|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Sob 2:26, 30 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Sob 0:12, 23 Maj 2009 Temat postu: Ponad czas |
|
|
Prolog
Koniec nastąpił niespodziewanie. Nie było wstrząsów sejsmicznych, huraganów, ani innych kataklizmów, rodem z Apokalipsy.
Anna stała na klatce schodowej, szukając kluczy, które, jak na złość, znikły w przepastnych czeluściach torebki.
-Cholera jasna. – Zapanowały nagłe ciemności. Anna instynktownie wysypała zawartość torebki na podest. Po omacku odnalazła pęk kluczy. Siłą wetknęła je w zamek i gwałtownie przekręciła. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Anna przekroczyła próg. To, co zobaczyła, było na tyle niekonwencjonalne, że aż przerażające. Przedpokój wyglądał, jakby przeszedł przezeń tajfun. Kobieta pochyliła się, by pozbierać rozrzucone po podłodze drobiazgi, zastanawiając się jednocześnie, co też stało się w mieszkaniu.
Nagle coś trzasnęło. Powiew lodowatego wiatru smagnął ją po twarzy. Wstała z wykładziny podążając w kierunku dużego pokoju. Okno było otwarte, fotografia w ramce porysowana odłamkami stłuczonego szkła.
Wierzę, że jeszcze spotkamy się, w kolejnym życiu odnajdę Cię. Słowa napłynęły nie wiadomo skąd. To była ich piosenka. Piotr też ją lubił. Pamiętała ten dzień, gdy widzieli się po raz ostatni.
Wysoki mężczyzna w wojskowym mundurze stanął w drzwiach. Miał zieloną kurtkę z wypolerowanymi guzikami , na głowie rogatywkę z maleńkim srebrnym orzełkiem, przy pasie ciążyła kabura z bronią. Cicho podszedł do fotela, położył dłonie na oparciu. Kobieta odchyliła głowę w tył, a on pocałował ją w czoło.
- Aniu, idę… Nie utrudniaj tego, proszę. – powiedział. Stojąc już w progu, jeszcze raz się odwrócił. Przebiegł przez pokój i mocno przycisnął Annę do siebie, a ona zatonęła w jego brązowych oczach.
- Nie płacz, Aniu… wrócę… -szepnął i już go nie było
Ze stłuczonej, lekko wyblakłej fotografii patrzyły na Annę te same brązowe oczy, których nie widziała już od tylu lat. Obok, na podłodze leżał list od Piotra z datą 22.kwietnia. Pięć miesięcy bez wieści. Anna spojrzała na przybrudzoną kartkę. Odczytała ostatnie zdanie, którego wcześniej nie zauważyła, mimo że treść listu potrafiła powtórzyć z pamięci: "Wierzę, że jeszcze spotkamy się, w kolejnym życiu odnajdę Cię"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Sob 14:03, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Sob 9:31, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Wow... zapowiada się naprawdę ciekawie<ZACIERA RĘCE>... Ula: ja chce DALEJ!!! I żeby było jasne: ja takie historie wprost uwielbiam, więc... teraz już nie masz masz wyjścia musisz napisać ją do końca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:25, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Rozdział I
Anna włączyła radio. Denerwowała ją cisza panująca w kuchni. Fakt, że pracował ekspres do kawy, niewiele zmieniał, nadal można było usłyszeć brzęczenie muchy.
- Wojna w Iraku przybiera monstrualne rozmiary. Zeszłej nocy iraccy terroryści zaatakowali siedzibę wojsk kontyngentu pokojowego. W wyniku wybuchu bomby zginęło 29 żołnierzy, a 123 zostało ciężko rannych. Wśród zmarłych znajduje się prawdopodobnie Polak…- spiker podawał wiadomości martwym głosem, jakby komunikował nagłą zmianę warunków atmosferycznych
Annie pociemniało przed oczami. Przecież Piotrek jest w Iraku... Baza w Bagdadzie…
Po raz kolejny przypomniała sobie dopisek ostatniego listu: „… w kolejnym życiu odnajdę Cię”. On przeczuwał… a przecież wtedy, gdy odchodził obiecywał, że wróci… mówił, że będzie pisał, a po zakończeniu misji weźmiemy ślub…
- A teraz, coś dla naszych pań.- Głos spikera dotarł do Anny, jakby zza mgły. Rozległy się pierwsze tony piosenki:
„Wyszły kobiety na morski piach, stanęły nad wielką wodą,
stare, młode, całe we łzach...
I z wiatrem leciały od lądu, bezradne i mokre od łez,
spojrzenia aż po horyzontu jasny kres...
Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra...
Wrosły kobiety w nadmorski brzeg,
w czekaniu swym i cierpieniu, jak kamienie, tnąc fali bieg.
I z wiatrem leciało od lądu milczenie ich oczu i rąk,
daleko, aż po horyzontu jasny krąg...
Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra,
bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.
Męska rzecz - dognać w biegu i uśmierzyć grzywy fal...
Nasza rzecz - stać na brzegu, stać i wierzyć i patrzeć w dal...
Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra,
bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.
Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.”
Nadzieja? Ona nie wie, o czym pisze, nie ma pojęcia…. Pewnie nigdy nie przeżyła czegoś takiego. Od lat żyję nadzieją . Zrywam się na każdy szmer, każdy odgłos kroków na klatce… Ale może taki już los kobiety? Narzeczonej żołnierza? Obróciła w palcach maleńką obrączkę z perełek. Pamiętała, jak oboje śmiali się z przesądu „ Perły w pierścionku zaręczynowym zwiastują łzy, wielką tragedię w związku.” Pamiętała też, jak powiedziała Piotrowi, że łzy niekoniecznie muszą oznaczać cierpienie. Teraz płakała i to wcale nie z radości, lecz z najprawdziwszego bólu. Nie żyje… a ja muszę czekać, nawet wbrew nadziei…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:30, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Noooo robi się coraz ciekawiej... WIĘCEJ MNIAM! Ula apetyt rośnie w miarę czytania MNIAM
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:58, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe, naprawdę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:14, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Rozdział II
Piotr ocknął się przygnieciony jakimś ciężarem, Przez dłuższą chwilę leżał, utkwiwszy wzrok w jednym punkcie. Głowę rozrywał mu tępy ból, przed oczyma migały czerwone plamy. Próbował przypomnieć sobie, co się wydarzyło Jedli kolację. Dowódca siedzący u szczytu stołu, niczym ojciec rodziny, usiłował przerwać kłopotliwe milczenie.
- Panowie- rzekł- dobrze się dziś spisaliście, Wasze kraje ojczyste mogą być z was du...- Nieziemski huk zagłuszył jego dalsze słowa. Zapanowały ciemności. Ktoś coś krzyczał, ktoś inny uciekał w popłochu.
- Generale... Gdzie Pan jest?! – Piotr biegał szukając dowódcy, od którego oddzielała go potężna sterta gruzu.
Rozległ się kolejny huk, jeszcze silniejszy od poprzedniego „Piekielni terroryści, zrzucili następną bombę”- zdążył pomyśleć młody major, nim sufit zawalił się wprost na niego.
Piotr spróbował odwrócić głowę. Ból prawie oślepiał, ale udało się . Dostrzegł rudą kałużę wokół miejsca, gdzie powinna znajdować się prawa noga.
Ucięło… ?trudno… nawet nie boli…
-Jest tu kto?!Ratunku! Czy ktoś mnie słyszy?!
***
- Wszyscy cali? No, chłopcy przeżyliśmy. – Generał Anderson uśmiechnął się. Jego oddział stał w szeregu przed na pół zawalonym budynkiem. Wszyscy byli poobijani, ale żywi. Nagle ktoś z tylnego szeregu odezwał się głośno
- Brakuje majora.
- Kogo?- Anderson zadał krótkie, acz treściwe pytanie
- Majora Piotra Spałki
- Wyszedł z budynku?
- Nie. Wracam tam. Idę go szukać.- Młody żołnierz wystąpił z szeregu.
- A wy kto?- Generał zmierzył podwładnego długim, badawczym spojrzeniem
- Szeregowy Andrzej Cieślik, przyjaciel majora
- Do diabła, czy wszyscy macie takie dziwne nazwiska? Język można połamać. Nie ważne. Idźcie, szeregowy. Jak znajdziecie, dajcie znać przez krótkofalówkę, zrozumiano?
- Tak jest, generale!- Cieślik zasalutował dowódcy i na pół zawalonym wejściem wszedł do budynku.
Widok, jaki ukazał się jego oczom, był przerażający. Z dawnych koszarów niewiele zostało niewiele.
- Jest tu kto?!Ratunku! Czy ktoś mnie słyszy?!- głos niósł się echem po ruinach. Andrzej rozpoznał, że to Piotr tak krzyczy
- Piotrek?! Idę do ciebie!- odkrzyknął, rozgarniając gruz rękami.
- Andrzej, jesteś, dzięki Bogu… Nie, tego nie dotykaj.
- Wielki Boże… jesteś ranny…- Cieślik zbladł, widząc kałużę krwi obok nogi przyjaciela.
- Nic takiego , nawet nie boli. Tylko nie ruszaj tego kawałka ściany, bo noga jest chyba ucięta.
-Mam go. Jest ranny. Tak, przytomny. Przyślijcie mi tu pomoc.- Andrzej wyłączył krótkofalówkę. – Idą. Wytrzymasz?- zwrócił się do Piotra.
- Tak. Daj mi wody.
Po chwili na miejsce wypadku dotarło jeszcze kilku innych żołnierzy. Przewiązali nogę Piotra kawałkami munduru, tak, żeby się nie ruszała i ostrożnie wynieśli rannego z budynku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Sob 21:24, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:58, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
No i w końcu poznaliśmy Piotrka Ciekawe co dalej<myśli>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:49, 24 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Naprawdę dobre, a wypowiedź generała o polskich na bardzo prawdziwa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:10, 30 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Rozdział III
Namiot będący siedzibą szpitala polowego stał w pewnym oddaleniu od koszar. Zwykle była to spora niedogodność, jednak dzięki temu ocalał od wybuchu.
Osobliwy pochód, przypominający procesję pogrzebową zbliżał się powoli do namiotu.
Kilku żołnierzy ostrożnie niosło młodego majora, który niemal leciał im przez ręce. Cieślik szedł obok, delikatnie podtrzymując głowę przyjaciela. Jego myśli gnały z prędkością tysiąca na sekundę.
Piotrek jest ranny, a ja nie potrafię mu pomóc. W tym tempie dotrzemy do tego cholernego namiotu, jak już będzie za późno.
- Andrzej…? – głos rannego wyrwał szeregowca z zamyślenia
- Jestem tu z tobą, wszystko będzie dobrze,- odpowiedział
- Ja tu zostanę, chce mi się spać… Powiedz Ani, że bardzo ją kochałem, dobrze?
- Nigdzie nie zostaniesz, nie ma mowy. Punkt medyczny jest niedaleko, już prawie jesteśmy na miejscu , tam się tobą zajmą i wszystko będzie dobrze.- Cieślik spojrzał przyjacielowi w oczy. Źrenice miał szerokie i błyszczące, powieki ciężko opadały, widać było, że ranny się męczy. Andrzej spanikował. W wojsku był dopiero od pół roku, po raz pierwszy miał do czynienia z tak poważną raną.
- Patrz na mnie!- wrzasnął- Nie zasypiaj! Patrz na mnie, słyszysz?! A wy się pospieszcie, do diabła!- krzyknął odwróciwszy się w stronę kolegów.
- Robimy, co możemy- odpowiedzieli tamci- Sam widzisz, jaki tu tłok.
- Guzik mnie to obchodzi, jasne?! Człowiek umiera, a wy mi tu jakiś kit wciskacie!- odwrócił się do Piotra- I jak, w porządku?
- Zimno…
- Chłopie, upał, jak w piekle, a tobie zimno?- Andrzej zdębiał. Położył dłoń na czole rannego. – O cholera…
Dotarli do namiotu. Jeden z lekarzy natychmiast do nich podszedł.
- Połóżcie go tutaj- wskazał dłonią pryczę- co się stało?
- W bazie był wybuch. Gruz przygniótł mu nogę. Gorączkuje.
