A do tego, nikt nie odrzucił elfki i jej obawy okazały się bezpodstawne. Arianna miała ochotę rzucić się Abigail i Erelenowi na szyję i dziękować za wszystko. Chciała śmiać się tak po prostu, bez powodu. Jednak jedynie uśmiechnęła się ciepło do Abigail, oddając jej tyle swej magii, ile oddać mogła, biorąc pod uwagę swe osłabienie ostatnią walką. Rzuciła ukradkiem spojrzenie na Erelena. Elf siedział zamyślony, z pewnością planując dalsze posunięcia drużyny.
Arianna spojrzała w oczy Abigail.
- Jak się czujesz? – spytała, patrząc na nią uważnie.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Śro 21:51, 21 Lis 2007    Temat postu:

Przychodząc tu, podjęłam już decyzję - usłyszał w głębi siebie jej głos i poczuł nieznane dotąd ciepło. Bał się spojrzeć na Ariannę, wiedząc, że z łatwością wyczytałaby wszystko z jego oczu. Niczego już nie był pewny. Setki myśli dręczyły go, każda próbując przebić się nad pozostałe, zwrócić na siebie całą uwagę; szczególnie te, które wmawiały Erelenowi, że nieoczekiwany powrót nic nie znaczy, a bynajmniej nie to, że elfka wróciła dla niego.
Odtrącając nieprzychylne głosy, zadecydował, że najlepiej zrobi, gdy skoncentruje się nad obecnym położeniem drużyny i spróbuje znaleźć bezpieczną drogę wśród zaśnieżonych szczytów, którymi władał mag. Czasu z każdą chwilą ubywało i chociaż Erelen wiedział, że jego przeciwnik poniósł ogromną klęskę, to jednak zdawał sobie sprawę z tego, że nie stoczyli jeszcze ostatniej bitwy. Nie mógł dopuścić do tego, by kolejną noc spędzili niczym w klatce, uwięzieni przez kryształowe postacie. Mogli się jedynie łudzić, że pokonają je jak poprzednio, jednak nie mieli żadnej gwarancji, że uda im się zwyciężyć kolejny raz.
Elf w skupieniu narysował na śniegu mapę Harlandu. Przebywając w Rivendell, studiował starożytne księgi niejednokrotnie zaopatrzone w szkice ziem, na których rozgrywały się ważne wydarzenia, dlatego teraz odtworzenie tej krainy nie sprawiło mu wielkiego problemu. Po chwili przed nim znajdował się zachodni Eriador. Wiernie odtworzył pochód od czasu pożaru w Harlandzie, jednak gdzieś nad przełęczą w Górach Błękitnych ślad się urwał. Miejsce, w którym teraz się znajdowali, w dalszym ciągu pozostawało nieokreślone.
- Muszę wspiąć się na najbliższy szczyt - rzekł po chwili milczenia. - Wtedy będę miał większe szanse zlokalizowania naszego położenia. Byłbym wdzięczny, gdybyś mi towarzyszył - zwrócił się bezpośrednio do Dijkstry. - Przyda mi się twoja pomoc.
Podniósł się i spojrzał w kierunku zaśnieżonego szczytu, zza którego niepewnie spoglądało na nich blade słońce. W drodze mogli swobodnie rozmawiać.
- Oczekujcie nas tutaj. Niedługo wrócimy - powiedział, nadal unikając spojrzenia Arianny.
Szli w milczeniu, pozostawiając za swoimi plecami drużynę. Erelen nie wiedział, jak zacząć rozmowę. Tyle chciał powiedzieć Dijkstrze, tyle pytań bez odpowiedzi cisnęło mu się na usta, ale słowa gdzieś bezgłośnie rozpływały się, zanim zdołał je wypowiedzieć. Cel ich wędrówki zbliżał się nieuchronnie. Erelen nie mógł pozwolić na to, by strach przejął nad nim kontrolę.
- Jak myślisz, dlaczego wróciła? - zadał pytanie przyjacielowi...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Dijkstra3
Administrator



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Redania, Tetrogor
Płeć: Sir


PostWysłany: Czw 23:43, 22 Lis 2007    Temat postu:

