Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
Obecny czas to Sob 4:14, 30 Lis 2024

Kuźnia Dusz
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Nie 12:14, 14 Sty 2007    Temat postu: Kuźnia Dusz

Słońce wychylało swe czoło zza choryzontu, dzień zapowiadał się słonecznie, wiatr skłucony wiał zarówno z południa jak i z północy, sprawiając wrażenie jakby rozbijał się o siebię niczym fala uderzeniowa.
Mieszkańcy Sellian dopiero budzili się ze snu, trzeba było zacząć zwyczajny dzień, taki jak każdy wręcz monotonny, jednak nie dla wszystkich, dla niektórych ten dzień był dniem ostatecznym, dniem sądu absolutnego, a dla niektórych życie było zależne od niewielkiej grupki osób.
W porcie Sellian można było zaóważyć pewną postać która opierała się o poręcz i patrzeła w niebo tak jakby z nim rozmawiała, mijały sekundy, minuty, jednak Rifkinowi wydawało się że mijają dnie.
-Hmm, nadszedł dzień w którym trzeba stawić czoła..., hmm najprawdopodobniej samemu sobie-rozmyślał tak chwilę i zastanawiał się czy ktokolwiek z tęczy zjawi się w umówionym czasie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Pon 21:33, 15 Sty 2007    Temat postu:

Wiatr rozczesywał jej włosy, a słońce właśnie się budziło.
Wczorajszego wieczora przybyła do Sellian i wynajęła skromny pokój w jakiejś oberży, w której gruby oberżysta spoglądał na nia złowrogim wzrokiem. Oberża, no cóż... był to walący się budynek, o każdym następnym pietrze szerszym od poprzedniego. Ale lepszej obsługi nie spodziewała się znaleźć w tej części dzielnicy portowej.
Jeszcze przed świtem opuściła niegościnną gospodę i wyszła na miasto. Pomyślała, ze dobrze by było, gdyby porzuciła dothracki strój i ubrała się zgodnie z panującą tutaj modą, by nie wyróżniać sie z tłumu. Wystarczył jej już wzrok oberżysty.
Tak więc z samego rana udała się do krawcowej, mając zamiar w ostateczności kupić to, co ma. Nie miała czasu na czekanie.
Krawcowa, owszem, miała na sprzedaż parę prostych, lnianych sukien. Daenerys kupiła jedną, kremową, z lekko rozszerzanymi rękawami i dość pokaźnym dekoltem.
Ale uwagę wciąż zwracały jej srebrnozłote włosy.
Szła wąską alejką obserwując budzące się do życia miasto. Kobiety wychodziły z domów, by zdjąć pranie, które wisiało w wilgotnym, nocnym powietrzu, niektóre udawał się na plac targowy, by kupić mąkę lub świeże ryby. Dzieci spotykały się na ulicach i wymieniały swoje skarby - kamyki, powykręcane korzenie, szklane kulki. A mężczyźni powoli rozchodzili się po mieście za swoimi sprawami. Większość szła jednak do portu.
Dany pomyślała, ze wartałoby sie tam udać.
W porcie już od samego rana panował ruch i hałas. Co chwila ktoś nawoływał lub przynaglał pracujących na statkach majtków, gdzieś roznosiły sie okrzyki drobniejszych sprzedawców zachęcające do kupienia tego i owego. Daenerys zauważyła także w porcie ludzi o ciemnych skórach i włosach, których wcześniej nie spotkała. Słowem, miasto zaczynało tętnić życiem.
A pośród tego zamętu jeden człowiek stał oparty o poręcz, zapatrzony w niebo. Pozornie nie wyróżniał sie z tłumu, lecz jeśli przyjrzeć sie mu uważniej, można było dostrzec, że różni się od miejscowych paroma szczegółami.
Jego szaty miały intensywniejsze kolory, niż szaty pospolitego mieszczanina, posiadał także dłuższe włosy, niż mają to w zwyczaju tutejsi mężczyźni. I chyba Dany skądś go znała.
Obserwowała go uważnie. Nagle, jak gdyby mężczyzna wiedział, że go obserwuje, odwrócił sie i pogodnym głosem przywołał ją do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Pon 23:35, 15 Sty 2007    Temat postu:

Rifkin patrzył nadal na niebo, jakby próbował się e nim doszukać odpowiedzi na dręczonce go pytania, co chwilke jakiś człowiek obijał się o niego niosąc jakies pakunki. Nic nie przeszkodziło mu tak w swej nieustannjej koncentracji, jak uczucie zbliżającej się energi, skierował swój wzrok w strone południa, zauwazył szczupłą kobiete o srebrnozłotych włosach, wydawało mu się że z ją zna jednakrze nie przypominał sobie twarzy, była ona naprawde piękna, jej oblicze przyćmiewało reszte tłumu. Rifkin patrzył na nią i gestem ręki poimformował o prośbie przybycia ku niemu.
-Witaj pani-skłonił się i pocałował w dłoń-Jestem Rifkin, mam dziwne przeczucie iż przybyła tu pani w pewnym określonym celu, patrzył na nią wymownie i czekał na odpowiedź...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Wto 18:32, 16 Sty 2007    Temat postu:

Podeszła do owego mężczyzny. Ten, pocałował ja w rękę i przedstawił się imieniem Rifkin. Daenerys przemknęło przez myśl, że pewnie mieszkał kiedyś na dworze. Dygnęła lekko.
- Mam dziwne przeczucie iż przybyła tu pani w pewnym określonym celu - usłyszała głos Rifikina.

Skąd wie o wiadomości? - pomyślała - powinnam być ostrożna, to może być zwykły oszust. Albo szpieg.
Trzy dni temu dostała wiadomość o dość nietypowego posłańca... kula światła przekazała, jej aby jak najszybciej udała się do Sellian i odnalazła Zielonego Podróżnika, po czym rozpłynęła się w ciemnej nocy. Dany zdecydowała, że nie będzie afiszować powodu swojego przybycia do miasta, póki nie wyjaśni tej sprawy.
- Owszem - odpowiedziała, ważąc słowa - myślę, ze każdy ma jakiś cel, dla którego tu przybył. Ja szukam pewnej osoby...
Po czym uśmiechnęła się uprzejmie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Wto 21:51, 16 Sty 2007    Temat postu:

Rifkin wyczuł w głosie kobiety niepewność, uznał to za dobry atut, poniewaz w dzisiejszym świecie nikomu nie mozna wierzyć, spoglądał na nią z usmiechem na twarzy, nie był do końca pewien czy przybędą członkowie tęczy, a tu niespodzianka i nawet przybył ktos spoka niej.Jednak wciąż myślał o reszcie, spoglądał co chwile patrząc czy ktoś nie nadchodzi, przeciągnoł się i powiedział do srebrnozłoto włosej kobiety:
-Tak, mówisz zielony podróżnik, hmm sądze że go odnalazłaś-uśmiechnoł się szczeze-powiedz mi jakim rodzajem magji się pałasz_Rifkin z zaciekawieniem czekał na odpowiedź


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 16:43, 17 Sty 2007    Temat postu:

-Tak, mówisz zielony podróżnik... hmm, sądzę że go odnalazłaś - Uśmiechnął się. - powiedz mi, jakim rodzajem magii się pałasz.
Uśmiechnęła się nieznacznie.
- Skąd mogę mieć pewność, że jesteś Zielonym Podróżnikiem? Nie wyglądasz na maga. A jeśli chodzi o mnie.... co będzie, jeśli powiem ci, ze nie władam żadna magią?
Spojrzała na niego świdrującym wzrokiem i sięgnęła umysłem do źródła magii, by w razie czego być przygotowanym.
Mężczyzna zaśmiał się tylko krótko i poprowadził ją do miejsca, gdzie nie patrzyło się na nich dziesiątki ludzi. Wtedy pstryknął palcami, a Daenerys zaniemówiła. Rysy jego twarzy zaczęły sie zmieniać, i dziewczyna już wiedziała, kim jest mężczyzna.
- Co... Rifkinie, to ty....
Zrozumiała, ze Mag sam nie chciał, by go poznała. Przynajmniej nie od razu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 18:27, 17 Sty 2007    Temat postu:

Młode promienie słonecznego blasku wkradły się przez nieszczelnie zamknięte okiennice do komnaty. Przemknęły przez pokój zostawiając po sobie smugę swiatła, ogarnęły swym ciepłem śpiącą elfkę. Powieki Arianny drgnęły i po chwili do ranka uśmiechnęły się jej błękitne oczy.