- To lepiej, nie będzie czuł bólu przy opat...- lekarz spojrzał na ranę i natychmiast się poprawił- operacji…
- Co pan chce zrobić, doktorze?- spytał Andrzej, choć właściwie znał odpowiedź.
- Trzeba amputować nogę od kolana w dół, spróbuję uratować staw, ale nie ma gwarancji, jeśli wdało się zakażenie. To lepiej, że gorączkuje, bo nie mamy morfiny… A teraz proszę wyjść i to natychmiast. Zaczynamy operację, będziecie tylko przeszkadzać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Saphira dnia Nie 22:12, 31 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Dijkstra3
Administrator
Dołączył: 02 Sty 2007 Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Redania, Tetrogor Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:58, 31 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Naprawdę dobre coraz hmmm dramatyczniej, ale przez to ciekawiej:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:10, 31 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
oj, kto jak kto, ale Ty powinieneś wiedzieć,że dramaty to moja specjalność
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:07, 20 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Rozdział IV
Był ciepły, letni wieczór. Świerszcze grały swój koncert smyczkowy kryjąc się wśród szumiących liści. Dwoje młodych ludzi siedziało przy ognisku wsłuchując się w drżące odgłosy nocy.
- Jak cudownie…- szepnęła Ania delikatnie mrużąc oczy
- Tak pięknie wyglądasz w blasku ognia - Piotr mówił również szeptem, jakby bał się spłoszyć chwilę. Delikatnie przysunął się do Ani i objął ją ramieniem. Dziewczyna zadrżała.
-Co się stało? Zimno Ci?- Piotr spojrzał na nią z troską
-Nie… tylko nie chcę… boję się…
- Czego? Przy mnie nic Ci nie grozi, absolutnie nic- bezradne, pełne przerażenia spojrzenie szarozielonych oczu wywarło na Piotrze niesamowite wrażenie. „Zrobiłbym wszystko, byle tylko się nie bała”. Myśl nieśmiało musnęła umysł, ale chłopak nie wypowiedział jej głośno, tylko mocniej przycisnął Anię do siebie, przykrywając ją polarem. Wiedział, że nie powinien naciskać, bo tylko by ją spłoszył.
- Nie bój się, jestem przy Tobie.
- I zawsze będziesz?- spytała Anna, ledwie słyszalnym szeptem
-Tak, zawsze, nigdy Cię nie zostawię.
- A jednak zostawiłeś…- rzuciła Anna budząc się w ciemności. – Mówiłeś, że już nigdy nie będę musiała się bać…- drobna łza błysnęła na policzku, po czym natychmiast zniknęła w czeluściach puchowej poduszki. Płakała tak długo, aż zasnęła ponownie, zmęczona nagłym wybuchem.
***
Był ciepły, letni wieczór. Świerszcze grały swój koncert smyczkowy kryjąc się wśród szumiących liści. Dwoje młodych ludzi siedziało przy ognisku wsłuchując się w drżące odgłosy nocy.
- Jak cudownie…- szepnęła Ania delikatnie mrużąc oczy
- Tak pięknie wyglądasz w blasku ognia - Piotr mówił również szeptem, jakby bał się spłoszyć chwilę. Delikatnie przysunął się do Ani i objął ją ramieniem. Dziewczyna zadrżała.
-Co się stało? Zimno Ci?- Piotr spojrzał na nią z troską
-Nie… tylko nie chcę… boję się…
- Czego? Przy mnie nic Ci nie grozi, absolutnie nic- bezradne, pełne przerażenia spojrzenie szarozielonych oczu wywarło na Piotrze niesamowite wrażenie. „Zrobiłbym wszystko, byle tylko się nie bała”. Myśl nieśmiało musnęła umysł, ale chłopak nie wypowiedział jej głośno, tylko mocniej przycisnął Anię do siebie, przykrywając ją polarem. Wiedział, że nie powinien naciskać, bo tylko by ją spłoszył.
- Nie bój się, jestem przy Tobie.
- I zawsze będziesz?- spytała Anna, ledwie słyszalnym szeptem
-Tak, zawsze, nigdy Cię nie zostawię.
Piotr ocknął się nagle. Oczy jeszcze piekły od pyłu, głowa bolała, przy czym była niesamowicie ciężka, jakby wykonana z ołowiu, podobnie powieki. Leżał dłuższą chwilę, rozglądając się po pomieszczeniu. Cztery wąskie prycze, nakryte białym płótnem, dwie szafki z mnóstwem szklanych buteleczek, jedno niezbyt szerokie okienko, ot nic imponującego. A jednak było w tym miejscu coś dziwnego, coś co budziło niepokój. Dopiero chwilę później, Piotr zrozumiał, że to ten dziwny, metaliczny zapach tak na niego działa
- Co to jest? Tak nie pachnie broń.... Dobry Boże, oczywiście, to krew… Gdzie ja jestem?- ostatnie zdanie poniosło się echem po pomieszczeniu.
- Dzień dobry, majorze. W końcu się pan obudził. – Niski, korpulentny mężczyzna odziany w biały kitel stanął w drzwiach pokoiku. – Jest pan w szpitalu, a właściwie w punkcie medycznym. Nic pan nie pamięta?
Piotr spojrzał na mężczyznę zdziwiony, po czym odpowiedział
- Nie.
- W bazie był wybuch, a panu nie udało się uciec. Cud, że pan żyje, ale mam również złą wiadomość. Zwalona ściana przygniotła panu nogę i musieliśmy ją amputować.
- Co?!- Piotr przez chwilę miał nadzieję, że to tylko sen, ale gdy odchylił kołdrę, dotarło do niego, ie rzeczywistość bywa czasem gorsza od najstraszliwszego koszmaru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:13, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
No śliczne. Ciekawe co teraz? Piotr wróci do Polski? do Ani?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Saphira
Niewolnik Duszy
Dołączył: 28 Gru 2008 Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wędrująca,jak wiatr Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:50, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
***
Szeregowy Andrzej Cieślik krążył niespokojnie wokół namiotu szpitalnego, raz po raz kryjąc się w cieniu rozłożystych palm przed żarem, który mimo wczesnych godzin spływał z błękitnego nieba. Ależ tu gorąco. Jeśli istnieje piekło, z pewnością nie jest bardziej upierdliwe pod względem temperatury niż ta przeklęta pustynia. Zresztą nawet gdyby było, to przecież w piekle nie siedzi się z wyboru, tylko za karę, przynajmniej tak mówił ksiądz na religii, wieki temu. Andrzej przystanął na chwilę, nieświadomie wystawiając twarz ku słońcu. Czapka dżokejka opadła mu na oczy, ale nie zdołała osłonić długiego, upstrzonego piegami nosa.
- No, tak- mruknął- sprawdza się stare, polskie przysłowie: „ jak trwoga to do Boga”, przecież nigdy nie byłem specjalnie religijny, nawet jako dziecko do kościoła chodziłem dla kartki, a tu proszę, snuję rozważania teologiczne.- otarł czoło wierzchem dłoni- Zadziwiające, co też klimat i ta piekielna wojna potrafią zrobić z człowiekiem. Niedługo Zdrowaśki zacznę odmawiać- prychnął pogardliwie, przy czym znów zaczął krążyć wokół punktu medycznego.
Jakiś czas później poła namiotu odchyliła się lekko. Niski, korpulentny mężczyzna z brodą, o dobrotliwym wyrazie twarzy wyszedł Andrzejowi naprzeciw.
- Szeregowy Cieślik?- zapytał, kalecząc polskie nazwisko do tego stopnia, że Andrzej nie zrozumiał go w pierwszej chwili.
- Szeregowy! To wy przynieśliście rannego majora?- lekarz zrezygnował z pytania o godność widząc, że kolejne próby nie przynoszą rezultatu.
-Tak jest!- Andrzej zasalutował- co z nim?
- Właśnie się wybudził. Możecie do niego zajrzeć, jeśli nie macie innych zajęć. Uprzedzam, jednak, że jest w niemałym szoku. Właśnie dowiedział się, że do końca życia zostanie inwalidą.- powiedział lekarz i odszedł zostawiając Andrzeja sam na sam z nowiną.
Inwalida, jak ja nienawidzę tego określenia…
Nie zastanawiając się dłużej nad słowami kapitana w kitlu, Cieślik wszedł do namiotu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:56, 21 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Saphi jeszcze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|