-Erelenie nie znam Cię długo, ale zdobyłeś mój szacunek. Nie psuj go takimi głupimi pytaniami, jeśli nie wiesz czamu wróciła znaczy że jesteś kompletnym idiotą, takim samym jak Jaskier. Wróciła dla Ciebie, nawet ja który widziałem rozpady najlepiej zapowiadających się małrzeństw i wielkich miłości potrafie się zorientować że ona Cię naprawdę kocha, i to miłością prawdziwą. Taką jaka była miedy królem Koviru a jego żoną, albo między Geraltem a Yennefer.
SZli dalej wspinając się coraz wyżej, Dijkstra zatęsknił za swoim światem, za Redanią za swoją pracą, zatęsknił nawet za głosem tego durnia Jaskra śpiewającego swoje ballady, oraz za cesarzem Nilfgardu. Bądź co bądź nie nudził się gdy cesarz rprowadził z nimi wojnę, później już Dijkstra nie miał tylu szpiegów, młody Radomir w końcu doszedł do władzy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Sob 23:02, 01 Gru 2007    Temat postu:

Abigail zatrzymała wzrok patrząc w dal za odchodzącym bratem i Dijkstrą, leciutko mrużąc oczy.
Ledwo ona wróciła... ledwo się spotkaliśmy. Ledwo przeżyliśmy. Po rozdzieleniu. Nic. Nic. Nic. Zdanie zbycia i poszedł. Zbycia NAS WSZYSTKICH, nie tylko jej czy, drużyny za którą odpowiada z własnej woli.

Poczuła na sobie uważne spojrzenie.
- Jak się czujesz?
Uśmiechnęła się bardzo szeroko, patrząc na Ariannę bardzo zamyślonym wzrokiem.

O siostrze nawet nie wspominając.

Delikatnie uścisnęła dającą jej ciepło dłoń elfki.
- Dziękuję ci. Teraz już bardzo dobrze. Byłaś bardzo silna, dzięki temu nam się udało. Naprawdę bardzo ci dziękuję.

Kiedyś było inaczej. Teraz już go nie pojmuję.

Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, aż z oczu niemal posypały jej się skry radości. Postąpiła krok do przodu, wyciągnęła ręce i przytuliła Arię.
- Dobrze, że jesteś - i ciszej dodała. - Nie każ mu dłużej czekać. On już i tak czekał bardzo długo.
Delikatnie odsunęła się i rzuciła spojrzenie na Khadima i Medea z którymi obie elfki pozostawiono.
- Pewnie przeżyliście to samo co my.

Ale jak mógł zostawić bez słowa Arię, on naprawdę nie ma chyba pojęcia ile ona kilka godzin temu zrobiła.

Rozejrzała się, odnalazła wzrokiem porzucony gdzieś na śniegu miecz, podeszła do niego i powoli schowała kontynuując. Nie tylko walczyła mieczem i magią na raz, ale niemal wydobyła ogień spod ziemi.

- Macie jakieś rany? Nie możemy sobie teraz pozwolić na chodzenie z nie zagojonymi, to może być z b y t niebezpieczne. Jesteście głodni? Pewnie dawno nic nie jedliście? Tylko powiedzcie, mamy teraz chwilę odpoczynku.
Nie udało się. W umyśle eksplodowała myśl którą od chwili starała się zagłuszyć i zwalczyć.

Jest ślepy.



Zacisnęła oczy. Już sama nie wiedziała czy to rzeczywiście jest jej myśl. To nie prawda. Trzeba od tego uciec. Gwałtownie obróciła się i przypadkiem trafiła spojrzeniem wprost na wzrok Arianny. Z przyjemnością zwróciła się do elfki.
- Ario, przepraszam, energia tak z ciebie tryska, ze zapomniałam spytać, czy z tobą też wszystko w porządku. Dałaś z siebie naprawdę zadziwiająco dużo.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Sob 23:15, 01 Gru 2007    Temat postu:

- Ze mną zawsze wszystko w porządku - odpowiedziała szybko Aria, mówiąc wyuczoną regułkę. Fizycznie czyła się doskonale. Jej własna magia ją rozgrzewała, o głodzie nie myślała. Jednak wzrok elfki wciąż wędrował w stronę, gdzie udał się Erelen. Zniknął tak nagle... Powiedziałam mu, że już zdecydowałam. Może nie to chciał usłyszeć... Może liczył, że wybiorę inną drogę. Och, na świętości tego świata, nie mam już siły o tym wszystkim myśleć. - usta elfki drgnęły niespokojnie.
- Oni napewno są głodni, przecież to mężczyźni. - rzekła szybko, widząc, że Abigail zauważyła ten niespokojny grymas. Pamiętając, że siostra Erelena potrafiła wniknąć w jej nawet najgłębsze myśli, Aria zagryzła wargę, mając nadzieję, że elfka jednak nic nie usłyszała.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
meadhros umarath
Władca Słów



Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Sir


PostWysłany: Nie 8:25, 02 Gru 2007    Temat postu:

Głodni? - zapytał Meadhros z uśmiechem. - Przebywając w towarzystwie tak pięknych dam, nawet nie śmiał bym przez chwilkę pomyśleć o jedzeniu. Myśli Meadhrosa kłębiły się i ścierały ze sobą...Nie nawidził tego w sobie... Tej burzy myśli...

... Nie wiedział co czuć... W każdej chwili gdy Erelen był w pobliżu, wzrok rudego elfa śledził go... A w jego sercu tlił się żar gniewu... Natomiast nie mógł pojąc tego, że w towarzystwie Arianny to wszystko odchodził w niepamięć... Sam nie wiedział co do niej czuje...

...Bał się miłości... Bał się odrzucenia... Ale przecież był odrzucony... Przez elfy ze Śródziemia... Ludzie też, chociaż na inny sposób...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Nie 18:16, 02 Gru 2007    Temat postu:

Erelen popatrzył przenikliwie na Dijkstrę. Wszystko, czego teraz potrzebował, to kilka słów, które sprowadziłyby go na ziemię. Odpowiedź przecież była tak jasna.
Albo jest jasna tylko dla innych? - znowu porażająca myśl przemknęła umysł elfa. - Nikt, oprócz nas, nie zna prawdziwych przyczyn, które zadecydowały o tym, że nasze drogi rozeszły się na kilka dni. Nikt nie słyszał naszych rozmów nad świtem. Nikt nie zaglądał w nasze oczy, by móc przechwycić chociaż jedną z myśli, które do siebie kierowaliśmy. Nikt, oprócz nas, nie wie, przez kogo i dlaczego oddalaliśmy się coraz bardziej.
Szli w milczeniu, powoli pokonując zaspy, utworzone w czasie ostatniej nawałnicy. Szczyt z każdą chwilą stawał się coraz wyraźniejszy, jednak chęć zdobycia go coraz odleglejsza. Znalezienie właściwej drogi oznaczało powrót do pozostałych, stanięcie wprost przed Arianną, przed całą drużyną. Elf nie wiedział do końca, dlaczego się tego obawiał i dlaczego dziwne przeczucie zaczęło w nim narastać.
Może niepotrzebnie komplikujemy wszystko - pomyślał, krocząc po śniegu obok Dijkstry. - Może jestem ślepy, może nie rozumiem, ale ten błysk radości w oczach skierowany do niego, gdy tylko go widziała. Ta niespokojna, wijąca się w łańcuchach dusza, tęskniący za nim, gdy był daleko. Czy to źle, że chcę, aby mnie tak oczekiwała, cieszyła się na mój widok?
Chłodny wiatr uderzył go w twarz. Nie zauważył, kiedy znalazł się na szczycie góry, u celu swojej małej wyprawy. Długie, złote włosy porwane przez fale gwałtownego powietrza, zostały rozwiane we wszystkich kierunkach. Światło słoneczne oślepiło go nagle, ale nie przyniosło oczekiwanego ciepła. Jeszcze bardziej wewnątrz wszystko kostniało od przeraźliwego chłodu.
- Czy już wiesz, gdzie jesteśmy? - zapytał po chwili Dijkstra.
Erelen otworzył oczy i zobaczył ośnieżone Góry Błękitne i pobliskie krainy. W dolinie dostrzegł odpoczywającą drużynę i mógłby przysiąc, że od Arianny promieniowała poświata, której nigdy dotąd nie widział. Z trudem oderwał wzrok od przyjaciół, których pozostawił u podnóża góry i przez dłuższą chwilę rozglądał się dookoła, próbując ustalić obecne położenie.
- Tak - rzekł, wskazując kierunek zachodni. - Stamtąd przyszliśmy i tą samą drogą wrócimy. Nasz życzliwy mag zapewne nie miał wystarczająco siły, by bardziej nas rozdzielić. Jesteśmy niedaleko przełęczy, gdzie zostaliśmy zaatakowani przez kryształowe postacie.
Ukradkiem spojrzał w dół. Coś go zatrzymywało w tym miejscu, przestrzegało przed powrotem. Ale nie mógł zwlekać. Czas także nie był ich sprzymierzeńcem.
- Już pora - szepnął, a Dijkstra zawrócił, schodząc ze szczytu tą samą drogą, która zaprowadziła ich w to miejsce.
Przed pójściem w jego ślady, elf ostatni raz rozejrzał się dokoła, nie mogąc nadziwić się widokiem, który roztaczał się pod jego stopami. Wokół panowała biel, a jedynie w oddali można było dostrzec pola i lasy, przygotowujące się powoli na nadejście zimy. Erelen rozłożył ręce, jakby chciał ogarnąć to wszystko, co zobaczył i zachować na zawsze w swoim sercu. Następnie spojrzał na leniwie sunące po niebie obłoki, z których niespodziewanie zaczęły spadać płatki śniegu. Był to jednak śnieg inny od tego, z którym mieli do czynienia w ostatnim czasie. Teraz biały puch przynosił ukojenie i pokój...

