Cytadela Elfów

meadhros umarath

,,TH - Prawdziwa Historia", czyli jak to było naprawdę, oraz na jak dużą fantazje pozwolił sobie MG Tajemnic Harlindonu, w prowadzeniu tegoż eRPeGa... Wesoly

zebrała się drużyna
w jakiejś miasta bramie
los sprawił, że to byli
sami weteranie

robić co nie mieli
no bo questów brakło
lecz Erelenowi
coś do głowy wpadło

szli do Harlindonu
do jakiejś świątyni
ale tak naprawdę
bez konkretnej przyczyny

w międzyczasie na drodze
maga też spotkali
- tego co w Harlandzie
ludziom chaty pali

lecz się go nie zlękli
- to nie zlot młodzieży
przecież w tej drużynie
sami bohaterzy

maga ominęli
i nie zawracali
a Erelen z Arią
się w sobie zakochali

Mead im zazdrościł
ale nic nie mówił
bo wędrując w grupie
język w gębie zgubił

nad morzem już czekał
przyszły Arii teściu
który podarował
im płaszcze od deszczu

wnet się łódeczkami
na brzeg przeprawili
gdzie płonącą chatę
w moment ugasili

Dijkstra, co był szpiegiem
zemdlał tam niechcący
bo na głowę spadł mu
strop z desek płonących

ziołami więc szybko
Dijkstre ocucili
ale wnet spostrzegli
że Arie gdzieś zgubili

- Nie ma co się wracać -
Tak Erelen mówił
- Żebym to ja w życiu
Jedną pannę zgubił –

no i poszli dalej
(Aria powróciła)
a na horyzoncie
świątynia majaczyła

lecz gdy byli w górach
maga znów spotkali
który chciał koniecznie
widzieć Abigail

zaś ona mu mówi :
,,Zjedź mi draniu z drogi
zupa była słona
i spalone pierogi!”

na znak Abigail
w mig cała drużyna
wyciągnąwszy oręż
na wroga się rzuciła

magowi z pomocą
przyszli z lodu ludzie
których z Antarktydy
ten przemycił w bucie

po króciutkiej walce
trwającej dwie noce
poszli dalej, błądząc
po śniegowej drodze...

C.D.M.N.
Ciąg Dalszy Może Nastąpi Jezyk