|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Sob 5:28, 30 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 17:30, 15 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Mów mi po prostu Shirina, per pani nie jest potrzebne. - rzekła spokojnie.
- Czyż nie jest o wiele większą nagrodą od pieniędzy, świadomość, iż krwiożerczy mordercy zostali ukarani? - uśmiechnęła się lekko, lecz w jej oczach nie odzwierciedlał się ten uśmiech. Patrzyła na mężczyznę wzrokiem pełnym powagi.
Ostatnio zmieniony przez Arianna dnia Nie 9:58, 16 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 22:56, 15 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Droga przez dolinę wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Szlak prosto do drzwi gospody wyznaczały gęste krople zamarzniętej na śniegu, ciemno-bordowej cieczy, wymieszanej krwi ludzi i wilkołaków. Przed budynkiem tliło się jeszcze małe ognisko, jedyny ślad po tych, dla których bitwa nie przyniosła zwycięstwa.
- Nie oszczędza swoich poddanych - rzekł Interfector, przechodząc z szacunkiem przez pole śmierci. - Jednak dotrzymał swojego słowa i odebrał tej nocy część zapłaty. Na resztę przyjdzie jeszcze czas.
Animus uważnie węszył ślady utrwalone w śniegu, jakby spodziewał się poczuć woń kogoś bliskiego.
- Przecież wiesz, że nie brała udziału w walce - powiedział mężczyzna, którego zachowanie przyjaciela zaczynało powoli drażnić. - Spotkaliśmy ją przecież w lesie, a żaden, nawet najpotężniejszy elf, nie potrafi być w dwóch miejscach jednocześnie. Tylko - nagła myśl pojawiła się w głowie Interfectora - z jakiego powodu uciekła do lasu? Czyżby wiedziała wcześniej o planowanym przez króla wilkołaków ataku?
Wilk nie zwrócił większej uwagi na te słowa, jednak zaprzestał dalszego węszenia. Przebrnąwszy przez zaspy, stanęli wreszcie przed gospodą.
- Nie martw się - szepnął cicho. - Jeśli nie wpuszczą cię do środka, dołączę do ciebie.
Jednak oboje wiedzieli, że Interfector nie tego się obawiał. Jeszcze nigdy dotąd nie otrzymał takiego zadania. Początkowo uważał je za łatwe do wykonania, lecz to były tylko złudne pozory. Po raz pierwszy miał wzbudzić w kimś zaufanie. Zawsze zabijał swoje ofiary z zaskoczenia, lub po krótkiej rozmowie, a budowanie u innych ufności było procesem zbyt długotrwałym.
Postawił niepewny krok na pierwszym stopniu dębowych schodów, ale wiedział, że na wycofanie się jest za późno. Zresztą był zbyt dumny, by skorzystać teraz z takiej oferty. Wziął głęboki oddech i zdecydowanie ruszył wprost ku wejściu, a za nim podążył Animus.
Kiedy drzwi gospody otworzyły się, oczy zebranych wewnątrz natychmiast zwróciły się w kierunku nowoprzybyłych. Każdy kierował się ciekawością, chcąc dowiedzieć się, kto i z jakimi nowinami zjawia się zaraz po bitwie. Widok wysokiego człowieka zupełnie ich nie zaskoczył, ale kilkoro gości poruszyło się gwałtownie na widok zwierzęcia, które szło za nim.
- Spokojnie, jest tylko w połowie wilkiem - skłamał Interfector. - Nie zrobi nikomu krzywdy, chyba że ktoś go rozjuszy.
Ignorując zupełnie zdziwione spojrzenia, a szczególnie wzrok elfki, zajął miejsce w pustym kącie sali głównej, a Animus położył się u jego stóp i zwinąwszy się w kłębek, zamknął oczy...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 23:22, 15 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Drzwi skrzypnęły i otworzyły się, wpuszczając niedawno spotkanego w lesie człowieka i wiernie towarzyszącego mu wilka. Shirina obrzuciła go uważnym spojrzeniem, lecz ten ją zupełnie zignorował. Wilk natomiast spojrzał radośnie na elfkę.
