|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Wto 17:33, 26 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 21:56, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Zacznijmy od tego, że to, co widzimy w filmie, wymyśla scenarzysta, a reżyser wprowadza słowa z kartki w obraz.
Widzisz, Łukasz, film to film. To jednodniowy obraz, wybuch w Twoim mózgu, nie poruszający wyobraźni, bo masz wszystko na tacy. Film nie ma duszy. Nie może jej mieć. (rzadko kiedy zdarzają się filmy, które można nazwać dziełem sztuki...). A literatura, to dusza zamknięta w słowach. Nie porównuj tych dwóch dziedzin, bo to jakbyś porównywał źdźbło trawy z całym lasem. Filmy są po to, by na nich zarabiać. Taki jest ich główny cel. Książki tworzy się w nieco innym celu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:12, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
... a czy scenarzysta nie może być reżyserem jednocześnie?... już były takie przypadki...
... ojej... zaczynam wątpić... nie ma filmów z duszą?... to ja nie wiem, czego Ty oczekujesz od nich, ale ja widziałem, i to nie jeden, film z duszą... chyba, że swoją wideotekę zapełnia się jakimś amerykańskim, sensacyjnym kiczem, no to w takim razie przyznaję Ci rację, ale tylko wtedy... film nie porusza wyobraźni, ale działa na zmysły: na oko, czy ucho... porównywanie filmu i książki to nie porównywanie trawy do lasu... zarówno litera jak i obraz kształtują naszą kulturę i zarówno są beznadziejne książki jak i beznadziejne filmy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 22:23, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Były takie takie przypadki, owszem, nie przeczę. Ale ogólnie rzecz biorąc, historię tworzy scenarzysta.
Napisałam, że rzadko się zdarzają filmy, które można nazwać dziełem sztuki, co znaczy, że takowe są. Owszem, filmy poruszają, ale nie tak bardzo jak książki i w wyścigu z literaturą film nigdy nie wygra.
A poza tym, Łukasz, ta dyskusja nie ma sensu. To temat o książce Megi, a my tu już o filmach. W stronę spamu zaciąga lekko.
Żadne z nas nie ustąpi. Ty trwasz twardo przy swoim, bo postanowiłeś napisać kilka książek w świecie Śródziemia i przyznanie mi racji po prostu rozbiłoby Twoje postanowienie. A ja podchodzę bardzo honorowo do pisania i zawsze będę stała przy tym, że skoro się ma talent, to potrafi się stworzyć coś swojego, a nie żerować na cudzym.
Proponuję zakończenie tej wymiany zdań lub jeżeli bardzo chcesz dyskutować dalej na ten temat, zakładaj odpowiedni temacik i dyskutujmy tam.
Dodam od siebie na zakończenie tylko tyle, że niczego nie odwołuję, a racji Ci nie przyznam, bo według mnie jej nie masz, więc w żaden sposób nie mogę Ci jej przyznać, a co za tym idzie, nie rozbija to mojego "postanowienia". A określenie: "żerowanie na cudzym" jest mało kulturalne i średnio pasuje do Twoich ust. Dyskusja zakończona. Megi, sorry za zaśmiecanie Twojego tematu.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:46, 16 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie gniewam się . Na razie chyba tematu o tym nie ma wiec napisze tu: Aria rozpoczynając książkę też miałam wrażenie że za dużo elementów zaczerpnę z twórczości Tolkiena, ale jeden argument przeważył i Łukasz zdążył go już przytoczyć: że Śródziemie to wyjątkowy świat i zasługuje na to, by go rozwijać i rozbudowywać i to nie tylko przeze mnie w sposób dość niedoskonały. Świat Tolkiena jest tak skonstruowany że pobudza wyobraźnie do tworzenia własnych historii.
PS. Ill, trzymam kciuki za te Twoje książki o przygodach Era:!: Tylko mała prośba: jak już będziesz pisał to zarzucić na forum please
Zaczątek jednej już macie. TH opiera się na pierwszej z nich i opowiada o losach Erelena i jego drużyny. Tylko trzeba będzie bardziej popracować nad organizacją czasu, żeby tylko na czczych słowach się nie skończyło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Pon 10:56, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Droga Megi
Przeczytałam Twoje opowiadanko i teraz moja kolej na skomentowanie go. Wszystko, co napiszę, będzie w jak najbardziej dobrej wierze i, być może niestety, szczerze. Nie zamierzam Cię oszczędzać i uzbrój się w cierpliwość. Nie chcę się Ciebie czepiać, ale uważam, że nie ma co się cackać i byłoby mi szalenie miło gdybyś przyjęła to co Ci napiszę, jako szanse na podniesienie poziomu Twojej twórczości A jeżeli uznasz, że się czepiam, to od razu proszę o sprostowanie i wybaczenie. Ja piszę tylko z punktu widzenia czytelnia, a domyślam się, że krytykować jest łatwo, a samemu napisać już nie tak bardzo.
Na wstępie powiem, że musze zgodzić się, ze wszystkim co napisała w swoim komentarzu Aria. Popieram ją we wszystkim co napisała, poza tylko jednym punktem. Nie uważam, żeby pisanie kontynuacji czyjegoś dzieła było plagiatem, a nawet myślę, że jest odwrotnie. Pisanie kontynuacji jest rzeczą niezwykle trudną, z pewnością o wiele wiele trudniejszą od wymyślenia własnego świata i wymaga dużo odwagi. Ponieważ kiedy bierzesz się za coś czyjegoś, musisz twardo trzymać się, tego co on napisał i tak wszystko ułożyć, żeby było to zgodne ze wszelkimi pierwotnym założeniami autora co do jego świata i opowieść utrzymać w duchu tego co on wymyślił. Pisząc kontynuację musisz cały czas pamiętać, że to co wymyślasz tak naprawdę nie jest do końca Twoje, bo podstawą tego jest już czyjś inny pomysł. Dlatego niewybaczalne jest, żeby
to że Arwena jest córką Celebriany, a nie Galadrieli.
Megi napisał: | Jesli chodzi o bledy merytoryczne typu pochodzenia to owszem musze sie troche podszkolic, ale pozostale sa dopuszczalne, a to dlatego ze akcja dzieje sie w okolicach srodka Czwartej Ery w Śródziemiu, a wiec nazwy mogly sie pozmieniac, jak i np. miejsca lokolizacji miast, zwłaszcza ze od kilkudziesieciu lat trwa ostra wojna. |
Proszę zrozum, piszesz kontynuację czegoś cudzego, nie można ot tak sobie przeokiwać takich rzeczy. To bardzo ważne, żeby NIE ZMIENIAĆ czyjejś książki, bo Tobie tak akurat pasuje. Nie mamy do tego prawa. Jeżeli chcesz zmienić nazwę do jakiegoś miasta, to powinnaś to bardzo wyraźnie zaznaczyć, a nie sobie ot tak robić błędy.
Megi napisał: | Następnego dnia wstała dość wcześnie i szybko się ogarnęła, a następnie wyszła z zamku na złociste uliczki miasta, rzucając do służby szybkie:
- Będę na obiedzie. |
Innymi słowy księżniczka, jedyna siostra wściekle o nią zazdrosnego władcy, ubiera się rano i bez śniadania, bez świty czy nawet drobniutkiej dwóreczki wychodzi na ulice miasta, nie budząc przy tym najmniejszego zaciekawienia, ani w ogóle nic. Czy nie sądzisz, że czegoś tu brakuje? Po pierwsze, księżniczka tłumaczy się służbie? No nie! I nikt, zupełnie nikt nie zwraca na nią na ulicy uwagi, jakby był zwyczajną chłopką! Nic nie budzi zainteresowania przechodnów, ani bogata sukienka (chyba w takich chodzą księżniczki?), ani niepospolita uroda o którą ją posądzam, a co najważniejsze to, że oto siostra miłościwie nam panującego Arntomorem idzie tuż obok, na wyciągnięcie ręki pospólstwa. Czy rozumiesz co mam na myśli?
Później nie do pomyślenia jest dla mnie to, że Elizer w kilku zdaniach od rozpoczęcia rozmowy z księżniczką (nawiasem mówiąc, odnoszę wrażenie, że ta rozmowa w całości odbyła się na progu. Nie ma ani słowa o tym, że on ją zaprasza w swoje skromne progi, sadza na fotelu, nic nic nic) najpierw przebąkuje coś o tym jaką głupotą byłoby wybieranie się na szaleńczą wyprawę za góry, a potem natychmiast się zgadza. No powiedzmy, że to jeszcze możliwe, ale mi tak dramatycznie brakuje tego, że on nawet nie wspomniał o konsekwencjach takiego korku, po prostu mówi że tak i hajda, leci znaleźć podobnych sobie wariatów którzy bez mrugnięcia okiem pojadą ryzykować życie
Moje bezbrzeżne zdumienie budzi również to, że Arnona tak swobodnie i otwarcie sprowadza kupę facetów do zamku z którymi odbywa tajną naradę, a potem na tygodnie zaszywa się w bibliotekach, nie budząc przy tym ani cienia podejrzliwości zazdrosnego brata jak już napisałaś, że Arntomor taki zazdrosny to konsekwentnie powinnaś teraz czytelnikowi to udowadniać.
Idąc dalej, jeżeli już podjęłaś się tak trudnego zadania jak napisanie kontynuacji czegoś co jest uważane za arcydzieło, to czy nie sądzisz, że informację o tym świecie należało by czerpać z książek o nim, a nie z Wikipedii?
Jak napisałam popieram Arię w tym co ona napisała i nie będę drugi raz pisała tego co ona, bo nie ma co powtarzać, ale jedno musze podkreślić. Używasz sporo kolokwializmów. Zwarz Megi, iż słowo pisane, jest zupełnie inne od mówionego i nie wplątujemy potocznych stwierdzeń w opisy, bo wygląda to doprawdy fatalnie. Ewentualnie można użyć ich w dialogach, ale pozwolę sobie wyrazić powątpiewanie czy będzie to pasowało do rycerzy ze śródziemia
I oto dochodzę w swoim męczeniu Cię do historii z niedźwiedziem Tu to ciężka sprawa jest. Na polanę podczas naganiania wpada niedźwiedź. Wpada jak piorun i nim ktokolwiek do niego strzeli, natychmiast rusza galopem na księżniczkęxD. Bystra księżniczka błyskawicznie dosiada konia i leci w las. Misiek za nią! A teraz tak: po pierwsze, nikt z całej świty poza jednym bohaterem nie rusza na odsiecz! Przecież król Arntomor powinien ich oskubać, kiedy tamci wrócili i powiedzieli, że księżniczki nie ma, bo uciekła przed niedźwiedziem. I nie do końca jasna jest dla mnie ta pogoń, która za nimi się potem odbyła, no bo skąd niby minasnoruthczycy mieli wiedzieć, że księżniczka uciekła, skoro on widzieli tylko jej ucieczkę przed niedźwiedziem? Mi się wydaje, że skoro Arnona nie wróciła, powinni sobie to tłumaczyć tym, że niedźwiedź ją dorwał, zżarł i odbywają się wielkie poszukiwania trupa księżniczki. Może źle mi się wydajexD
Nie rozumiem jeszcze tej idei gubienia niedźwiedzia w strumieniu. Po co właściwie był jej ten strumień? Niedźwiedzia zgubiła pewnie dawno za sobą, bo w końcu niedźwiadki to nie sprinterzy, żeby konia dogonić i nie są również tropicielami, żeby z nosem przy ziemi latać. Nie chcę Ci zarzucać, że nie wczułaś się w psychikę rozjuszonego niedźwiedzia, ale to rozłożyło mnie na łopatki:
Megi napisał: | Za chwilę oglądnęła się. Niedźwiedź widocznie zorientował się, że musi „na kolację” wymyślić coś innego i zrezygnował z pogoni. |
Kochana Megi, kiedy rozjuszony niedźwiedź wpada na polanę i staje w obliczu śmierci to nawet cień myśli o jedzeniu mu nie przejdzie przez głowę. Rozumiem, że niekoniecznie musiałaś się w dzieciństwie fascynować światem ssaków tak jak ja i przez to nie wiesz, że jedyne o co chodzi takiemu niedźwiedziowi to uciec, albo zatłuc przeciwników. Wykluczone jest, żeby takie zwierzę podjęło pogoń za człowiekiem, który już dawno gdzieś zniknął, a już tym bardziej, żeby chciało go jeść . Nie mogę pozwolić na taką krzywdzącą niesprawiedliwość w stosunku do biednego zwierzęcia.
Już nie wspominając o fragmencie w cytacie który pogrubiłam. Jest do cna niepoprawny;>
Twoja drużyna ma doprawdy niebywałe szczęście. Kiedy dochodzą do jaskini i nie maja jak się do niej dostać, niczym dar z niebios spada im piorun i robi kładkę. Kładka zostaje do następnego dnia i odpływa dopiero, akurat wtedy kiedy grupa już przeszła i jej nie potrzebuje. Co za farciarze! (swoja droga to nie mogę sobie wyobrazić jak oni tę jaskinię zobaczyli z odległości pół godziny marszu i to jeszcze w zamieci. Sokole oczy normalnie )
Potem łapą ich sokoły i dwie godziny targają pod niebiosami, przy czym nikogo nie bolą plecy, mięśnie, nikt nie ma choroby morskiejxD
Sokoły zostawiają ludziów na takiej półce z której bez większych problemów można sobie uciec, po czym dopiero kilku godzinach orientują się ze obiad uciekł (mieli ich zjeść o północy, a dopiero rano zaczynają ich szukać…)
Kiedy drużyna już już ma być odkryta, dosłownie w ostatnim momencie pojawia się wybawiciel, powalając sokoły dwoma strzałami. To nawet Goguś z Kaczora Donalda nie miał takiego farta (czytałaś kiedyś tę gazetkę? ja się parę lat temu zaczytywałam w tym szajsie, co za wstydxd).
Podoba mi się postać Arnony. Prawdziwa feministka. Mimo, że pewnie większość życia spędziła wśród luksusów zamku, twardo idzie za zaprawionymi w boju mężczyznami, a co najbardziej mnie ujęło to jeszcze nim rządzi uwielbiam takie kobiety;)
Na zakończenie jeszcze jedno pytanie, błagam wytłumacz mi w jaki sposób Krestir zablokował strumień ognia tarczą (musiała być gigantyczna, skoro go całego ochroniła…) a już na pewno nie wiem jak to zrobił mieczem. Ten ogień musiał być cieniutki jak nitka wełny. I aż dziw, że tarcza nie stopiła mu się w ręku. Tak troszkę to nie realistyczne… Nie sądzisz? Poza tym ten Krestir to jakiś potworny dzieciak, skoro reaguje na takie dziecięce zaczepki smoka . Istne przedszkole
Megi, myślę, że powinnaś jeszcze raz przyjrzeć się swojemu opowiadaniu i zrobić to z dystansem i krytycznie. Domyślam się, że nie jest to łatwe, ale bardzo potrzebne. Wykorzystaj jak najlepiej potencjał, który masz i nie szczędź tego co piszesz. Im bardziej będziesz z dystansem podchodziła do tego co piszesz i im bardziej będziesz to ulepszała tym lepsze będziesz to co piszesz. Pierwszy krok bardzo często kończy się tym, że jak dziecko upada się tyłeczkiem na podłogę
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:30, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Droga Abi,
Dzięki za koment(i powiem Ci ze na mój gust to Aria się bardziej czepiała ). Ale chętnie wyjaśnie kilka spraw.
Po pierwsze: pisanie "CDDŚ" zostało "zawieszone" z dwóch powodów: pierwszy wkrotce zaczne studia i pewnie bede miala malo czasu, a drugi jest taki ze zamierzam sie zabrac za poprawe pierwszych rozdziałów, jak również przygotwać porzadniej VII rozdział.
Po drugie: Abi nie mogę zgodzić się z jedną rzeczą. O Minas Noruth napisałam że się nazwa zmieniła. Jeśli Ci chodzi o to, że Aragorn gdy żył, wskrzesił Królestwo Arnoru: to spieszę ze sprostowaniem: owszem Aragorn wskrzesił to państwo, ale w unii personalnej z Gondorem, poza tym nie władał nim pośrednio przez Namiestnika. W mojej książce natomiast akcja toczy się gdy ta unia się już rozpadła i Arnorem zaczeli bezpośrednio władać królowie.
Po trzecie: jeśli chodzi o tą scenę kiedy Arna wychodzi na ulice miasta... to racja... od początku ta scena była trochę naciągana... "mea culpa"... ale jak wczesniej piasalam planuje zrobić wielką poprawkę pierwszych rozdziałów i ta scena od początku miała iść "na pierwszy ogień"
Po czwarte: Eliz jest starym, dobrym przyjacielem Arny i zna ją bardzo dobrze. Ja i jej upór( choć czasami mu się zdaży o tym zapomnieć ).
Po piąte: to nie Arna ich sprowadza tylko Elizer I jeszcze jedno: Arna nie jest "bezmyslna dziewczynka" ktora ma kaprys wyjscia w góry! Może nie miałaś tego na myśli, ale wg mnie tu ja tak przedstawiłaś. Poza tym Arnthomor jest owszem zazdrosny o siostre ale dlatego ze ja kocha, dziwna, zaborcza miloscia, ale kocha! I naprawde myslisz ze Arna nie umiala by tego wykorzystać?
Po szóste: chyba dokładnie nie czytałaś "sprawozdania" przewodnika. Pogoń była ale nie odnosła skutku. Dalej: pogoń za drużyna Arny zarządził król, a jednocześnie brat Arnony. Może i nie zwracał uwagi na to, że siostra zaczytuje sie znowu w bibliotece(wspomniałam że Arna interesowała się dziejami Śródziemia, a skąd miała czerpać wiedzę?). Ale później wchodzi do jej pokoju( bo myslał że miś rozszarparł) i co widzi? Puste kufry, szafy, zero ubrań siostry( a to przecież dziewczyna trochę ich musiała zabrać!). A że ksieżniczka wczesniej juz mu zawracala głowę wyprawą za góry... a oni są ich pobliżu... to pierwsze skojarzenie było jasne: kochana siostrunia nawiała!
Po siódme: misiu owszem był przerazony ale nie na tyle glupi ze gdy sie w koncu wyrwal nie zauwazyl uciekajacej ksiezniczki i jej konia... naprawde myslisz ze tak latwo by zrezygnowal z dwudaniowego obiadu? Dlatego jest stromyk, by misio mogl zgubic trop... chociaz... podsunelas mi powien pomysl do poprawki ale nie zdradze jaki...
Po ósme: Loerna sokoły znały i to dobrze... zwlaszcza jako dobrego mysliwego...(jego zdziwienie ze w tej okolicy bylo ich az tyle)i dlatego ie chcialy dalej ryzykowac chyba logiczne?
Co do Krestira: tarcza go nie ochroniła tak dokładnie... a to ze Krestir od razu wylazl bo zaczepce o tchórzu...to wcale nie znaczy ze jest "wielkim dziciakiem". W tych czasach raczej rzadko pozwalano by komus uchodzilo przezwanie kogos "tchórzem" szczegolnie rycerza. Niektorzy umieli do tego podchodzic z wiekszym dystansem a inni jak Krestir nie...
Fajnie ze Ci sie podoba postac Arny... mnie najbardziej jednak urzeka w niej co innego ze pomimo tego ze prosiła reszte aby jej nie traktowali ulgowo( z tytulu bycia ksiezniczka) to jednak udalo jej sie wypracowac pewien posłuch...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 19:46, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Megi napisał: |
Po szóste: chyba dokładnie nie czytałaś "sprawozdania" przewodnika. |
Ja czytałam dokładnie, ale mi to nadal śmierdzi nieznajomością psychologii własnych postaci oraz zwyczajów królewskiego środowiska. Szukali ale nie znaleźli? Megi, jak oni w ogóle się odważyli wrócić bez niej?! Abi ma rację, musieli szukać do skutku, jak nie księżniczki, to jej trupa. Nie ma szans by zostawili ją samą w lesie. I bez wymówek, że dorośli, mężni, super-duper wojownicy/strażnicy króla, wrócili na noc do gospody czy gdzie oni sie tam zatrzymali...
Megi napisał: |
Po siódme: misiu owszem był przerazony ale nie na tyle glupi ze gdy sie w koncu wyrwal nie zauwazyl uciekajacej ksiezniczki i jej konia... naprawde myslisz ze tak latwo by zrezygnowal z dwudaniowego obiadu? Dlatego jest stromyk, by misio mogl zgubic trop... chociaz... podsunelas mi powien pomysl do poprawki ale nie zdradze jaki... |
Wyliczę ci trzy najwaleczniejsze rzeczy dla zwierząt - instynkt samozachowawczy, jedzenie i przedłużenie gatunku. W tej kolejności. Zabić go chcieli! Nie goniłby księżniczki w żadnym wypadku, no chyba że gdzieś tam w krzakach były jego młode, wtedy owszem. Gdy się na polowaniu tak zagania niedźwiedzia, on marzy tylko o tym by zwiać. Księżniczka pojechałaby w jedną stronę, on zwiałby w drugą.
Megi napisał: | Co do Krestira: tarcza go nie ochroniła tak dokładnie... a to ze Krestir od razu wylazl bo zaczepce o tchórzu...to wcale nie znaczy ze jest "wielkim dziciakiem". W tych czasach raczej rzadko pozwalano by komus uchodzilo przezwanie kogos "tchórzem" szczegolnie rycerza. Niektorzy umieli do tego podchodzic z wiekszym dystansem a inni jak Krestir nie... |
Sztuka walki to nie tylko praca mięśni i siła fizyczna, ale także to, co ma się w bańce, czyli powszechnie znane jako mądrość. Ja rozumiem jakby ktoryś z jego towarzysz wyzwał go od tchórzy, no to rekawicę mozna rzucic, wyzwać na pojedynek, czy miecz wyciągnąć itp. Ale, kochana, tu bestia trzydzieści razy większa od niego jest. To nie jest umiejętność podejścia do tego z dystansem, to zwykła głupota.
Tarcza nie chroniła go dokładnie? To czemu o tym nie napisałaś? Oparzenia itp można by opisać.
Megi napisał: | Fajnie ze Ci sie podoba postac Arny... mnie najbardziej jednak urzeka w niej co innego ze pomimo tego ze prosiła reszte aby jej nie traktowali ulgowo( z tytulu bycia ksiezniczka) to jednak udalo jej sie wypracowac pewien posłuch... |
Hm... A właściwie jak ona ten posłuch wypracowała? Ciągle powtarzając, żeby nie nazywać ją księżniczką?
P.S. Wiem, znów sie czepiam... Ale uwierz, lepsza prawda, niż hipokryzja...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Abigail
Gość
|
Wysłany: Pon 20:15, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Taaa... słucha Arii, ona wie co mówi. A teraz ja napisze jak to wyglada z mojej strony [błahahaHAHAHA]
Megi napisał: | Droga Abi, dzięki za koment |
di niente, cała przyjemność po mojej stronie. Nawet mnie wiesz ile mi to czasu zajęło.
Megi napisał: | Aria się bardziej czepiała |
Taka uroda Arii. A my musimy ją kochać pomimo;]
Megi napisał: | O Minas Noruth napisałam że się nazwa zmieniła. Jeśli Ci chodzi o to, że Aragorn gdy żył, wskrzesił Królestwo Arnoru: to spieszę ze sprostowaniem: owszem Aragorn wskrzesił to państwo, ale w unii personalnej z Gondorem, poza tym nie władał nim pośrednio przez Namiestnika. W mojej książce natomiast akcja toczy się gdy ta unia się już rozpadła i Arnorem zaczeli bezpośrednio władać królowie. |
Szczerze przyznaję, że pisząc to oparłam się bardziej na tym co napisał nasz drogi kochany Admin, że
Admin napisał: | tu jest jeszcze masa błędów stylistycznych i merytorycznych |
i przyznaję, że osobiście nie przyglądałam się CD pod względem merytorycznym jako że zaufałam Hybowi jako ekspertowi w tej kwestii, a sama nie posiadam zbyt imponującej wiedzy z zakresu Śródziemia
Nie przypominam sobie, żebyś dawała do tego tematu jakąś poprawkę posta do której ten kom się odnosił, dlatego się czepnęłam
Prawie jak "Aria"... uuu...xd
Megi napisał: | Po piąte: to nie Arna ich sprowadza tylko Elizer! |
Nie ma zbyt dużego znaczenia. Fakt jest jeden: do zamku zwaliła się kupa facetów, po czym zamknęła na głucho w którymś z pomieszczeń z księżniczkąxD
Megi napisał: | I jeszcze jedno: Arna nie jest "bezmyslna dziewczynka" ktora ma kaprys wyjscia w góry! |
Wierzę, że nie jest i że nie chcesz jej takiej zrobić, ale co ja mogę za to, że czytając CD odnoszę takie a takie wrażenie ja jestem tylko czytelnikiem, to Ty kreujesz moje odczucia co do postaci, rozumiesz? zresztą co do Arny nawet jeśli jakoś tak napisałam, nie odniosłam takiego niewłaściwego wrażenia. Co innego jej kumple, których momentami byłbym skłonna posądzić o braki w inteligencji
Megi napisał: | Poza tym Arnthomor jest owszem zazdrosny o siostre ale dlatego ze ja kocha, dziwna, zaborcza miloscia, ale kocha! |
O WŁAŚNIE! Dlaczego on właściwie jest taki zazdrosny? To mogłoby być bardzo ciekawe, mogłabyś z tego zbudować całkiem zgrabny wątek poboczny. Jakaś traumatyczna historia z dzieciństwa czy coś… byle jak najmniej schematycznie:]
Megi napisał: | I naprawde myslisz ze Arna nie umiala by tego wykorzystać? |
Może by i mogła, ale tego nie napisałaś! Ja się nie zastanawiam jak Arnona by się wykręcała od uwag brata, ja się zastanawiam dlaczego tych uwag nie było.
Megi napisał: | Po szóste: chyba dokładnie nie czytałaś "sprawozdania" przewodnika. |
Hm. Przyjrzę się temu
Megi napisał: | Po siódme: misiu owszem był przerazony ale nie na tyle glupi ze gdy sie w koncu wyrwal nie zauwazyl uciekajacej ksiezniczki i jej konia... naprawde myslisz ze tak latwo by zrezygnowal z dwudaniowego obiadu? Dlatego jest stromyk, by misio mogl zgubic trop. |
No tak, tylko bo widzisz: miśki jak określasz krwiożercze i rządne krwi niedźwiedzie nie myślą to nie są wyrachowani ludzie, którzy tylko czekają na to, żeby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. One kierują się instynktem. Zwierzę, które uniknęło śmierci będzie przez kilka następnych godzin wciąż wściekłe i rozjuszone. Nie wmówisz mi, że misio wyrwał się, siadł na ziemi i myśli: No to nawiałem! Fart nie fart, tam w las poleciała chyba jakaś mięsista laska z tłuściutką koniną. Wypadałoby ją zgarnąć. No to idam. Wstaje, łapie trop niczym pies myśliwski i zasuwa po Arnę. Zaufaj mi i uwierz To jest wykluczone. >patrz, kom arii
Megi napisał: | Po ósme: Loerna sokoły znały i to dobrze... zwlaszcza jako dobrego mysliwego...(jego zdziwienie ze w tej okolicy bylo ich az tyle)i dlatego nie chcialy dalej ryzykowac chyba logiczne? |
Logiczne, nielogiczne, to wszystko trza napisać. To, że Leorn się zdziwił znaczy, że on je znał, a że one go też i w dodatku się go bały to już nie jest takie jasne;]
Megi napisał: | Co do Krestira: tarcza go nie ochroniła tak dokładnie... |
Nie dokładnie, czyli w jakim stopniu go ochroniła? Nogi spaliło, czy wystającą ponad nią głowęxd
Megi napisał: | a to ze Krestir od razu wylazl bo zaczepce o tchórzu...to wcale nie znaczy ze jest "wielkim dziciakiem". W tych czasach raczej rzadko pozwalano by komus uchodzilo przezwanie kogos "tchórzem" szczegolnie rycerza. Niektorzy umieli do tego podchodzic z wiekszym dystansem a inni jak Krestir nie... |
Ha, być może nie spojrzałam na to z tej strony. Chociaż jak dla mnie i tak jak pajac się zachował
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pią 23:24, 17 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
No cóż... Abi, wyobraź sobie, że myśmy nie miały racji! Tak, porażka na całej linii, co? Ubiczujemy się gotowanym makaronem...
O co mi chodzi? Już mówię:
Jestem człowiekiem takim, że jak mnie coś intryguje, to o tym myślę, i myślę, i myślę. Tak też było w przypadku owego misia i jego zachowania wobec księzniczki. Dotarłam więc do pana, który jest myśliwym i polować uwielbia, Był już w Kanadzie i Kamczatce na polowaniu na misie, więc doświadczenie ma. Chciałam znać jego zdanie. I wiecie co? Megi, moja droga, wybacz mi moje zaślepienie, ale możesz mieć całkowitą rację, Misiu MÓGŁ polecieć za księżniczką.
Chodzi o to, że każdy niedźwiedź jest inny, ma inny charakter i nigdy nie wiadomo jak się zachowa. Może zrobić cokolwiek.
Więc, Megi, zwracam honor w tej kwestii
P.S. ale co do innych kwestii zdania nie zmieniam
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Sob 14:45, 18 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki Aria! Bo jesli chodzi oscenke z misiem to nie wiedzialam jak ja poprawić kompletnie, a tak...jeden problem mniej... ale mam do Ciebie, Arianno małą prośbę możesz zerknąć do tematu "Wertiana"?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 17:02, 18 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Zerknę, nie omieszkam. Przymierzam się do niej od kilku dni. Jak pewnie zauważyłaś, może z opuźnienieniem, ale czytam wszystkie w tym dziale i komentuję
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:40, 18 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
To czekam na kolejną porcję Twojej krytyki Ario....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:15, 21 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Najpierw małe przeprosiny za multiposting. Hyb, wybacz, ale ten news, chyba zasługuje na osobny post
A teraz przejdę moi mili do rzeczy<odchrząka> Z dniem dzisiejszym, a więc 21 sierpnia 2009 roku ogłoszam REAKTYWACJĘ "CIĄGU DALSZEGO DZIEJÓW ŚRÓDZIEMIA" Tak, tak czekają Was ponowne spotkania z księżniczką Arnoną, Arcelirem, Elizerem i resztą bohaterów, chcących położyć kres Wielkiej Wojnie w Śródziemiu oraz tajemniczym zjawiskom Dziś dostaniecie tylko Prolog, ale jescze dziś planuję siąść nad rozdziałem I, który nazywa się "Kłopotliwy pomysł".
Ale zanim przeczytacie nową, poprawioną wersję PROLOGU, poproszę Was o oklaski, dla naszego wspaniałego Admina, Opiekuna, który mi tym razem pomógł<bije brawo w kierunku Hyba>
A teraz to na co czekaliście:
PROLOG
Od czasów śmierci króla Aragorna minęło już wiele, wiele wieków, a na tronie Gondoru i Rohanu zasiadał niejeden władca. Dużo rzeczy uległo też zgubnemu działaniu czasu i nic nie jest takie, jakie było w czasach Froda i jego przyjaciół.
Aragorn cieszył się długim życiem razem ze swą małżonką Arweną, córką Elronda i Celebriany, mieli syna Eldariona i wiele córek. Król Ellesar władał zarówno ziemiami Gondoru, jak i Arnoru mądrze i sprawiedliwie. Do północnych krain wysłał swojego Namiestnika, aby w jego imieniu zarządzał tamtymi ziemiami.
Z kolei Eldarionowi urodził się również jeden syn. Wkrótce okazało się, że w królewskiej rodzinie pojawia się tylko jeden mężczyzna na pokolenie. Ten stan rzeczy trwał długo. Z biegiem czasu nastało jednak radosne wydarzenie, zarówno dla Gondoru, jak i dla całego Śródziemia. Żona obecnego króla, który wówczas władał państwem powiła mu bliźniaki - dwóch pięknych, rosłych chłopców. Nadano im imiona Doromora i Naromora, a z okazji ich narodzin wyprawiono wielką ucztę, na którą zaproszono wszystkie koronowane głowy. Zabawa trwała kilka dni. Chłopcy rośli, doskonaląc swoje talenty. Doromor odznaczał się niepospolitą siłą, a Noromor inteligencja i sprytem. Pojawił się natomiast problem sukcesji tronu, jednak Naromor swą niebywałą mądrością go rozwiązał:
- Wyruszę na północ wraz ze swą małżonką i drużyną, a także z rodzinami rycerzy i będę władał Arnorem osobno, w unii z Gondorem.
Ojciec braci przystał na to rozwiązanie i po jego śmierci powstały dwa osobne państwa w ścisłej unii ze sobą: Gondor ze stolicą w Minas Tirith, którym rządził Doromor oraz Arnor, którym władał Naromor ze stolicy w Annuminas.
Bracia zachowali dobre stosunki z lat młodości i często się odwiedzali. Powszechny pokój, poza małymi potyczkami z goblinami, zapanował w całym Środziemiu, które weszło w „złoty wiek”. Rozwijał się handel i kultura. Na pokoju zaczęły bogacić się wszystkie krainy, nie tylko Arnor i Gondor, lecz nawet hobbickie Shire, uchylono bowiem zakaz wjazdu ludzi, a w Traktacie zapisano, iż znajduje się ono pod wspólną ochrona wszystkich państw Środziemia, a samo pozostaje jako kraj „wieczyście neutralny”.
Ale jak to zwykle bywa nic nie trwa wiecznie, wiec i te dobre czasy zaczęły mijać. Stosunki pomiędzy Gondorem a Arnorem zaczęły się stopniowo pogarszać z pokolenia na pokolenie, aż w końcu wybuchła Wielka Wojna. Ciągnęła się latami, a trwała tak długo, że już nikt nie pamięta dokładnie, jaki był powód nieporozumienia. Rohańczycy, Elfy Niższe oraz krasnoludy mieszkające w Królestwie Samotnej Góry stwierdzili, że ta wojna nie przyniesie im nic dobrego, dlatego nie angażowali się w nią, a hobbici? Nawet gdyby bardzo chciały, miały status państwa neutralnego. Dlatego wojna wydawała się nie mieć końca. Wiele miast zostało doszczętnie zniszczonych a wszystkich mieszkańców zabito. Rozpoczęto budowę nowych miast. W chwili, w której rozpocznę moja opowieść trwa zawieszenie broni, wiec czasy są względnie spokojne. Ale to tylko pozory, naprawdę obie strony jedynie czekają na pojawienie się pretekstu do otwartej wojny.
Jednak Wielka Wojna nie była jedynym nieszczęściem, jakie dotknęło Środziemie w ostatnich latach. Klimat, do tej pory łagodny zmienił się nie do poznania. Lata stały się wyjątkowo upalne, prawie wszędzie panowały susze, a burze stały się groźniejsze i częstsze. Zimy natomiast bywały coraz to bardziej mroźne, a śnieżyc i zamieci było tyle, iż nie sposób było przedostać się przez góry. Mało tego, ludzie mieszkający nad brzegiem morza zaczęli zauważać, że poziom wody jest coraz wyższy i tereny nadmorskie zaczęły nawiedzać liczne powodzie.
Oto historia, która położyła kres wojnie, a także tajemniczym i groźnym zjawiskom oraz przywróciła pokój i harmonię w Śródziemiu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Megi dnia Pią 18:26, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pią 13:52, 21 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
... hm... dostrzegam pewien błąd odnośnie Arweny - niech szanowna autorka i redakcja zechcą zwrócić nań uwagę... otóż... po śmierci Króla Ellesara (1541 rok), Arwena udaje się do Lorien, gdzie w niecały rok później sama umiera i spoczywa na Cerin Amroth... więc informacja o tym, jakoby dosyć długo tylko jeden mężczyzna pojawiał się w królewskiej rodzinie na pokolenie (zważywszy, że Eldarion piastuje urząd króla zaledwie przez rok i może jeszcze nie mieć dzieci) wydaje się naciągana... bo jeśliby nawet miał już potomków, to byłoby bardzo pochopne wyciągać takie wnioski zaledwie na niecałych dwóch pokoleniach...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Illidan dnia Pią 13:54, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:59, 21 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięki za uwagę Ill
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|