Oczekująca w dolinie drużyna przez cały czas wypatrywała powrotu Erelena i Dijsktry. Pierwsza dostrzegła ich Arianna, jako że będąc elfem, spadające z nieba płatki nie były dla niej przeszkodą w spoglądaniu w dal. Pozostali, pochłonięci całkowicie przez własne myśli, zauważyli wędrowców chwilę później.
- Wrócimy tą samą drogą, którą przyszliśmy - powiedział Erelen. - Bez obawy, tym razem mag nam nie przeszkodzi. Już wiem, gdzie jest Świątynia...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Nie 20:52, 02 Gru 2007    Temat postu:

I stało się to o czym Abigail była przekonana, że już nie wróci. Błękit w który elfka patrzyła nagle stał się jej błękitem, jej oczami, jej istotą. Już nie tylko usłyszała czyjeś najgłębsze myśli, ale czuła czyjeś uczucia i patrzyła na świat jego oczami przez pryzmat jego przeżyć. Była Arią. Tylko na krótką chwilę, ale wystarczająco długą. Bardzo trudno było Abigail powstrzymać łzy. Nagle wszystko wiedziała. Uśmiechnęła się blado i zwróciła do Arii w myślach.
On… on naprawdę nie mógł się pogodzić z twoim odejściem. Bardzo to odczuł i teraz kiedy wróciłaś, boi się. Boi się, że znikniesz jak śliczny motyl odlatujący z kwiata przy najmniejszym ruchu, jak ptak mknący po niebie i po chwili niknący w dali. Boi się odpowiedzieć, bo nie jest pewny, chyba nie zrozumiał tego co mu mówiłaś. Zbyt dużo lęków i myśli go dręczy.
Nagle zauważyła, że Arianna całą swoją uwagę skupiła na czymś w dali. Podążyła za jej spojrzeniem i kiedy zobaczyła już to co elfka, owiał ją przeraźliwy chłód. Co gorsza nie brał się on z zimna powietrza i padającego śniegu, ale gdzieś z wnętrza duszy, tam gdzie rodziły się uczucia. Dziwnie obcy chłód, nie pasujący do ostatniej myśli, której już Ariannie nie wysłała, pomóż mu, w walce z jego własnymi myślami.
- Wrócimy tą samą drogą, którą przyszliśmy - powiedział Erelen. - Bez obawy, tym razem mag nam nie przeszkodzi. Już wiem, gdzie jest Świątynia.
- Już? No doprawdy, zadziwiająca szybkość śledztwa. – usta Abigail mówiły same. Nie mogła ich zatrzymać, ani zamknąć. Jej głos, jej wargi, ale nie jej słowa. – Tylko pozazdrościć lotności umysłu.
Słowa wypowiedziane głośno i wyraźnie, z dobrze zaintonowaną ironią. Abigail mocno zacisnęła usta, bojąc się, ze jeśli otworzy je znowu, żeby odwołać to wszystko to mag znowu podyktuje jej jeszcze gorsze myśli. Teraz musi milczeć. Tylko na twarzy poczuła palący płomień, rozpalacy i czerwieniący policzki. Oczy które odwróciła w bok krzyczały.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Nie 21:22, 02 Gru 2007    Temat postu:

Dwie sylwetki, elfa i człowieka, zbliżały się do nich. Wyglądali wręcz nierzeczywiście wśród padającego śniegu. Słowa Abigail, rozbrzmiewające w umyśle elfki, wlały w jej serce o drobinę ciepła i pewności siebie.
Schowała oczy pod rzęsami, gdy Erelen podzedł do nich. Nie chciała by wejrzał w zwierciadła jej duszy. Nie teraz...
- Wrócimy tą samą drogą, którą przyszliśmy - powiedział Erelen. - Bez obawy, tym razem mag nam nie przeszkodzi. Już wiem, gdzie jest Świątynia.
- Skąd pewność, że mag nam nie przeszkodzi? - spytała cicho, podnosząc niepewnie wzrok na Erelena. Nie miała najmniejszej ochoty na spotkanie po raz kolejny z tym bezlitosnym mężczyzną. Jednak nie widziała żadnego powodu, dla którego mieliby być bezpieczni. Mag mógł pojawić się tu w każdej chwili, byli na jego łasce.
- Już? No doprawdy, zadziwiająca szybkość śledztwa. – rzekła nagle Abigail z wyraźną ironią w głosie. – Tylko pozazdrościć lotności umysłu.
Arianna spojrzała na nią zdziwiona. Skąd ten sarkazm? Skąd ta złość? On się naprawdę stara... Robi wszystko... Abi, co się dzieje? - spytała ją w myslach.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Abigail
Gość







PostWysłany: Nie 22:05, 02 Gru 2007    Temat postu:

Abi, co się dzieje?
Poderwała głowę i wpiła błagające spojrzenie w twarz Arii. Ryzyko, że jeśli spróbuje odowiedzieć w myślach, to mag przeleje przez nią to co sam będzie uważał "za słuszne" było zbyt wielkie. W spojrzeniu elfki nadzieja i prośba narastały coraz bardziej. Nagle coś ścisnęło ja za gardło, mocno. Dusiło. Zbyt mocno. Musiał nabrać powietrza ustami. Kiedy tylko je rozluźniła głos połynął sam. Tym razem był już delikatny, proszący, cichy.
- Przepraszam, wyrwało mi się, jestem zmęczona. Przepaszam Er, nie chciałam nic złego powiezieć. Światynia należy do maga, więc spotkamy go na pewno w jeszcze gorszych okolicznosciach. Ale sami chcieliscie isć i nikt nie krył, ze możecie tę decyzję przypłacić życiem.
Puściło. Znowu zamilkła. Patrzyła na srebrzystowłosą i bezradnie kręciła głową.
-Ni... e - chciała powiedziec ze to nie jej słowa, że nie ona za nie odowieda, że... - ...c się nie stało, nie patrz tak Aria. Idźmy już dobrze? -...że nie jest panią własnych słów. Na nic. Ten człowiek jest zbyt przebiegły. To nic nie da, nie zrozumieją. Postąpiła kilka kroków przed siebie gestem ponaglajac do wznowienia marszu.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Glum
Gość







PostWysłany: Pon 20:28, 03 Gru 2007    Temat postu:

- Już? No doprawdy, zadziwiająca szybkość śledztwa - usłyszał w odpowiedzi drwiący głos Abigail, w którym elf wyczuł inny, znienawidzony ton, wielokrotnie rozbrzmiewający wcześniej w jego głowie. - Tylko pozazdrościć lotności umysłu.
Wszystkich zdziwiły jej słowa, tym bardziej, że nikt nie spodziewał się, że kiedykolwiek wypowie je właśnie siostra Erelena.
Elf popatrzył na nią ze współczuciem. Nie widział jej oczu, które utwierdziłyby go w przekonaniu, iż Abigail zupełnie za to nie odpowiada.
- Przepraszam, nie chciałam nic złego powiedzieć - czysty i wiarygodny ton przerwał pełną napięcia ciszę. - Świątynia należy do maga, więc spotkamy go na pewno w jeszcze gorszych okolicznościach. Ale sami chcieliście iść i nikt nie krył, że możecie tę decyzję przypłacić życiem.
Siostrzyczko - Erelen chciał jej coś powiedzieć w myślach, ale niespodziewanie powrócił ten sam ból i smutek, którego pozbył się na szczycie góry. To samo złe przeczucie ogarnęło jego umysł, pozbawiając siły na zrobienie czegokolwiek i odbierając wolną wolę. Łagodny śnieg tym razem nie zdołał przywrócić wewnętrznej harmonii.
- Nic się nie stało - kontynuowała dalej Abigail. - Idźmy już, dobrze?
Wstała i postąpiła kilka kroków w kierunku zachodnim, ponaglając resztę do wznowienia marszu. Drużyna minęła stojącego w miejscu Erelena. Elf patrzył w ślad za idącą przodem siostrą. Po chwili, mobilizując wszystkie siły, odwrócił się w stronę wznoszących się groźnie szczytów. Wiedział, że go usłyszy.
Nie pozwolę ci jej skrzywdzić! Nigdy nie zdobędziesz jej dla siebie!
Odpowiedziała mu cisza, ale Erelen mógłby przysiąc, że gdzieś w oddali dostrzegł gwałtowny ruch powietrza. Uśmiechnął się do siebie i ruszył w ślad za przyjaciółmi. W drodze nie rozmawiali zbyt wiele. Każdym targały niespokojne myśli, oczekując spotkania z nieprzyjacielem lub przynajmniej z jedną z jego pułapek. Nic takiego jednak nie nastąpiło i drużyna bez żadnych przeszkód przeprawiła się przez przełęcz Gór Błękitnych tą samą drogą, która zaprowadziła ich prosto w ręce maga.
Słońce znikało za horyzontem, kiedy cała szóstka znalazła się u podnóży gór, w tym samym miejscu, w którym zaskoczyła ich burza śnieżna i lawina. Jednak ku zdziwieniu drużyny, po osuniętym śniegu ze szczytów nie było nawet śladu.
- Tam jest ścieżka - przerwał milczenie Khadim, pokazując jedyną leśną drogę, która z pewnością nie była utworzona za pomocą magii.
Erelen bez słowa ruszył w ukazanym przez krasnoluda kierunku i po chwili zniknął w ciemnościach lasu. Z każdym stawianym krokiem wyraźniej czuł, że jest coraz bliżej odnalezienia Świątyni. Nie zwracał uwagi na ciche szepty drzew. Nie zauważył nawet, że nikt nie dotrzymuje mu kroku. Podekscytowanie wzięło górę nad wszelkimi prawami rozsądku. Wkrótce przecież tajemnica może zostać rozwiązana, mag pokonany, a kraina wolna od panującego w nim smutku i cierpienia.
Brawo, Pierworodny - elf poczuł na swojej twarzy lodowaty podmuch powietrza. - Nie doceniłem cię i twojej drużyny. Czy jednak jesteś pewny, że chcesz zobaczyć moje dzieło? Wiedz, że to będzie twój ostatni krok, który uczynisz...
Erelen spojrzał przed siebie, a z jego oczu biło skupienie i konsekwentność raz dokonanego wyboru.
Dla Willa i... Abigail - pomyślał, zbliżając się do majaczącej przed nim polany. Gdy jednak znalazł się na skraju lasu, zatrzymał się, przerażony tym, co zobaczył.
Oto nawet wizja opowiedziana przez Rathel nie oddała w pełni tajemnicy i mroczności Świątyni. Przed elfem piętrzyła się teraz ogromna budowla, której ściany porastał gęsty bluszcz, a raczej to właśnie ta roślina była jej ścianami. Nigdzie jednak elf nie dostrzegł ludzkich twarzy, zdeformowanych grymasem bólu. Pomimo to nie odważył się przekroczyć granicy lasu, który zdawał się mu teraz jedynym przyjaznym miejscem.
Piętrząca się wysoko w górę Świątynia napawała go coraz większym lękiem i niepokojem...
Powrót do góry

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> RPG / Wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 59, 60, 61  Następny
Strona 25 z 61

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin