|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Wto 17:37, 26 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:06, 25 Lut 2009 Temat postu: The Another Gene - Odmienny gen |
|
|
Uprzedzam to jest jedynie zalążek czegoś dłuższego. Coś w rodzaju trailera, ponieważ opowiadanie jest bardziej typu sf i nie wiem czy Wam się spodoba. Więc proszę o opinie czy mogę konntynouwać przygody drużyny. Na razie krótkie wprowadzonko:
Fanfick jest oparty na serialu StarGate SG1. Postacie są z początkowych serii. Wiem, że nie wszyscy z forum mieli styczność z tym serialem, opowiadałam o nim w gospodzie. Frag jest krótki, więc charaktrku bohaterów raczej nie dacie rady ocenić, ale jeśli chodzi o płk. to... myślę, że jego osobowość może niektóre osoby nie co zaskoczyć <patrzy w kierunku Arii>, o ile uda mi się ją w pełni przelać na klawisze. Więc 3majcie kciuki. A tera czytać :
The Another Gene *** Odmienny gen
Cheyenne Mountain Complex. Sala odpraw.
- To, na czym będzie polegała ta misja?- Spytał wesoło pułkownik O’neill, przeciągając się na krześle. SG 1 już od dłuższego czasu nie otrzymało misji, na której działo by się cokolwiek ciekawego. Przynajmniej dla pułkownika. Od dwóch miesięcy zawsze trafiał im przydział na badanie samych nadzwyczaj nudnych planet, na których jedynie dr Jackson mógł poczuć się szczęśliwy. Na każdej były ruiny z jakimś nieznanym im dotychczas obcym pismem.
- Polecicie do Polski- odparł spokojnie gen. Hammond.
- Do Polski?! Ale, po co?- Takiej reakcji dowodzący bazą spodziewał się jedynie po dowódcy drużyny, ale nie, bo major Carter i Danielu. Teal’c zareagował jedynie zdziwieniem.
- Tak, do Polski. Dostaliśmy od tamtejszych władz bardzo ciekawe informacje na temat pewnej dziewczyny. Ma wyjątkowe zdolności szybkiego uczenia się, ponadto podejrzewamy, że posiada gen Starożytnych. Ponadto, niedawno na dziewczynę napadnięto. Z jej zeznań wynika, iż napastnicy posługiwali się dziwną bronią, podobną do malutkiego węża, strzelającego impulsami elektrycznymi…
- Zat'y - skwitowała pani major.
- Najprawdopodobniej. Oczywiście, dziewczynie nikt nie uwierzył w tę wersję.
- To w takim razie jak ta informacja trafiła do polskich władz?- Spytał Daniel.
- Sprawę zwietrzył polski wywiad wojskowy, stwierdzając, że taka broń może być przydatna. Zaczęli sprawę badać, skąd ta broń. Kilku najlepszych polskich agentów zginęło. Przez porażenie prądem. To zainteresowało z kolei nasze służby i w ten sposób doszło do wymiany informacji. Polski prezydent i premier wiedzą już o Wrotach, natomiast my o dziewczynie.
- Dobrze. Ale skąd pewność, że ona posiada ten gen?
- Właśnie to macie ustalić, a jeśli dziewczyna się zgodzi na podpisanie klauzuli, sprowadzić ją do Cheyenne.
- Polski rząd nie ma nic przeciwko?
- Nie. Prezydent rozmawiał już ze swoim polskim odpowiednikiem. Tu są dane dziewczyny- gen. Hammond podsunął członkom drużyny po teczce.- I jeszcze jedno. Ze względów bezpieczeństwa, w misji nie będzie uczestniczył Teal’c.
- Co takiego?- Jack był oburzony.
- To jest decyzja z góry, pułkowniku. Nawet ja musiałem się jej podporządkować.
- Rozumiem- mruknął O’neill wyraźnie niezadowolony, patrząc ze współczuciem na przyjaciela.