Nadszedł dzień trzeci. Czas się wypełnia.

Arianna podeszła do okna i otworzyła okiennice wpuszczając młode słońce do komnaty. Promienie wkradły się w srebrzyste włosy elfki i zaczęły tańczyć z ich blaskiem.

Elfka ubrała białośnieżną suknię wyszywaną srebrnymi elfickimi wzorami, u boku umieściła srebrny miecz. Uczesała długie włosy i schowała je pod czarnym, podróżnym płaszczem zatapiając twarz w cieniu kaptura.

Zeszła na dół i szybko zjadła śniadanie. Po czym wyszła z gospody. Postać w czarnym płaszczu nie budziła zainteresowania, obrzucano ją obojętnymi spojrzeniami, by już po chwili zapomnieć o nieznajomej i zająć się obowiązkami życia codziennego.

Arianna szła niezastanawiając się gdzie dokładnie ma się udac, powierzyła swą drogę sercu i instynktowi, który do tej pory ją nie zawiódł. W oddali ujrzała dwie postacie. Kobietę w kremowej sukni, jedyne co różniło ją od tłumu były jej srebrnozłote włosy.

Daenerys... Ale gdzież podział się Twój młody smok?

Obok elfki stał mężczyzna. Arianna nie musiała mu się długo przypatrywać. Poznała Rifkina od razu. Podeszła do nich, lecz nie zdjęła kaptura, więc jej twarz nadal była niewidoczna.

- Zielono i fioletowo duszo witajcie - rzekła cicho.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Śro 19:22, 17 Sty 2007    Temat postu:

Rifkin pokazał swe "prawdziwe" oblicze, i udowodnił tym Dany że spotkała właściwą osobę, po chwili poczuł pozytywną aure, wyszeptał
-Błękitna dusza-spojrzał w bok i zobaczył Arianne, uśmiechnoł się i spoglądał jak idzie w ich strone
-Witam cie, cieszę się że przybyłaś,jest nas już troje, niewiesz czy przybędzie ktoś jeszcze
Rifkin patrzył z zaciekawieniem
-do południa musimy poczekac, następnie musimy wyruszyć w drogę, niewiem czy wiecie ale siły zła stawiają kroki ku nam, jeżeli ich nie powstrzymamy cała nasza kraina za pare tygodni przestanie istnieć.........
Rifkin zamyślił się chwile
-Tak musimy dac rady
Oparł się o ściane, skinoł ręką i jego twarz znów zmieniła wygląd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Śro 19:33, 17 Sty 2007    Temat postu:

Daenerys... Ale gdzież podział się Twój młody smok?
Te słowa rozbrzmiały w jej głowie nagle niespodziewanie. Poznała głos Arianny.
- Błękitna dusza jest blisko - szepnęła do Rifkina.
-Wiem - odparł z uśmiechem.

Mój smok.... chyba poluje na króliki poza granicami miasta.
wkrótce podeszła do nich postać w czarnym płaszczu. Nie dostrzegli jej twarzy, ale poświata była nieomylna.
- Zielono i fioletowo duszo, witajcie - wyrzekła niemal bezgłośnie, ale oboje usłyszeli ją doskonale.
- Poczekamy do południa, następnie wyruszymy w drogę. Nie wiem, czy wiecie, ale siły zła stawiają kroki ku nam. Jeżeli ich nie powstrzymamy, cała ta kraina za pare tygodni przestanie istnieć... - zamyślił się - tak, musimy dać radę.
Po czym znów przybrał fałszywą twarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 20:59, 17 Sty 2007    Temat postu:

- A więc czekajmy. Myślę, że ktoś jeszcze przyjśc powinien - Elfka oparła się o ścianę domu w zaułku którego stali - przyjdą Ci, których przyprowadzi tu los.

