Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Czw 22:16, 08 Lut 2007 Temat postu: |
|
- Skoro uważasz, że to najlepsze wyjście, tak zrobimy - rzekł Illidan.
Coś innego martwiło go w tej chwili... |
|
|
Argon |
Wysłany: Czw 22:06, 08 Lut 2007 Temat postu: |
|
- Illidanie uważam, że powinniśmy pomóc dżinom w ich odwiecznej walce z ifrytami, a może się nam odwdzięczą i pokażą gdzie jest wejście albo też może pomogą nam znaleźć nasz cel pokszukiwań.
- Co o tym myślisz Illidanie?? |
|
|
Khadim Dębowa Tarcza |
Wysłany: Czw 18:53, 08 Lut 2007 Temat postu: |
|
Późnym popołudniem spotkali dziny.Khadim nigdy ich nie widział i nie wiedział czego sie spodziewać.Argon rozmawiał z dżinami.
-Szefie co robimy?? |
|
|
Rifkin |
Wysłany: Czw 17:35, 08 Lut 2007 Temat postu: |
|
Mineło kilka chwil, wszyscy rozmyślali jak dostać się do wnętrza"pustyni", po chwile namysłu Argon pomyślał:
-Hmm moze by tak pomóc Drzinom w pokonaniu Ifrytów, pewnie w zamian pomogli by się nam dostać do grobowca..... |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 14:07, 08 Lut 2007 Temat postu: |
|
Późnym popołudniem spotkali na swej drodze Dżiny. Illidan przysłuchiwał się całej rozmowie na uboczu. Nigdy nie spotkał takich stworzeń, jednak nie chciał się im narażać, przypuszczając, że i one mają już wyrobione zdanie na temat upiorów.
Dżiny w trakcie rozmowy oświadczyły, że cała pustynia jest grobowcem, którego poszukują.
Zatem całe nasze zadanie nie ma sensu - pomyślał. - To jak szukanie igły w stogu siana.
- Przydałoby się nam wiedzieć, gdzie jest wejście do tego grobowca - rzekł Argon. – Inaczej go nigdy nie znajdziemy. Chyba, że zrobimy sobie to przejście sami.
Annamarth tymczasem usiadł na ramieniu Illidana.
- Masz jakiś pomysł? - zwrócił się upiór do Argona. |
|
|
Argon |
Wysłany: Sob 18:11, 03 Lut 2007 Temat postu: |
|
- Dziękuję Ci Panie za tą informację, ale przydałoby nam się wiedzieć gdzie jest wejście do tego grobowca. Inaczej go nigdy nie znajdziemy, chyba, że zrobimy sobie to przejście sami, lecz wątpię, że będzie to dla nas bezpieczne |
|
|
Rifkin |
Wysłany: Sob 16:08, 03 Lut 2007 Temat postu: |
|
Wokół Argona powstały Drziną, potężne i pradawne, jeden z nich przemówił
-Dopóko sie nie skończy...
Wszystkie cztery Drziny ruszyły w kierunku reszty"stada", ich moc była wielka, w pełni sił stwory były gotowe na wszystko, na wszystko oprócz przegranej...
Po chwili Drzin rzekł
-Dzięki ci panie, teraz mamy moc, teraz...WYGRAMY-ryknoł-a co do grobowca, to moge ci powiedziec tylko tyle że stoisz na nim, cała pustynia jest grobowcem Korina, kiedys stało tu jego królestwo, jednak gdy zlekcewazył Mystre, zginoł wraz z jego wszystkimi poddanymi, piasek pokrył tą część kraju... i ...-urwał-wyczówam Ifryty, ruszamy
Bez słowa ruszył w kierunku północnego-zachodu a zanim cała wataha Drzinów, wraz z opiekunami Argona... |
|
|
Argon |
Wysłany: Pią 23:52, 02 Lut 2007 Temat postu: |
|
-Jesteśmy tu po to by odnaleźć grobowiec pradawnego Korina, może będziecie w stanie nam pomóc w tej sprawie?- odpowiedział Argon na przedstawione mu pytanie.
- Panie mam pewną propozycję w stosunku do waszej walki. Zasadą opieki jestem zobowiązany Wam pomóc lecz osobiście nie mogę tego uczynić, gdyż nie mogę opuścić tych oto osób. Jednak wyrównam wasze siły liczebnie i dostarczając Wam nowej siły.