- W porządku, pułkowniku. Mogę zostać- uspokoił go Jaffa.
- Dobrze. Podsumowując, macie zbadać skąd broń Goaul’d w Polsce oraz nawiązać kontakt z dziewczyną. Samolot odlatuje za godzinę.
Za orty, jesli takowe są, z góry przepraszam. Poprawiałam to wieczorem i mogło mi coś umknąć. Aria, ten fanfick nie dotyczy książki, lecz serialu, poza tym wg mnie tak mogłam oddać najlepiej klimę serialu. Więc tym razem musisz mi wybaczyć styl. Bardziej skup się na fabule... czy Cię zainteresowała , z resztą innych też o to bardzo uprzejmie proszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:58, 25 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Zaczyna się dosyć klasycznie, ale myślę że dalej będzie ciekawiej pisz pisz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Phoe
Niewolnik Duszy
Dołączył: 18 Sty 2009 Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Nibylandia Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:54, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie typowe. Choć sam pomysł zaczęcia opowiadania od konfliktu jest dobry. Same dialogi wydają mi się sztuczne, choć już opisy co robią bohaterzy mnie zaciekawiły (spytał wesoło pułkownik ), uwielbiam styl (wypowiedzi, narracji itp itd) pół żartem pół serio, tak robiła Rowling i tak robił Gombrowicz a mnie to jak najbardziej odpowiada Poza tymi małymi uwagami nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Phoe dnia Czw 13:55, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:38, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Phoe napisał: | Jak dla mnie typowe. Choć sam pomysł zaczęcia opowiadania od konfliktu jest dobry. Same dialogi wydają mi się sztuczne, choć już opisy co robią bohaterzy mnie zaciekawiły (spytał wesoło pułkownik ), uwielbiam styl (wypowiedzi, narracji itp itd) pół żartem pół serio, tak robiła Rowling i tak robił Gombrowicz a mnie to jak najbardziej odpowiada Poza tymi małymi uwagami nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. |
Konflikt jak konflikt Teal'c jest trudna posatcią, so wolałam go zosatwić na póżniej. Co do sztuczności wypowiedzi... akcja rozgrywa się w wojsku, bez pewnego formalizmu w wypowiedziach się nie obejdzie... ale tera Jack, Sam i Danny bedą poza bazą, więc sztucznego języka będzie mniej A jeśli chodzi o płk to "wesoło" u niego jest całkiem normalne... ale rozumiem że chcesz dalszy ciąg...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Megi dnia Czw 14:39, 26 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Phoe
Niewolnik Duszy
Dołączył: 18 Sty 2009 Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Nibylandia Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:48, 26 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nie oglądałam tego serialu, więc nie wiem jacy są bohaterowie. Skoro to typowe to fajnie że jest taka postać. Kiedy jest poważna sytuacja i jest taki właśnie bohater bagatelizujący czy ironiczny to robi się ciekawie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:44, 01 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Odpowiadając na zapotrzebawanie, aby przybliżyć troszeczkę bohaterów umieszczam kolejną część. Uprzedzam akcji w niej jest malutko, ale za to poznacie postaci i relacje pomiędzy nimi no i krótką ich historię. Życzę miłego czytania.
Kraków, lotnisko
- Z danych wynika, że ta dziewczyna to jeszcze studentka – zaczęła major, gdy tylko znaleźli się w samochodzie, który miał ich zawieźć do szpitala, w którym leżała napadnięta – Nazywa się Magdalena Nie…dzwiecka. Nie wiem jak się czyta tą kreskę nad ‘z’. Studiuje kulturoznawstwo.
- No to może pójść jak po grudzie- wtrącił O’neill, odchylając głowę do tyłu.
- Niby, czemu? – Spytał dr Jackson, któremu już podobała się perspektywa spotkania, kogoś o podobnych zainteresowaniach.
- No, bo zajmuję się czymś historiopodobnym- rzucił wymowne spojrzenie w kierunku archeologa – Kolejny wrzód na tył…
- Do czego pijesz, co? Ja tam sądzę, że będzie ciekawa i podpisze klauzulę- przerwał mu znowu Daniel.
- A ja tam mam złe przeczucia, a wiesz jak to się kończy, gdy je mam – Jack zrobił kwaśną minę i wyjrzał przez okno na polski krajobraz.
Na zewnątrz migały ostatnie drzewa, wjeżdżali do miasta. Minęli pierwsze bloki, następne były dopiero budowane. Pogoda była paskudna. Deszcz mocno zacinał. Zazwyczaj Jack nie przejmował się takimi bzdurami, ale dzisiaj było wyjątkowo inaczej. Przytłaczało go to. Może, dlatego, że chciał misji na innej planecie, dając kopa kolejnym oddziałom wroga? Tęsknił za tym, pomagało mu to zapomnieć o śmierci syna, Charliego. Co prawda wyleczył się już z depresji, ale ból po stracie ciągle powracał niczym bumerang. Zamknął oczy i zanurzył się we wspomnieniach: jak grali w baseball albo jak uczył go trzymać wędkę, gdy wyjeżdżali nad jezioro w Minessocie.
- Sir, wszystko ok?- Carter patrzyła w tej chwili na niego tymi swoimi, niebieskimi oczami.
Kochał, gdy ona mówiła to swoje formalistyczne „sir” i nie tylko. Gdyby nie ten głupi regulamin, mogliby być razem. Na ogół nienawidził wszystkiego, co wiązało się zapamiętywaniem, trudnym słowami, ale ten feralny punkt wojskowego regulaminu SGC znał na pamięć. Do dziś pamiętał, gdy razem z Teal’c’em utknął w dziesięciogodzinnej pętli czasowej i mógł robić, co chciał, nie przejmując się konsekwencjami. Zawsze uśmiechał się do momentu, kiedy wkładał rezygnację w ręce Hammonda, a chwilę później całował gorąco kompletnie zdezorientowaną Samanthę.
- Tak, Carter. Nawet bardzo- odpowiedział po chwili, uśmiechając się do niej.
Odwzajemniła uśmiech. Nie tylko należała do grona najlepszych żołnierzy, co największych umysłów w dziedzinie Wrót i obcych technologii. Do tego była niewątpliwie piękną kobietą. Czuła, że pułkownik nie mówi prawdy, ale też nie chciała naciskać. Nie mogłaby. Sam darzyła swojego przełożonego uczuciem, daleko wybiegającym poza granicę zwykłej przyjaźni. Nie miała jednak pojęcia, czy Jack odwzajemnia jej uczucia. Nieraz marzyła, że tak, ale to wydawało jej się niemożliwe. Jack imponował jej opanowaniem i poczuciem humoru, nawet wtedy, gdy sytuacja zdawała się być bez wyjścia. I niezwykłą odwagą. Swoje uczucie kryła pod pancerzem pracy i formalnych zwrotów. To była jej jedyna broń przed „zdemaskowaniem”. Wspólne imprezy czy bankiety były dla niej jak piekło. Teraz również wyjrzała przez okno samochodu. Tęskniła do ojca, generała, który ze względu na chorobę musiał skorzystać z pomocy obcych, Tok’ra, dzięki czemu mógł przeżyć, kosztem utraty kontaktu z synem i żoną.
Tymczasem dr Jackson widząc, że Sam i Jack pogrążeni są we własnych myślach, zajrzał kolejny raz do dokumentów na temat dziewczyny. Bardzo ciekawiło go jak zareaguje na informacje, czym są naprawdę egipskie piramidy. W końcu jego teoria, jak się później okazało prawdziwa teoria, że to lądowiska dla statków kosmicznych, została szeroko wyśmiana w światku archeologów i kulturoznawców. Dopiero wojsko „doceniło” jego pracę na ten temat. Daniel doskonale pamiętał tamten dzień. Lało tak samo jak dzisiaj, a on właśnie wychodził z uczelni po kolejnej, nieudanej próbie udowodnienia swoich racji. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to wydarzenie wywróci całe jego dotychczasowe życie do góry nogami. Od tamtej pory nie miał już nigdy problemów finansowych, a niektórych przygód pozazdrościłby mu niejeden sławny archeolog. Należał obecnie do najlepszej jednostki w bazie, zdobył szacunek u pułkownika, co jako dla cywila i w dodatku naukowca było szczególnie trudne, to potwierdził swoją teorię i poznał całe tuziny nowych cywilizacji, o których nawet nie śnił.
To tyle na dziś. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was za bardzo i że polubicie "jedynkę"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Nie 23:12, 01 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ciekawie się robi, mam nadzieję ze w następnych częściach lepiej jeszcze lepiej poznamy tych ciekawych bohaterów (kto widział serial to wie że ciekawi są), a póki co liczymy na Ciebie Madziu:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:37, 12 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
... na początku napiszę, że nie oglądałem serialu, na którym się wzorujesz, więc nie znam bohaterów tak dobrze jak Ty (nie wiem nawet, którą postać zagrał aktor od "MacGyvera" ), więc ja osobiście się pogubiłem w tym natłoku postaci "na dzień dobry"... bez jakichś charakterystycznych cech, które utkwią mi w pamięci i które pozwolą później odróżniać bohaterów, dla zwykłego czytelnika, niemającego nic wspólnego z pierwowzorem, może to być problem... w drugiej części coś już zakreśliłaś z przeszłości bohaterów, ale brakuje mi tego w pierwszej części, gdzie postaci jest zdecydowanie więcej (przynajmniej pada więcej nazwisk) i szczerze się w tym gubię... co do fabuły, to pomysł niecodzienny... zobaczymy, jak się rozkręci...
... a-ha... zapomniałem o stronie gramatycznej i stylistycznej... xD poza kilkunastoma przecinkami, postawionymi w zupełnie nieodpowiednich miejscach, nie dopatrzyłem się innych błędów... a co do stylu, to jeszcze w żadnej książce nie spotkałem się z tym, żeby w narracji używano słów/sformułowań potocznych, typu: "Lało tak samo jak dzisiaj"... może ładniej brzmiałoby: "Padał deszcz, tak samo jak dzisiaj"?...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Illidan dnia Czw 22:42, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Opiekun
Administrator
Dołączył: 17 Gru 2006 Posty: 1417
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 8:45, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Spóźniony, krótki, ale rzeczowy
Megi, pomysł wydaje się ciekawy, naprawdę. Pierwszy raz spotkamy się pomysłem stworzenia fanficka na podstawie filmu, czy serialu senasycjono -sf. Jest kilka błędów, o których wspomniał Łukasz, ale nie są aż tak rażące i drastyczne. Życzę powodzenia, pisz dalej, zobaczymy co z tego wyjdzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 12:22, 14 Mar 2009 Temat postu: Re: The Another Gene - Odmienny gen |
|
|
Megi napisał: | Aria, ten fanfick nie dotyczy książki, lecz serialu, poza tym wg mnie tak mogłam oddać najlepiej klimę serialu. Więc tym razem musisz mi wybaczyć styl. Bardziej skup się na fabule... czy Cię zainteresowała , z resztą innych też o to bardzo uprzejmie proszę. |
Dopiero teraz to zauważyłam Tak to jest żyć w świecie studiów i literatury
Przeczytałam. Cóż, nie zaciekawiło. Może dlatego, że to nie moje klimaty. Podobały mi się dialogi, są znacznie lepsze niż poprzednio u Ciebie były. To chyba wszystko, co mam do powiedzenia. Nie obraź się, jeżeli nie będę czytać kolejnych części, to przez brak czasu po prostu.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:38, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Miałam mały zastój z weną ostatnio, więc kolejna część jest dopiero w trakcie tworzenia. Więc będziecie musieli troszkę poczekać, ale dzięki za komenty. Ale dostałam motorka.
Ill, tłumaczyłam już, że narracja będzie w stylu potocznym, by oddać klimę serialu.
Aria przytoczyła to w cytacie. A jeśli chodzi o postaci, wiem że jest ich sporo. Na razie skupiłam sie na trzech:
1) płk. Jack O'neill -> "ten od MacGyvera", często rzuca ciekawe i śmieszne teksty i to w niemalże każdej sytuacji. Trudno zdobyć jego zaufanie, zwłaszcz jeżeli jest się cywilem, a jeszcze gorzej naukowcem. Ale jest to do zrobienia. I nienawidzi trudnych słów...
2) mjr Samantha Carter -> Krótko ścieta blond piękność z ostrymi pazurkami, która wszystko na temat techniki, fizyki etc. ma w małym palcu i z tego powodu bardzo szanowana, ale też żartobliwie mówi się o niej że mówi technobełkotem. I radzę jej nie lekceważyć.
3) dr Daniel Jackson -> archeolog, językoznawca i dyplomata. Spec od historii starożytnego Egiptu. W dwa tygodnie prztłumaczył inskrypcje, nad którymi inni głowili się dwa lata. Ma alergie na podróże. Zdobycie zaufania pułkownika trochę mu zajęło, ale w końcu udało się. Tworzą całkiem zgrany duet, choć równie często się kłócą. Jack określił Jacksona jako "wkurzający wrzód na ty*ku, ale bardzo sympatyczny wrzód" (przynajmniej w tłumaczeniu, które ja słyszałam). Ogólnie sympatyczny i całkiem miły gość i bardzo kochliwy(ale ma do dziewczyn niezłego pecha)
Mam nadzieję, że ten krótki opisik postaci Wam zrekopensuje czekanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:05, 15 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Hehe... ale wczoraj weny dostałam. Jak nigdy. I oczywiście są owoce. Panie i panowie kolejna część SG:TAG
Wojskowy Szpital Kliniczny w Krakowie
„Białe więzienie” – tak o swym położeniu myślała jedna z pacjentek szpitala. Krótko ścięta szatynka, mimo że czuła się już całkiem dobrze ciągle nie dostawała wypisu. Pielęgniarki i lekarz prowadzący sprawnie uchylali się od odpowiedzi. Na początku myślała, że wykryto u niej jakąś chorobę, ale szybko zmieniła zdanie. Zainteresował się nią, a raczej ludźmi, którzy ją napadli, wywiad. Chodziło im o broń, użytą do zajścia. Nie podobało jej się to. Może i lubiła filmy szpiegowskie, ale wiedziała, że bliższa współpraca może się dla niej źle skończyć. Wystarczy, że przestanie być potrzebna i… nie chciała nawet o tym myśleć.
Tymczasem leżała w biało-kremowym, szpitalnym łóżku, czytając jedno z kolorowych pism. Właśnie miała zacząć czytać o swoim ulubionym aktorze, gdy do pokoju weszła pielęgniarka i dwóch obcych mężczyzn. Jeden z nich, wyglądał na starszego, jego włosy zdążyła już przyprószyć siwizna. Jednak nie wydało się studentce, aby był w kiepskiej formie, wręcz przeciwnie. Z poprzednich „dziwnych odwiedzin” podobnych typów wnioskowała, że to pewnie jakiś oficer. Natomiast drugi mężczyzna, wyraźnie młodszy z ciemnymi włosami, nosił okulary i wyglądał na stereotypowego naukowca.
- To pułkownik Jack O’neill i doktor Daniel Jackson z Amerykańskich Sił Powietrznych. Chcieli z Tobą porozmawiać- oznajmiła siostra i zostawiła zdziwioną dziewczynę sam na sam z gośćmi.
- A-me-ry-kań-skich? Sił Powietrznych? No dobra, oficjalnie to jest, co najmniej dziwne - powiedziała Magda, patrząc to na pułkownika to na doktora, którzy zdążyli się już rozsiąść na sąsiednich łóżkach.
- I’m very sorry, but my English is quaite bad, so...- zaczęła nawijać kiepską angielszyczyzną. Ten język był jej piętą achillesową na studiach. Ale nie zdążyła dokończyć.
- Twój angielski jest świetny. A i wystarczy jak będziesz mi mówiła Jack - wtrącił pułkownik, uśmiechając się przyjaźnie. I to czystym polskim! Bez jakiegokolwiek cienia amerykańskiego akcentu!
- Powoli, mówicie po pol-sku?
- Tak - odpowiedział dr Jackson - Dzięki translatorom. Z resztą dość często używanym.
- Aaa… taki trick. No, ale niestety nie będę mogła pomóc. Wszystko już powiedziałam policji. Przykro mi - dziewczyna wzruszyła lekko ramionami.
Pułkownik i doktor wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Ale nam nie do końca chodzi o tamten napad – zaczął dr Jackson.
- Jak to?
- Cóż. Więcej szczegółów dowiesz się, gdy podpiszesz to - powiedział Daniel i podsunął jej kartkę. Magda spojrzała na nią i zamknęła oczy. Teraz to się już naprawdę wpakowała w niezłe tarapaty. Przed nią leżała klauzula poufności.
- Yyy…a od kiedy Siły Powietrzne są tajnymi służbami? – Zagadała.
- No, praktycznie rzecz biorąc już dość długo… - zamyślił się pułkownik.
- Mniejsza z tym, i tak nie podpisze tego.
- No, nie mów, że nie chcesz wiedzieć, dlaczego tu przyszliśmy! – Jack przekrzywił głowę na bok.
- Nie. Nie chcę.
- Ale dlaczego?
- Z prostego powodu puł.. Jack. Wystarczy, że przestanę być potrzebna i… - Magda przejechała sobie palcem po szyi w wymownym geście.
- Nie przestaniesz być – studentka zrobiła zdziwiona minę na słowa, wypowiedziane przez doktora. – Jack, musimy przynajmniej jej wspomnieć o tym genie. Inaczej nie da rady.
- Daniel!- Wrzasnął pułkownik groźnie patrząc na przyjaciela i grożąc palcem.
- Zaraz, jakim genie mówisz?- Studentka patrzyła z coraz to większym zdziwieniem na Jacksona.
- Podejrzewamy, że masz bardzo rzadki gen, pozwalający na uruchamianie pewnych urządzeń.
- Ale skąd wiecie?
- Nie wiemy, podejrzewamy. Aby, to stwierdzić na 100% musimy przeprowadzić badania u nas, w USA. Te urządzenia są nam wyjątkowo potrzebne. Zależy nam na tym i na Tobie.
- Dobra, jeszcze raz: to skąd te podejrzenia?
- Z wyników Twoich badań – do sali weszła wysoka, krótko ścięta blondynka.
- O! Sam! Może Ty ją przekonasz? My z Danielem nie dajemy rady – powiedział na jej widok pułkownik.
- Witaj, jestem major Samantha Carter, ale czemu nie chcesz z nami pojechać? – Uśmiechnęła się do Magdy kobieta.
- No, nie wiem. Z resztą, O.K. załóżmy, że się zgodzę i pojadę z Wami do tej Ameryki i co? Przecież ja studiuje, mam tu rodzinę i… nie tylko.
- Jeśli chodzi o uczelnię, nie martw się. Załatwimy Ci dziekankę albo jakąś wymianę międzynarodową – stwierdziła Sam.
- No dobra, a moja rodzina? Znajomi, przyjaciele?
- Powiesz im tą oficjalną wersję. Proste – wymyślił Daniel.
- Nie, nie. Ja to muszę sama przemyśleć. Dacie mi czas?
