|
|
|
|
|
|
|
Cytadela Elfów
Forum fanów fantasy, pisarstwa, storytelling i internetowych gier fabularnych
|
|
|
Obecny czas to Sob 17:39, 30 Lis 2024
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:07, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Salomona obuciło coś zimnego i mokrego przy twarzy. Kwiaty. Białe konwalie. W ciemności panujacej w jego pokoju wydawały się świecić delikatnym, błękitnym światłem. Uśmiechnął się ciepło. Delikatnie podniósł je z poduszki. Wyszeptał kilka słów i światełko kwiatów na sekundę przygasło. Kiedy wróciło, rośłinka przy najmniejszym ruchu wydawała, delikatny brzęczący dzwięk, jakby każdy, kwiatowy dzowneczek brzmiał.
Ork rozejrzał się po pokoju. Czarne pomieszczenie pełno było cieni. Stały w milczeniu i patrzyły na Salomona. Kiedy stwierdziły, że ten już nie śpi, jeden z nich zaczął wysyłać myśli będące raportem z tego co dowidziały się inne.
Zabrano jej coś cennego, ale jeszcze nie wiemy co. Jest smutna, ale udaje, że nic się nie dzieje. Jest słabsza i delikatniejsz niż kiedykolwiek, ale sama przed sobą się nie chce przyznać. Ci dwaj, to w jednym mieszka śmierć, a drugi chce uciec, tylko sam jeszcze nie wie jak i dokąd. On będzie chciał zniknąć. Uważaj, bo jego ciemność przeraża. On nas nienawidzi i chce nas zniszczyć. Drugi nie wie kiedy myśli sam, a kiedy myśla za niego. Jest bardziej niebezpieczny niż na to wygląda. Śmierć go kocha i chce, by on kochał ją.
Salomon w milczeniu słuchał co cienie do niego myślały. W końcu wstał. Złożył ręce jak do madlitwy i po chwil sam stał się cieniem. Powoli wyślizgnął się ze swojego pokoju i wyszedł na korytarz. Zobacyzł tylko błękitną poświate która znikała w pokoju wiecznie kłamiącego elfa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:45, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Asthanel rozmawiała z rudym elfem długo, choć temat przeszłości obojaga umykał im co chwila i choć elfka bardzo chciała, by Meadhros opowiedział jej swoja historie, nie nalegała.
Wszystko dojrzewa w swoim czasie - rzekła do niej kiedyś jej babka. Bogowie, jak to było dawno.
Miała przed sobą bratobójcę... który przypominał jej o innym bratobójcy, o innym... człowieku... och, jak bardzo chciałabym zapomnieć! - westchnęła.
W jej oczach dostrzec można było wielki smutek.
Niestety, jej przypuszczenia zdawały się sprawdzać.
- Wybacz mi, panie.
I wybiegła z gospody w ciemną noc zostawiajac zaskoczonego Meadhrosa.
Wybiegła do ogrodu i uklękła przed drzewem sercem. Blade światło księżyca ożywiło twarz smoka...
To nie moi bogowie. Ich tutaj nie ma, tu królują smoki. Być może jednak mnie usłyszą...
Czardrzewo... wpatrywało się w nią krwistoczerwonymi oczami.
Odnajdź ogień, odnajdź ojca Jasności, odnajdź ojca Cienia, odnajdź wroga ciemności, odnajdź niszczyciela , odnajdź opokę, odnajdź tego, który zniszczy twoją siłe, odnajdź, odnajdź... - słowa Nieśmiertelnych odbijały się echem w jej głowie.
Nie chciała kłamać. Nie potrafiła tego. Ale nie chciała mówić prawdy, nie powinna...
Wstała z zielonej trawy i ruszyła w stronę drzwi do pokoju Meadhrosa.
Podnosła zaciśniętą dłoń i już miała zapukac, gdy ogarnęła ją fala lęku... a jeśli... a jeśli...
Strach tnie głębiej niż miecze - usłyszała inny głos - a prawda jest lepsza od kłamstwa...
Zapukała w drzwi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 22:50, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
W pokoju panowała zupełna ciemność. Odnalazł w kącie na stoliku kilka maleńkich świec. Zszedł z jedną do sali głównej, gdzie nie zastał już nikogo, i zapalił ją od ognia, tlącego się w kominku. Tak niewiele wystarczyło, żeby świeczka paliła się jasnym, żywym płomieniem. Trzeba było jednak wiele trudu włożyć w to, żeby ten płomień utrzymać. Wystarczył jeden nieuważny oddech, jedno słowo, wypowiedziane szeptem, by uśmiercić to, co piękne i to, co pomaga żyć. Światło.
Błękitna poświata. Będzie musiał ją jutro opuścić. W dzień rozejrzy się dokładniej za ukrytymi drzwiami. W ciemności mógł coś przeoczyć, jakkolwiek wykluczał taką możliwość. Elfy miały przecież doskonały wzrok, nawet w nocy. Będzie mu żal tego światła, ale decyzja została już podjęta i nie zamierzał jej zmieniać. Nie tym razem. Przeznaczenie jednak chciało inaczej...
Kiedy wrócił do siebie, zapalił pozostałe świece. Cienie na ścianie zaczęły tańczyć dla niego, gdy otworzył okno i do środka wdarł się delikatny powiew chłodnego wiatru. Był zadziwiająco spokojny, nawet pomimo tego dziwnego zjawiska przy ogromnym kamieniu w ogrodzie, nawet pomimo tajemniczego, i z pewnością niewróżącego nic dobrego, uśmiechu orka. To wszystko straci już niedługo zupełnie znaczenie. Jutro o tej porze zniknie z ich życia, zakończy swój epizod. Kiedyś o nim zapomną.
Zamknął oczy. Nie chciał myśleć o tym. Nie znał ich, przynajmniej nie wszystkich. Nawet o Ariannie niewiele wiedział, choć znał doskonale ciepłe światło, które w sobie nosiła. To smutne musieć opuszczać coś wbrew sobie. Doskonale pamiętał wizję, w której poświata elfki wzywała go do siebie. Czy to oznacza, że ma tutaj pozostać?
Otworzył oczy, gdyż w tej chwili poczuł, że otwierają się drzwi. Do pokoju cicho i niepewnie weszła wilczyca. Elf zdziwił się. Co zwierzę robi o tej porze w tak dobrze strzeżonym przez gospodynię domu? - pomyślał. Po chwili już wiedział. Uśmiechnął się do zwierzęcia.
- Ciebie też przysłano na zwiady? - zapytał.
Wilczyca warknęła przyjaźnie. Podeszła bliżej, chcąc by podrapał ją za uchem. Tak mu się przynajmniej wydawało w tej chwili. Bez zastanowienia spełnił niewypowiedzianą prośbę. Elf, poznając błękitne oczy Arianny, pomyślał mimowolnie: Uratuj mnie od ciemności, w którą się zapadam. Nie wiedział, że wilczyca odczytała jego myśli. Zaczynała się długa noc. Arianna wracała do swojej elfiej postaci...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:19, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Za pozwoleniem weszła do pokoju. Elf siedział ze skrzyżowanymi nogami na łóżku. Podniósł wzrok, gdy weszła.
- Jesteś ogniem.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- mam ci do powiedzenia coś bardzo ważnego, Meadhrosie. Nie potrafię kłamać. Dlatego usłyszysz prawdę. Smutna... dla mnie.
Wciąż stała przy drzwiach. Lekko zdezorientowany elf rzucił tylko:
- Usiądź.
Usiadła na drugim końcu łóżka.
- Jesteś ogniem - powtórzyła i nabrała powietrza w płuca - Moją ojczyzną jest daleka kraina, o której dawno już zapomniano w tych stronach. Byłam zmuszona, by opuścić ją gdy miałam niespełna siedem lat, bo do mej ojczyzny... przybyli ludzie. Uznali się za panów świata i wypowiedzieli wojnę nam, dzieciom lasu. Palili nasz boże gaje z ich czardrzewami. Więc wraz z moją babką opuściłam te krainy... a babka nauczyła mnie wszystkich tajemnic mojego ludu. Moją drogą jest uzdrawianie i pomaganie, a żywiołem - ziemia. - nie przerywał jej, choć pewnie i tak nie wiedział do czego zmierza. Była mu za to wdzięczna, łatwiej było jej mówić - pewnego dnia Nieśmiertelni przemówili do mnie: Odnajdź ogień, odnajdź ojca Jasności, odnajdź ojca Cienia, odnajdź wroga ciemności, odnajdź niszczyciela , odnajdź opokę, odnajdź tego, który zniszczy twoją siłę, odnajdź, odnajdź..
Początkowo nie wiedziałam, co to oznacza. Ale teraz wiem. Ogień daje światło, ogień tworzy cień, ogień rozświetla ciemności, ogień niszczy, ogień daje ciepło i bezpieczeństwo, ogień niszczy życie, niszczy rośliny, niszczy mnie...