Argon zamknął oczy, skupił swe siły, rozłożył ręce i obecni zaczynali odczuwać wzrastającą moc wokół niego. Wokół Argona zaczął wirować piasek, a zebrani mogli dostrzec, że cała skóra Argona pokrywa się łuskami, jakby przygotowywał się do walki. Jego moc ciągle wzrastała i zaczynała wręcz odpychać zgromadzonych. Oczy zaczęły płonąć, żywy ogień zaczął wydastawać się przez nie, wyglądało to niesamowicie. Długie złote włosy Argona uniosły się pod wpływem narastającej aury i wzmagającego się wiatru. Z ciała zaczęły emanować fale energii, jakby cały zatopił się w tej mocy. Zgromadzeni zauważyli także, że pojawiły się wielkie kły, jakby wyrosły ze szczęki, ostre i długie. Miecz, a także zbroja emanowały potężną energię, która różniła się od energii naturalnej Argona i wydawać by się mogło, że moc ta pochodzi od bardzo potężnej istoty o wielkiej potędze. Emanowały na kolor ciemno czerwony. Szpony wystrzeliły z palców smoka, wyglądało to wręcz jak zamiana w coś czego dotąd nie widzieli, nie mogli tego określić w co się zmieniał. Wreszcie Argon przemówił i wszystkich aż cofnęło z mocy wypowiadanych słów i co najdziwniejsze przez Jego głos. Był wręcz demoniczny, jakby nie z tego świata. Tylko Illidan nie cofnął się, ani nie przestraszył się tego, gdyż napewno już słyszał podobne głosy, podobnie przemawiają demony, władcy podziemi.
- POWSTAŃCIE MOI WIERNI OPIEKUNOWIE, PRZYSZEDŁ CZAS NA CZYNY!!!!!!!!!!
Wokół Argona w pewnej odległości wszyscy czuli narastającą moc, po chwili w tych miejscach ukazały się ciemno niebieskie poświaty, następnie przykształciły się w chmury energii by w końcu uformować się i na około Argona w czterech bokach(jakby tworzyli kwadrat) pojawili się Dżiny gotowe do natychmiastowego ataku gdy tylko usłyszą rozkaz. Pierwsze co rzuciło się w oczy wszystkim było to, że przywołane Dżiny były o wiele większe niż te, których spotkali przed chwilą, a ich moc odczuwać się dało z dużą intensywnością.
Nagle aura Argona zmalała, znowu wyglądał normalnie, lecz widać było przejściowe zmęczenie na jego twarzy.
- Opiekunowie przydzielam wam nowe zadanie. Pomożecie swym braciom w walce z waszymi ulubionymi przeciwnikami- uśmiechnął się szeroko- Ifrytami i będziecie mogli odejść dopiero gdy walka się zakończy.
Na twarzach Dżinów widać było uśmiech a zarazem wściekłość, którą żywili do tej rasy.
- Mam nadzieję Panie, że teraz wasze siły będą chociaż w małym stopniu wyrównane.
- Chciałbym prosić tylko o małą przysługę w zamian. Powiedzcie proszę, w którą stronę mamy się udać i czego możemy się spodziewać w owym grobowcu. Myślę, że to uczciwa wymiana- uśmiechnął się szczerze. |
|
|
Rifkin |
Wysłany: Pią 15:54, 02 Lut 2007 Temat postu: |
|
Dżin patrzył na niego dokładnie:
-Me imie nie jest ważne, a nasza moc jest osłabiona z powodu wielu bojów, Ifryty są uparte, a walka z nimi jest zmudna, jednak przewyższają nas ilością, nas jest osmiu, a ich dwunastu... nasze walki zazwyczaj przegrywamy, jednakze my nigdy nie rezygnujemy
-Wokół niego aura magji zaczeła rosnąć, w miare gniewu rosła siłe,
-A was co tu sprowadza?? |
|
|
Argon |
Wysłany: Pią 15:28, 02 Lut 2007 Temat postu: |
|
- Witaj Panie, możliwe, że gdzieś się już spotkalismy- uśmiechnął się do niego Argon- Moja godność Argon z Gór Smoczych, a Pańska o Wielki?- z szacunkiem zwrócił się do niego Argon.
- Chciałbym jeszcze wyjaśnić pewną sprawę, która mnie nie pokoi, a mianowicie, dlaczego wasza moc jest tak słaba, czy ta pustynia to powoduje, czy jest coś innego?