- Jasne - rzucił Jack i wszyscy wyszli. Magda została sama rozmyślając nad tym czy wziąć długopis do ręki i zaryzykować…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pią 11:06, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że ktoś czyta te moje opowiadanka. Dziś kolejna część, w której będzie trochę akcji.
Dwa dni później, Planty
Ostatnie ciepłe promienie zachodzącego wiosennego słońca wesoło muskały twarze spacerujących, także Magdy, która właśnie wracała z zajęć i postanowiła skorzystać z pięknej pogody i odreagować ostatnie przeżycia. Dużo się wydarzyło. To była jej pierwsza chwila się. Zza drzewa wyglądał jeden z goryli, którzy ja wtedy napadli i w dodatku celował relaksu od wyjścia ze szpitala. Przez pobyt tam narobiła sobie trochę zaległości i teraz musi nadrabiać. W dodatku dowiedziała się, że jutro jej grupa ma kolokwium z angielskiego. Nie wróżyło to dobrze, ale doskonale wiedziała, że jeśli nie uporządkuje myśli i spraw to będzie jeszcze gorzej. Teraz jednak rozkoszowała się trwającą chwilą. Śpiewające ptaszki, młode pączki na drzewach, ciepłe promienie słońca i ta cisza… CISZA?! Cisza na Plantach? Magda zaczęła się rozglądać, zastanawiając się, gdzie podziali się inni przechodnie. Jednak nie zauważyła nic podejrzanego. Ruszyła, więc dalej. Po chwili za nią rozległ się trzask łamanej gałązki. Odwróciła do niej z tej samej broni. Nacisnął spust i…
- PADNIJ!!! – Zza drzewa obok dziewczyny wyskoczył pułkownik, powalając dziewczynę na ziemię i ochraniając ją od strzału.
- Puł…
- Cicho. Carter, zdejmij go – powiedział i przyłożył jej palec do ust – za to drzewo. Szybko.
Pobiegli do najbliższego drzewa, a za innego major strzeliła serią z „wężyka” do napastnika, który znikł.
- No, teraz skończ, jeśli chcesz – pułkownik uśmiechnął się do studentki.
- Skąd…
- … wiedzieliśmy? Zdecydowałem się na obserwację ciebie. Znam aż za dobrze tych gości - Magda spojrzała pytająco na O’ neilla – zabierali mi zabawki w piaskownicy.
Studentka spróbowała wyobrazić sobie małego Jacka i roześmiała się.
- I dlatego ich tak nie lubisz? – Spytała.
- To oficjalna wersja. A właśnie myślałaś o klauzuli?
- Ups… przepraszam, ale przez ten szpital mam trochę zaległości i nie za bardzo miałam, kiedy – zarumieniła się delikatnie.
- No, ale widzisz oni nie odpuszczają – powiedział zbliżający się do nich dr Jackson.
- Ale przecież on zniknął.
- Przyślą następnego – wtrąciła się major, która też doszła do nich.
- To ich jest więcej?
- Niestety – zakończył pułkownik.
Magda spuściła głowę. Praktycznie nie miała wyboru. Jeżeli tych gości jest więcej, to nie wyrobi. Ale jeśli to blef.
- Magda, spójrz mi w oczy, może i znamy się dopiero dwa dni nie masz podstaw by mi ufać, ale… - Jack urwał, nigdy nie był dobry w tych klockach – od twojej decyzji, może zależeć o wiele więcej niż myślisz. Możliwe, że nawet więcej niż ja myślę.
Dziewczyna posłuchała go. Spojrzała w intensywnie brązowe oczy pułkownika, a co najważniejsze szczerze. Takie miała przeczucie. Niby, w takich chwilach to przeczucie nigdy jej nie zawodziło, ale… teraz miała przed sobą oficera amerykańskiego wojska. Musieli go ćwiczyć. Jednak odkąd tylko sięgała pamięcią, zawsze to wyczuwała i to trafnie.