Ty jesteś ogniem. A ja muszę ci pomóc, bez względu na wszystko. Nie wiem w czym i nie wiem jak, ale to moje zadanie... Muszę... i chcę.
Przepraszam, że nie potrafię kłamać. - wyszeptała
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Sob 23:29, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
- Uratuj mnie od ciemności, w którą się zapadam. - usłyszała myśli elfa. Pokój Erelena zalała poświata błękitu i po chwili przez elfem stała Arianna w swej zwykłej postaci.
- Wiesz... To nie jest takie łatwe... – przerwała odwróciła się do drzwi i spojrzała przenikliwie na cienie tańcujące na podłodze. Salomonie czy wiesz, iż jest to brak kultury podsłuchiwanie czyichś rozmów – pomyślała do jednego z cieni, którego czarną poświatę poznała od razu. Odwróciła się do Erelena – chodź, przejdziemy się.
Oboje wyszli cicho z Gospody i udali się do ogrodu. Szli powoli między krzewami i drzewami, oddychając wonią kwiatów, trawy i świeżością nocy. Elfka już nie zwracała uwagi na cienie tańcujące w nocnych ciemnościach. Usiedli pod wielkim drzewem. Elfka przez dłuższą chwilę nic nie mówiła, obserwowała świetliki tańcujące wokół niej. Lecz w pewnym momencie przerwała cisze.
- Wiesz, z ciemności ciężko się uwolnić i nikt nie może tego zrobić za Ciebie. Druga osoba może Ci tylko pomóc. Ja spróbuję. Opowiem Ci coś – Arianna zamilkła na moment jakby zbierając siły, spojrzała na księżyc, jej oczy rozjaśniły się w jego poświacie – ja straciłam wszystko co kochałam, bardzo dawno temu. Przeze mnie zginął ktoś kogo bardzo kochałam. A kiedy traci się osobę dla której się żyje to istnienie traci sens. Ja próbowałam zapomnieć, ugasić ból, podróżowałam po świecie, wyszkoliłam się w dziedzinie magii, poświęciłam temu wiele lat, teraz posiadam olbrzymią wiedzę, ogromną moc, pomogłam wielu ludziom, uratowałam wiele dusz, lecz także wiele zabiłam... Mimo wszystko przez wszystkie te lata moja dusza gaśnie, zapada się w ciemność. Tak jak Twoja. Ale moją przy życiu trzyma to, iż wiem, że mam na tym świecie jeszcze coś do zrobienia. Jeżeli mam świadomość, że dzięki mojemu istnieniu ktoś będzie żył, ktoś uniknie cierpienia, ktoś się uśmiechnie, to wiem, że warto żyć. Warto walczyć z ciemnością pochłaniającą duszę. Ważni są inni, ich uczucia, nie ja... – zawsze to sobie powtarzam. A ciemnośc może zniszczyć tylko szczęście, bezkresne, oślepiające szczęście. W moim zyciu coś takiego mnie raczej nie spotka, a więc ja nie żyję, ja trwam w bólu i czekam na chwilę, gdy będę wiedziała, że nikt mnie już nie potrzebuje – elfka spojrzała na Erelena lecz po chwili odwróciła wzrok, gdyż jej oczy napełniły się łzami – nie mówię Ci tego po to abyś się nade mną litował, mówię to byś wyciągnął wnioski z tego. Byś zrozumiał, że tu jest Twe miejsce i że jesteś tu potrzebny. Rób to co do Ciebie należy i szukaj szczęścia, a zabijesz ciemność pochłaniającą Twą duszę.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Salomon
Łzy Księżyca
Dołączył: 19 Lis 2006 Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:47, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Salomon uśmiechnął się w duchu i spokojnie wrócił do swojej własnej postaci. Preszedł z pokoju elfa do swojego własnego i cicho zamknął drzwi. Arianna go wyczuła, więc ma więkrzą moc niż myśli, że ma. W ciemności wyczuł czyjąś obecność. Odwrócił się i skłonił.
- Pani, rad jestm, że znowu cię widzę - Powiedział do Mrocznej Smoczycy, która w tej chwili pojawiłą się w jego pokoju. Malassa nic nie odpowiedziała, tylko położyła palec na ustach. Salomon doskonale wiedział co to oznacza. Ruchem ręki zatrzasnął okiennice i nawet księzycowe światło przestało wpadać do pokoju.
W całkowitej ciemności jaka zapdała ork zacząl słyszeć głosy. Należały do dwóch kobiet, w których szybko rozpoznał Asthanel i Ariannę To zabawne, że ludzie nie wiedzą, że dzwięk roznosi się znacznie dalej i szybciej, jeżeli płynie w ciemności. pomyślał. Usłyszał wyznanie Asthanel do Meadhrosa i zupełnie go to nie zdziwiło. Pamiętał krainę o której mówiła.
Znacznie więkrzym zaskoczeniem było to co powiedziała Arianna. Salomon wreszcie zrozumiał dla czego nie mógł znaleźć koloru duszy elfa. Ta dusza była biała, ale przysłonięta czernią. Czyli był on pierwszą istotą, która miała duszę tak czarną jak Salomon i dla tego ork nie potrafił jej rospoznać.
Ork nawet niezauważył, kiedy Malassa zniknęła. Nie było to ważne. Ważniejsze było to co powinien zrobić. Położył się na łóżku i zaczął rozmyślac. Arianna jest smutna i to bardzo. Ona do tego smutku się przyzwyczaiła. Trwa w nim bez wiary, że mogłby się go pozbyć. Z tym elfem sytuacja jest jeszcze dziwniejsza. On sam wie, kiedy ogarnia go ciemność, ale nie robi nic, żeby się temu przeciwstawić. Dziwne, naprawdę dziwne.
Salomon mimowolnie zaczął wsłuchiwać się w Ciemność w oczekiwaniu na kolejną zaskakującą informację.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:12, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Meadhros ujął lekko dłonią twarz Elki.....Lecz głos w jego głowie kazał mu odejść stąd i nigdy więcej nie spotykać się z nią. meadhros jednak zrobił coś co zaskoczyło ELkę...Chwycił swój sztylet i wbił go sobie w ramię.....Krew trysnęła mocno i zlała się z włosami. Głos w głowie Elfa ścichł. Zaś MEadhros powieział : ,,Przepraszam za to , ale musiałem to zrobić żeby Ona nie.....Abym Cię nie mógł zabić.....Nie wiem czy jestem Ogniem, ale żyje cały czas w ciemiu.....Cień spowija moje myśli, czyny ale czasami...ehhhhh.....Nie wiem co to znaczy kochać bo nigdy nie miałem rodziny, brata który mi jako jedyny pozostał...zginął z mojej ręki, nie wiem jak ,,smakuje" radość bo od dawien, dawna jej nie zaznałem......Znam tylko nienawiść, smutek, ból, gniew"......Krew Meadhrosa utworzyła już sporą kałużę na podłodze. ,,Lecz przy tobie czuję się inaczej...." - nie dokończył, krew nagle zaczęła płonąć. W całym pokoju można było bez trudu poznać że jest tu obecna śmierć. Meadhros padł na ziemię. Wydusił z siebie jedynie coś jak westchnienie.... ,,żegnaj.....Ona tu jest...Czeka mnie ostateczna walka....". Agalachald, miecz Meadhrosa uniosła jakaś niewidzialna ręka i wbiła go prosto w serce Elfa......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 13:22, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
...Meahros umarł...... Duch Meadhrosa stał na jakiejś polanie. Nagle przed Elfem pojawiła się wysoka istota ubrana w czarną szatę z długim mieczem przypiętym do pasa. Meadhros poznał ja....To była śmierć....Elf wiedział że nie może umrzeć. Nie teraz....Meadhros wyciągnął Aglachald, śmierć zrobiła to samo ze swoim mieczem. I starli się...... Elf przeciwko śmierci.....Pojedynek trwał długo. Wkońcu zmęczony walką Elf potknął się o jakiś wystający korzeń i runął na ziemię. Śmierć korzystając z okazji dźgnęła Meadhrosa w ramię. Elf miał zaniechać oporu, ale nagle przypomniał sobie głos Elfki : ,, jesteś ogniem. A ja muszę ci pomóc, bez względu na wszystko. Nie wiem w czym i nie wiem jak, ale to moje zadanie... Muszę... i chcę.". Meadhros w przypływie furii uderzył swym mieczem w miecz śmierci z taką mocą że oręż śmierci złamał się na tysiące kawałków. Oręż Elfa wypdał mu z ręki. Śmierć wyciągnęła rękę po Meadhrosa....Na pewno stracił by szansę na odzyskanie życia gdyby nie ugodził śmierci swoim sztyletem. Śmierć wydała z siebie dziwny pisk i znikła pozostawiając po sobie jedynie czarną szatę. Nóż Meadhros rozsypał się w popiół. Meadhros wstał a na całą polanie padło światło i oczom Meadhros ukazała się kobieta w bieli. To było życie. Przyłożyła ciepłą ręke do rany Elfa i powiedziała : ,,Mogę Cię uleczyć, ale nie potrafię zlikwidować skutków tej rany. Przez tę ranę śmierć może Cię zabrać z tamtego świata kiedy tylko zechce...” Elf spostrzegł że rana się zagoiła i nie czuć po niej bólu..... <pewnie kto zagląda czasem do RPG na elendilich to zna tego posta > Meadhros leżał na podłodze spalonej przez jego krew..................................................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 13:57, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
- To nie jest takie łatwe - odpowiedziała mu, kiedy przemiana została zakończona.
Spojrzała podejrzliwie na tańczące cienie. Po chwili odwróciła się do niego i cicho dodała:
- Chodź. Przejdziemy się.
Wyprowadziła go do ogrodu. Księżyc, świecąc jasno podczas tej nocy, wskazywał im drogę między krzewami i drzewami. Arianna w końcu usiadła pod wielkim drzewem. On zrobił to samo. Nagle elfka przerwała ciszę, opowiadając swoją historię życia. Wywarła ona na nim ogromne wrażenie. Dźwięk jej słów, mieszający się z dźwiękami żyjącego ogrodu, niósł opowieść smutną i wzruszającą. Otulił się szczelniej płaszczem i mocno założył kaptur na głowę, chcąc ukryć łzy napływające do oczu. Nie mógł ich zatamować. Nie starał się nawet tego robić. Tak dawno nie płakał ze wzruszenia. Ta chwila była dla niego wszystkich. Nie chciał tylko, żeby ona widziała te łzy. Nie wiedział, że Arianna ukrywa to samo przed nim. Każde z nich chciało wylewać łzy w samotności.
- Tu jest twoje miejsce i jesteś tu potrzebny. Rób to, co do ciebie należy i szukaj szczęścia, a zabijesz ciemność, którą pochłania twoją duszę - zakończyła elfka.
Spojrzał na nią. Już nie obchodziło go to, czy zauważy płynące po policzkach łzy.
- Dlaczego mi to wszystko mówisz? - nie mógł opanować drżenia głosu. - Dlaczego w tak bezczelnie otwarty sposób mówisz mi, że znasz moje myśli i zamiary?
Kiedy odwróciła się do niego i chciała się wytłumaczyć, nie pozwolił jej dojść do słowa, wiedząc, że jeśli teraz nie powie jej prawdy, nigdy już tego nie zrobi.
- Jestem zwykłym elfem. Nie mogę porównać się do ciebie, ani nawet do tego orka, który z tobą uratował mi życie. Nawet nie próbuję się porównywać do was. Ten wasz świat jest nie dla mnie. Tutaj wszystko jest idealne. Nawet mieszkam w pokoju Idealnego Porządku. Ale tutaj nie ma porządku! - wskazał na swoje serce. - Z każdym nowym dniem zaczynam wątpić w to, czy on kiedykolwiek się tam znajdzie. Radość jest owocem wewnętrznej harmonii, ładu i pokoju. Moim przeznaczeniem jest smutek, bo w środku jestem rozdarty. Rozdarty pomiędzy tym, co chcę, a tym, co muszę zrobić.
Widząc zdziwienie Arianny, wstał i powoli odchodził w kierunku gospody...
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć:
|
Wysłany: Nie 14:06, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dotknął dłonią jej twarzy. Zadrżała. nagle wyjął sztylet i wbił go sobie w ramię. Krew trysnęła karmazynową kaskadą. Mówił do niej, lecz z każdym słowem stawał się bledszy. czuła wyraźnie odór śmierci...
W pewnym momencie bez sił osunął się na podłogę. Elfka natychmiast uklękła obok. Próbowała połączyć się z jego umysłem, ale bariera była tak mocna, że niemal natychmiast odrzuciła jej atak. Przyłożyła więc dłoń do krwawiącej rany. Krew wydała jej się bardziej gorąca niż kazda inna. Chciała ja zasklepić. Poczuła nagły upływ energii, który był stanowczo za duży jak na jedną ranę. Poczuła panikę. Nie mogła zatrzymać utraty energii, stawała się coraz słabsza i słabsza i słabsza...
A równocześnie twarz elfa bladła, puls stawał się coraz słabszy, aż w końcu elf umarł. Energia przestała z niej upływać. Podniosła się na drzącym łokciu, zbyt wyczerpana, by zrozumieć, co się stało. Długie, krucze włosy opadły jej na twarz.
Krew, która płynęła po posadzce zajęła się ogniem.
A zaraz po tym puls Meadhrosa strwawł się coraz szybszy, a tętno silniejsze.Nie wiedziała, ćzy to wszystko trwało parę sekund, czy całą wieczność. To było nieważne.
Odgarnęła kosmyk rudych włosów z twarzy elfa. Meadhros otworył oczy. Rana zniknęła..................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
meadhros umarath
Władca Słów
Dołączył: 10 Gru 2006 Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stalowa Wola Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:19, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Meadhros patrzył na Elfkę poprzez jej włosy, które smagały jego twarz. Meadhros wiedział co się stało....śmierć go opuściła.....Ale nie dokońca....Mogła go zabrać do siebie w dowolnej chwili życia Elfa....Ciemność, która zalegała na oczach i myślach Meadhrosa, rozjaśniła się nieco. Przytulił do siebie Elfkę i wyszeptał : ,,Dobrze że jesteś......".............................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Asthanel
Lost Bastard
Dołączył: 09 Lis 2006 Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co ci do tego? ^^ Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:31, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Czuła jak obejmują ją silne ramiona Meadhrosa. Jego ciepło. Zapach włosów. Cichy głos dźwięczący w jej uszach: Dobrze, że jesteś...
Bardzo nie chciała, aby wypuścił ją z ramion. Mimo tego cofnęła się nieznacznie i spojrzała głęboko w oczy elfa. Poczuła muśniecie jego dłoni na swoim policzku. Chciała coś powiedzieć, ale......................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Nie 18:14, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Elfka patrzyła na odchodzącego elfa. Mylisz się myśląc iż panuje tu ład i porządek... Czy we mnie jest harmonia? Otóż nie. Czy duszę płynącą rzeką melancholii i udręki nazwiesz harmonią? Ład i porządek zapanuje tu dopiero wtedy, gdy wszystko i wszyscy będą na swoich miejscach. Twe miejsce jest tu, bez Ciebie nie będzie harmonii. Nigdy nie spieraj się z Przeznaczeniem i Równowagą - przesłała myśl do Elerena.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 19:23, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Czy we mnie jest harmonia? - rozbrzmiał w jego umyśle głos Arianny.
Odwrócił się. Nie mógł tak odejść. Wrócił i uklęknął przed nią, patrząc prosto w jej błękitne oczy.
Twoje miejsce jest tutaj. Bez ciebie nie będzie harmonii. Nigdy nie spieraj się z przeznaczeniem i równowagą - zakończyła elfka.
- Może moim przeznaczeniem jest odpocząć tu kilka dni, nabrać sił i ruszyć dalej w drogę? - zapytał na głos. - Gdybym znał drogę, którą wytyczyły mi gwiazdy, wiedziałbym, dokąd iść. Nie byłoby tylu kłamstw. Wtedy wszystko byłoby łatwiejsze.
- Nikt nie powiedział, że droga będzie usłana różami - odpowiedziała Arianna. - To, że teraz w twoim sercu panuje nieład, nie oznacza, że zawsze musi tak być.
- Lecz nie oznacza to też, że w przyszłości może się cokolwiek zmienić - rzekł elf.
|
|
Powrót do góry |
|
Autor |
Wiadomość |
Arianna
Gość
|
Wysłany: Nie 19:33, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
- Nigdy się nie dowiesz czy cokolwiek się zmieni jeżeli nie spróbujesz dokonać zmiany - rzekła, uniosła ręce w górę imitując ruch podnoszenia czegoś, w tej samej chwili błękitna poświata owionęła elfa i postawiła go na nogi - nigdy nie klękaj przede mną - rzekła cichym głosem - klękaj tylko przed swymi Bogami - na moment zapadła cisza.
- Życie lubi nas zaskakiwac, czasem gwiazdy przemawiają do mnie, uwierz, wiem co mówię prosząc Cię o to byś tu został. Każdy jest panem swego losu. Powiedziałam to co miałam do powiedzenia, tu moja rola się kończy. Decyzja należy do Ciebie. Więcej nie będę Cię prosic o to byś został i tak już powiedziałam za dużo. Zrobisz co zechcesz - rzekła patrząc mu prosto w oczy oślepiająco szczerym spojrzeniem - Dobrej nocy - szepnęła i skierowała się w kierunku gospody.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group. Theme Designed By ArthurStyle
|
|
|
|
|
|