- Moi opiekunowie powinni być tacy sami pod względem posiadanej mocy tak jak Wy, lecz jest na odwrót, dlaczego?- z wielkim niepokojem Argon dopytywał się Zebranych Dżinów. |
|
|
Rifkin |
Wysłany: Pią 14:01, 02 Lut 2007 Temat postu: |
|
Gdy szli już jakieś poł dnia nagle w oddali zauwazyli kilka małych niebieskich punkcików, w miare upływu czasu zauwazyli iż są to Dżiny, dokładnie było ich osiem, nie wiedzieć czemu nie ruszyli w strone dróżyny, dyskutowali między sobą, ich aura magiczna zaniepokoiła Argona, znał Dżiny i wiedział iż ich moc powinna byc o wiele większa, bez problemu udało im się do nich podejść, dało się wtedy usłyszeć takie słowa
-Witajcie-jeden z nich mówił reszta milczała-cóż sprowadziło was w tak zapomniane miejsce jak ta pustynia?? Nie powinniście tu być, to niebiezpieczne, radzę jak najszybciej odejść, -stwór spojrzał na Argona, -hmmm, czy ja cię już gdzieś nie widziałem.... |
|
|
Abigail |
Wysłany: Czw 22:41, 01 Lut 2007 Temat postu: |
|
Gdy burza ucichła i wszystkich obejmowało jeszcze ochronne półkole Abigail pierwszy raz poruszyła się i dotknęła białej ściany zaklęcia obok. W miejscu dotyku jej dłoni rozświetliła się jeszcze bardziej, kolor zmienił się na srebrzysty i spłyną po dłoni. Gdy dotknął rękawa sukni cała zmieniła się na srebrny kolor. Nagle przed jej oczami pojawiło się wspomnienie. Dwoje przenikliwie ciemnoniebierkich oczu unieruchamiających jak dwa ostrza. Nie wrócisz tu dopóki nie tego nie zrobisz. Dziki kocie lasu. Czuła jak coś wdziera się do jej wnętrza i wyciąga najgłębsze rzeczy. Jak przenika lodowatym ostrzem spojrzenia. Po chwili wszystko zniknęło. Abigail połorzyła się na piasku i wbrew wszystkiemu zasnęła ufając czujności towarzyszy. Gdy zaklęcie ochonne zostało zdjęte piasek okrył ją jak kołudra. Obudziła się dopiero na głos Illidana
- Ruszajmy już.
Wstała. Słońce właśnie wynurzło się zza wydmy obejmując wszystko ciepłymi promieniami po zimnej pustynnej nocy. Jego ciepłe światło strząsnęło z Abigail resztę piasku. Kiedy wszscy ruszyli poszła ich śladem. |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 20:29, 01 Lut 2007 Temat postu: |
|
Wyczekiwał ranka. Nie spodziewał się wschodzącego słońca tak bardzo, jak tego, co miało nadejść wraz z nim.
Było jeszcze ciemno, kiedy burza minęła. Illidan dotknął ręką ściany światła, która zaczęła powoli zanikać. Upiór rozejrzał się wokoło. Pozostali członkowie jeszcze spali, wyczerpani i zmęczeni. Oddalił się od nich, kryjąc się za wydmą. Usiadł na piasku i czekał na rozpoczęcie nowego dnia.
Nie trwało to długo. Słońce wstało bardzo szybko. Już na początku zapowiadało się na upał.
Wrócił po pozostałych, którzy zaczęli się niepokoić o niego.
Annamarth ucieszył się na jego widok i po chwili wzleciał w powietrze, ukazując kierunek drogi.
- Ruszajmy już - rzekł, nie odpowiadając, gdzie był i dlaczego zniknął. |
|
|
Khadim Dębowa Tarcza |
Wysłany: Czw 18:21, 01 Lut 2007 Temat postu: |
|
Burza piaskowa minęła nad ranem. Khadim stracił cały swój ekwipunek nie wliczając broni. Chciało mu się jeść.
-Napiłbym sie czegoś... |
|
|
Asthanel |
Wysłany: Czw 16:55, 01 Lut 2007 Temat postu: |
|
Bariera. Wyspa spokoju pośród nawałnicy.
Illidanie - wysłała cichą myśl - gdyby brakło ci energi do utrzymania ochrony, moge ci pomóc. Wystarczy Twoje słowo.
Poczym zacęła bawić sie małą kulka swojej mocy, przerzucając ja w dłoiach i zmieniajac jej kształt.
- Rhaegarze... - wyszeptała niemal bezgłośnie.
Kulka energii zamieniła się w pionową ścianę, która przestoczyła się w portal.
- Nie zamykajcie go, bo nie wrócę - rzekła glośno, aby wszyscy ją usklyszeli.
Przeszła przez portal i znalazła sie poza murami uśpionego miasta.
Rhaegar! Rhaegar! - zawołała w myślach, otwierając umysł.
Dziesięć minut później usyszała łopot skrzydeł i na jej ramieniu wyladował czarny smok.
Uśmiechnęła się na jego widok, bo razem z nim wracały wspomnienia lepszych dni.
Znalazła ustronne miejsce i skorzystala z okazji, przebierajac się w lekkie, jedwabne spodnie koloru piasku oraz krótką dothracką kamizelke.
Weszła w portal, wracając do drużyny, po czym zamknęla go skinieniem reki.
Witaj w domu, mój smoku. Pamiętasz jeszcze Czerwona Pustynie i stepy dothraków? |
|
|