- Sama nie wiem – szepnęła, ciągle nie była zdecydowana, nawet po tym, co stało się dosłownie przed chwilą.
- Magda, oni nie odpuszczają nigdy. Przyślą wkrótce kogoś następnego. Nie opędzisz się od tych wielbicieli.
- Ale… jak nie będę wam potrze…
- Będziesz. I wiesz, co? Nie wiem, skąd mi się to bierze. Nie rozumiem tego, ale… polubiłem cię. A moją przyjaźń jest zdobyć wyjątkowo trudno. Jak nie wierzysz spytać Jacksona. I tak się składa, że ja moich przyjaciół nie krzywdzę i nie pozwalam, aby ich krzywdzono. Jasne? Więc, jeśli podpiszesz ten papierek, pojedziesz z nami, pomożesz i nagle staniesz się nie potrzebna to poruszę wszystkie kontakty, żeby nic ci nie zrobili. No, chyba, że puścisz parę. Łapiesz?
Magda uważnie wysłuchała pułkownika. Tym razem była pewna, że mówi serio. A skoro tak… to może jednak warto się zgodzić.
- Łapię, łapię. I ja też nie mam pojęcia, dlaczego, ale ufam pa.. Ci, Jack - zmieniła wersje widząc wyraz twarzy pułkownika – No, to co? Lecę z wami.
- A klauzula? – Przypomniał Daniel.
- Nie mam jej przy sobie. Ale jak wrócę do domu złożę na niej podpis.
- O. K. To, co jutro z rana odlot? – Spytał Jack, przeciągając się.
- Nie! Ja mam jutro kolosa wieczorem! Nie chcę mieć większych zaległości – Magda skrzywiła się na propozycję.
- Ej, chyba nie jesteś kujonką?
- Nie jestem, tylko… - dziewczyna spuściła i pokręciła głową – doktorze Jackson może im to pan wytłumaczyć?- Spojrzała błagalnym wzrokiem na Daniela.
- Jack, jeden dzień nie zrobi tak wielkiej różnicy, a ona może sobie narobić sporych zaległości. Na takich studiach o to naprawdę łatwo.
- Dobra. Pojutrze o 8.00 pod terminalem odlotów. Z podpisaną klauzulą, jasne?
- Jak słońce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:38, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Megi napisał: | Ill, tłumaczyłam już, że narracja będzie w stylu potocznym, by oddać klimę serialu. |
... mimo wszystko sceptycznie do tego podchodzę... w serialach przecież nie ma narratora, który komentuje wszystkie wydarzenia, więc nie łapię za bardzo w jaki sposób potoczny styl mógłby oddać klimat serialu... to raczej oddają dialogi bohaterów... moim zdaniem narracja zawsze, bez wyjątków, powinna być napisana w stylu literackim... założę się, że nawet scenarzyści najgłupszych komedii nie piszą w stylu potocznym...
Megi napisał: | To była jej pierwsza chwila się. Zza drzewa wyglądał jeden z goryli, którzy ja wtedy napadli i w dodatku celował relaksu od wyjścia ze szpitala. |
... tego fragmentu w ogóle zrozumieć nie mogę...
Megi napisał: | Odwróciła do niej z tej samej broni. |
... i tego też...
... a tak poza tym, to nie wyjaśniasz wszystkiego od razu, co się chwali, wzbudzając zainteresowanie w czytelniku... styl (nie mówię tu o potocznym, ale o stylu w ogóle) jeszcze momentami szwankuje, np.:
Cytat: | (...)strzeliła serią z „wężyka” do napastnika, który znikł. |
... chętnie przeczytam ciąg dalszy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:46, 27 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ojej przepraszam... mam ostatnio kłopoty z myszą... i czasami wyłącza się samo prztrzymywanie i przenosi tekst zamiast zaznaczać... złośliwość rzeczy martwych bedę musiała zrobić niezły edit bo przez mysie znikł spory kawałek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|