|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Wto 17:37, 26 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Kjorn
Cień
Dołączył: 13 Paź 2009 Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz Płeć:
|
Wysłany: Śro 14:26, 14 Paź 2009 Temat postu: Wśród krwi i braku honoru... |
|
|
Zamieszczę fragment powieści, takie demo. Pracuję nad nią już 3 lata ale idzie jak krew z nosa, powoli i boleśnie. Ciągle tylko poprawki, poprawki poprawek i poprawki poprawek poprawek. No cóż... mam skryte marzenie żeby wydać książkę. Wiem że się nie uda ale marzyć zawsze można...
Zobaczcie po prostu czy podoba się klimat.
Dobra, wiem że nie...
Czarnoksiężnik stał na skale. Wokół niego gorąca magma, topiła skały. Ciemność nad jego głową sięgała nieskończoności, podobnie jak pod nim. Widoczne wokół, były jedynie skalne półki, czerwone od lawy, która płynęła po nich swobodnie, po to aby spaść w nicość.
- Zbliż się ty który szukasz mej chwały – odezwał się głos, brzmiący jak krzyki rozpaczy rozlegające się z milionów gardeł, jak cała nienawiść świata zebrana w jednym miejscu.
- Panie! - zaczął Cadamay, starał się aby jego głos nie drżał, Rretho gardził słabymi – Oto jestem, twój uniżony sługa, przybyłem prosić cię o cząstkę chwały jedynie! Racz obdarzyć nią swe dzieci!
Rozległ się potworny śmiech.
- Zdajesz sobie sprawę o co prosisz, człowieczku? Mnie, boga najczystszego, najpotężniejszego zła? Czy wiesz, że jedna moja myśl może skazać twoją duszę na wieczne męczarnie?
Mag ledwo się opanował.
- Panie ty wiesz najlepiej! To ty osądzasz czy ktoś jest gotowy! Ja jestem jedynie sługą, nędzną marą próbującą odzwierciedlać choć cząstkę twej wspaniałości, siejąc chaos w śmiertelnym świecie!
Rechot umilkł.
- Śmierdzi od ciebie strachem, śmiertelny pomiocie! - powiedział mrożący krew w żyłach głos.
Czarownik zaczął godzić się ze swym losem. Wiedział że śmierć, teraz to przywilej.
- Ale niechaj będzie tak jak chcesz! - odpowiedź zaskoczyła całkowicie czarnoksiężnika – Sama śmierć pod twoje żądania się stawi.
Cadamaya ogarnęła ciemność.
Znalazł się zupełnie gdzie indziej. Podróżował przenoszony wolą wyższą, od jego własnej.
Otoczenie było teraz zupełnie inne. Mrok tutaj był inny, bardziej odpychający. Zgniłozielone opary unosiły się ze wszystkich szczelin, wywołując uczucie duszności i wprawiając w odruchy wymiotne. Lecz najbardziej przytłaczające było uczucie rozpaczy, skierowanej ze wszystkich stron. Był to wszechogarniający chłód, przenikający skórę, mięśnie i kości. Mag nie czuł mrozu, czuł chłód, w najgorszej swej postaci. Odbierający pewność siebie, oraz hart ducha.
Znalazł się w upiornej komnacie. W każdym kącie zwieszały się, niczym pajęczyna, kłęby zielonkawej mgły. Idealnie po środku stała postać, posąg. Ponura statua przedstawiająca ludzki kształt, spowity płaszczem, a w rękach jej widniały kosa i miecz, trzymane prosto, złączone przed sobą. Wokół niej pięć innych postaci, odrobinę niższych, lecz jednako nieruchomych, stało w równych odstępach.
Ponury spektakl dopiero miał się zacząć.
Z góry wystrzeliło pięć bladozielonych płomieni, uderzając w pięć mniejszych posągów, nie niszcząc ich jednak. Wszystkie pięć połączyła mniejsza wiązka, tworząc swoisty pentagram. Po środku stała największa postać, ta trzymająca miecz i kosę, która zaczęła błyszczeć nienaturalnym światłem z własnego wnętrza. Świeciła coraz jaśniej, jakby miała się zaraz rozpaść. Nie stało się to jednak. Zniknęły wszelkie światła, komnata wróciła do pierwotnego stanu, zupełnie jakby przed chwilą nic nie miało miejsca. Z jednym wyjątkiem.
Postacie które wcześniej wydawały się być posągami, poruszyły się. Kosa najwyższego z nich błysnęła złowieszczo. U reszty pokazało się inne piekielne uzbrojenie. Na plecach widniały podłużne tarcze z sześcioma kolcami, po trzy z każdej strony. Wszyscy byli odziani w obszerne, czarne szaty z kapturem, stworzone z samego cienia. Jednak spod niej, widać było najróżniejsze rękojeści, długiego miecza, sztyletu a przez plecy, pod tarczą każdy miał przewieszony miecz, który swoimi rozmiarami zmuszał do trzymania go w objęciach obu dłoni. Wszyscy, oprócz największego.
Ich oblicza były niewidoczne. Gdyby nie kaptury, nikt nie zdawałby sobie sprawy że w ogóle istnieją.
- Oto me błogosławieństwo – mimo zmiany otoczenia, i warunków, głos pozostał taki sam, metaliczny i przygnębiający - Najlepsi wojownicy jacy mogą cię wesprzeć. Ich potęga potrafi rzucić na kolana nawet Weisserów - podał nazwę zakonu wojowników, walczących w imieniu boga-smoka Terrienana - Ale wiedz że nie tylko ty prosisz o ten wspaniały dar.
Cadamay począł zastanawiać się, co jego pan mógł mieć na myśli. Zrozumiał nagle, kiedy tuż przed nim ukazała się postać jego największego rywala w walce o absolutną władzę w Faghranie. Postać Kazziara, nekromanty.
Czarnoksiężnik gardził nim ponad miarę. Uważał że nekromancja, to poślednia sztuka, choć jemu samemu z trudem udawało się stworzyć zwykłą zjawę. Uważał że władza nad demonami jest lepszą dziedziną. Innym powodem było to, że trupi mag, zawsze nosił swoją maskę, wykonaną z ludzkiej czaszki. Na pewno była magiczna, jednak najbardziej denerwowało to, iż nie widać było przez nią twarzy, jej emocji. Cadamay ćwiczył całymi latami sztukę utrzymywania kamiennej twarzy, natomiast nekromanta po prostu ją ukrywał, otrzymując ten sam efekt przy mniejszym nakładzie pracy.
- Oby łaska Jego mroku, zawsze nam towarzyszyła w drodze słabości, oraz w krainie śmierci, gdzie czarne Jego zaległy wpływy. Bądź pozdrowion bracie. - powiedział mag śmierci.
- Nie rozumiem czego może tu szukać służalec Shaolu – odparł bez ogródek i zbędnych powitań mag chaosu...
Ciąg dalszy (raczej nie) nastąpi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:40, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
A czego nie? Kjorn, naprawdę super. Świat, który stworzyłeś jak na razie naprawdę... niesamowity! Gratuluję! Znalazłam tylko minimalne usterki, które prosto da się poprawić.
Chodzi mi o "skałę" na początku i "pięć" przy fragmencie o posągach.
Naprawdę jestem ciekawa jak akcja potoczy się dalej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Megi dnia Śro 20:40, 14 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|