Mnie miało tu nie być... Ale jestem...
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 23:31, 17 Sty 2007    Temat postu:

Khadim otworzył oczy. Podniósł sie z łóżka, ubrał , i podszedł do okna. Nagle ujrzał trzy dziwnie wyglądające postacie. .Od razu zorientował sie, że to nie są ludzie. Poczuł chęć porozmawiania z nimi. Zabrał wiec swoje rzeczy: pieniądze, narzędzia i broń i spakował to w skórzaną torbę. Zszedł na dół po schodach i wyszedł na ulicę. Ulica, jak ulica, strasznie brudna. Khadim rozejrzał się i zobaczywszy troje nieznajomych podszedł do nich i niespodziewanie powiedział:
-Witajcie. Jestem Khadim Dębowa Tarcza. - spojrzał na wszystkich.
Nie wiedział, dlaczego sie przywitał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Arianna
Gość







PostWysłany: Śro 23:52, 17 Sty 2007    Temat postu:

Poczuła jak czyiś wzrok zatapia ich w swej ciekawości. Podniosła oczy i ujrzała w oknie jednego z domów czyjąś sylwetkę.

Przyjdź jeżeli Twój los naszym jest...

Postać zniknęła z okna, po chwili zbliżył się do nich męzczyzna.
-Witajcie jestem Khadim Dębowa Tarcza - rzekł nieznajomy zaskakując samego siebie.

Los potrafi prowadzić nas na sznurku niczym marionetki, prawda? - dźwięczny i ciepły głos elfki popłynął przez myśli Khadima - Czasem nawet przemawia za nas. Czyż nie jest to piękne? Pewnośc mieć można iż nie ominie się swego przyznaczenia...

- Witaj Khadimie - rzekła na głos.
Powrót do góry

Autor Wiadomość
Rifkin
Słoneczny Blask



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Berhuilu


PostWysłany: Czw 11:03, 18 Sty 2007    Temat postu:

Rifkin spojrzał na idącego w ich stronę krasnala, czuł iż zmierza ku nim, słysząc słowa -Witajcie jestem Khadim Dębowa Tarcza-zastanowił się czy ta osoba powinna tu być, po chwili namysły rzekł
-Witam Khadimie, czyś pewien jest iz powinieneś tu być i dzierżyć brzemie ludzkości
Khadim oniemiał patrzył na człowieka
-Powiedz nam dlaczego tu jesteś
Rifkin spojrzał na Błękitną dusze, wyczówał iż miała ona coś wspólnego z przybyciem krasnala
-A moze ty Arianno chciałabyś coś jeszcze powiedzieć, patrzył na nia wymownie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Khadim Dębowa Tarcza
Wschodząca Nadzieja



Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 12:54, 18 Sty 2007    Temat postu:

Khadim usłyszał czyjś głos w swojej głowie
- Los potrafi prowadzić nas na sznurku niczym marionetki, prawda? - dźwięczny i ciepły głos elfki popłynął przez myśli Khadima - Czasem nawet przemawia za nas. Czyż nie jest to piękne? Pewność mieć można iż nie ominie się swego przeznaczenia...
Potem powidziała na głos
- Witaj Khadimie.
- Witam Khadimie, czyś pewien jest iz powinieneś tu być i dzierżyć brzemie ludzkości? - odezwał sie mężczyzna. Khadim spojrzał na niego z zdziwieniem - Powiedz nam dlaczego tu jesteś?
- Sam dokładnie nie wiem...
Potem człowiek spojrzał się na srebrnowłosą elfkę i powiedział:
-A moze ty Arianno chciałabyś coś jeszcze powiedzieć?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Asthanel
Lost Bastard



Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co ci do tego? ^^
Płeć: Lady


PostWysłany: Czw 19:52, 18 Sty 2007    Temat postu:

Podczas, gdy grupka gawędziła miedzy sobą, Daenerys rozejrzała się w około. Jej wzrok padł na szczupłego postać z długą, siwą brodą kroczącego obok ogromnej postaci czarnoskórego mężczyzny.
Zaczerpnęła tchu.
- Wybaczcie, wrócę niebawem.
Po czym odwróciła sie na pięcie i ruszyła przez zatłoczony port. Udało jej sie dogonić obu mężczyzn. Będąc parę metrów za nimi, zawołała:
- Arstanie, Belwasie.
Pierwszy odwrócił się Arstan Białobrody, za nim Silny Belwas. Na twarzy Białobrodego dostrzegła zaskoczenie. Staruszek pokłonił się nisko.
- Wasza Miłość.
- Belwasie, czy byłbyś tak uprzejmy i pozwolił mi porozmawiać na osobności ze swoim giermkiem? - powiedziała w języku dothrackim, by ten mógł ją lepiej zrozumieć.
Były niewolnik wzruszył ramionami.
- Jak sobie życzysz.
I oddalił się. Po chwili twarz Dany rozpromienił uśmiech.
- Od kiedy przebywacie w Sellian? Nie spodziewałam się ujrzeć was tutaj.
- Od trzech dni, Wasza Miłość. Musieliśmy opuścić mieszkanie magistra Illyrio.
Zdziwiła sie. Czyżby nie był już po naszej stronie?
- A to dlaczego? Czyżby Illyrio nie popierał już naszej sprawy?
- Nie, Wasza Miłość, magister nadal jest nam przychylny... tylko że jego posiadłość została zaatakowana... podczas naszego pobytu tam. - Daenerys zaczerpnęła tchu. - twój
khalasar... przypłynęliśmy na pokładzie "Baleriona".
- Przypłynęliście? A więc
khalasar jest w mieście?
- tak, Wasza Miłość. A raczej to, co z niego zostało.
Bała się pytać dalej.
- Ser Jorah Mormont...
- Jest na pokładzie, Wasza Miłość. - Dany odetchnęła z ulgą. Mój wierny niedźwiedź - Irri także, i twoi bracia krwi.
- Irri... a Jhiqui?
Twarz starca stężała.
- Nie żyje, Wasza Miłość. Przykro mi.

Moja droga, kochana Jhiqui...
- Białobrody, który to statek?
Mężczyzna wskazał dużą kogę cumującą po drugiej stronie portu Sellian.
pokiwała głowa i rzekła do niego:
- Pójdę tam, jeśli wybaczysz. Możesz odejść.
- Wedle życzenia, Wasza Miłość.
I ruszyła w stronę kogi.


Powoli podeszła do statku. Dwóch Nieskalanych stało przy podeście, pilnując porządku. Gdy podeszła, nadal stali jak kamienne posągi.

Pamiętają każdy rozkaz...
Uśmiechnęła sie do nich.
Na pokładzie nie było zbyt wiele ludzi. Paru marynarzy kręciło się tu i ówdzie wykonując polecenia kapitana. Gdy ja zauważył, podszedł do niej i wymienili parę uprzejmych słów. Dany dowiedziała się, że jej dawna kajutę z powrotem zajął kapitan statku. Irri mieszkała w jednej z pomniejszych, gościnnych kajut.
Kwadrans później znalazła ją tam, gdzie wskazał kapitan. Kiedy Irri zorientowała się, kto przyszedł, natychmiast spuściła głowę, tak jak ją uczono. Daenerys nie bacząc na to podeszła do niej i objęła ciepło.
- Moja
khaleesi wróciła. Czy teraz zostaniesz, khaleesi?
Spojrzała w ciemne oczy Irri.
- Nie sądzę, Irri. Mam ważne zadanie do wykonania, i choć bardzo bym chciała, nie mogę zostać.
Służka posmutniała.
- Bardzo bym chciała, by
khaleesi szybko wykonała zadanie. Odkąd nie ma khaleesi i smoka, wszystko idzie nie tak, jak powinno.
- Czy ser Jorah i moi bracia krwi źle opiekują się
khalasarem?
Zadała to pytanie, jednak wiedziała, ze nie o tym mówi służka.
Wtedy w skromnej kajucie rozległo się pukanie i do kajuty wszedł ser Jorah Mormont.
Mormont był wielki i krzepki, miał masywna żuchwę i szerokie ramiona. Nie można go było zwać przystojnym, był jednak najwierniejszym przyjacielem, jakiego Dany miała w życiu. Miał na sobie zielony wams z wyszytym czarnym niedźwiedziem Mormontów.
Gdy ją ujrzał, ukląkł na jedno kolano.
- Wasza Miłość.
- Irri, zostaw nas samych - rzekła do słuzki.
Ta posłusznie wyszła.
- Powstań, ser Jorahu.
Rycerz posłusznie wstał.
Jej myśli nieoczekiwanie wróciły do nocy na pokładzie "Baleriona", kiedy wygnany rycerz ją pocałował.