Karczmarz już zbierał się do tego, by wygonić wilka z karczmy, gdy groźny wzrok Shiriny go zatrzymał. Elfka spojrzała gospodarzowi prosto w oczy i pokręciła ostrzegawczo głową. Po chwili w jej fioletowych oczach zamajaczyło pytanie. Nie musiała wypowiadać go na głos. Karczmarz od dawna wiedział, że elfka chce wiedzieć wszystko o zebranych w karczmie. Tym razem jednak nie mógł pomóc, gdyż widział mężczyznę po raz pierwszy. Pokręcił tylko głową. Shirina nachmurzyła brwi, wątpiąc w szczerość gospodarza. Ten, widząc niedowierzanie w oczach kobiety, zaczął z przerażeniem machać rękami, na znak swej prawdomówności. Elfka jedynie wzruszyła ramionami i odwróciła się w stronę nowoprzybyłych.
Jej wzrok zignorował człowieka i spoczął na, leżącym u jego stóp, zwierzęciu. Obecni w karczmie chyba po raz pierwszy ujrzeli, jak twarz kobiety rozpromienia lekki, lecz szczery uśmiech.
- Za każdym razem jak cię spotykam, ktoś... – W tym miejscu elfka zrobiła wymowną pauzę. - ... przerywa to spotkanie.
Wilk patrzył na elfkę radosnym wzrokiem. Wysłuchawszy jej słów, podniósł się i spojrzał z lekkim niepokojem na swego towarzysza.
- Przecież wilki to wolne stworzenia... – mruknęła pod nosem Shirina.
Tych słów wystarczyło. Zwierze popatrzyło na człowieka wzrokiem pełnym miłości i wierności, po czym skierowało się w stronę elfki.
Shirina uśmiechnęła się po raz kolejny i zanurzyła palce w miękkiej sierści wilka, gdy ten do niej podszedł.
- Jesteś głodny, co? – rzekła nad wyraz miękkim tonem.
Majestat, chłód i poczucie wyższości znikły nagle i z jej głosu, i twarzy.
- Zapewniam cię, że tutejszy karczmarz wie, co wilkom smakuje. – mruknęła cicho z lekką ironią, następnie spojrzała na karczmarza.
Po raz kolejny gospodarz zrozumiał elfkę bez słów i zniknął na zapleczu.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Sob 23:56, 15 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Gdy Gerald spożył swój posiłek, rozciągnął się wygodnie i podparł jedną ręką głowę. Widząc Elfkę, która podpisując się na kawałku pergaminu dołączyła tym samym do drużyny Halida. Po krótkiej chwili, do gospody wszedł mężczyzna w czarnym płaszczu, który tamtej pamiętnej nocy, także walczył z wilkołakami.
Kilka minut minęło, gdy nagle coś lekko zapiekło wiedźmina na plecach. Gerald szybko zdjął swoje srebrne ostrze w pochwie, na której runy dziwnie migotały. Świecące się kamienie wyraźnie zaniepokoiły wiedźmina. Nagle drzwi karczmy stanęły otworem, a w progu ujawnił się wysoki mężczyzna oraz pięknej barwy wilk, stojący koło nogi nieznajomego. Runy na pochwie coraz bardziej szalały, ale po chwili tak jakby straciły swoją moc i zamieniły się w najnormalniejsze kamienie. Gerald z zaciekawieniem spoglądał na nowo przybyłego. Wyczuwał w nim coś co wyraźnie go niepokoiło ........
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gerald dnia Sob 23:56, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 03 Sty 2007 Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:42, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Kruk złożył szybki podpis na pergaminie.
- Mama jeden warunek jeśli jestem w tej drużynie, chcę zabić wilkołaka który miał długą czarną pręge przez plecy, a oprócz tego był cały biał, zgadzasz się na to??- Powiedział Keuk
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Nie 11:37, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Jeżeli sobie tego życzysz...- mruknął Halid cicho i zawinął pergamin po czym, schował go do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Powoli podszedł do wiedźmina i usiadł przy nim.
- Za godzinę odjeżdża stąd kupiec do Eriolinu... Nazywa sie Tarnor...- pokazał głową na mężczyznę kończącego posiłek przy oknie, który widząc wzrok Łowcy pomachał im z uśmiechem- Powiedział że może nas zabrać jeżeli chcemy. Stamtąd juz łatwo trafimy do Tevarn... Możemy wziąć te dziewięć głów wilkołaków które zabiliśmy w nocy. Część pieniędzy zatrzymamy a resztę przyślemy tu... Bądźcie gotowi za godzinę. Kogo nie będzie nie jedzie...- powiedział do Geralda po czym podszedł kolejno do Shiriny i Kruka i powtórzył im to samo. Następnie chwiejnym krokiem ruszył po swoje rzeczy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gerald
Niebiańskie Wspomnienie
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Lasu
|
Wysłany: Nie 13:16, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
"-... Bądźcie gotowi za godzinę. Kogo nie będzie nie jedzie..."
- Niech tak będzie - mruknął Gerald i zaczął powoli się szykować do wyprawy.
Czarny płaszcz okrył wiedźmina, a dwa długie miecze krzyżowały się na plecach. Gerald powoli podszedł do barmana i wyjąwszy kilka złotych monet z sakiewki, włożył je w dłoń barmana mówiąc:
- Reszty nie trzeba - powiedziawszy to wiedźmin delikatnie zamknął dłoń gospodarza karczmy. Barman złapał rękę wiedźmina i serdecznie ją uścisnął. Gerald na to uśmiechnął się i ruszył ku wyjściu z gospody. Nim otworzył drzwi odwrócił się za siebie po czym lekko skinął głową do zebranych w karczmie, żegnając ich tym samym.
Wiatr rozwiał włosy wiedźmina. Jego oczy spoczęły na krwawej polanie przed gospodą.
- To nie koniec - powiedział w myśli Gerald i westchnął. Jego kroki skierowane byłe teraz do stajni, w której był jego koń. Rumak ostatniej nocy został ranny przez jednego z wilkołaków, którego krew wsiąkła w słomę i deski tej stajni. Rana jednak nie była poważna, a zioła lecznicze szybko zagoiły ranę. Gerald powoli wyprowadził swojego rumaka ze stajni. Na zewnątrz koń parsknął i stanął dęba.
- Spokojnie, już po wszystkim - słowa wiedźmina uspokoiły wierzchowca, który nadstawił łeb wiedźminowi. Gerald delikatnie pogłaskał go po grzbiecie i szeptał do ucha konia słowa:
- Kolejna wyprawa, kolejne potwory i kolejne ofiary ... - Gerald po tych słowach klepnął mocniej rumaka w grzbiet i po sprawdzeniu siodła, wskoczył na grzbiet konia. Teraz tylko czekał na resztę osób, które miały wziąć udział w tej wyprawie....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:22, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Idę z nimi - szepnął Cadron do przyjaciela. - Zarobię coś niecoś... - dodał.
- Tak... Zarobisz... - mruknął Hondelyk uśmiechając się pod nosem. - To jak? Spotkamy się w Mageiter?
Cadron kiwnął głową i wstał od stołu.
- Uważaj na siebie.
- Ty również...
- Panie Łowca. - zawołał Cadron do idącego w stronę swojego pokoju Halida. - Idę z wami... Nie, nie wyjmuj tej kartki. Podpisze się kiedy indziej. - zapewnił i odwrócił się. Spostrzegł mężczyznę siedzącego w kącie gospody. Nie widział go tu wcześniej. Podszedł do stolika przy, którym siedział nieznajomy.
- Mogę się przysiąść? - zapytał patrząc na mężczyznę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Michalot
Łzy Księżyca
Dołączył: 04 Paź 2007 Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Nie 15:30, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Halid podniósł znacząco jedną brew i spojrzał pytająco na mężczyznę, który jako kolejny chciał sie przyłączyć.
- Idę z wami... Nie, nie wyjmuj tej kartki. Podpisze się kiedy indziej. - powiedział mężczyzna i odszedł. Łowca rzucił mu na pożegnanie dziwne spojenie i mrucząc coś pod nosem wszedł do swojego pokoju.
W słabo oświetlonej izbie mężczyzna znalazł swój ekwipunek na który składał się półtora ręczny miecz, dwa sztylety, torba podróżna i skórzany pokrowiec z nieznaną nikomu prócz Łowcy zawartością. Halid pozbierał swoje rzeczy. Szybko sie zebrał i zszedł na dół. przechodząc obok lady rzucił kilka monet karczmarzowi i wyszedł na zewnątrz.
Promiennie słońca odbijały się od śniegu i raziły mężczyznę. Halid dziarskim krokiem wszedł do stajni. W kącie stał wóz przy którym uwijał się mężczyzna zwany Tarnorem.
- Jeszcze chwila i ruszamy... mam nadzieję, że gotowiście?- rzekł dziarsko widząc nadchodzącego Halida.
- Dałem im czas na spakowanie rzeczy- odpowiedział Łowca i zapytał - A gdzie są te głowy? to cenny towar-
- Już na wozie - załadowane....- kupiec uśmiechnął się pokazują żółte zęby - Zarobita - dodał kiwając głową. Halid mruknął coś typu - Z pewnością...- i zaczął pomagać w przypięciu koni do wozu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 15:37, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Za każdym razem, jak cię spotykam, ktoś przerywa to spotkanie - po pewnym czasie elfka zwróciła się w ich stronę.
Animus leniwie podniósł się, jakby obawiając się reakcji swojego towarzysza. Spojrzał na niego, ale ciemne oczy trwały niewzruszone, a z ust nie wydobyło się ani jedno słowo.
- Przecież wilki to wolne stworzenia - szepnęła elfka w taki sposób, żeby mężczyzna ją usłyszał.
Kamienny wyraz nie zniknął z twarzy Interfectora. Nie zamierzał się sprzeciwiać z kilku różnych powodów. Zwierzę dało mu do zrozumienia, że nic nie zniszczy przyjaźni między nimi, a następnie skierowało się w stronę kobiety. Ta uśmiechnęła się i nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie, pogłaskała Animusa po grzbiecie. W tym samym momencie dziwne ciepło przebiegło po plecach Interfectora, jakby człowiek poczuł na nich elfią dłoń, która zanurzała się delikatnie w srebrzystoszarej sierści. Zdziwiony, spojrzał pytającym wzrokiem na nieznajomą, ale ta, będąc całkowicie pochłoniętą przez obecność stworzenia w gospodzie, nic nie zauważyła.
- Jesteś głodny, co? - zapytała. - Zapewniam cię, że tutejszy karczmarz wie, co wilkom smakuje - mruknęła cicho.
- Próbujesz zjednać sobie zwierzę, przekupując je żywnością? - zadrwił Interfector, który chciał jak najszybciej pozbyć się dziwnego mrowienia na plecach.
Elfka nie zdążyła mu odpowiedzieć, gdyż podszedł do niej jeden z gości i wyszeptał do niej kilka niezrozumiałych dla człowieka słów. Nie umknęło jednak jego uwadze, że wcześniej przekazał tajną informację dwóm mężczyznom, których widział poprzedniego wieczora w kryształowej kuli, odzwierciedlającej ówczesne wnętrze gospody.
Gdy nieznajomy odstąpił od elfki, z drugiego końca sali głównej rozległ się głos:
- Idę z wami. Nie, nie wyjmuj tej kartki. Podpiszę się później.
Interfector rozpoznał w nim tego samego człowieka, który ubiegłej nocy śledził kobietę. Widz wczorajszego przedstawienia o rzekomym ataku wilkołaka na zwierzę, dostrzegł go samotnie siedzącego w kącie i bez wahania podszedł w jego kierunku.
- Mogę się przysiąść? - zadał pytanie.
- Skoro musisz - mężczyzna westchnął. Czyjaś obecność oznaczała rozmowę, a Interfector potrzebował chwili spokoju, by móc wszystko przemyśleć i zorientować się w sytuacji.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza. I dopiero, gdy pewien pomysł narodził się w jego umyśle, przerwał milczenie.
- Czy ten człowiek organizuje jakąś wyprawę? - spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem, jakby myśląc, że zdoła wyczytać odpowiedź z jego oczu. - I dlaczego potrzebny mu jest wasz podpis? Czyżby zamierzał wysłać waszym rodzinom zadośćuczynienie w postaci złota w przypadku poniesienia śmierci?
Z ostatniego wypowiedzianego zdania bardziej wyczuwalna stała się drwina niż zwykła śmiertelna ciekawość...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:54, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Skoro musisz
Cadron uśmiechnął się pod nosem i usiadł na przeciw nieznajomemu.
- Czy ten człowiek organizuje jakąś wyprawę?
- Tak. Przeciw wilkołakom. - odpowiedział bez zastanowienia, ale zanotował w pamięci przenikliwy wzrok nieznajomego.
- I dlaczego potrzebny mu jest wasz podpis? Czyżby zamierzał wysłać waszym rodzinom zadośćuczynienie w postaci złota w przypadku poniesienia śmierci?
- Nie sądze - powiedział z przekąsem - żeby kto kolwiek mógł coś dostarczyć znając jedynie imię danej osoby...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez meadhros umarath dnia Nie 15:55, 16 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 16:18, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Tak, wyprawę przeciw wilkołakom. I nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł coś dostarczyć, znając jedynie imię danej osoby - odpowiedział z przekąsem siedzący obok mężczyzna.
Interfector uśmiechnął się do własnych myśli.
- Skąd ta pewność, że składając podpis na tej liście, nie wydałeś na siebie wyroku śmierci? Skoro wyruszacie na bitwę przeciw wilkołakom, musicie liczyć się z tym, że możecie nie wrócić z powrotem o własnych siłach. Może ten człowiek obiecuje wam wielkie bogactwo, a w istocie chce was tylko wykorzystać do swoich niecnych planów? Zdobędzie i zagarnie całe złoto dla siebie, a was pozostawi gdzieś w obcej krainie. Jednak kto nie ryzykuje, nic nie traci, ale też nic nie zyskuje.
I dodał po chwili milczenia:
- Dużo wam obiecał tego złota?
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:50, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Skąd ta pewność, że składając podpis na tej liście, nie wydałeś na siebie wyroku śmierci? Skoro wyruszacie na bitwę przeciw wilkołakom, musicie liczyć się z tym, że możecie nie wrócić z powrotem o własnych siłach. Może ten człowiek obiecuje wam wielkie bogactwo, a w istocie chce was tylko wykorzystać do swoich niecnych planów? Zdobędzie i zagarnie całe złoto dla siebie, a was pozostawi gdzieś w obcej krainie. Jednak kto nie ryzykuje, nic nie traci, ale też nic nie zyskuje.
- Dużo wam obiecał tego złota?
- Mylisz się... Ja nie złożyłem podpisu na tej liście - powiedział Cadron uśmiechając się do nieznajomego. - A, złoto... Dziękuje, że mi przypomniałeś… Miałem się go oto zapytać na początku, gdy zaczął tę gadkę, ale potem szybko wziął się do pakowania... Zapytam go jak będziemy wyruszać. A Ty... Może Ty też byś wyruszył?
Bądź co bądź Cadronowi nie chodziło o tępienie wilkołaków… Nie chodziło mu również zbytnio o pieniądze… chociaż… Cadron szybko wyrwał się z zamyśleń. Bał się, że nieznajomy odczyta zbyt wiele z jego twarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 22:58, 16 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Mylisz się. Ja nie złożyłem podpisu na tej liście - rzekł mężczyzna, uśmiechając się do niego. - A, złoto... Dziękuje, że mi przypomniałeś. Miałem się go o to zapytać na początku, ale potem szybko wziął się do pakowania. Zapytam go, jak będziemy wyruszać. A może Ty też byś wyruszył?
To pytanie zdziwiło Interfectora. Zamienił z nieznajomym zaledwie kilka słów, a ten już zdążył mu złożyć propozycję wspólnego wędrowania. W pewnym sensie była to dobra wiadomość. Jeśli wszyscy członkowie drużyny w takim tempie nabraliby do niego zaufania, sukces byłby gwarantowany. Jednak on sam nie wierzył w to, by nie znalazł się w tym gronie nikt na tyle ostrożny, by odnosić się do niego z mniejszą otwartością. I w tym momencie poczuł, że mimo wszystko nie chce, by ten człowiek wziął udział w wyprawie, gdyż gdzieś u jej kresu los upomni się o jego życie. Wiedział, że nieznajomy nie ma wielkiego doświadczenia w sprawie wilkołaków, więc szanse na przeżycie były znikome. A każdy, którego imię zostało zapisane na pewnej liście, musiał ponieść śmierć.
- Osobiście nie angażowałbym się w nic, nie będąc pewnym, że otrzymam z tego jakiekolwiek korzyści - powiedział szczerze Interfector. - Jeśli w drodze napadnie was całe stado wilkołaków, to sobie nie poradzicie. Nawet ten wiedźmin niewiele wskóra. Twój przyjaciel - wskazał wzrokiem na mężczyznę, z którym jego rozmówca wcześniej przebywał - nie kwapi się, by wyruszyć w drogę. Zapytaj go, dlaczego. Odpowie ci to samo, co ja. Szkoda tracić czasu na dążenie do zrealizowania czegoś, co może się nigdy nie spełnić. Może gdyby było was więcej... Może wtedy odnieślibyście sukces, ale w obecnym stanie...
Nie znajdywał więcej racjonalnych argumentów, by przekonać mężczyznę do pozostania w gospodzie. Utrata najważniejszego dla ludzi skarbu, jakim było życie, była ostatnią upragnioną rzeczą. Tylko głupiec chciałby zginąć i tylko głupiec rzuciłby się śmierci w ramiona.
- Nawiązując do twojej propozycji, to nie skorzystam z niej - kontynuował. - Nie mam żadnego powodu, by narażać swoje życie. Poza tym nie otrzymałem propozycji od samego przewodnika, a nie wydaje mi się, byś ty podejmował za niego decyzje. Tak, czy inaczej, nie dołączyłbym do waszej drużyny.
Niespodziewanie wstał i mimowolnie zerknął w stronę Animusa.
- Wybacz, ale wyruszam w dalszą drogę. Życzę powodzenia i dokonania właściwego wyboru.
Skinął lekko głową i podszedł do elfki i swojego czworonożnego przyjaciela.
- Kolejny raz przerwę wam, jakże to urocze, spotkanie - rzekł do nich. - Czas nadszedł, a obowiązki wzywają.
Wilk porozumiewawczo spojrzał na niego i natychmiast obaj wyszli z gospody...
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 23:00, 16 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 0:16, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
- Próbujesz zjednać sobie zwierzę, przekupując je żywnością? – usłyszała głos elfa. Podniosła na niego oczy i już chciała mu się odszczekać, gdy Łowca podszedł do niej.
-... Bądźcie gotowi za godzinę. Kogo nie będzie nie jedzie... – powiedział.
- Zawsze jestem gotowa. – rzekła spokojnie.
- Wiesz... – szepnęła do wilka, gdy Łowca odszedł. – Bardzo mi brakuje kogoś o tak czystym sercu, jak ty...
W fioletowych oczach zamajaczył smutek i tęsknota za czymś. Shirina zamyśliła się na krótką chwilę, wciąż patrząc wilkowi prosto w oczy.
- Kolejny raz przerwę wam, jakże to urocze, spotkanie. Czas nadszedł, a obowiązki wzywają. – głos człowieka wyrwał elfkę z zamyślenia.
Kamienna maska powróciła na jej twarz momentalnie. Jednak nie rzuciła w stronę Interfectora żadnej zgryźliwej uwagi. Odprowadziła wilka zamyślonym wzrokiem, zupełnie ignorując przy tym człowieka.
...życie jest marnością, a my trwamy by uczynić go lepszym... - zadźwięczało w jej myślach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|