|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Wto 17:23, 26 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:11, 03 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
... ależ ja się nie gniewam... tylko niepojęty jest dla mnie fakt zaszufladkowania... daleko mi jeszcze do tego, żeby być znawcą i specem od Śródziemia...
... czekam na ciąg dalszy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:41, 03 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Oj, to się raczej długo oczekasz....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:45, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Ha! Zdecydowałam się jednak na części W tej poznacie zapowiedzianą juz nową rasę(sama w sobie nie jest taka nowa, ale jak na realia świata Tolkiena całkiem nowa). W Wordzie drużyna jest juz prawie u celu więc część druga będzie pewnie koło weekendu Dobra, dobra koniec gadania oto pierwsza część rozdziału VI. ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA
VI
Woda i ogień
Spali długo, aż do południa. Leorn miał rację. Byli przemęczeni. Dwudniowa burza i podniebna przygoda z sokołami, którym szczęśliwie uciekli praktycznie spod dziobów, dały im mocno w kość. A jak zapowiedział gospodarz czekała ich długa droga. Smocza Góra nie była nawet widoczna z jego domu. Dzieliła ich odległość kilkunastu dni drogi przez monotonny krajobraz szarej pustyni z czekającym u kresu wędrówki potężnym smokiem. Nie nastrajało to optymistycznie, wyboru jednak większego nie mieli. Wracać przez terytorium sokołów, w dodatku z niedobrymi wieściami do Arnoru, gdzie czekał chorobliwie zazdrosny brat. Decyzja nie należała do najłatwiejszych. Padło na podróż do Białej Góry, siedziby Geintauga, tylko, dlatego aby sprawdzić czy wojsko Arnoru ma z nim jakieś szanse.
Arnona weszła do jadalni, w której byli już pozostali kompani. Usiadła przy stole i zaczęła nakładać sobie jedzenie.
- Widzieliście Leorna? Chciałam go zapytać jeszcze o kilka rzeczy.
- Co masz na myśli?- podchwycił wątek Krestir.
- Chciałam się zapytać choćażby o to czy dałby nam jakiś prowiant na drogę. Nasze zapasy są już na ukończeniu- spojrzała na resztę drużyny. Nagle usłyszeli na zewnątrz pomruk niedźwiedzia.
- Myślicie, że to on?- zapytała księżniczka podchodząc do okna. Nie zobaczyła jednak nic.
- Możliwe.-odpowiedział jej Gadofr.
Księżniczka odwróciła się do wnętrza i w tym momencie za oknem rozbłysło niebieskawe światło. Gdy znikło usłyszeli otwierane drzwi. Za chwilę do pokoju wkroczył Leorn:
- O! Dzień dobry miłym gościom! Widzę, że w końcu wstaliście. Nie mówiłem wam, że jesteście zmęczeni? A ja załatwiłem wam na jutro transport do Białej Góry. Dobrze, Arnono, że postanowiłaś o wyruszeniu nazajutrz. Dziś Freen i Nreen maja kilka zajęć. Macie jeszcze coś do jedzenia na drogę?
- Właśnie. Prowiant nam się kończy. Możemy prosić o trochę? – odezwał się Doromur.
- Freen i Nreen? Mówiłeś, że nikt się nie ostał po ataku smoka…- zauważyła Arnona.
- Oni nie są ludźmi. Z resztą zobaczycie jutro. Na razie spakujcie się. Porozmawiamy przez drogę. Ja w tym czasie przygotuję wam prowiant.
Przyjaciele spojrzeli po sobie. Czuli, że gospodarz nie chce, aby zbyt wiele wiedzieli o Freenie i Nreenie. Mimo to, nie chcieli wypytywać. Ufali Leornowi.
***
- Wstawać śpiochy!- następnego drużynę obudził grzmiący głos Leorna dobiegający z jadalni.- Czeka nas długi marsz. Więc dobrze by było gdybyście się pośpieszyli! Śniadanie już czeka!
- Dobrze już, dobrze…- wymamrotała rozespana Arnona, wchodząc do jadalni.
Po chwili reszta jej kompanów również przywędrowała do pomieszczenia, po czym zabrali się do jedzenia.
- Zdążyłem już zapakować wam prowiant do plecaków. Wyruszamy, gdy tylko skończycie śniadanie.- A i pamiętajcie, by zabrać skóry. Będziemy wędrować na północ, więc będzie coraz zimniej. Ale nie tylko po to będą wam potrzebne.
Gospodarz robił się coraz bardziej tajemniczy. Coś szykował. Na ostatnie słowa Elizer i Gadofr spojrzeli po sobie. Nie podobało im się to. Gdy tylko gospodarz na chwilę wyszedł Elizer szeptem odezwał się do przyjaciela:
- Nie podoba mi się to.
- Mnie również.
- Słuchaj, jak by co…
- Owszem, ale na razie zachowajmy pozory. Mam przeczucie, że to nam się opłaci…
Rozmowę przerwał im powrót Leorna:
- Skończone? Świetnie. Bierzcie plecaki i skóry i ruszamy.
Drużyna szybko wykonała polecenia. Już po chwili wędrowali na północ przez bezkresną pustynię nad którą unosiła się gęsta mgła. Trzymali się blisko siebie, aby nie stracić się z oczu. Nagle, Arnona, która szła jako pierwsza z przybyszy z Arnoru, zauważyła, że z przodu nie ma Leorna…
- Leorn! Gdzie jesteś?! Nie widzę cię!- księżniczka zaczęła się nerwowo rozglądać na około. Ale nie zobaczyła nic, prócz twarzy Doromura, który szedł za nią. Nagle poczuła jakąś wielką dłoń na ramieniu. Pisnęła.
- Spokojnie, to tylko ja Leorn.- mężczyzna uśmiechnął się dobrodusznie.
- Uf, ale mnie przestraszyłeś.
- Przepraszam, ale mnie wołałaś.
- Tak. Tylko…
- Nie przejmuj się. W takiej mgle to się zdarza. Ale lepiej będzie jeśli podamy sobie wszyscy ręce.- i podał rękę Arnonie.
Ruszyli dalej. Mijały kolejne godziny marszu. Mgła zaczęła się powoli unosić, odsłaniając wielką, szarą przestrzeń. Jak okiem sięgnąć, nie było widać żadnej żywej istoty. Tylko popiół. Mimo to, tak jak mówił Leorn, robiło się coraz to zimniej. Przyjaciele zaczęli coraz bardziej doceniać dar gospodarza. Nagle, w oddali, na horyzoncie zaczęli dostrzegać migające punkciki, które z każdą chwilą zdawały się układać w jedną linię.
- To Rzeka. Tam maja na nas czekać Nreen i Freen.- wyjaśnił Leorn- Dojdziemy tam za jakieś dwie, trzy godziny i wtedy będziecie mogli się posilić.
Umilkł. Teraz podobnie jak reszta drużyny szedł w milczeniu. Nie chciał się na razie wdawać w niepotrzebne, jego zdaniem szczegóły. Nie wiedział, czy ten sposób szybszej podróży spodoba się ludziom zza Gór. Wolał milczeć.
***
Jak przewidział Leorn, do brzegów rzeki dotarli za dwie godziny. Drużyna zaczęła grzebać po plecakach, chcąc spożyć posiłek.
- Leornie, a gdzie Freen i Nreen? Mówiłeś, że mają tu na nas czekać.
- Tak, tak. Pewnie czekają na sygnał.- mężczyzna przeciągle gwizdnął. W tym momencie z rzeki wyskoczyli i zrobiły salto dwa stworzenia. Po chwili wypłynęły na brzeg. Okazali się nimi dwaj mężczyźni, których ciało było całkowicie pokryte łuskami.- Oto oni. Moi goście, to jest Freen, a to Nreen. Są wodnikami.
- Wodnikami?- zdziwił się Gadofr.- Nigdy nie słyszałem o takiej rasie.
- Nic dziwnego. Nie wytrzymalibyśmy długo w ciepłych rzekach Śródziemia.- przemówił wodnik, przedstawiony jako Freen, odgarniając przy tym swoje jaskrawozielone włosy.
- Rozumiem.
- Tu was zostawię.- powiedział Leorn- Freen i Nreen się wszystko wam wyjaśnią.- dodał, po czym ruszył w drogę powrotną.
- Wyjaśnią? – powtórzył Elizer.
Wodniki wzruszyły ramionami.
- Nie wiemy, co dokładnie miał na myśli. Podejrzewam, że mamy wam wyjaśnić, jak teraz będziecie podróżować.- odpowiedział mu Nreen, który miał błękitne włosy.
- To znaczy?- spytał znowu Gadofr.
- Jakby to powiedzieć… pod Białą Górę najszybciej dotrzecie płynąc z nami…
- CO?! A zapasy, poza tym nie potrafimy pływać waszym tempem!- Arnonie nie za bardzo podobał się ten pomysł.
- Zapasy szykował wam Leorn, tak?- spytał Freen.
- Tak…
- To możecie się o prowiant nie martwić. Leorn na pewno postarał się, aby nie przemókł. Co do waszych umiejętności… to wam pomożemy…
- Ale jak?
- Zwyczajnie chwycicie nas za ręce.
Drużyna spojrzała po sobie. Nie podobał im się ten pomysł.
- A woda? Na pewno jest lodowata…- Arnoną wstrząsały dreszcze na samą myśl.
- Spokojnie.- zaprotestował Nreen.- Dzisiaj nie jest taka znowu zimna. Poza tym, te skóry będą was doskonale chronić. Śmiało!
Przybysze wymienili się niepewnymi spojrzeniami. W końcu Elizer pierwszy wszedł do wody i podpłynął do nowo poznanych.
- Nie jest tak źle!- krzyknął do pozostałych- te skóry naprawdę dobrze trzymają ciepło. Przyzwyczaimy się.
Te słowa bardziej już ich bardziej przekonały. Arnona jednak wciąż miała obawy:
- Dajcie spokój! Ja do takiej zimnej wody nie wejdę! Nigdy!
- Chyba żartujesz?- spytał Meron.
- Nie! Nie wejdę i już!
- Owszem wejdziesz! A jak nie sama to ja ci w tym pomogę.- Arcelir popatrzył na nią zadziornym wzrokiem.
- Nie! Puść mnie!!! Natychmiast!- księżniczka znajdowała się już na rękach Arcelira, który zmierzał w kierunku rzeki.
- Wedle rozkazu…-wojownik rozluźnił uchwyt i Arnona wpadła wprost do zimnej wody. Reszta kompanii rechotała ze śmiechu. Tymczasem Arnona wynurzyła się z wody.- i co jaka woda?- zapytał z zadowolony wojownik.
- Już ja ci pokaże jaka!- Arnona w mgnieniu oka ochlapała go zimną wodą.
- Wiesz co? Ja ci tu pomagam, a ty mi się tak odwdzięczasz?! To proszę bardzo!- i kolejny chlust już miał oblać księżniczkę, ale ta w ostatniej chwili się uchyliła i to Elizer dostał prosto w twarz.
- Nie! Ty znowu zaczynasz!- nie trzeba było długo czekać, aż Elizer odda Arcelirowi. Po chwili rozpętała się prawdziwa wodna bitwa.
- Hej! Spokój! Mamy w końcu płynąć do Białej Góry, a to daleko!- uciszył wszystkich Freen.- Słuchajcie, wiemy ze nie dacie rady płynąć tak szybko jak my, bo nie macie błon, ale jest na to sposób. Elizer i Gadofr podadzą mi rękę, a któregoś z nich złapie Arnona. Taki sam łańcuch stworzą pozostali z Nreenem.
- Nie wyślizgniemy się? – zapytał Gadofr.
- Nie. Od wewnętrznej strony dłoni mamy maleńkie przyssawki.
- Skoro tak…- Gadofr podał dłoń Freenowi. Pozostali również wykonali jego polecenie.
- Dobrze teraz mocno się trzymajcie!!! – krzyknął wodnik po czym dał nura w rzekę, pociągając za sobą Elizera, Gadofra i Arnonę. Po chwili Nreen poszedł, a raczej popłynął w ślad za bratem.
CDN.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Lakhibakshi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 05 Sie 2008 Posty: 599
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z przestrzeni międzygwiezdnej Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:33, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jak już pewnie wiesz jestem zauroczona wodnikami Kiedy cd??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:35, 08 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
... no, to wodę już mamy... teraz pozostało nam czekać na ogień...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:41, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
CD. jak Arna i spolka dotra do Białej Góry i rozegra sie "mała bitwa" z Geintaugiem i ogień (niestety) będzie tam w głównej roli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pon 9:23, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Z małym opuźnieniem, ale jest: II cz. "Wody i ognia" Myślę, że w tej częsci każdy znajdzie cos dla siebie. I jak zapowiedziałam będziecie musieli pożegnać się z jednym z bohaterów . Zapraszam:
Ciszę panującą na rozległej szarej pustyni nagle zmącił plusk wody. Z wód Wielkiej Rzeki nagle wynurzył się wodnik o zielonych włosach i żółtych oczach. Spiczaste uszy nieco odstające od głowy, lekko falowały po szybko przebytej drodze. Chwile później wynurzyły się kolejne osoby: dwaj mężczyźni i kobieta. Jeszcze później z odmętów wyłonił się kolejny wodnik, tym razem z czwórką ludzi.
- Jesteście prawie na miejscu. Tam widzicie Białą Górę.- powiedział Freen i wskazał dłonią na ogromne, błyszczące wzniesienie leżące w oddali.- powinniście tam dotrzeć za jeden dzień.- zwrócił się do drużyny.
- Dziękujemy. Ale myślałam, że dopłyniecie z nami aż pod samą górę.- odparła z uczuciem zawodu Arnona. Przez trzy dni wspólnej podróży zdążyła polubić Freena i Nreena.
- Wybacz, Arnono. Nie możemy ryzykować życia naszego i ani naszych współplemieńców.- Freen spuścił głowę.
- Ale jak to? Przecież żyjecie w wodzie. Smok nie może wam nic zrobić.
- Owszem, może. I to dużo. Już dawno nam zagroził, że osuszy rzekę.- powiedział ze smutkiem Nreen.
- Tak? To, dlaczego tego jeszcze nie zrobił?- Elizer również nie rozumiał tej sytuacji.
- Cóż, na ogół nie zdradzamy tajemnic naszej rasy. – wodnik urwał, po chwili jednak mówił dalej.- Ale wam wyjątkowo się należy. Nasza rasa powstała na początku tworzenia Ardy. Nie jesteśmy nieśmiertelni, jak elfy, ale możemy panować nad naszym żywiołem, którym jest woda.- Nreen wyciągnął rękę i uniósł ją powoli. W tym samym momencie strumień wody uniósł się w górę. Wodnik zaczął obracać dłonią, a woda poruszała się zgodnie z jego wolą. Przyjaciele patrzyli na jego popisy z podziwem.
- Ale z taką mocą możecie bez problemu stawić czoła Geintaugowi!- krzyknął Gadofr.
- Mylisz się. Smok potrafi latać i gdybyśmy go zaatakowali… wzbiłby się wysoko i szybko osuszył rzekę, a nas spalił. Dlatego mamy z nim taką niepisaną umowę. Że nie będziemy zbliżać się do Góry, w zamian on będzie się trzymał z daleka od nas. – powiedział ze smutkiem Freen.
- Teraz już rozumiem. Mimo, to cieszymy się, że was poznaliśmy. Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Oby w bardziej przyjemnych okolicznościach.
- Oby. Do widzenia!- wszyscy chóralnie krzyknęli za dwoma wodnikami płynącymi już w dół Wielkiej Rzeki.
- To teraz musimy sobie radzić sami.- powiedział Elizer.- Proponuję zjeść kolację i przespać się.
- Niezła myśl. Jest jednak mały szkopuł. Bliskość Białej Góry.- odezwał się Doromur i popatrzył w kierunku siedziby smoka.
- Racja. Myślę, że dobrze będzie wystawić wartę.- rzekł Krestir.
- Tak. To kto bierze pierwszą?- spytał Elizer.
- To może ja. Poprzednio byłam dwa razy pod rząd ostatnia.- zaproponowała księżniczka.
- Na pewno chcesz być pierwsza?- Elizerowi jakoś nie chciało się w to wierzyć.
- Tak.- popatrzyła mu wyzywająco w oczy.- A co myślisz, że sobie nie poradzę?
- Nie, tylko…
- To się cieszę.- odparła i odeszła kilka kroków od drużyny.
- Powiedziałem coś nie tak?- wojownik popatrzył z zakłopotaniem na kompanów.
- Nie wiem, ale widocznie coś ją gryzie. I myślę, że szybciej jej przyjdzie, jak ją zostawimy. Ja idę spaaaa…aaać- ziewnął Arcelir.
- Ja zrobię to samo- zawtórował mu Krestir.
Po chwili pozostali również ułożyli się na spoczynek. Arnona w końcu została sama ze swoimi przemyśleniami: „Ciekawe skąd smok się wziął w Ardzie i to w dodatku tak blisko Śródziemia?” Księżniczkę niepokoiło jednak kilka innych faktów. Przede wszystkim to, że Geintaug ma w swych pazurach Pierścień, wykuty jeszcze przez Saurona. Nie miała wyjątkowo rozległej wiedzy na temat historii Pierścieni, ale jednego była pewna: wiązało się to z magią i to tą złą. Bała się, że smok przeszedł jakąś ewolucję dzięki mocy, którą zdobył i potrafi się posłużyć Pierścieniem. Jeśliby zaatakował Arnor, ba w ogóle całe Śródziemie… czekałby ich los Forodwaith! Arnonie doszło teraz jeszcze jedno zmartwienie: Geintaug i jego moc. Od starego nauczyciela nauczyła się jednego zdania, które natychmiast jej przypomniało: „Magię można pokonać tylko magią”. A przecież w Śródziemiu nie było od dawna ani jednego czarodzieja, a najpotężniejsze elfy wyjechały na Najdalszy Zachód. „O Eru! Gdybym tak mogła…”- nie chciała nawet o tym myśleć. To było niemożliwe. Tymczasem spojrzała na górę. Lękała się jej mieszkańca. Wzniesienie było, teraz, w ciemnościach, jeszcze bardziej widoczne niż w dzień. Biała Góra, zgodnie z nazwą była cała biała. Nikt nie wiedział, z jakiej jest skały. Z ponurych myśli wyrwał księżniczkę cichy głos Arcelira:
- Nie śpisz czasami?
- Nie. Rozmyślam.- odpowiedziała, a przyjaciel spojrzał na nią z zaciekawieniem.- Wiesz naszły mnie wątpliwości, czy w ogóle jest w tym jakiś sens.
- Wątpliwości? Nie żartuj.
- Mówię poważnie. Nawet jak uda nam się wrócić szczęśliwie, to, co to da? Wojna trwa w najlepsze, a poza tym założę się, że Arthomor będzie się chciał zemścić za wyprawę. Z reszta mniejsza o to. Co z tego, że zobaczymy Geintauga jak i tak on nas zniszczy?- w tej chwili do księżniczki doszła straszliwa prawda. Nie mają sposobu na pokonanie przeciwnika. Po raz pierwszy od dłuższego czasu rozpłakała się. Czuła się bezsilna.
- Spokojnie. Damy sobie radę. Zobaczysz, jeszcze znajdziemy na niego sposób.- powiedział, choć sam nie za bardzo w to wierzył. Arnona spojrzała na niego zapłakanymi, zielonymi oczami. Mężczyzna nie wytrzymał i mocno przytulił przyjaciółkę.- Obiecuję ci, że cokolwiek postanowisz ja zawsze będę trzymał twoją stronę…i wcale nie, dlatego, że jestem twoim poddanym…
- Nie?- teraz to dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Arnono, nie wiem, co o mnie myślisz, ale teraz, kiedy któreś z nas może zginąć…- chwycił dziewczynę mocno za ręce.- chcę, abyś wiedziała, co do ciebie czuje. Arnono, kocham cię.
Księżniczka popatrzyła z niemym zdziwieniem. Czuła, że łączy ich coś więcej niż zwykła przyjaźń. Ale myślała, że to zauroczenie. Arcelir ją zaskoczył. Ale i ona po chwili zrozumiała. Do Arcelira czuła prawie to samo, co do Elizera, ale z tą różnicą, że tamten był dla niej jak brat. Brat, który kocha ją, nie chce więzić w złotej klatce. Natomiast z Arcelirem… było inaczej. Wtedy w puszczy, tego jeszcze nie umiała nazwać. Ale czuła się przy nim bezpieczna. Bezpieczniejsza i spokojniejsza niż przy kimkolwiek innym. Po chwili w jej oczach znowu pojawiły się iskierki. Ale Arcelir dostrzegł je jedynie przez chwilę, bowiem dziewczyna zamknęła oczy i odpowiedziała mu pocałunkiem. Jednak po chwili Arnona zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła. Spuściła wzrok.
- Lepiej, jak pójdę się przespać. Weźmiesz wartę?- powiedziała i szybko odeszła w kierunku śpiącej reszty.
- Jasne.- odpowiedział Arcelir. Nie zatrzymywał jej, choć najchętniej by przedłużył tamten pocałunek w nieskończoność. Ale nie chciał naciskać.
„Pocałowała mnie! Ale czy to znaczy, to samo co <<kocham cię>>? Nie mam pojęcia.” Teraz patrzył na nią, jak zasypia. „Jest taka piękna i dobra. Ale <<pazurki>> też ma”- uśmiechnął się do wspomnień z lasu i jaskini-, „Ale właśnie za to ją kocham…”
***
- Wstawać!!!- wszystkich obudził Elizer.- Dziś musimy dotrzeć do podnóża góry!
- Co tak wrzeszczysz?- spytała spokojnie Arnona.
- Inaczej to byś się nie obudziła.
- Obudziłabym się.
- Akurat.
- A właśnie, że tak.
- Dajcie spokój.- wtrącił się Gadofr.
- Poza tym Arnona ma rację. Nie krzycz tak głośno. Nie chcesz chyba aby już teraz nas zauważył?- wtrącił się Krestir.
- Tak… smoki bardzo nie lubią jak się im przerywa drzemkę…- powiedział Meron.
- Och! Przestańcie. Po prostu nie znam innego sposobu, by kogoś obudzić.
- Tak? W górach to mnie jakoś inaczej budziłeś.- Gadofr popatrzył z ukosa na przyjaciela.
- Dobra, już nie będę tak robił!
- A ja przygotowałem już śniadanie!- rzucił Doromur.
- Świetnie.- ucieszył się Elizer: „Uratowany przez śniadanie… kto by pomyślał?”
***
Wkrótce przemierzali dalej szarą pustynię. Tego ranka znowu była gęsta mgła. Szli już ładnych parę godzin, w przeświadczeniu, że mgła będzie dostateczną osłoną, aby podejść jak najbliżej smoka. Byli już prawie u stóp Białej Góry, kiedy nagle rozległ się przerażający ryk. Nim zdążyli się zorientować, mgła została zdmuchnięta.
- Za tą skałę! Szybko!- krzyknął Elizer.
Tymczasem nad szczytem wznosił się smok ogromnych rozmiarów. To był właśnie Geintaug. Nie należał do pokolenia tych stworów, które kiedyś pustoszyły Śródziemie. Od tych odległych czasów smoki zdążyły przejść pewną ewolucję, a Geintaug nie był wyjątkiem. Miał potężniejsze skrzydła, był o wiele sprytniejszy od Smauga. To jednak nie było najgorsze. Geintaug powoli zaczynał uczyć się używać Pierścienia. Na szczęście na razie szło mu to jeszcze dość opornie. Teraz rozglądał się za nieszczęśnikiem, który wzbudził jego niepokój i wybudził ze snu.
- Gdzie jesteś, zuchwalcze?! Wiem, że gdzieś skrywasz się przed mym wzrokiem! Wyjdź, nie bądź tchórzem! Nikt, kto obudzi Geintauga nie opuści tego miejsca żywy!!! – na potwierdzenie ostatnich słów zaczerpnął wielki haust powietrza, rozgrzał go w płucach i zionął nim, akurat niedaleko skały, za którą schowała się drużyna.
- Nie pozwolę aby mnie nazywano tchórzem!- krzyknął Krestir i wybiegł zza skały, zanim pozostali zdążyli się zorientować w jego poczynaniach.
Smok tylko na to czekał. Natychmiast odwrócił się w kierunku rycerza:
- Ha-ha-ha! I ty masz odwagę mierzyć się ze mną! Zapłacisz za swą nieroztropność!
Gdy tylko bestia skończyła mówić, plunęła ogniem w kierunku Krestira. Ten w ostatniej chwili zdołał zasłonić się tarczą. Geintaug jednak nie zaprzestawał ataku. Widząc jednak że jego ogień nie robi większego wrażenia na człowieku, postanowił zmienić taktykę. Wylądował na ziemi. Szybko odwrócił się. I zaatakował przeciwnika ogonem. Krestir zablokował się tarczą, ale nie na wiele to się zdało. Uderzenie było jednak na tyle mocne, aby powalić śmiałka, który tylko jęknął. Za skały dobiegł cichy głos:
- Nie!- Arnona chciała już się wychylić, kiedy w ostatniej chwili powstrzymał ją Elizer.
- Nie możemy mu pomóc.- wyszeptał jej do ucha.
- Ale…
- Słuchaj, jeśli zamierzamy wrócić to musimy to przeżyć. Wychodząc teraz… zginiemy, a smok przeżyje i pewnie prędzej wyruszy, by zaatakować Śródziemie. Rozumiesz? – spojrzał dziewczynie głęboko w oczy. Księżniczka zrozumiała, choć było to dla niej trudne. Nagle rozległ się trzask. Spojrzała jeszcze raz w kierunku Krestira. Jego tarcza pękła na pół, a on sam trzymał się za stłuczone ramię. W oczach tliła się jednak iskra zaciętości. Tymczasem smok szykował się, aby zadać ostateczny cios. Z jego paszczy wystrzelił strumień ognia. Rycerz zdążył jeszcze osłonić się mieczem trzymanym w drugiej, zdrowej ręce. Walka była jednak przegrana.
- Poddaj się!
- Nigdy!!!- wrzasnął Krestir i ruszył w stronę bestii. Geintaug jednak tylko się zaśmiał i uderzył z całą siłą. Iskierki zgasły.
Fine rozdziału VI CDN. Co do rozdziału VII mam złe wieści. Nie wiem kiedy się ukaże, bo nie wiem ile będę miała czasu w najbliższych dniach, poza tym w następnym rozdziale czeka Was odsłonięcie dość sporego kawałka DUŻEJ TAJEMNICY. I dlatego muszę dokładnie przemyśleć cały szmat fabuły... Wiem, narobie Wam tym niezłego "apetytu" na VII, ale wiecie co Cierpliwość jest cnotą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 13:54, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No dobra... Ochy i achy Ill’a skusiły mnie do przeczytania. Jako że mam wakacje (tak, tak, jeszcze około dwóch tygodni), to mogę się spokojnie zająć poprawianiem, komentowaniem i ocenianiem naszego działu o Fan Fickach. Ja wiem, że wy moje prace oceniacie ze wzorową punktualnością, a ja się obijam... No ale... Już się zbieram do kupy
Zaznaczę od razu, że nie czytałam JESZCZE legendarnej powieści Tolkiena, ale na pewno przeczytam. Na razie pan Newcomb i jego trylogia nie wypuszczają mnie ze swoich łapek. I jeszcze muszę powiedzieć, Megi, że nie zaczynając czytać, już jestem uprzedzona do Twojej powieści, ponieważ nie toleruję pisanie ciągu dalszego czegokolwiek, co nie jest Twoim dziełem. A w przypadku Tolkiena aż mi dziwnie, że nie bałaś się brać się za kontynuowanie legendarnej powieści. Sama mam już za sobą napisanie jednej książki i powiem Ci szczerze, że rozszarpałabym tego, kto zachciałby sam pisać jej ciąg dalszy.
Prawdziwy pisarz powinien umieć stworzyć swój własny świat, a nie żerować na gotowym już pomyśle. Ja wiem, że teraz ciężko o napisanie czegoś nie schematycznego. Elfy są oklepane, ratowanie świata też itp., itd. Ale trzeba umieć bazować na tych schematach tak, by zaskoczyć czytelnika. Natomiast zaczynając pisać ciąg dalszy powieści Tolkiena, stawiasz sobie znak stop na drodze do wydawnictwa, bo wątpię że ktoś zachce zaryzykować i to wydać. A jeżeli nawet, wszyscy będą porównywali Cię do mistrza. Ale to tylko moje zdanie i wcale nie musisz się nim kierować. Bardzo możliwe, że je zmienię po przeczytaniu Twojej twórczości... Oki, koniec moich wywodów, bo Cię pewnie już od nich mdli. Zaczynam czytać.
Megi napisał: | Żona króla Aramora, który wówczas władał państwem, powiła mu bliźniaki... |
comma
Megi napisał: | Wyruszę na północ wraz ze swą małżonką i drużyną... |
Megi napisał: | Jak powiedział, tak też wkrótce uczynił... |
comma?
Megi napisał: | Gdy dotarł na miejsce, założył miasto Fornost... |
comma
Megi napisał: | ...która ciągnęła się latami, a trwała tak długo, że już nie pamięta się dokładnie... |
Megi napisał: | Klimat, do tej pory łagodny tak, że ani lata nie były zbyt gorące i burzowe... |
Megi napisał: | Natomiast w ostatnich czasach lata stały się wyjątkowo upalne, że prawie wszędzie panowały susze, a burze groźniejsze i częstsze. |
Hm, może bez tego ‘że’ i najlepiej po ‘upalne’ wstawić krope i zacząć nowe zdanie I ‘..a burze były groźniejsze...’
O, widzę, że znalazłaś już kogoś do poprawiania błędów. No to się nie męczę, chyba, że coś mnie bardzo raźnie, to wtedy się czepnę
Megi napisał: | a następnie wyszła z zamku na złociste uliczki miasta, rzucając do służby szybkie:
- Będę na obiedzie.
Wyszła na złociste ulice miasta. |
Powtórzonka
Eee co jej tak łatwo poszło Elizera przekonać? Myślałam, że on dłużej się z księżną podroczy, a tu jak po maśle.
Megi napisał: | Czy my coś mówimy? – odpowiedział mu Krestir.
-Nie, ale… wasze miny mówią za was!
-Ja tam nic złego na myśli nie miałem. A ty, Gadofrze?
-Nie, ja tez nie.- odpowiedział żołnierz.
-Nie? Ja już znam to wasze „nie”! – odpowiedział Doromur.
-E, serio? Bo w takim razie chyba nas dobrze nie znasz. Wiesz przecież, że dobrze ci życzymy.
-Tak? A potem mnie obgadujecie!- Doromur nie dał się przekonać.
-Wcale nie! Może i twoje powiedzonka są dziwne, ale…
-Ha! Wiedziałem! |
Hm, nie chce się czepiać... Ale czy mężni, poważni i doświadczeni wojownicy by tak spierali jak dzieci? Choć mężczyźni to podobno wieczne dzieci, także pięknie z nich czasem pokpić xD
Megi napisał: | -Nie! Z tą zrzędą? Nigdy! Chyba byłbym idiotą!- powiedział, jednak na serio Etolira podobała mu się... |
Megi, powiedzenia typu na serio są zbyt nieliterackie. Mogą być jedynie w dialogach, choć stanowczo uważam, że psują klimat całej powieści. Postaraj się ich unikać.
Dużo powtórzeń... Poza tym, zważ na inteligencje czytelnika. Np. w chwili, gdzie Arnona była na uczcie przed polowaniem. My wiemy, że jest w sali, więc oczywiste jest, że pary tańczą na środku tejże sali, i że dziewczyna dotarła do środka tejże sali itp. Nie popełniaj tego samego błędu, co Dan Brown w Kodzie. On chyba z pięć razy wytłumaczył czytelnikowi, co to jest cilice... Aż poczułam się urażona, mi wystarczyło jednego razu, no drugi mógł napomknąć, ale ile można...
Zastanawia mnie zachowanie Arnony... Rzuca się na szyję mężczyźnie (a samotna noc w lesie ją wcale nie usprawiedliwia), czy też przed polowaniem, podbiegła w jego stronę... Osobie z królewskiego rodu to nie przystoi. Już we krwi ma odruchowe arystokratyczne zachowanie wobec innych i to mi trochę nie pasuje.
Megi napisał: | Może i był nieśmiały, ale nie miał zamiaru znosić foch Arnony. |
O tym już wspominała... Slowo foch tu zupełnie nie pasuje...
Megi napisał: |
- Co?! Ty…-nie zdążyła, Arcelir już zdążył zasłonić jej usta swoją mocarną ręką.
- Puszczę, ale musisz mi obiecać, że pozwolisz mi coś wytłumaczyć, dobrze? |
Czekaj, ale jak to, jechali konno, a on jej twarz zasłonił ręką? * próbuje to sobie wyobrazić *
Megi napisał: |
- Cóż według mnie lepiej będzie jak się teraz prześpimy. Najwyżej niech Elmisa zrobi bardziej obfitsze śniadanie.- odparł Arcelir. |
To on nawet nie spytał Arnony czy nie jest głodna? Co za facet...
Megi napisał: | Ogarnęła się w kilka minut i zeszła na dół do sieni... |
Czy sieni to nie jest przypadkiem rodzaj korytarza? To Lirtir smaży rybę na korytarzu? Oryginalne...
Megi napisał: | Chyba te dwie ryby już będą. |
Będą co?
Megi napisał: | Król czekał cierpliwie całe południe, w końcu nie wytrzymał i zajrzał do pokoju Arnony. I drugi raz tego samego dnia wykrzyknął:
- Co?!!! A więc ten niedźwiedź był ci tak naprawdę na rękę siostro?! |
A co tam takiego było, że zrozumiał cały plan Arnony?
Megi napisał: | - Dobrze, że wieczorem objuczyliśmy konie. |
Że co? Obładowali konie bagażem i poszli spać? Konie też powinny wypocząć przed długą wędrówką przecież...
Megi napisał: | - Gadaj!!!!!- wrzasnął Elizer. |
Wystarczy i jeden wykrzyknik...
Megi napisał: | Zwariowałaś z końmi?! |
Wyszło Ci, że księżniczka zwariowała, będąc w towarzystwie koni, lub w ich sprawie xD
Zwariowałaś? Z końmi?!
Megi napisał: | „Odejcie stąd śmiertelnicy!!! Gdyż inaczej zginiecie jak oni!!!! Ja jestem duchem tej góry i nie pozwolę by zakłócano spokój tego miejsca!!!!”
- Tak jest, tak jest!!! |
W tym momencie mam ochotę przestać czytać... Przepraszam. Ale że co? Że strażnicy dali się na to nabrać? To jest dobre w kreskówce Disney’a , ale nie literaturze fantasy!
Megi napisał: | Po półgodzinie wojownicy rozpalili ognisko i zjedli skromną kolację a następnie wpakowali się do swych namiotów i szybko posnęli. |
I nikt nie został na warcie? Trwa wojna, i nie ważne, że jest zawieszenie broni, kto wie co może się strać. Poza tym mogą wrócić żołnierze, może nawet niebo zacznie spadać! A cała zgraja dorosłych wojowników idzie spać i żaden nie zostanie na warcie?
Megi napisał: | - Nie, gorączki na pewno nie mam i nie majaczę. Po prostu…- przerwał i umilkł.
- Po prostu, co? Wyduś to w końcu z siebie! |
Nie tylko księżniczka, ale i każda dobrze wychowana kobieta nigdy nie zacznie w ten sposób rozmawiać z mężczyzną.
Megi napisał: | Zaczynam się martwić. Coś musiało się stać. Na razie jednak przygotuję coś do jedzenia.” – pomyślał i zabrał się do szykowania śniadania. |
Ja wiem, że to jest normalna fizjologiczna potrzeba ludzka, ale oni wszyscy cały czas coś gotują i jedzą... Muszą mieć stalowe nerwy skoro mogą spokojnie jeść w takiej sytuacji. A to, że po tym jak księżniczkę gonił niedźwiedź, ona najspokojniej w świecie rozłożyła namiot i wszamała kolację, ja pojąć nie mogę... To wyglądało, jakby ona codziennie przed takimi bestiami uciekała...
Megi napisał: | - Kiepsko. Ale ciii… tam chyba jest tam czyjś obóz.
- To może coś zwędzimy?
- Niezła myśl. |
Yyy... wieją przed żołnierzami i podkradają się do nieznanego obozu, bo nie mogą wytrzymać kilka godzin bez jedzenia?
Illidan napisał: | ... rozdział bardzo ciekawy, ale wydaje mi się, że za duże szczęście ma ta drużyna... osobiście bardziej pomęczyłbym bohaterów... w końcu to autor ciągnie za sznurki... |
Tak, Łukasz ma rację. Wszystko idzie jak po maśle... Za łatwo i za zybko...
Megi napisał: | Porozmawiamy przez drogę |
Chyba Porozmawiamy po drodze/w czasie drogi
Za szybko rozwinął się ten wątek miłosny... Trzeba było potrzymać czytelnika trochę bardziej w niepewności i się z nim podroczyć, by łamał głowę, kogo wybierze Arnona. No chyba, że Arcelir zginie teraz. Przy takim obrocie wydarzeń byłabyś usprawiedliwiona.
Megi napisał: | Iskierki zgasły |
A jednak nie... Ech, jakby Arcelin zginął, naprawdę byłby to niezły obrót akcji i zaskoczyłabyś czytelnika...
Przeczytałam wszystko. Cóż mogę Ci powiedzieć...
Dużo błędów. Stylistyka i interpunkcja kuleje. I jest od groma powtórzeń. Nie poprawiałam, bo pisałaś, że znalazłaś kogoś, kto Ci korektoruje, ale powiedz mi, czy te rozdziały tu są skorektorowane? Bo jeżeli tak, to chyba czas poszukać kogoś bardziej kompetentnego...
Akcja rozwija się stanowczo za szybko.
Brak mi opisów i żadnej psychologii postaci nie ma...
Masz problemy z dialogami... Interpunkcja w nich kuleje, ale też i sama treść, są strasznie przewidywalne. Czytając co powiedziała pierwsza osoba, już wiem, co odpowie jej rozmówca itd.
Jak już mówiłam, wszystko dzieje się za szybko i przyśpiesza coraz bardziej w każdym z rozdziałów. Spokojnie, dokąd się spieszysz? Pomysł nie ucieknie, a i napięcie się pojawi, bo jak na razie to czytelnik wszystko dostaje jak na tacy i nie ma nawet czasu by choć troszkę się pogłowić.
Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz. Nie krytykuję Cię, byś przestała pisać. Przeciwnie, krytyka ma zachęcić do pracy nad tym, co jest. Pomysł jako tako dobry, ale wciąż uważam, że nie powinno pisać ciągu dalszego dzieł mistrzów i niemistrzów. Jeżeli masz talent, to powinnaś umieć stworzyć swój własny świat i w nim spokojnie byś umieściła swoją historię. Nie rozumiem czemu tego nie zrobiłaś... No ale może kiedyś zdecydujesz się na to. Tym czasem poczekam na następny rozdział, może coś w nim się poprawi.
Poczytaj sobie o sztuce pisania. Jest masa artykułów w Internecie. Ale przede wszystkim czytaj wiele książek i zwracaj uwagę na to, jak autorzy budują napięcie, tworzą opisy i psychologię postaci oraz dialogi.
Megi, pamiętaj, by osiągnąć sukces potrzeba 2% talentu i 98% pracy.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:31, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki Aria za posta. I jeśli już to zaczęło mnie mdlić dopiero po połowie... . Jeśli chodzi o styl, to przez ostatnie trzy lata nikt mi go nie poprawiał( za co nie lubię mojej polonistki), bo w gimn miałam go podobno na poziomie całkiem, całkiem dobrym. Niestety nie miał mi go kto poprawiać i się opuściłam. Więc jeśli chodzi o styl: pisz, krytykuj... prosze bardzo... bede Ci naprawde wdzięczna (tylko pisz dokładnie co Ci sie nie podoba bo inaczej tego nie bede mogla poprawić) interpunkacja z polaka zawsze była moja piętą Achilesa... zawsze w zeszytach miałam czerwono od "i.", "i."... Jeśli chodzi o pomysł kontynuowania dzieła Tolkiena... to zrobiłam to tylko i wyłącznie z dwóch powodów: 1. Uwielbiam WP i Hobbita i w ogóle świat, który stworzył Tolkien, 2. to moja pierwsza poważna opowieść/książka, więc trochę bałam się osadzać opowiadanie w całkiem nowym świecie (choć teraz trochę tego żałuję, bo by było ciekawiej, ale teraz juz trudno)...
A jeśli chodzi o przyśpieszanie... to postaram się trochę to naprawić... Aria, jeśli chodzi o wątek miłosny... nie martw się... ja specjalnie dałam im się cmoknąć i całej tej sytuacji ustabilizować...bo ten pocałunek wcale nie oznacza kłopotów sercowych Arny... ale co dokładnie szykuje... to musisz poczekać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:00, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Aria napisał: | I jeszcze muszę powiedzieć, Megi, że nie zaczynając czytać, już jestem uprzedzona do Twojej powieści, ponieważ nie toleruję pisania ciągu dalszego czegokolwiek, co nie jest Twoim dziełem. (...) Prawdziwy pisarz powinien umieć stworzyć swój własny świat, a nie żerować na gotowym już pomyśle. (...) Natomiast zaczynając pisać ciąg dalszy powieści Tolkiena, stawiasz sobie znak stop na drodze do wydawnictwa, bo wątpię że ktoś zechce zaryzykować i to wydać. |
... nie zgadzam się... Śródziemie jest światem wyjątkowym, temu chyba nikt nie zaprzeczy, ale to Śródziemie, które opisuje Tolkien jest inne od Śródziemia, które opisuje Megi, czy które opisuję ja (np. w TH)... nastała era ludzi i obraz tego świata będzie się zmieniał, a w jaki sposób, nie wiadomo... to nie jest żerowanie na gotowym pomyśle... prawdziwy pisarz, układający ciąg dalszy, powinien dbać o to, by nie zniekształcić, zbezcześcić, po prostu nie zepsuć magii świata, który powstał dzięki talentowi Tolkiena... i sądzę, że wydawnictwa nie będą z tego powodu robić problemów; inaczej nie pojawiłyby się liczne kontynuacje Władcy Pierścieni... to wiadome, że nikt na "dzień dobry" nie wyda powieści autora, o którym nikt nigdy nie słyszał... dlatego sądzę, że dzieło powinno mieć przede wszystkim TO COŚ, powinno zawierać w sobie przesłanie do każdego człowieka, powinno wzruszać i powinno bawić - po prostu powinno być uniwersalne...
... oceniając zakończenie rozdziału... zawsze, kiedy umiera jakiś bohater i jego śmierć opisana jest bez żadnych emocji, czuję pewien niedosyt... tak było w przypadku Harry`ego Pottera i Czary Ognia, gdy zabito Cedrika... bo chciałbym poczuć pewien żal, ból, pewien smutek z powodu tego, że ktoś umiera, że ginie bohater, który może mógł mieć jeszcze przed sobą wspaniałą przyszłość... dlatego suche opisy śmierci nie zadowalają mnie (suche tzn. bez ostatnich przeżyć wewnętrznych umierającego i jego towarzyszy)...
... co do wątku miłosnego... chyba chciałbym, żeby Arnora była z Elizerem...
... muszę jednak przyznać, że wszystko dzieje się za szybko... wiem, że takie ciągnące się w nieskończoność flaki z olejem też nie są dobre, ale jeśliby popracować nad rozbudowaniem akcji (opisy, przeżycie wewnętrzne, może dodanie nowych wątków pobocznych) z pewnością nie byłoby to złe... ... i mam jeszcze takie pytanko odnośnie Pierścienia... skąd on się wziął, bo chyba mi to umknęło przy lekturze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Megi
Wschodząca Nadzieja
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 976
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podkarpacie Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:18, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Nie umknęło Ci bo tego dokładnie jeszcze nie opisałam ale opiszę... pewnie w następnym rozdziale... ale niczego nie obiecuje bo jego "dokładniejszy obraz" dopiero zaczyna mi sie ksztaltowac w wyobraźni a nie chce zeby powstawal zbyt pochopnie bo jest on wazny dla całej fabuły. Wiec jak na razie nie spodziwacie sie ze w tym temacie sie cos pojawi... (czyt. VII rozdział)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 18:48, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Megi, miło że zaczęło Cię mdlić dopiero po połowie, jednak przez połowę udało mi się trzymać poziom
Mojego stylu też nikt nie poprawiał. On jakoś tak sam się wyrobił. Gdy czytam pierwszą wersję Armandii (Tak, Armandia miała być zupełnie czym innym, niż czytaliście, zupełnie ), to stwierdzam, że zrobiłam duży krok na przód. Zazwyczaj pisząc coś, kolejne rozdziały wychodzą coraz to lepsze. Bo poprzez pisanie ćwiczysz. No i do tego musisz jeszcze dużo czytać, bo poprzez to nabierasz się słownictwa i obserwujesz mistrzów pióra w akcji. Oczywiście mówię o czytaniu książek, a nie pseudo-książek...
Glum, ależ ze Śródziemia korzystają chyba wszyscy pisarze fantasy. Tylko, że bazując na schemacie Tolkiena, tworzą własne krainy, mitologie i historie, czasem nawet rasy. Nie, dla mnie pisanie kontynuacji, to pójście na łatwiznę. I niestety żaden pisarz, który to czyni, mojego szacunku nie zdobędzie. Przykro mi.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:11, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
... no cóż... nigdy nie zaplusowałem u Ciebie, byś miała jakiś szacunek względem mnie, a teraz to tym bardziej...
... wracając do tematu... napisałaś:
Aria napisał: | Tylko, że bazując na schemacie Tolkiena, tworzą własne krainy, mitologie i historie, czasem nawet rasy. Nie, dla mnie pisanie kontynuacji, to pójście na łatwiznę. |
... dla mnie tworzenie w Śródziemiu nowych krain, nowych ras i nowej mitologii, to wielkie zniekształcenie tego świata i być może pójście na łatwiznę... oczywiście, że korzystasz już z pewnego fundamentu, który ktoś przed Tobą już określił... dla mnie wielkim wyzwaniem (z pewnością większym niż tworzenie własnego świata) jest opowiadać o losach Śródziemia, trzymając się tego, o czym pisał Tolkien: jak opisywał ten świat, zachwycając czytelnika jego magią i mając na uwadze to, co sam zamyślił, wybiegając w przyszłość, czyli po prostu trzymanie się faktów... to ogranicza z jednej strony, ale też nie pozwala popadać w jakieś zniekształcenia... i poddanie się tym "ograniczeniom" wydaje mi się o wiele większą sztuką, niż tworzenie własnego świata, który i tak będzie kopią jakiś innych światów, z którym wcześniej pisarz miał do czynienia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Pon 21:34, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No właśnie sztuka pisarstwa współczesnego polega na tym, by tak bazować na tym co było, by zaskoczyć czytelnika. To trudne w dobie schematyczności. A jednak czasem się udaje...
Rozumiem, że RPGi opierają się na światy już stworzony, ale kiedy ktoś piszę książkę, osadzoną w świecie już istniejącym, to jest dla mnie po prostu kiepskim pisarzem.
Cytat: | ... dla mnie tworzenie w Śródziemiu nowych krain, nowych ras i nowej mitologii, to wielkie zniekształcenie tego świata i być może pójście na łatwiznę... |
Nie o to mi chodziło! Mówiłam o tym, że Tolkien w taki sposób stworzył świat fantasy, że trzeba nieco się wysilić, by stworzyć coś odmiennego. On stworzył schemat. A swój świat ludzie tworzą na tym schemacie, nie w Śródziemiu, a po prostu, kreując swoje krainy. Armandia przecież nie jest w Śródziemiu, a występują tam schematy tolkienowskie, choć go nie czytałam. Widzisz? Jego twórczość jest tak glęboko zakorzeniona, że nawet nie musiałam się z nią zetknąć, by bazować na jego schemacie.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Illidan
Władca Słów
Dołączył: 20 Lip 2008 Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Myślenice Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:50, 15 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
... mamy odmienne zdanie na temat pisarstwa... bo to jest tak, jak z filmem... przypuśćmy, że jakiś jeden reżyser filmów fantasy wymyślił sobie krainę, bohaterów, fabułę i stworzył dzieło... wymyślony przez niego świat tak zainspirował innego reżysera, że ten postanowił nakręcić kontynuację... czy to złe, pirackie i kiepskie?... nie sądzę... świat Śródziemia mnie fascynuje i inspiruje... mam w zamyśle napisanie kilku książek dotyczących losów Erelena w Czwartej Erze i bynajmniej nie uważam tego za kiepski pomysł... oczywiście, może się nie spodobać, ale dla mnie będzie to wielkie wyzwanie, by jednym słowem nie zburzyć całego piękna i magii tego świata...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|