Nie powinien był tego robić. Jest ode mnie trzy razy starszy, za nisko urodzony, i nie udzieliłam mu pozwolenia. Prawdziwy rycerz nie pocałowałby królowej bez jej zgody.
Mimo tego wspięła sie na palce i ucałowała lekko wygnanego rycerza na powitane w policzek.
- Daenerys, nie spodziewałem się spotkać ciebie tak szybko. Minęły dopiero dwa tygodnie odkąd wyruszyłaś z Jogho, by dołączyć do Tęczy.
- Tęcza się rozpadła. Ale nie znaczy to, ze wracam na pokład, wiec nadal możesz czuć się moim zastępcą tutaj, ser. I pytam, co zamierzasz zrobić, skoro Illyrio nie może nadal dawać nam schronienia.
- Nikt nie zdoła cie tutaj zastąpić, Wasza Miłość.
- Nie prosiłam o komplementy, ser, tylko o twoje plany. Moglibyście popłynąć do Westeros. Psy uzurpatora walczą miedzy sobą, ale z tego, co mi wiadomo, Arrynowie nie opowiedzieli się po żadnej ze stron. Moglibyśmy przedstawić Lysie Arryn nasza propozycję sojuszu. Orle Gniazdo to wielka potęga i niezdobyta twierdza. Jeśli nie armię, Arrynowie mogliby wam dać schronienie. Przynajmniej do mojego powrotu.
Ser Jorah zmarszczył brwi.
- Lysa Arryn to tchórz. Zamknęła sie na cztery spusty w swej twierdzy i czeka na koniec wojny. Nie zgodzi się. Według mnie powinniśmy pożeglować do któregoś z Wolnych Miast, do Braavos, albo Myr. Tam będzie łatwiej znaleźć sojuszników.
- A raczej armie najemników?
Ser Jorah przytaknął z niechęcią.
- Viserys kupiłby tylu najemników, na ilu starczyłoby mu pieniędzy. Ale powiedziałeś kiedyś, ze jestem podobna do Rhaegara.
- Pamiętam, Daenerys.
- Wasza Miłość - poprawiła go - Książę Rheagar prowadził do walki wolnych ludzi, nie najemników. Czy nad Tridentem wszyscy ci dzielni ludzie, którzy zginęli pod naszym sztandarami ze smokiem oddali swe życie dlatego, że wierzyli w sprawę Rheagara, czy dlatego, ze im za to zapłacił?
Dany skrzyżowała ramiona, czekając na odpowiedź.
- Moja królowo - odpowiedział powoli wygnany rycerz - wszystko, co mówisz, jest prawdą. Ale Rhaegar poniósł nad Tridentem klęskę. Przegrał bitwę i wojnę, stracił królestwo i życie. Rhaegar walczył dzielnie.Rhaegar walczył szlachetnie. Rhaegar walczył honorowo. I Rhaegar zginął.
Dany czuła, ze w oczach wzbierają jej łzy, nagłe i niechciane. Uniosła gwałtownie rękę i spoliczkowała mocno ser Joraha. Gdyby nie to, z pewnością by się rozpłakała.
Mormont dotknął uderzonego policzka.
- Jeśli rozgniewałem moją królową...
- Rozgniewałeś, ser, i to bardzo.
Po czym wyszła z kajuty. Oparła się o balustradę. Sama nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Stała tak dłuższy czas patrząc na fale, aż cały gniew minął.

- Khaleesi. - Jego głos - Mogę zadacć pytanie?
Dany nie odwróciła się. Mimo wszystko nadal nie była w stanie na niego spojrzeć. Gdyby to zrobił, mogłaby go znowu spoliczkować. Albo sie rozpłakać. Albo go pocałować. Nie wiedząc, co jest słuszne, co jest błędem, a co szaleństwem.
- Mów, co masz do powiedzenia, ser.
- Chcę towarzyszyć ci w drodze powrotnej.
- Dobrze - jej głos brzmiał bezosobowo.
Ruszyła w stronę zejścia z pokładu, nie oglądając się za wygnanym rycerzem.
Zatrzymała się w miejscu, gdzie rozmawiała z Białobrodym.
- Tu się pożegnamy, ser. - Pozwoliła mu ucałować sie w rękę - Przepraszam.
- Ja przepraszam. Będziemy na ciebie czekać w Westeros, Wasza Miłość.
Uśmiechnęła sie blado i odwróciła w przeciwna stronę.

Mój kochany, poczciwy niedźwiedź...
Wróciła do Rifkina, Arianny i Khadima...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Cytadela Elfów Strona Główna -> Archiwum / RPGi Skończąne Bądź Porzucone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 1 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin